Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

●Izuku Pov.●

Minęło już parę miesięcy od kiedy spotkałem pana Toshinoriego. Od tamtego czasu przychodzę do niego na lekcje gry na fortepianie i ćwiczę na egzamin, ponieważ jest za niecały miesiąc. A czemu ćwiczę u niego a nie u mnie?

Od kiedy pamiętam, zawsze chciałem zostać pianistą. Lecz okazało się, że moja rodzina nie posiada pieniędzy na zakup takiego instrumentu. Za to doskonale potrafiłem odczytać nuty, i wiedziałem co oznaczają znaki typu bemol, lub kiedy nacisnąć lub puścić pedał. Kiedy usłyszałem, że mój kolega wybiera się do najlepszego liceum muzycznego i dodatkowo miał niesamowicie wielkie szanse nie potrafiłem tego znieść. Dodatkowo się ze mnie wyśmiewał, że nie dam rady nic zagrać bo nie mam na czym.  Ale się nie poddałem. Nigdy nie sądziłem, że będę aż tak blisko zrealizowania swoich marzeń.

-Midoriya? Słuchasz mnie? -z przemyśleń wyrwał mi pan Toshinori.

-Oh, przepraszam. Mógłby pan powtórzyć?

-Mówiłem, że jeśli do egzaminu utrzymamy taką częstotliwość ćwiczeń to istnieje duża szansa, iż zdasz. A teraz graj. -powiedział, a ja kiwnąłem głową i zacząłem grać. Obydwoje wybraliśmy coś prostego, ale na tyle, żeby mnie uznali. Mówię oczywiście o ,,Cannon in D" Johanna Pachelbela, a raczej jego solo wersji na fortepian. Nie mówię oczywiście, że gram to perfekcyjnie. Ale...jest o wiele lepiej, niż parę miesięcy temu. Nim się obejrzałem skończyłem utwór.- Dobrze, to tyle na dziś. Widzimy się jutro o tej samej porze.

-Dobrze proszę pana! -powiedziałem i wziąłem swoje rzeczy.- Do widzenia!

I nim się obejrzałem byłem w drodze do domu. Ciekawe jak mi pójdzie na egzaminie. Czy zdam? Pewnie nie. Gdyby to było zwykłe liceum z profilem muzycznym, to pewnie tak, ale my tu mówimy o najlepszym liceum muzycznym w Japonii! Co jeśli uznają, że się nie nadaję, bo nie miałem żadnej przeszłości muzycznej? Dzięki pomocy pana Toshinoriego zdałem egzamin pisemny, ale nadal nie wiem co z tym ważniejszym.

Jak to mówią...czas pokaże.

~Dwa tygodnie później~

-Izuku? Chyba już powinieneś iść. -powiedziała moja mama kiedy poraz kolejny omiatałem wzrokiem nuty przypominając sobie ustawienie palców i melodię.

-Oh, racja. Dzięki mamo! -odparłem i skierowałem się do wyjścia z domu

-Chwila, czekaj Izuku. -powiedziała zanim wyszedłem. Zatrzymałem się i odwróciłem w jej stronę- Powodzenia. Będę tam ale później, kiedy się zacznie ta prawdziwa część. Przecież musicie się rozgrzać i ostatni raz przegrać utwory, prawda?

-Racja. Pa mamo. I dziękuję. -uśmiechnąłem się i wyszedłem z domu. Od razu udałem się w kierunku liceum. Znowu naszły mnie myśli, że nie zdam, nie dam rady, i ze stresu nie będę potrafił nacisnąć żadnego klawisza. Lecz od obaw wybawiło mnie wspomnienie słów mojego nauczyciela. A mianowicie ,,Na pewno zdasz, jeśli będziesz grał z sercem. Wczuj się w utwór". Chyba trochę je rozumiem. Trzeba po prostu wniknąć w nuty, stać się ich częścią. No...tylko jak? Nigdy to mi się nie stało, ponieważ nie miałem szansy tego zrobić.

Ja sobie tutaj myślę i pocieszam, a już jestem na miejscu. Wiedząc, że mam tylko godzinę na przygotowanie przyspieszyłem kroku. Ale dalsze dojście nie było mi dane, ponieważ się potknąłem, więc zamknąłem oczy oczekując upadku ale on nie nastąpił. Zamiast tego poczułem jak ktoś mnie chwyta za kołnierz, i stawia do poprzedniej pozycji. Otworzyłem oczy i się odwróciłem do tej osoby. Był to wyższy ode mnie chłopak z włosami o równo podzielonych kolorach. Na prawej stronie były białe, a na lewej czerwone. Tęczówki też miał innego koloru. Prawa była szara, a lewa niebieska. Także na lewej górnej stronie twarzy widniała wielka blizna, prawdopodobnie od poparzenia. Ale, że w takim miejscu się poparzyć? A jego wzrok był zimny nienawistny. Ale co mi tam! Uratował mnie przed upadkiem.

-Dziękuję. -uśmiechnąłem się- Jak ci na imię?

-A co ciebie to interesuje? -tak jak myślałem. Odpowiedź nie była zbyt miła, a głos to on posiadał naprawdę niski. Albo to było spowodowane tonem w którym to powiedział? Nie wiem.

-Chciałbym znać imię swojego wybawcy.

-Niech ci będzie. -westchnął- Jestem Todoroki. Shoto Todoroki.

-A ja Izuku Midoriya. Miło cię poznać. -uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, a chłopak przytaknął. Nie wiem czy to przypadek czy nie, ale jeden z muzyków też miał na nazwisko Todoroki. Nah, to pewnie przypadek.

-Jeśli chcesz poćwiczyć przed egzaminem to lepiej idź. -zauważył, a ja się zorientowałem, że przecież nie jestem rozegrany.

-Oh, no tak. Jeszcze raz dziękuję, i pa! -odchodząc energicznie pomachałem mu na pożegnanie. No, to teraz znaleźć przypisaną mi na czas egzaminu salę...

##############
Hejo OwO

Dwa rozdziały w jeden dzień? Też nie wierze. Ale tak bardzo się rozpisałam, bo dopiero jutro wieczorem wracam do domu, i tęsknię za moim pianinkiem T^T
Tak bardzo chciałabym pograć na tym instrumencie, że po prostu chyba zaraz wezmę autobus do domu i pojadę pograć (cholerę mnie to, że wczoraj z gorączką siedziałam z kocem i kołdrą przed pianinem i grałam).

Tak czy inaczej, dosyć mojego narzekania. Jak już można było zauważyć, zamiast Uraraki był Sho-chan...znaczy..em...Todoroki. Nienawidzę Ochaco, ale i tak się poznają. W poczekalni, pięć minut przed rozpoczęciem. Niestety.

I czy to dziwne, że już przygotowałam utwór na dwie osoby dla Kirishimy i Bakugou? Tak? No, ale Kiribaku będzie na sto procent OwO

No, to tyle.
Bai~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro