Toga Himiko - uzupełnienie cz. 2
Wspólna nauka
-Cholerna matma - warknęłaś. Mogłabyś teraz ratować ludzkie życie, stawać się bohaterską gwiazdą i doskonalić swoje umiejętności, ale nie! Matematyka królową nauk!
Usłyszałaś pukanie w okno. Nie zwróciłaś na nie zbytnio uwagi, będąc pochłonięta przez trójkąty i kwadraty. Kiedy jednak denerwujący odgłos powtórzył się kolejne dwa razy, machnęłaś ręką w stronę szyby.
-Nie ma nikogo w domu, możesz wejść! - Krzyknęłaś. Już po chwili drzwi Twojego pokoju otworzyły się i wesoło wskoczyła przez nie blondynka.
-Heej, bardzo tęskniłaś?- spytała, podchodząc bliżej i kładąc Ci ręce na ramionach. Kiedy zauważyła, że nadal nie zwracasz na nią uwagi, nachyliła się nad Tobą i sprawdziła, co takiego jest ważniejsze od niej. Milczałyście przez chwilę, a następnie jej ciepły oddech owiał Twoje ucho- Wynik to dwa. A teraz odstaw te książki i pobaw się ze mną (Imię)-chan.
-Hmm? Jakim cudem?- W końcu się na nią spojrzałaś. Toga złożyła ręce na piersi.
-No nie wiem.
-Toga, tak? Jeśli wytłumaczysz mi to zadanie to obiecuję, że spędzę z Tobą trochę czasu - uśmiechnęłaś się zachęcająco, a żółtooka zaczęła się zastanawiać- To tylko jedno zada...
-Zgoda!
Przysiadła się i zaczęła krok po kroku tłumaczyć, czasem wplątując w swoją wypowiedź swoje żarciki, dzięki czemu łatwiej było Ci wszystko zrozumieć. Pięć minut wystarczyło byś wszystko zrozumiała.
-To teraz zapłata - wyszczerzyła się i wskazała swój policzek, a następnie ułożyła z ust "dzióbek".
-Chcesz, żebym...?
-Uhu - pokiwała energicznie głową. Pogładziłaś mentalnie swoją pozorną hetero seksualność i szybko musnęłaś ustami jej policzek. Zaczerwieniłaś się lekko - Urocza (Imię)! Wybacz, ale już późno! Przyjdę kiedy indziej!
Z tymi słowami, opuściła Twój dom.
Shipowanie Was przez dziewczyny z Twojej klasy
-No i ja wtedy do niego: nie ma opcji! I w taki sposób spławiłam słynnego Ikuto! - chwaliła się Mina.
-Myślałam, że ci się podobał - zauważyła Jiro.
-Ale to było miesiąc temu, teraz mam kogoś innego. A ty, (Imię)? Masz kogoś na oku?
-Właściwie to nie - uśmiechnęłaś się. Nie wiedzieć czemu, w Twoim umyśle pojawiła się nawiedzająca Cię blondynka. Potrząsnęłaś głową. To, co się dzieje w domu, niech zostaje w domu.
-Może ty nie, ale ktoś na ciebie z pewnością - powiedziała Momo, wskazując na szkolne wyjście, w których stronę szłyście. Zza muru wychylała się...
-No nie - szepnęłaś, spuszczając głowę. Dziewczyna jednak zauważyła Cię, bo szeroko się uśmiechnęła i zaczęła Ci machać. Z miną męczennika, przekroczyłaś bramy szkoły i pozwoliłaś, by uwiesiła Ci się na szyi.
-(Imię)-san, może nas przedstawisz? - zaproponowała czarnowłosa.
-Dziewczyny, to Toga, Toga, to dziewczyny - mruknęłaś krótko.
-I...?
-I co?
-No, jest twoją kuzynką czy kim?- nalegała Ashido.
-To, ech... Trudne do wytłumaczenia - podrapałaś się z tyłu głowy. Przecież nie powiesz im, że od paru dni regularnie Cię stalkuje. Na Twoje nieszczęście, żółtooka postanowiła odpowiedzieć za Ciebie.
-Jestem jej dziewczyną - objęła Cię ręką w pasie i przyciągnęła bliżej - Ale widzicie (Imię)-chan jest bardzo nieśmiała.
-C-co?
-Widzicie? No cóż, miło było poznać, ale musimy iść - chwyciła Cię za rękę i odciągnęła. Osłupiała szłaś tam, gdzie Cię prowadziła, aż w końcu wyrwałaś się jej delikatnemu uchwytowi. Byłyście w jakiejś bocznej uliczce.
-Co ci odbiło?!- warknęłaś.
-Mi? Ja tylko powiedziałam prawdę - jej niewinność była nie na miejscu. Tak samo jak fakt, że w jednej chwili znalazła się niewiarygodnie blisko - Bo jesteś moja.
Nim zdążyłaś wyrwać się, lub odpowiedzieć, przycisnęła swoje usta do Twoich. Wykorzystała również to, że uchyliłaś usta chcąc krzyknąć, wsuwając swój język dalej, niż linia Twoich warg. Chwyciłaś ją za ramiona i odepchnęłaś. Twój szybki oddech był przez dłuższą chwilą jedynym dźwiękiem, jaki z siebie wydawałaś.
-Co jest z tobą nie tak? - szepnęłaś.
-Wszystko.
Z tymi słowami opuściła Cię znikając za rogiem, a Ty stałaś w jednym miejscu uspokajając się i przykładając dłoń do gorących policzków.
Poznanie jej tajemnicy
Myślałaś o Todze od dwóch dni, praktycznie bez przerwy. Dzięki weekendowi mogłaś odpocząć, a blondynka ani razu się nie pojawiła. Wszystko na pozór się uspokoiło, oprócz dziwnego uczucia w Twoim brzuszku, za każdym razem, kiedy przypominałaś sobie co ostatnio zrobiła.
Przyłapałaś się kolejny raz na dotykaniu swoich ust. Pisnęłaś zdenerwowana i zakryłaś głowę poduszką. Dłużej tak nie wytrzymasz! Musisz z nią porozmawiać! Chociaż... Co miałabyś jej powiedzieć? ,,Hej, nie znam Cię, a Ty mnie tak! Poznajmy się bliżej i zostańmy najlepszymi przyjaciółmi!" No, w Twojej sytuacji to chyba nie jest takie złe.
Rodzicom powiedziałaś, że idziesz na spacer. Ubrałaś bluzę i wyszłaś w poszukiwaniu osoby, o której nie wiedziałaś prawie nic, a ona o Tobie wręcz wszystko.
Minęło pół godziny bez rezultatów. W końcu zdecydowałaś pójść tam, gdzie ostatnio naruszyła Twoją przestrzeń osobistą. Intuicja podpowiadała Ci, że tam właśnie będzie. Nie myliłaś się dużo oprócz tego, że nie była tam sama. Opierała się na ścianie, trzymając się za krwawiący bok, pod stopami mając nieruszającego się człowieka. Znieruchomiałaś, a następnie podbiegłaś do dziewczyny, która widząc Cię, zdziwiła się.
-(Imię)-chan, mogłaś odwiedzić mnie w lepszej chwili - mruknęła.
-Nie gadaj i pokaż... To - odsunęła rękę, a Ty zmarszczyłaś brwi - Nie wygląda to dobrze.
-Nie dzwoń do szpitala - spoważniała w jednej chwili - Sama możesz się mną zaopiekować, pani doktor!
-Nie sądzę, żeby był to dobry pomysł.
-Najlepszy.
Pozwoliłaś oprzeć się jej na swoim ramieniu, a następnie zawitałyście do Twojego domu. Na całe szczęście mieszkałaś niedaleko. Do tego pożyczyłaś jej swoją bluzę, by żaden przechodzeń nie zauważył niczego bardziej dziwnego, niż Wasz powolny chód. Niestety, nawet ona po pewnym czasie zaczęła przeciekać.
Weszłaś pierwsza, sprawdzając pozycje rodziców. Siedzieli w salonie, co wykorzystałaś, wprowadzając po cichu Togę do swojego pokoju, po drodze wstępując do łazienki po jakieś bandaże i leki. Zakluczyłaś drzwi i rozpoczęłaś, jak to nazwała blondynka, niezwykle skomplikowaną operację.
Po półgodzinie dziewczyna zasnęła na Twoim własnym łóżku, a Ty pół nocy przesiedziałaś patrząc, czy nic złego się nie dzieje. Została jeszcze sprawa tamtego gościa, który ją tak zmasakrował, ale... Pomyślisz o tym jutro. Na razie sen jest potrzebą podstawową. Śpij dobrze.
Kiedy ją onieśmielasz
Obudziło Cię przyjemne głaskanie po głowie. Otworzyłaś oczy i zauważyłaś, że siedzisz oparta o łóżko. Widocznie zasnęłaś podczas pilnowania poszkodowanej.
Podniosłaś się, a w oczy rzuciła Ci się Toga, uśmiechająca się od ucha do ucha, co, zważając na jej obrażenia, było co najmniej dziwne.
-Dobry - mruknęłaś.
-Hej! Dziękuję, (Imię)-chan, jesteś kochana - nachyliła się nad Tobą, próbując cmoknąć Cię w czoło, ale postawiłaś barierę, w postaci swojej ręki.
-Żadnego całowania.
-Ale czemu?!
-Bo tak. Moi rodzice mogą wejść tu w każdej chwili, więc bądź cicho - mruknęłaś, po czym wstałaś - Idę do łazienki. Zadzwoń do kogoś w tym czasie, czy coś.
-Rozkaz.
Wzięłaś świeżą bieliznę i ruszyłaś pod prysznic. Było dosyć wcześnie, dlatego łazienka była wolna. Dosyć szybko załatwiłaś swoje sprawy, a kiedy ręcznik wchłonął całą pozostałą wodę na Twojej skórze zauważyłaś, że zapomniałaś wziąć ubrań. Pokręciłaś głową, założyłaś to, co mogłaś i wyszłaś.
-Za chwilę ktoś po mnie przyjedzie, przytulas na pożegnanie? - spytała, kiedy tylko przekroczyłaś próg drzwi. Zasłoniła twarz ręką, pod którą widać było szeroki uśmiech - (Imię)-chan, to dla mnie? Nie musiałaś, ale doceniam.
-Tak, tak - przytaknęłaś, nie chcąc się kłócić. Nie miałaś na to siły. Wyciągnęłaś z szafy pierwsze lepsze ciuchy i zaczęłaś się ubierać - Chcesz coś na śniadanie?
-Chętnie, ale innym razem. Mój szofer już przyjechał! - otworzyła okno i wskoczyła na parapet - Do zobaczenia!
I już jej nie było. Ta dziewczyna jednocześnie Cię fascynuje i odstrasza.
Kiedy Twoje życie jest zagrożone
Szpital. Dokładnie tam zabrano Cię po tym, jak podczas ćwiczeń duża grupa złoczyńców zdecydowała się zaatakować Twoją klasę. Cudem uszłaś z życiem ale kosztem leżenia na brzuchu i niemożnością chodzenia przez najbliższy tydzień. Nadchodził kolejny dzień pełen nic nie robienia, jednak coś zmieniło się. Pielęgniarka nie przychodziła o godzinie dwunastej. Coś było nie tak.
Kobieta w białym kitlu zamknęła drzwi na klucz i uśmiechnęła się szeroko. Nie wiedziałaś o co chodzi, póki nie zaczęła się zniekształcać, zmieniając się w dobrze znaną Ci blondynkę.
-Co ja z tobą mam, (Imię)-chan. Żeby zwrócić moją uwagę nie musisz wysyłać się do szpitala - zauważyła trafnie. Trafnie dlatego, że wcale nie próbujesz zwrócić jej uwagi! Ona sama przychodzi. Wraca jak bumerang.
-To twój dar?- spytałaś chcąc zmienić temat. Pokiwała twierdząco głową.
-Ciekawie jakby było zmienić się w (Imię)-chan? Spróbujemy?
-Może nie teraz - mruknęłaś.
-Ale przejdźmy do poważniejszych tematów, kto zrobił ci aua? - spytała, siadając na łóżku.
-Nawet nie wiem, mało rzeczy pamiętam.
-Przypomnij sobie cokolwiek, to dla mnie ważne - uśmiechnęła się zachęcająco. Zamknęłaś oczy i skupiłaś się na chwilę.
-Miał chyba ostrza zamiast rąk i nosił... Jasną, chyba niebieską, kurtkę. Tak właściwie, po co ci ta wiedza?- spytałaś.
-To chyba oczywiste. Trzeba zabić tego, kto skrzywił (Imię)-chan - rzekła bez precedensu. Skamieniałaś na chwilkę.
-Heh, miło z twojej strony...? - zachichotałaś nerwowo, mając nadzieję, że żartuje.
-Nie dziękuj mi bo się zarumienię - lekko pacnęła Cię w ramię - I zobacz co dla ciebie przemyciłam!
Kolejny z plusów przyjaźnienia się z Togą? Zawsze miała pełno słodyczy.
Pożegnałyście się po godzinie. Ty, nie mając co robić, zasnęłaś. Ona skierowała się do człowieka w jasnej bluzie. Policja będzie miała o jedną sprawę więcej.
Kiedy jest zazdrosna
-No dalej (Imię)-chan, chodźmy na zakupy! Przecież nie będę siedziała w jednym sklepie pół godziny - imitowałaś głos Togi. Piątkowy dzień mijał Ci całkiem spokojnie, kiedy przy wejściu ponownie natknęłaś się na żółtooką, która zaczęła "panikować" i mówić, że masz iść za nią. Myślałaś, że naprawdę stało się coś złego, a ona zaprowadziła Cię do centrum handlowego. Takim sposobem czekałaś, aż przymierzy kolejną spódniczkę.
-Hej, hej (Imię)-chan! Pasuje mi? - oderwałaś się od telefonu i zmierzyłaś ją wzrokiem.
-Pasuje ci - powiedziałaś. Różowa, nieco duża, bluza dawała jej parę punktów na bycie uroczym. Przejrzała się w lustrze i zaklaskała.
-Biorę ją! - po czym zniknęła w przymierzalni.
Ponownie zanurzyłaś się w świat telefonu, jednak tym razem przerwał Ci pracownik.
-Hej, jesteś sama? - zaczepił Cię. Był niski, gruby, a na jego nosie spoczywały denka od słoików. Nie żebyś oceniała o wyglądzie, ale... No właśnie. Jakby Toga zobaczyła, że gadasz z jakimś mężczyzną to lepiej dla niego, żeby miał spore ubezpieczenie zdrowotne.
-Nie - mruknęłaś krótko.
-Głupie pytanie, teraz ja tu jestem - uśmiechnął się zawadiacko i przyłożył rękę do głowy, opierając się o ścianę - To jak, jakaś kawka?
-Ee, nie.
-No dalej, tylko jedna. Taka szansa się już nie powtórzy, kotku.
-No i bardzo dobrze - warknęłaś.
-Hej, uważaj jak do kogo mówisz!
-Mówi do bezwartościowego śmiecia, który jak zaraz nie odejdzie, to skończy z nożem wbitym w głowę i porozrywanymi ścięgnami - warknęła Toga, która wyszła z przymierzalni w normalnych ubraniach. Mężczyzna zmierzył ją wzrokiem i prychnął.
-Dz*wka - szepnął. Toga to usłyszała i...
-Spokojnie, nie jest nas wart! - krzyczałaś, trzymając blondynkę.
-Puść mnie (Imię)-chan! Nie jest wart oddychania tym samym powietrzem co ty!
-Wiem, ale czasem trzeba odpuścić! - nie dawałaś za wygraną. Komplementy Togi Ci pochlebiały, ale wolałabyś słyszeć je w jakiejś spokojniejszej chwili.
-Grr, masz szczęście, że (Imię)-chan tu jest.
-No właśnie, my już pójdziemy - powiedziałaś, prowadząc żółtooką za rękę w stronę kasy. Zdążyłaś już trochę ją poznać i wiedziałaś, że lepiej mieć ją teraz na oku. Wykorzysta każdą okazję, kiedy odwrócisz głowę, by iść się zemścić - Ta bluza naprawdę ci pasuje.
Przez resztę Waszych zakupów starałaś się, by blondynka zapomniała o incydencie z pracownikiem. Zaproponowałaś jej nawet nocowanie, ale odmówiła, co nigdy wcześniej się nie zdarzyło.
Wieczorem zaczęłaś rozmyślać o Waszej zdecydowanie nienormalnej relacji. Polubiłaś tę impulsywną dziewczynę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest i nasz mały demonik
TAK W SUMIE TO WESOŁYCH WALENTYNEK.
JAK KTOŚ CHCE SIĘ WYPŁAKAĆ TO MAM WOLNE RAMIĘ
Ekhem, jakby ktoś lubił slashery z horrorów to zapraszam na nowe scenariusze ᕕ(✧ ͟ل͜✧)ᕗ
Właśnie pije kakao przez słomkę od lizaka i patrze się na gratisowy perfum co dostałam za kupienie bielizny. Polecam.
P.S. Zgadnijcie kto właśnie włożył sobie palec w świeczkę, żeby sprawdzić czy lakier zejdzie i boli go teraz paznokieć XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro