Kiedy zamieniacie się ciałami
O nie! Kolejny podstępny złoczyńca sprawił, że podczas akcji Ty i Twoja druga połówka zamieniliście się ciałami! Cóż z tego wyniknie?
Midorya Izuku
-Ja naprawdę się się tak czerwienię? - Spytał Midorya, będąc w Twoim ciele. Spojrzałaś się na niego i wzdrygnęłaś ramionami.
-Mamy inny problem - mruknęłaś, przełykając ślinę.
-Jaki?
-Muszę do toalety - poinformowałaś go, a chłopak będący w Twoim ciele, zaczął się nienaturalnie czerwienić.
-(Imię), wstrzymaj się! - poprosił, chwytając Cię za ramię. Prowadzona ciekawością, chwyciłaś go w pasie i z łatwością posadziłaś na kanapie.
-Ale jesteś silny - mruknęłaś, spoglądając na bicepsy w Twoim aktualnym ciele - To ja idę!
-Zaczekaj!
Byłaś jednak szybsza i w kilka sekund znalazłaś się w łazience. Nawet nie chciało Ci się tak bardzo, po prostu kierowała Tobą ciekawość, jak to jest sikać na stojąco? Tu musi być świetna rzecz.
Izuku stał pod drzwiami i próbował otworzyć drzwi. Był przyzwyczajony do tego, iż potrafiłby wyrwać klamkę jedną ręką, a teraz, choć zapierał się rękami i nogami, nic nie zdziałał.
-Jak to się obsługuje? - Usłyszał zza ściany. Chłopak uderzył się ręką w czoło. Nie będzie mógł spojrzeć Ci w oczy.
Po chwili wyszłaś z łazienki i zobaczyłaś Izuku, skulonego na podłodze. Podeszłaś do niego i chwyciłaś go pod udami i łopatkami, podnosząc go łatwo.
-Jak mogłaś? - Spytał obrażony, starając się wyrwać. Skorzystałaś ze swojej siły i mocno go przytuliłaś.
-Widziałam cię w gorszych sytuacjach - mruknęłaś. Niestety musiał się zgodzić.
Bakugou Katsuki
-(Imię), masz iść na trening! - Krzyknął Bakugou w Twoim ciele. Absolutnie nic sobie z tego nie robiłaś i siedziałaś przed telewizorem, wcinając chipsy.
-Sam sobie idź - mruknęłaś, jeszcze bardziej wciskając się w kanapę.
-Kiedy nic mi to nie da. Jesteś w moim ciele, więc rusz tyłek! - Denerwował się.
-Nie - odparłaś, kompletnie na niego nie patrząc. Twarz Bakugou wykrzywiła się w krzywym uśmiechu. Kątem oka zauważyłaś, jak ściąga Twoją rękawiczkę, a następnie powoli się zbliża - Nawet nie próbuj.
-To idź na trening.
-Nie chce mi się - warknęłaś. Twoja złota dłoń była przy Twoim ramieniu.
-Lepiej się zgódź, nie umiem tego cofać - uśmiechnął się szeroko, a Ty skierowałaś swoją rękę w stronę jego twarzy i wywołałaś wybuch, przez który upadł na tyłek.
-Ups - powiedziałaś, wracając do oglądania tv - Idź umyć twarz. Nie chcę być brudna, jak wrócę do swojego ciała.
Bakugou zaczął warczeć, sfrustrowany niemożnością używania swojego daru. Dopiero teraz dostrzegł, jakie miał szczęście, iż trafiła mu się tak silna umiejętność.
-Zemszczę się, jak wrócimy do swoich ciał - szepnął, spoglądając na Twoją twarz.
Todoroki Shoto
-Wow, to jest świetne - powiedziałaś, bawiąc się umiejętnością Todoroki'ego.
-(Imię), ostrożnie - mówił w Twoim ciele.
-Nic mi nie będzie - na potwierdzenie swoich słów, wytworzyłaś nad lewym palcem mały płomień, który po chwili zgasł - Widzisz? Shoto? Co się dzieje?
Chłopak gwałtownie chwycił się za brzuch i zacisnął zęby. Usiadł na podłodze i syknął, a Ty kucnęłaś tuż obok niego, podpierając jego ciało dłonią.
-Nagle zaczął boleć mnie brzuch - jęknął, zaciskając oczy - (Imię), co to jest? Jesteś na coś chora?
-Właściwie, to nie - zaśmiałaś się nerwowo i przypomniałaś, że miałaś dostać okres w najbliższych dniach. Na szczęście, przykleiłaś sobie zawczasu awaryjną podpaskę. Chłopak nie będzie musiał mierzyć się z lejącą się krwią - To się właśnie nazywa okres, Shoto.
-Co? Przecież ja... Czuję się, jakby ktoś do mnie strzelił - powiedział, kuląc się na podłodze - Nagle naszła mnie ochota na słone paluszki.
-Rozumiem - westchnęłaś. Położyłaś go na kanapie i okryłaś kocem - Przyniosę ci tabletki, może nie będzie tak źle.
Myliłaś się. Shoto cierpiał jak nigdy. Nieprzyzwyczajony do tego comiesięcznego bólu, kulił się i co chwilę przewracał, dopóki nie zasnął. Cały czas siedziałaś przy kanapie, bawiąc się jego darem. Udało Ci się nie podpalić mieszkania i nie zmrozić wszystkiego wokół, dlatego w nagrodę zafundowałaś sobie pianki. Podgrzewałaś je małym, lewym palcem. Ależ jego ciało było użyteczne!
Tokoyami Fumikage
-A więc tak jest mieć usta - mruczał Tokoyami w Twoim ciele, przyglądając się w lustrze i dotykając poszczególnych części twarzy. Potem zjechał dłońmi na ramiona, a następnie coraz bardziej w dół. Chwyciłaś go za ręce, zanim dotarł do piersi.
-Może już wystarczy tego oglądania? - Spytałaś zaczerwieniona.
-Nie, czemu?
-Bo miejsca prywatne kobiety nie są tylko pomiędzy nogami - wypaliłaś.
-Ach, no tak - mruknął, a na jego twarz wpłynął delikatny rumieniec. Szybko zabrał ręce z dekoltu - Chcesz coś porobić?
-W takim stanie? - Spytałaś, patrząc się w lustro. Dziwnie było mieć dziób. Jakby ktoś przedłużył Ci nos - Chociaż... Masz może jabłka?
Kiwnął głową i zaprowadził Cię do kuchni, gdzie umiejętni chwycił za nóż i pokroił Wam jabłuszko. Podzieliliście się po połowie. Coś nie tak było z kubkami smakowymi Fumikage, bo owoce smakowały jak ambrozja.
-Fumi, jakim cudem to jest takie pyszne? - Pytałaś, wcinając kolejne kawałki.
-Widzisz? Chociaż na twoim języku smakują inaczej - powiedział, uśmiechając się lekko.
-Na twoim też, lepiej!
-No, to jedz. Nie żałuj sobie, w końcu to moje ciało.
-Jesteś kochany - przyłożyłaś dziób do jego policzka na znak całusa i zabrałaś za kolejne jabłko.
Kirishima Eijiro
-Kurczę, to mnie uwiera - mówił Kirishima, co chwilę poprawiając sobie stanik - Mogę to zdjąć?
-Nie - powiedziałaś spokojnie, sama zajmując się rozpracowywaniem daru czerwonowłosego. Co chwilę utwardzałaś poszczególne części ciała.
-Kiedy to jest denerwujące! - Narzekał, jednocześnie majstrując coś przy ramiączkach, które po chwili zjechały mu z ramion - Trudno, zdejmuje to!
-Eijiro... - powiedziałaś groźnie, ale chłopak, tak czy tak, wyciągnął stanik przez rękaw i rzucił go na fotel, samemu wskakując na kanapę i kładąc się na brzuchu. Szybko poczuł, że nie było to dobry pomysł i obrócił się na bok.
-Auć, leżenie na brzuchu w tym ciele, boli - jęknął - Ale przynajmniej teraz nic mnie nie uciska, co nie? (Imię)? Czemu jesteś taka czerwona?
-To... To nic, idę się napić - Szybko opuściłaś Kirishime w Twoim ciele i poszłaś do kuchni. Dla niepoznaki nalałaś wody do szklanki i upiłaś parę łyków. Podczas testowania daru na różnych części ciała, utwardziłaś coś, czego nie powinnaś była robić.
Uwypuklenie w między Twoimi nogami bolało. Unikałaś swojego chłopaka do momentu, w którym powróciliście do swoich ciał.
Iida Tenya
-Nic nie widzę - powiedziałaś, rozglądając się po pokoju. Odkąd byłaś w ciele Iidy, wszystko było gorsze. Musiałaś schylać się przed przejściem przez drzwi, albowiem uderzałaś się czołem, a do tego wszystko było takie małe.
-Załóż to - Iida w Twoim ciele podał Ci okulary. Szybko je założyłaś i w końcu odzyskałaś normalną ostrość - Lepiej?
-O wiele.
-Wygląda na to, że tylko nasze umysły się przeniosły, mankamenty naszych ciał pozostały... (Imię)? - Przestał mówić, widząc Twój wzrok skierowany w jeden punkt.
-Tam jest... Tam jest... - nakierowałaś palcem na szafkę i szybko wyciągnęłaś z kieszeni lateksowe rękawiczki. Rzuciłaś się na podłogę, wyciągając spod niej kawałek taśmy - Śmieć! Tenya, przejęłam po tobie bycie pedantką!
-Tak? A to ciekawe - zamyślił się, składając ręce na piersi - Faktycznie, nie chce mi się sprzątać.
-Cholera, to jest poważniejsze niż myślałam - wstałaś z podłogi i zaczęłaś nerwowo chodzić po pokoju - Czuję nieodpartą chęć przyjścia wcześnie do szkoły. Zamieniam się w ciebie! Nieee!
-(Imię), nie panikuj proszę! - Podszedł do Ciebie i chwycił za ramiona - Słyszałaś, co mówiła policja? To minie.
-A jak nie?
-To wtedy będziemy się martwić - uśmiechnął się, a Ty westchnęłaś - A teraz chodź do salonu, trzeba tam poodkurzać.
Zanim zdążył dokończyć, wybiegłaś z pokoju w kierunku odkurzacza.
Uraraka Ochaco
Ty i Ochaco miałyście szczęście. Bądź co bądź, obie byłyście dziewczynami, a różnice między Waszymi ciałami nie były aż tak przytłaczające. Głównie problem sprawiały Wam dary, a zwłaszcza antygrawitacja, którą zaklęta była w opuszkach Twoich rąk.
-Jestem zmęczona - mruknęłaś, siadając na kanapie, zamykając oczy i chowając twarz w dłoniach. Poczułaś, jak tracisz oparcie i unosisz się w górę - Ochaco!
-Co się dzieje? - spytała, wchodząc do salonu. Widząc, jak wisisz pod sufitem i trzymasz się kurczowo poduszki, nie mogła się nie zaśmiać. Kiedy już jej przeszło, wytłumaczyła Ci, jak powrócić do normalności.
-Uwolnienie - mruknęłaś, złączając opuszki. Od razu poleciałaś w dół i, gdyby nie dziewczyna w Twoim ciele, spadłabyś prosto na podłogę, a tak, Uraraka zamortyzowała upadek - Ochaco?! Wszystko w porządku?
-U-uhu - szepnęła niepewne, na co szybko pomogłaś jej wstać. Usadziłaś ją na fotelu, jednocześnie głaszcząc po głowie.
-O wiele bezpieczniej będzie, jak wrócimy do swoich ciał - powiedziałaś, odgarniając włosy z twarzy. Twoja druga połówka przytaknęła. O mało co w kuchni nie zamieniła kranu w złoto, chcąc wyczyścić rękawiczkę.
Present Mic
-Cholera, telefon dzwoni - powiedziałaś, wyjmując wibrujące urządzenie z kieszeni spodni swojego chłopaka - Co robimy?
-Jaki numer? - Spytał chłopak, chwytając się Twojego ramienia. Byłaś teraz sporo wyższa - Nieznany. Odbierz, tylko zachowuj się jak ja!
-Czy ja jestem po szkole aktorskiej? - Mruknęłaś, a Yamada nacisnął zieloną słuchawkę. Szybko przyłożyłaś telefon do ucha.
-Halo?! - Krzyknęłaś do słuchawki.
-Nie drzyj się tak.
-Aizawa sen... - Ugryzłaś się w język, a blondyn stojący obok Ciebie przełknął ślinę - Eraser Head! Czemu zawdzięczam twój telefon?
-Dyrektor nie miał czasu, więc poprosił mnie, żebym cię poinformował, że masz jutro rano zastępstwo w pierwszej B - powiedział, a Ty milczałaś, nie wiedząc, co odpowiedzieć - Słyszałeś?
-Tak! Wybacz przyjacielu, ale muszę kończyć! Kolacja mi się przypala! Pa! - Szybko rozłączyłaś się i opadłaś na kanapę. Wyczekujący wzrok wiercił Ci dziurę w brzuchu.
-I co?!
-Módlmy się, żeby do jutra przeszło, bo masz jutro zastępstwo na ósmą.
Podczas gdy Twoim zmartwieniem była zagwozdka, jak wrócić do swojego ciała, on narzekał, że ma zastępstwo. Do tego, Yamada nigdy nie rozłączał się pierwszy. Będziecie musieli wymyślić jakąś dobrą wymówkę dla Aizawy.
Aizawa Shota
-Ależ chce mi się spać- mruknęłaś, układając się na kanapie. Byłaś w ciele swojego chłopaka, który patrzył się na Ciebie kątem oka, jednocześnie oglądając telewizję. Czułaś się dziwnie, patrząc na samą siebie - Może to genetyczne?
Aizawa wzruszył ramionami, po czym wstał. Nie zwróciłaś na niego uwagi, dopóki nie podszedł do drzwi od łazienki.
-Shota? Czy ty chcesz...? - Spanikowałaś.
-Skorzystać - mruknął leniwie. Od razu rzuciłaś się w jego stronę, niestety na próżno. W tym czasie zdążył się zakluczyć.
-Nie rób mi tego! To niezręczne! - Krzyknęłaś, stojąc pod drzwiami i czerwieniąc się nieznacznie. Mężczyzna wydawał się nie zwracać na Ciebie uwagi i zajął się swoimi sprawami. Sam był ciekawy, jak to jest być kobietą.
Wyszedł po dłuższej chwili, w akompaniamencie spuszczanej wody. Popatrzyłaś się na niego spode łba, z zawodem wypisanym na twarzy.
-Było dziwnie - powiedział, składając ręce na piersi.
-Nie musisz mi o tym opowiadać! - Speszyłaś się, a na Twojej dziewczęcej twarzy pojawił się sadystyczny uśmiech.
-Tak? Chętnie podzielę się z tobą szczegółami...
-Nie tym razem - warknęłaś, przykładając dłoń do jego twarzy. Korzystając z tego, że byłaś silniejsza i wyższa, skutecznie zakneblowałaś jego usta. Dziwnie było całować się z samą sobą, więc przestałaś prawie od razu - To było okropne. Chcę do swojego ciała.
Enji Todoroki
Patrzyłaś się w lustro, robiąc różne dziwne miny. Co chwilę śmiałaś się z coraz to nowszych emocji widocznych na twarzy Endeavor'a. Tuż obok Ciebie stało Twoje ciało, z umysłem Enji'ego, który mógł tylko patrzeć, jak go ośmieszasz.
-Już wystarczy - powiedział zdenerwowany. Popatrzyłaś się na niego srogo, na co przełknął ślinę - Zawsze mam taki wyraz twarzy?
-Przez większość czasu - odparłaś, składając ręce na piersi i uaktywniając płomień na zaroście - Teraz w pełni obrazuje twoją osobę.
-... Dumnie - oparł ręce na biodrach - Jesteś strasznie niska.
-To ty jesteś za wysoki - warknęłaś, a z Twoich rąk zaczęły wylatywać płomienie - A to co?
-A ja nad tym panowałem - prychnął - Kiedy jestem zdenerwowany, ogień sam się uwalnia.
-Enji, jeśli chcesz mieć dom, nie prowokuj mnie - ostrzegłaś, a Twoje ciało podeszło do Ciebie i chwyciło za nadgarstek.
-Mam na to sposób - powiedział, ciągnąc Cię za sobą.
***
-Nie wejdę pod prysznic! Nie zimny!
-Nie rób problemu, (Imię). Chyba nie chcesz, żebyśmy tu oboje spłonęli? - powiedział, starając się wepchnąć Cię do kabiny. Od razu się wycofałaś, czując zimne krople na skórze.
-Oczywiście, że nie chcę! Nie ma innego sposobu? - Pokręcił głową. Z ciężkim sercem, udałaś się pod prysznic. Enji'emu po nocach śnić będzie mu się jego własna, mokra i zdenerwowana twarz.
Toshinori Yagi
-Auć - mruknęłaś, trzymając się za bliznę - To zawsze tak boli?
-Poczekaj (Imię), zaraz przyniosę ci tabletki - powiedział All Might, po czym pobiegł do kuchni. Siedziałaś na kanapie, zamknięta w ciele swojego chłopaka. Oprócz tego, że ciężko było przyzwyczaić Ci się do wzrostu i posmaku krwi w ustach, dawałaś radę. Dopiero przed chwilą poczułaś ból w lewej stronie brzucha - Proszę.
Szybko połknęłaś tabletkę, którą przyniósł Ci Toshinori, uwięziony w Twoim ciele. Z jednej strony czuł się dobrze, bowiem nie odczuwał efektów walki stoczonej parę lat temu, a z drugiej, stracił chwilowo One For All.
-W porządku?
-Mhm, chociaż dziwnie się czuję.
-Czemu?
-Nie wiem... Jakby, dziwne ciepło w sercu - mruknęłaś, patrząc się w podłogę. Zamknęłaś oczy, skupiając się, a po chwili usłyszałaś głośne pyknięcie. Otworzyłaś je i zauważyłaś, że jesteś jeszcze wyższa - Aa, co to jest?!
-Przemieniłaś się w moją silniejszą formę! - Krzyknął spanikowany.
-Jak do odkręcić?!
-Nie wiem! Robiłem to odruchowo!
W ten sposób utknęłaś w jego muskularnej postaci. Oprócz tego, że wszystko było małe i kruche, to ponownie zaczęłaś krwawić z ust. Toshinori co chwilę przynosił Ci chusteczki, a Ty siedziałaś skulona, aby niczego nie zepsuć. Zdecydowanie czekałaś, aż w końcu ponownie staniesz się sobą.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Uwaga, przyszedł moment, w którym daję Wam zdecydować o dwóch rzeczach.
1. Jaki rozdział ma być następny:
a) kiedy on trafia do szpitala
b) kiedy kończysz szkołę
2. Kto ma być maskotką scenariuszy?
Link w komentarzu!
Jutro mój ulubiony, gminny festyn! Jak to mówio: Poznaniacy i do wódki i do pracy, na szczęście ja dziś nie piję, a idę pisać namiętne sceny z Toshinori'm.
Pa!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro