Kiedy wspólnie walczycie
Midorya Izuku
Wracaliście razem ze szkoły, kiedy jakieś pięćdziesiąt metrów przed Wami, nastąpił wybuch. Chłopaka porozumiewawczo się na Ciebie spojrzał i razem pobiegliście w kierunku zdarzenia. Na miejscu chaos siał wysoki, szczupły mężczyzna. Tak przynajmniej myślałaś, bo był ubrany w garnitur, a na twarzy miał fioletową chustę. Nie zwrócił większej uwagi na Waszą dwójkę i wydłużył swoje ramię, chwytając za szyję przypadkowego przechodnia.
-Hej! Puść go!- Obrócił głowę w Twoim kierunku.
-Bo?
-Bo bardzo ładnie cię proszę- powiedziałaś, zdejmując rękawiczkę. Izuku zaś zsunął plecak z ramienia, szykując się na ewentualną potyczkę- To jak będzie?
-Srak!- krzycząc to, wyrzucił przechodniem w powietrze. Midorya z łatwością wyskoczył w górę i złapał mężczyznę, po czym gładko wylądował na ziemi. Ty w tym czasie pobiegłaś do bandyty i zamachnęłaś się prawą ręką. Uchylił się, jednak zdołałaś musnąć kawałek jego ramienia. Myślałaś, że się wycofa, ale zamiast tego wydłużył swoją rękę i chwycił Cię w pasie. Nie miał jednak okazji, by cokolwiek z Tobą zrobić, gdyż fala powietrza zdmuchnęła go parę metrów dalej. Upadłaś na ziemię i podrapałaś się po głowie.
-(Imię)! Nic ci nie jest? - spytał Izuku, klękając przy Tobie i pomagając Ci wstać.
-Nie, a tobie? - pokręcił przecząco głową.
-Nie. Bardziej martwiłbym się o niego - wskazał palcem na znokautowanego mężczyznę.
-Po takim ciosie też bym nie wstała.
-Pewnie tak, ale on nie jest moją dziewczyną - mówiąc to, objął Cię ramieniem i pocałował w czoło.
Bakugou Katsuki
Wielki, umięśniony bandyta demolował pobliski sklep, a Ty i Katsuki znaleźliście się w samym środku akcji. Odłożyłaś siatkę z zakupami i ułożyłaś równo na pobliskiej ławce. Blondyn w tym czasie podwinął rękawy, a Ty, po chwili, stanęłaś tuż obok niego.
Mężczyzna myślał, że jesteście kolejnymi słabymi pachołkami i rzucił w Was żółtym kontenerem. Stałaś spokojnie i tylko przymknęłaś oczy, aby wybuch Cię nie oślepił. Jedna ręka Bakugou wystarczyła, by rozwalić kontener w drobny mak.
-Ojej, ale się boję. Policja będzie za parę chwil, więc może przestaniesz? - Krzyknęłaś lekceważąco.
Ryknął tylko i rzucił się na Ciebie. Zadowolona ze swojej prowokacji, odskoczyłaś przed jego pięścią i wtedy Katsuki uderzył go w brzuch. Nie zdołał go jednak przewrócić, więc doskoczyłaś do bandyty, przykładając Złotą Dłoń do jego stopy. Nie przewidział tego, że jego jedna noga będzie niesprawna i poleciał do tyłu, uderzając tyłem głowy o krawężnik.
Skrzywiłaś się na widok krwi.
-Ostatni raz zabieram cię na zakupy - mruknął blondyn.
-Nie rzucaj słów na wiatr, Kacchan - uwiesiłaś się na jego ramieniu - Poza tym, jak media dowiedzą się jak go pokonałeś, będziesz o krok do zostania numerem jeden.
Jego twarz od razu rozjaśniała i odruchowo się uśmiechnął. Poprawianie mu humoru miałaś opanowane do perfekcji.
Todoroki Shoto
Ćwiczenia w parach wydały Ci się dużo lepsze, kiedy Twoją parą został Todoroki. Myślałaś, że uda Wam się skończyć pojedynek w miarę szybko, ale przeciwnicy okazali się nad wyraz wymagający. Walczyliście przeciwko bliźniakom, którzy mieli takie same dary, czyli teleportację na krótkie odległości. Było to irytujące, ponieważ kiedy myślałaś, że dorwiesz jednego, nagle znikał.
-Shoto, musimy to skończyć - szepnęłaś do chłopaka, nie spuszczając wzroku rodzeństwa.
-Wiem - odparł. Nie miałaś żadnego konkretnego planu, więc miałaś nadzieję, że on coś wymyśli - (Imię), ufasz mi?
-Głupie pytanie.
Kiedy tylko to powiedziałaś, chwycił Cię za rękę, okręcił się i rzucił Tobą w bliźniaków. Wyciągnęłaś ręce przed siebie prawą rękę i chwyciłaś nią jednego z chłopców. Drugiego zamierzałaś pozłocić, ale zniknął w jednej chwili. Drugi zrobił to samo.
Nie byłaś jednak zła, tylko wyskoczyłaś w górę najwyżej, jak potrafiłaś. Kiedy ponownie wylądowałaś na ziemi, o mało nie wywróciłaś się, gdyż była pokryta lodem. Bliźniaki mogły teleportować się co pół minuty. Nie mieli szans uciec, a teraz zostały z nich tylko bryły lodu.
-Przepraszam, że tobą rzuciłem - wymamrotał Todoroki - Nie miałem lepszego planu.
-Wolę takie rzucenie, niż zerwanie - szepnęłaś do siebie i pozwoliłaś, by chłopak objął Cię jedną ręką.
Tokoyami Fumikage
-Tokoyami, mógłbyś... Mógłbyś się pośpieszyć?! - Krzyknęłaś do telefonu - Tak, skręciłam już! Czekaj, chyba cię widzę!
Twoja sytuacja nie była za ciekawa. Podczas wyprawy na zakupy natknęłaś się na nieprzyjemnego typa, który zaczął robić awanturę w sklepie. Po tym, jak grzecznie upomniałaś go, aby tak nie hałasował, obrał sobie za życiowy cel, nabicie Ci guza. Nie chcąc, by ucierpiały budynki, zaczęłaś uciekać, a mężczyzna pognał za Tobą.
Wpadłaś w ramiona czerwonookiego, który protekcyjnie objął Cię ramieniem. Odsunęłaś się nieco, a Dark Shadow od razu wynurzył się z jego ciała, groźnie łypiąc przerażającymi oczyma.
-Zamknij oczy - mruknął nadzwyczaj spokojnie.
-Też chcę mieć trochę zabawy - odparłaś i zdjęłaś rękawiczkę. Awanturujący się mężczyzna najwidoczniej nie wyczuł zagrożenia i rzucił się na Ciebie z pięściami. Zablokowałaś jego cios tak sprytnie, że sam nadział się na Twoją lewą rękę. Jego pięść była złota i bezużyteczna, gdyż stracił w niej czucie.
Nie miałaś jednak możliwości nic zrobić, gdyż pierzasty przyjaciel chwycił go za gardło, po czym brutalnie wbił w ławkę, przełamując ją na pół. Następnie przytrzymywał go, dopóki nie przyjechała policja. Dopiero wtedy się uspokoił.
-Dzięki - powiedziałaś, podchodząc do swojego chłopaka.
-Jeśli będzie jeszcze kiedyś taka sytuacja, dzwoń od razu - uśmiechnęłaś się i przytaknęłaś.
Kirisihima Eijiro
-Co powiedziałeś o mojej dziewczynie?! - Warknął rozzłoszczony czerwonowłosy, wstając i podchodząc do mężczyzny w dresie.
-A co, ogłuchłeś?!
-Odszczekaj to! - Przytrzymywałaś Eijiro za ramię, nie chcąc, by wdał się w niepotrzebną kłótnie.
-Bo?! Takie gówno nic mi nie zrobi! - Tym razem to ty stanęłaś jak wryta, uważnie obserwując swojego nowego wroga.
-Zaraz zobaczymy.
Kirishima podwinął rękawy koszuli, ale obcy mężczyzna był szybszy i uderzył go pięścią w twarz. Nie spodziewał się jednak, że w tym samym momencie, Twój chłopak ją utwardzi. Odsunął się zdziwiony, ale to Ty nie dałaś mu spokoju. Wyminęłaś Eijiro i przywaliłaś dresowi z otwartej pięści.
-Nie waż się tak więcej mówić - warknęłaś. Nie będę opowiadać, od jakich kobiet Cię wyzwał, ale nie były to miłe przymiotniki. Chciałaś odejść, nie chcąc tego słuchać, ale wtedy chwycił Cię za włosy. Reakcja Twojego chłopaka była natychmiastowa. Chwycił go za nadgarstek i mocno ścisnął, wtedy odwróciłaś się, a mężczyzna odleciał pod wpływem Twojego kopniaka z pół obrotu.
-Na takich nie ma innej rady - mruknął chłopak, mocno Cię przytulając.
Iida Tenya
Ty i Iida mieliście wspólny patrol. Byliście w jednej agencji, więc często razem wychodziliście pilnować porządku. Zazwyczaj było spokojnie, ale tym razem to się zmieniło.
-Drodzy państwo, tu nie wolno śmiecić - zakomunikował Iida, podchodząc do dwóch kobiet i mężczyzny. Żeńska część oburzyła się, a męska jednostka powstała z ławki, po czym podeszła do granatowowłosego.
-Spierdalaj - szepnął ze złośliwym uśmiechem.
-Obrażanie bohatera na służbie, będę musiał pana zatrzymać - Po tych słowach, obcy mężczyzna popchnął Twojego chłopaka, który nieco się odsunął.
-Chodźcie dziewczyny, idziemy.
Kiedy się odwrócił i zauważył, że jesteś w trakcie zakuwania jednej z nich w kajdanki, wkurzył się. Jego palce zamieniły się w ostre stożki, które odczepiły się, kiedy nimi zamachnął. Schyliłaś się, puszczając kobietę. Druga rzuciła się na Ciebie w postaci lwa i, niestety nie zdążyłaś się uchylić. Wbiła kły w Twoją rękę, jednak zdążyłaś zdjąć rękawiczkę i przyłożyć jej do klatki piersiowej. Już miałaś nadzieję, że druga z dziewczyn da sobie spokój, ale ta już trzymała w rękach drewnianą deskę. Na szczęście, Twój chłopak zdążył wziąć Cię na ręce, a patyk odbił się od metalowych części kostiumu. Obrócił się i korzystając z przyśpieszenia, odłożył Cię w bezpieczne miejsce i zajął się pozostałą dwójką. Skończyli w kajdankach.
-Że też istnieją takie jednostki - wymamrotał zaniepokojony, oglądając Twoją rękę.
-Dla nich tu jesteśmy - uśmiechnęłaś się lekko.
Uraraka Ochaco
Festiwal U.A. Widowiskowe przedstawienie. Kolejny rok minął Ci jak z bicza strzelił, a teraz stałaś obok Ochaco, która patrzyła w oczy Waszym dwóm przeciwnikom. Kiedy tylko rozległ się dźwięk, oznajmiający rozpoczęcie kolejnej walki drużynowej, ogień z ust wysokiego blondyna omal Was nie dosięgnął. Odskoczyłyście w dwie różne strony, ale koniec końców musiałyście uciekać dalej, bo jego sojusznik podkręcił płomienie swoim darem - wiatrem.
Dużo osób myślało, że jesteście na przegranej pozycji, ale Wy miałyście plan. Wystarczyło jeszcze trochę ich po prowokować.
-Słabiutko! - Krzyknęłaś i podbiegłaś do brązowowłosej. Widocznie podziałało, bo tym razem ognia i wiatru było jeszcze więcej. Lewą ręką uderzyłaś w ziemię, wyłamując z niej kawałek betonu. Ochaco dotknęła Twojego ramienia i kamienia, oba unosząc w górę. Betonem osłoniła siebie, a Ciebie uniosła w górę, czego przeciwnicy nie widzieli, za bardzo skupiając się na zaporze z ognia.
W kilka sekund znalazłaś się nad nimi. Uraraka z powrotem włączyła grawitację, a Ty spadłaś na obydwóch chłopaków, jednego zamieniając całego w złoto, a drugiego przytrzymując.
Uśmiechnęłaś się do dziewczyny, która odwdzięczyła się tym samym, chwilę później trzymając się za twarz i starając nie zwymiotować.
Yamada Hiazshi
-Daj to załatwić profesjonaliście- zachichotał blondyn, szczerząc się jak głupi do sera.
-Hej, też jestem specjalistą! - oburzyłaś się.
-Brakuje ci doświadczenia.
Sprzeczkę przerwała Wam paro osobowa grupa przestępcza, która zaatakowała Twój rewir, a tak się złożyło, że Yamada postanowił odwiedzić Cię w pracy.
Kiedy Tylko Present Mic otworzył usta, Ty zatknęłaś uszy. Już po chwili rozległ się głośny krzyk, który powalił większość podrzędnych złoczyńców na ziemię. Na jego nieszczęście, jeden z nich stanął tuż za nim, a z racji tego, że nikt nie ma możliwości brać Twojego chłopaka od tyłu, skoczyłaś na plecy mężczyzny, oplatając ramiona wokół jego szyi. Próbował złapać powietrze, ale trzymałaś go na tyle mocno, aż w końcu zemdlał, a Ty twardo stanęłaś na ziemi.
-Nie powiem, prawdziwy specjalista - powiedziałaś, a Yamada prychnął.
-I tak brakuje ci do mnie tysiąca lat treningów.
-Daj mi rok - puściłaś mu oczko i szybko wyminęłaś jego osobę, chcąc dobić resztę niedobitków. Blondyn pokręcił tylko głową i podreptał za Tobą nie chcąc, by ominęła go reszta zabawy.
Aizawa Shota
Pierwszy raz widziałaś tak dobrze zaplanowany atak na szkołę. Została przydzielona Ci mała grupa osób i razem ewakuowaliście młodsze klasy, korzystając z tylnych drzwi.
-Nie rozdzielajcie się! - Krzyknęłaś - Mina, idź pierwsza!
Różowowłosa pokiwała twierdząco głową i zaczęła prowadzić młodszych rówieśników. Myślałaś, że obejdzie się bez większych komplikacji, ale na Waszej drodze pojawił się ogromny, zielony wąż, a na jego głowie siedziała kobieta, która z uśmiechem patrzyła na Wasze przerażone twarze.
Jako główna opiekunka starałaś się zapanować nad sytuacją, ale wszystko rozsypało się, kiedy zaczął atakować każdego, kto nawinął mu się pod język. Chwyciłaś jednego z uczniów i popchnęłaś go na drzewo, ratując jednocześnie przed stratowaniem.
Złotą ręką chwyciłaś węża za czubek ogona, ale szybko się wyrwał i skupił uwagę na Tobie. Od razu rzucił się na Ciebie, a Ty zasłoniłaś się, utwardzonym wcześniej, konarem drzewa. Tarcza zadziałała, ale i tak poleciałaś parę metrów do tyłu. Myślałaś, że uderzysz plecami w drzewo, ale ktoś zdążył Cię złapać.
-Aizawa? - szepnęłaś, a czerwony błysk w jego oku się uaktywnił. Wąż zniknął, zostawiając kobietę samą.
-Mocno cię pokiereszował?
-Nie zdążył.
-Dobrze.
Postawił Cię na ziemi, a sam pobiegł rozprawić się z kobietą. Oczywiście, nie omieszkałaś się pomóc swojemu chłopakowi, a kiedy została już skuta kajdankami, opieprzył Cię za narażanie życia.
Toshinori Yagi
Bohaterowie nie dawali rady, a Ty leżałaś pokiereszowana na ziemi. Podczas patrolu dostałaś zawiadomienie o bójce, która przerodziła się w prawdziwą mordownie. Mężczyzna, którego darem było tworzenie wulkanów skutecznie niszczył okolicę. Miałaś szczęście, że nie były tak duże, a ludzie zdążyli pouciekać, ale mimo to, Ty i paru innych bohaterów, nie umieliście nic zrobić.
-(Pseudonim), wycofaj się! - Krzyknął ktoś.
-No przecież was tu nie zostawię! - Warknęłaś, uchylając się przed spadającą w Twoim kierunku magmą. Jednocześnie starałaś się podejść od tyłu ów mężczyznę, ale zauważył Cię i ponownie musiałaś uciekać. Beznadziejna sytuacja zmieniła się, kiedy na horyzoncie pojawił się Symbol Pokoju.
-Nareszcie - westchnęłaś. All Might wylądował gładko na ziemi i uśmiechnął się w charakterystyczny sposób. Nie miał jednak dużo czasu na wygłaszanie motywujących przemów, gdyż wulkany zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu. Źrenice Waszego wroga zrobiły się białe, a zaraz potem zaczął krzyczeć.
Zamachnął się, niszcząc większość z wulkanów, ale jeden wyrósł tuż pod nim, czego nie zauważył. Rzuciłaś się pod jego nogi, skupiając całą swoją uwagę, by zamienił się w złoto. Podziałało.
Toshinori rzucił Ci wdzięczne spojrzenie, a zaraz potem znalazł się przy mężczyźnie, uderzając go w tył głowy.
Po całej walce mieliście sporo sprzątania, a All Might osobiście zaprowadził Cię do domu, gdzie, w swojej chudej formie, zaopiekował się Twoimi siniakami i obiciami.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie myślcie sobie, że wracam. Po prostu, nagły przypływ weny i chęć odciągnięcia się od nauki.
To, co tam u was w ogóle? Ja ostatnio łowiłam ryby i śmieszkowałam z nietoperzy, które latały metr przede mną.
Do zobaczenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro