Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy u niego nocujesz/wyznanie czuć cz.1

Midorya Izuku

Podczas jednego z waszych wyjść, rozpadało się. Deku powiedział, że mieszka niedaleko, więc to do jego domu zawitaliście. Takim sposobem siedziałaś u niego w kuchni, a jego mama serwowała Wam herbatę.

-Izuku trochę mi o tobie opowiadał, ale jak tylko zwracałam na to uwagę, to od razu przestawiał- mówiła.

-Mamo- mruknął młody Midorya.

-Naprawdę?- spytałaś, a on tylko trochę się zaczerwienił.- Izuku-kun, nie mówiłeś mi o tym.

-Prawda? Zawsze był nieśmiały- zachichotałyście obydwie. Jego mama była miła, a wyglądała równie sympatycznie. Już wiedziałaś, po kim odziedziczył wygląd.

-A właśnie, za chwilę wychodzę. Mam nocną zmianę. (Imię)-san, jeśli chcesz, to możesz zostać u nas na noc. Nie wygląda na to, by miało się przejaśnić- mówiąc to, wzięła kurtkę z wieszaka.- Nie nabrojcie za dużo!

I poszła. Dokończyliście pić herbatę, a Izuku podał Ci swoje za małe dresy i koszulkę. Szybko zrobiło się ciemno, więc usiedliście w salonie pod kocem, oglądając jakąś bajkę na Polsacie. Gdy się skończyła, było po dwudziestej drugiej. Ziewnęłaś.

-Chcesz iść spać?- spytał, na co położyłaś mu głowę na ramieniu zamknęłaś oczy.

-Troszkę.

-To... Chodź do mojego pokoju. Ja pójdę na kanapę.

-Ale Izukuu... Tak się nie wypada- mruknęłaś, nie za bardzo wiedząc, co mówisz.

-(Imię)-san, faktycznie, może lepiej idź spać- szepnął, gdy odwróciłaś się w jego stronę i położyłaś na klatce piersiowej chłopaka. Chyba też zaczął być śpiący, gdyż po prostu położył się na reszcie kanapy i położył rękę na Twojej głowie.

-Lubię jak jesteś opiekuńczy- powiedziałaś i wtuliłaś się jeszcze bardziej w jego koszulkę.

-A ja wszystko w tobie lubię.

Przez chwilę trwała cisza, w której myślałaś, że chłopak zasnął, ale jego głowa, która cały czas się kręciła, utwierdziła Cię w przekonaniu, że nie śpi.

-Muszę ci coś powiedzieć!- zerwał się nagle, sprawiając, że usiadłaś.- (Imię)-san, l-lubię Cię!

-Ja ciebie też- przetarłaś zmęczone oczy.

-A-ale b-bardziej n-niż lubię...- odwrócił ponownie wzrok.- Z-zapomnij o tym! Późno już, gadam od rzeczy!

-Izuku-kun- przebudziłaś się. Czy on w tym momencie wyznał, że mu się podobasz? Słodki jest. Chociażby, jakby się nad tym zastanowić, to przecież już dawno czułaś do niego... To coś. Nie spędzałabyś z nim osiemdziesiąt procent swojego szkolnego czasu, gdyby tak nie było. Z resztą, nie tylko szkolnego.- Naprawdę, gadasz od rzeczy? Bo wiesz, nie przeszkadzałoby mi to.

-W-w sensie, że... Ty też...- mówił. Tym sposobem nadeszła niezręczna cisza, w której każde z Was próbowało się uspokoić. W końcu jednak nie wytrzymałaś.

-Zapytasz się mnie w końcu, czy będę twoją dziewczyną?!- krzyknęłaś, tym samym wprawiając w zakłopotanie nie tylko waszą dwójkę, ale i sąsiadów. 

-D-d-dobrze! (Imię)-san, b-będziesz moją dziewczyną?!

-Tak- odpowiedziałaś krótko.- A teraz chodź spać, głupku.

Położyłaś się przy nim, chowając twarz w kocu. Trzęsącymi rękoma, nakrył Was kocem i jedną ręką delikatnie Cię objął. Minął dłuższy czas, nim zasnęliście. 

Bakugou Katsuki

Minęło dużo czasu, nim zdołałaś wyciągnąć gdzieś Bakugou, a jak już poszliście, to rozpadało się niesamowicie. W końcu, Katsuki zdecydował zaciągnąć Cię do swojego domu, a teraz siedziałaś na krześle, gdzie jego mama wycierała Ci włosy ręcznikiem. 

-Katsuki, przynieś (imię) herbatę- mówiła zadowolona.

-Sama sobie przynieś- warknął.

-Co żeś powiedział?! Ale już do kuchni!- krzyknęła. Teraz wiedziałaś, po kim ma taki wybuchowy charakter. Blondyn poszedł w końcu po tą herbatę.- Wybacz za niego. Ma wybuchowy charakter, chociaż pewnie już się o tym przekonałaś. 

-To prawda, chociaż i tak go lubię- obie się uśmiechnęłyście. 

-On ciebie też mimo, że na co dzień pewnie tego nie okazuje- chwyciła Cię za oba policzki.- Ma szczęście, że znalazł sobie taką rozsądną dziewczynę!

-Dziewczynę? A-ale my nie jesteśmy razem- spanikowałaś lekko.

-Nie? A to dziwne, bo jesteś pierwszą dziewczyną, o której kiedykolwiek coś mówił- wyjaśniła, zabierając ręcznik.- To co, zostajesz na noc?

-Dlaczego?

-Deszcz pada, a w pogodzie mówili, że będzie tak cały dzień. W dodatku, nigdy nie rozmawiałam z żadną dziewczyną Katsuki'ego, o jego zachowaniu w szkole.

-Kacchan nigdy nie przyprowadzał do domu innych dziewczyn?

-Kacchan? Słodko! No, opowiedz mi, dużo broi w tej szkole?

Z mamą Bakugou rozmawiało Ci się bardzo dobrze. Może była nieco wybuchowa i bezpośrednia, ale miła. Wieczorem, kiedy zamierzała wyjść do koleżanki, zostaliście sami w domu. 

-Chodź, dam ci jakieś ciuchy- powiedział. Podał Ci czarny dres i biały podkoszulek. 

-Dzięki- mruknęłaś.-Sorry, że ci się tak narzuciłam, ale...

-Przynajmniej stara będzie miała jakieś zajęcie- wymamrotał.- Mam dziwne wrażenie, że cię polubiła.

-Twoja mama jest całkiem fajna- uśmiechnęłaś się lekko.- Mówiła coś o tym, że nigdy nie zaprosiłeś do domu żadnej dziewczyny. Zawsze byłeś tsundere?

-Znowu zaczynasz?- warknął, a Ty chichotałaś.- I z czego się śmiejesz?! 

-Z twojego wspaniałego charakteru.

-Jak za chwilę tego nie przestaniesz, to wyrzucę cię przez okno!

-Nie zrobisz tego.- wstał, podszedł do Ciebie, chwycił pod nogami i przerzucił przez ramię.- Kacchan, będziesz tego żałował!

-Nigdy nie żałuję- teraz to on śmiał się, podchodząc do okna.

-Kacchan! Nie rób tego! Kocham cię!- krzyknęłaś, by się zatrzymał i podziałało.

-Kochasz?- spytał, a Ty zdałaś sobie sprawę z tego, co powiedziałaś.

-N-no, jeśli nie wyrzucisz mnie z okna, to tak- próbowałaś wybrnąć z niezręcznej sytuacji.

-Nie wiem, czy skorzystam.

-Drugiej takiej nie znajdziesz- wyszczerzyłaś ząbki w delikatnym uśmiechu.

-Mam dziś dobry humor- mruknął, stawiając Cię na ziemi.

-No dobra, to ja pójdę się przebrać- powiedziałaś biorąc rzeczy z łóżka i kierując się w stronę łazienki. Nagle, bardzo szybko, zamiast być w tej łazience, znalazłaś się pod ścianą, przyszpilona przez czerwonookiego, bez żadnej drogi ucieczki.- Kacchan?

-Kochasz mnie?- spytał, patrząc prosto w Twoje oczy. Nie odpowiedziałaś.- Jestem w stanie to zaakceptować.

-Co...?- nie wiedziałaś, o co mu chodzi. 

-Mówię, że jesteś w porządku, głupia!- warknął, odsuwając się.

-Masz dziwne sposoby, na wyznawanie miłości- westchnęłaś.

-Nic tu nie wyznaje! 

-Tak? Czyli mogę iść na randkę z chłopakiem, którego spotkaliśmy w sklepie?

-Zabije. 

-No to wszystko jasne!- pokazałaś mu język i otworzyłaś drzwi.- Do zobaczenia, kochanie

Na te słowa, spalił buraka, a Ty, delikatnie się uśmiechając, skierowałaś się w stronę łazienki, by przebrać się w jego rzeczy.

Todoroki Shoto

Kiedy Todoroki zaproponował, byś u niego nocowała, myślałaś, że to żart. Okazało się jednak, że mówi poważnie i tym sposobem siedziałaś w kuchni, jedząc kolację w towarzystwie jego rodziny. Nie całej, bądź co bądź jego matka nadal tkwiła w szpitalu, ale jego rodzeństwo okazało się być bardzo miłe. Kaminari i Fuyumi bardzo sobie Cię upodobali, więc o nich nie musiałaś się martwić. Mimo, że nawet Endeavor uczestniczył w posiłku, zbyt dużo się nie odzywał, do czasu. 

-Powiedz, przyjaciółko Shoto, jaki jest twój dar?- spytał, a Ty o mało co nie zakrztusiłaś się herbatą, którą właśnie popijałaś.

-Ojcze...- mruknął ostrzegawczo Todoroki.- Jeśli nie będzie chciała, to nie będzie mówiła.

-Nie, nie, mogę powiedzieć- nerwowo się uśmiechnęłaś. Starając się, by Twoja ręka za bardzo się nie zatrzęsła, zdjęłaś lewą rękawiczkę. Nie chciałaś robić sobie bohatera numer dwa za wroga, więc starałaś się zachowywać w miarę luźno. Pokazała im się złota dłoń, od której lekko odbijało się światło lamp.- Wszystko, czego nią dotknę, zamieni się w złoto.- Endeavor zmarszczył brwi, jakby uważnie analizując sytuację. 

-Rozumiem. W takim razie, Shoto, nie będzie trzeba szukać ci narzeczonej. 

-Hę?- westchnęliście oboje. 

-Jeśli dziecko będzie miało Twoje złote dłonie, ogień i lód Shoto, będzie niepokonane- odpowiedział, na co nie mało się zaczerwieniłaś.

-Sugeruje pan, że... Ja i Shoto-kun... 

-Jesteście zaręczeni- powiedział, po czym wrócił do spokojnego jedzenia. Szybki jest. 

-Pytałeś się chociaż mnie, czy (imię) o zdanie?- warknął Todoroki.

-Później uzgodnimy jeszcze warunki ślubu. Dziękuję za posiłek- i wyszedł. 

Siedzieliście chwilę, analizując, co się właśnie stało. Po chwili dokończyliście posiłek, w ciszy, a Fuyumi powiedziała, że pozmywa. Chciałaś jej pomóc, ale stwierdziła, że masz ważniejsze tematy do rozmowy. Poszłaś do salonu, gdzie przyjaciel już na Ciebie czekał. Usiadłaś obok niego.

-Trochę niezręcznie wyszło...

-Kiedy mój ojciec coś sobie postanowi, robi wszystko, by wyszło tak, jak on chce- powiedział szybko.- Jeśli nie chcesz, żeby twoje życie wyglądało tak samo, jak mojej matki, przestaniesz się ze mną zadawać.

-Shoto-kun...

-Póki zna tylko twoje imię, nie odnajdzie cię. Ja też nic mu nie powiem. 

-Shoto-kun! Kto powiedział, że nie chce z tobą być?- mówiłaś nadzwyczaj spokojnie, a jego wzrok nagle utkwił w podłodze.- Oczywiście, nie mówię tu o ślubie, ani niczym innym takim, ale... No wiesz...

-Chcesz powiedzieć, że ci się podobam?- spytał niezwykle bezpośrednio. 

-No, interpretuj to jak chcesz- zaśmiałaś się nerwowo. Todoroki przysunął się nieznacznie. Przyłożył Ci dłoń do policzkach, po czym bezceremonialnie pocałował Cię w kącik ust. Po Twojej głowie krążyły tysiące myśli, ale jedna była przewodnia. Endeavor, na tę chwilę, zgadzam się na Twój pomysł.

-W takim razie, jesteśmy razem- szepnął, a Ty lekko pokiwałaś głową, na potwierdzenie jego słów. 

Tokoyami Fumikage

Z Tokoyami'm spotykałaś się dosyć rzadko, poza szkołą oczywiście, więc kiedy zaprosił Cię do siebie, tłumacząc, że jego rodziców nie ma na weekend, zgodziłaś się po krótszym namyśle. Nie wiedziałaś czemu to zrobił, ale postanowiłaś nie zaprzątać sobie tym głowy i miło spędzić czas. Co dziwne, Fumikage miał wszystko przygotowane. A to kolacja, a to jakie filmy możecie obejrzeć, aż do miejsca na spanie. 

Było naprawdę miło. Czarnowłosy wydawał się bardziej otwarty niż w szkole, choć jego charakter nie uległ drastycznej zmianie. Do tego, kiedy zobaczyłaś go w czymś innym niż mundurku, jeszcze bardziej Ci się spodobał. 

Po pierwszym filmie, zdecydowałaś przebrać się w piżamę. Udostępnił Ci łazienkę, dzięki czemu już po chwili mogłaś hasać po domu w różowych kapciach. 

-Ne, co oglądamy następne?- spytałaś, siadając koło niego, na kanapie. 

-Film akcji, komedię, dramat, romans...- i wymieniał.

-Tokoyami-kun, naprawdę się przygotowałeś- mruknęłaś.- No to, może komedię!

Mimo, że było w niej mnóstwo ciekawych żartów, Fumikage wydawał się dziwnie zamyślony. Po skończonym seansie, postanowiłaś spytać się chłopaka, co go gryzie.

-Tokoyami-san, co cię gryzie?

-Hę?

-Wydajesz się dziwnie nieobecny- powiedziałaś, siadając na wprost do niego.- To znaczy, na co dzień jesteś bardziej obecny, chociaż nadal bardziej nieobecny niż normalny uczeń. Nie mówię, że to złe, czy coś, ale zazwyczaj się tak nie zachowujesz- tajemniczo się uśmiechnął.

-Zaczynasz mnie znać aż za dobrze- mruknął, na co lekko się wyszczerzyłaś.- Prawdę mówiąc, mam problem (imię). Mam problem z tobą. 

-Hę? Jaki problem? Robię coś nie tak?

-Wręcz przeciwnie. Przyzwyczaiłaś mnie do siebie. Kiedy nie było cię tydzień, nie miałem co ze sobą zrobić, czułem pustkę- dałaś mu mówić. To był pierwszy raz, kiedy tak się przed Tobą otworzył.-Nie wiem dlaczego, ale kiedy nie ma cię w pobliżu, czuję się dziwnie samotny. Zakochałem się w to...

Nie dałaś mu dokończyć, ponieważ rzuciłaś mu się na szyję. Przewróciliście się na resztę kanapy, a Ty pocałowałaś go w policzek.

-Ja w tobie też- mruknęłaś, nie chcąc go puścić. Westchnął, ale mocno Cię objął. 

-Co ja z tobą mam?

-I vice versa- szepnęłaś. 

Kirishima Eijiro

-To jak, fajny mam pokój?- spytał Kirishima, po tym, jak weszłaś do jego sypialni. 

-Mam na to jedno określenie- powiedziałaś.- Męski!

-I o to mi chodziło!- krzyknął, po czym usiadł na łóżku i poklepał miejsce obok siebie. Zrobiłaś jak kazał, po czym zagłębiliście się w rozmowę. Do tej pory, spotkałaś tylko jego tatę, który przywitał się i dał Wam czas dla siebie. To pierwszy raz, kiedy będziesz spała u chłopaka, który Ci się podoba. Co prawda, podkreślał parę razy, że jesteś totalnie w jego typie, a nawet żartował, że jak będziecie dorośli, to weźmiecie razem ślub, ale nigdy nie brałaś tego na serio.- To co robimy?

-Kolację?

-Może być! Ale niech będzie mięso!- zaśmialiście się oboje.

-Niech ci będzie.

Zawędrowaliście do kuchni. Wyjęliście wszystkie potrzebne składniki i zaczęliście to wszystko łączyć, tworząc wypasioną kolację. Gdy wszystko było gotowe, zasiedliście do stołu. Z poważnymi minami, chwyciliście za sztućce i skosztowaliście dania. 

-Hmm, jest...

-Dobre! Dokładne proszę!

-Przecież jeszcze nie zjadłeś! 

-Ale już chcę jeszcze jedną porcję! 

-Najpierw zjedz to, co masz zjeść!

Kłóciłaś się z nim jeszcze chwilę, ale na końcu i tak obydwoje zjedliście więcej, niż zamierzaliście.

-Smakowało?- spytałaś, wkładając naczynia do zmywarki.

-Jasne! A wiesz, co jeszcze może smakować?- wstał i do Ciebie podszedł.

-Co?- Gdy tylko to powiedziałaś, cmoknął Cię w usta, trzymając cię za ramię.

-Tak jak myślałem, smakowało- zaczerwieniłaś się.- To jak, zostaniesz moją dziewczyną i codziennie będziesz szykować mi to pyszne jedzonko?

-Hej! Zgadzam się, o ile ty też coś czasem zrobisz.

-Ja będę zajmował się ratowaniem ludzi!

-A ja to niby co?

-Ty możesz ewentualnie ratować mój pusty żołądek.

-Eijiro-kun, głupi jesteś. 

-Za to mnie kochasz- wymruczał, po czym po raz kolejny Cię pocałował. I w tym wypadku miał rację, pomyślałaś i dałaś porwać się jego osobie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro