Kiedy Twoje życie jest zagrożone
Ogólne informacje:
Akcja toczy się podczas zasadzki na All Might'a, która wydarzyła się pod koniec pierwszego sezonu. Podczas walki zostałaś otoczona przez złoczyńców, a jeden z nich poważnie zranił Cię w plecy. Rana ciągnęła się od prawego ramienia do lewej strony biodra, więc na dłuższy czas wykluczyło Cię to z walki i sprawiło, że o Twoje życie zaczęła martwić się nie tylko Recorvery Girl, a także cała klasa.
Midorya Izuku
Było Ci ciepło. Nawet bardzo. Mimo, że od paru minut nie spałaś, Twoja motywacja, aby otworzyć oczy malała za każdym razem, jak w ogóle o tym myślałaś. Ból w plecach nie dokuczał. Dokładnie pamiętałaś, co wydarzyło się przed Twoim... wypadkiem, o ile można było tak to nazwać. Nadal nie chciało Ci się wstawać, a jednak chciałaś wiedzieć, czemu czułaś ucisk na prawej ręce.
Uchyliłaś powieki, a Twoim zmęczonym i przekrwionym oczom ukazał się nie do końca wesoły widok. Zmęczony Midorya zasnął właśnie na Twojej ręce. Próbowałaś się ruszyć, ale ból w plecach nie zniknął całkowicie. Starałaś się ruszać poszczególnymi kończynami sprawdzając, czy żadnej przypadkiem nie utraciłaś. Gdy w końcu uznałaś, że dasz radę jakoś się porozumiewać odkryłaś, że w ustach śliny miałaś tyle, co nic. Poruszyłaś palcami prawej ręki, by podrapać Izuku po głowie. Miał bardzo płytki sen, więc już po chwili patrzył się na Ciebie oniemiały.
-(Imię)-san?! Dobrze się czujesz? Mocno cię boli?- zalał Cię pytaniami.
-Wody- wycharczałaś.
-O-oczywiście.- wyciągnął butelkę z szuflady, po czym pomógł Ci się podnieść uważając, by nie wyrządzić Ci przypadkiem krzywdy. Gdy nawilżyłaś usta, odetchnęłaś głęboko i ponownie padłaś na poduszki.
-Dziękuję- szepnęłaś, na co przybrał poważny wyraz twarzy.
-Nie dziękuj, (imię)-san. Spałaś bez przerwy trzy dni, a nie wiadomo było, kiedy się wybudzisz- mamrotał.
-Ale w końcu jestem- powiedziałaś w miarę głośno, choć Twój głos nadal nie brzmiał naturalnie.- Izuku-kun, wyglądasz jak zombie. Może... idź lepiej spać?
-A-ale...
-Jak się obudzę, to szybko napiszę do Ciebie esemesa, dobrze?- zastanawiał się przez chwilę, ale ostatecznie pokiwał twierdząco głową.
-Swoją komórkę masz na szafce nocnej- powiedział.- Dobranoc, (imię)-san, wiesz... cieszę się, że nic ci nie jest.
I wyszedł z pokoju. Przez następne dni, bardzo często Cię odwiedzał, więc nawet nie musiałaś do niego pisać. Gdy w końcu wydobrzałaś, nie było momentu, by oddalił się choć na krok, do momentu, aż Recorvery Girl stwierdziła, że jesteś zdrowa jak nigdy. Kochany ten Izuku.
Katsuki Bakugou
Ostatnie wydarzenia mocno Cię wymęczyły. Rana na plecach nie zwracała uwagi na to, że boli Cię jak cholera i dalej trwała tam wytrwale. Nie pozwalano Cię odwiedzać... To znaczy, pozwalano, ale tylko osobom spokojnym. O których wiedzieli, że nie zakłócą Twojego spokoju, dlatego po tym, jak głośny krzyk obudził Cię ze snu wiedziałaś, że nakaz zdjęli, a raczej jedna osoba sama go sobie zdjęła.
-Z drogi! Bo was pozabijam!- Krzyczał Bakugou walczący z drzwiami i pielęgniarką, która pilnowała, by w szczególności ta osoba nie dostała się do środka. Niestety, jej upór był daremny i już po chwili do środka wpadł blondwłosy chłopak. Zamknęłaś oczy na jego widok i westchnęłaś mentalnie. Katsuki podszedł do Ciebie i chwycił za ramiona.- Halo! (Imię), obudź się! No już, przecież nie może być z tobą aż tak źle. Nie pozwolili mi nawet wejść, zasrańcy. No już, wstawaj!
-Kacchan, puść mnie- szepnęłaś, mając dość tego, że Tobą trzęsie.
-Żyjesz jednak?- spytał, na co zmarszczyłaś brwi.
-Też się cieszę, że cię widzę- warknęłaś, nie siląc się na miły ton.- Dałbyś mi odpocząć.
-Ta...- mówiąc to, puścił Cię, przez co opadłaś na poduszki z głośnym jękiem. Chłopak przystawił sobie krzesło do łóżka i posłał pielęgniarce spojrzenie pełne jadu, gdy tylko zbliżyła się na odległość dwóch metrów. Kobieta odpuściła i wyszła, mamrocząc coś o "braku szacunku".- Mocno cię boli?- spytał, starając się brzmieć uprzejmie.
-No... Myślałam, że będzie gorzej.
-Jak mogłaś się dać tak poharatać, głupia?- warknął, składając ramiona na piersi i bujając się na krześle.
-Jakoś tak wyszło- mruknęłaś.
-Nie "jakoś tak wyszło" tylko za parę dni wychodzisz ze szpitala i idziemy trenować. Żeby dać się zranić takim płotkom.
Jak powiedział, tak zarządził. Gdy tylko wyszłaś ze szpitala, dał Ci jeden dzień odpoczynku, a przez kolejne dni fundował Ci trening Twojego życia. Kacchan dziwnie okazuje zmartwienie.
Shoto Todoroki
Byłaś zmęczona, a jednak nie mogłaś z powrotem zasnąć. Czyiś głos wymawiający Twoje imię przenikał przez całą Twoją świadomość. Nie mogłaś dalej spać. Rana na plecach nadal bolała i nie zamierzało się na to, by coś się zmieniło. Mimo okropnego samopoczucia, czułaś coś przyjemnego na swojej ręce. Otworzyłaś jedno oko, potem drugie. Todoroki trzymał Twoją dłoń i jej wierz gładził swoim kciukiem. Cienie pod jego oczami zdradzały, że sen ostatnimi czasy nie odwiedzał go na długo.
-Shoto-kun?- wychrypiałaś, a chłopak zerwał się z krzesła.
-(Imię)-san? Jak się czujesz?- spytał, zaciskając swoją rękę na Twojej.
-Nie jest aż tak źle- szepnęłaś, na co Todoroki odetchnął i wrócił na miejsce.- Powiedz, dużo spałeś?
-Aż tak to widać?- cały czas wpatrywał się w wasze złączone dłonie.
-Powinieneś pójść się wyspać.
-Wiesz, (imię), jak zobaczyłem Cię w tym łóżku szpitalnym, ledwo żywą... Myślałem, że zwariuję ze strachu- mówił, a Ty słuchałaś go uważnie.- Nie waż się tak narażać.
-Mogę to dla ciebie zrobić- uśmiechnęłaś się na tyle, ile mogłaś.- Chyba pójdę spać.
-Dobranoc.
-Dobranoc.
I zasnęłaś, nie musząc martwić się o swoje bezpieczeństwo. Ciepła dłoń Todoroki'ego skutecznie usypiała Cię do snu.
Iida Tenya
Czułaś się zmęczona. Co prawda, przespałaś trzy dni, a od momentu swojego przebudzenia minęło parę godzin, podczas których tylko leżałaś, ale Twój organizm starał się jak najszybciej zregenerować. Doskwierała Ci nuda, dlatego gdy przyszła pielęgniarka i powiedziała, że wpuszczą do Ciebie jedną osobę, perspektywa ta wydawała się niezwykle radosna. Zwłaszcza, że miał być to przewodniczący Twojej klasy. Granatowowłosy po cichu wszedł do Twojej sali, a gdy zobaczył, że nie śpisz, wprost podbiegł do Twojego łóżka, przy którym klęknął.
-(Imię)-san! Nic ci nie jest? Nie zdążyłem zapytać lekarza o twoje zdrowie! W dodatku nauczyciele też milczeli w tej sprawie, więc musiałem przyjść osobiście! Jak się czujesz? Widziałem jak Cię niesiono! Tam gdzie walczyłaś było naprawdę sporo krwi! Myślałem, że tego nie przeżyjesz!- Niesamowicie przy tym gestykulował.- W dodatku dopiero dzisiaj pozwolono mi wejść!
-Iida-kun, też się cieszę, że cię widzę- wymamrotałaś, słabo się uśmiechając.- A w klasie, nikt nie został ranny?
-Midorya-kun, trzynastka, Aizawa-sensei i All Might oberwali, ale szybko pozbierają się do kupy! Jednak, najbardziej martwił mnie twój stan!- powiedział na jednym wdechu, nie zastanawiając się co mówi.- Naprawdę, czas w którym byłaś nieprzytomna, był przerażający.
Zebrałaś w sobie na tyle sił, by chwycić go za rękaw nienagannej koszuli i lekko pociągnęłaś. Wstał.
-Iida-kun, wstań. Jak będziesz klęczał na podłodze to coś może stać się z twoimi silnikami- mruknęłaś, lekko się uśmiechając. Podstawił sobie krzesło i zaczął opowiadać, co wydarzyło się w szkole w ciągu ostatnich trzech dni. Jednak w czasie jego monologu zrobiłaś się senna i zamknęłaś oczy, wciąż trzymając go jednak za rękaw koszuli. Wsłuchiwałaś się w jego łagodny głos, który z czasem cichł, aż zasnęłaś.
Ochaco Uraraka
Czułaś, że coś jest nie tak. Oprócz tego, że rana bolała Cię jak diabli, to ciężar na Twoim brzuchu też nie należał do najprzyjemniejszych. Mimo zmęczenia, zdecydowałaś się otworzyć przekrwione i zmęczone oczy. Widok Uraraki przyczepionej do Twojego brzucha skutecznie Cię rozbudził. Zebrałaś wszystkie siły, by podnieść rękę i położyć ją na głowie brązowowłosej. Miała cienie pod oczami. Pewnie nie spuszczała Cię z oka. Kochana Ochaco. Pogłaskałaś ją, a wtedy dziewczyna otworzyła oczy. Na Twój widok szeroko się uśmiechnęła, a w kącikach jej, zazwyczaj wesołych, oczu pojawiły się drobne łezki.
-(Imię)-chan!- Krzyknęła, po czym spłynęła z Twojego brzucha, by usiąść na krańcu łóżka. Stłumiłaś syknięcie.- Obudziłaś się już? Jak dobrze, na szczęście odwołali nam lekcje, dopóki nauczyciele się nie ogarnęli, więc mogłam siedzieć przy tobie cały czas.
-Mówiłam ci Ochaco, że jesteś kochana- szepnęłaś, czując nieznośną suchość w gardle.- Mamy coś do picia na stanie?- szatynka przytaknęła i po chwili przyniosła Ci wodę w kubeczku ze słomką. Pomogła Ci się podnieść, a gdy już się napiłaś, położyła Cię na poduszkach. Obchodziła się z Tobą niezwykle delikatnie.
-Wiesz, (imię)-chan, był taki moment, że gdyby Recorvery Girl spóźniła się kilka minut... Mogłoby być znacznie gorzej- wymamrotała.
-Hej, jeszcze żyje. Tak szybko się mnie nie pozbędziesz- delikatnie się uśmiechnęłaś.
-Nigdy w życiu nie chciałbym się ciebie pozbywać- powiedziała zdecydowana.
-Dobrze wiedzieć. Właściwie, co wydarzyło się w szkole w ciągu ostatnich dni?- spytałaś, chcąc by to ona poopowiadała.
-A wiesz, że całkiem dużo...
I zaczęła opowiadać Ci, co zmieniło się w ciąg ostatnich trzech dni. Na początku słuchałaś jej z uwagą, jednak sen szybko Cię zmorzył. Z racji tego, że Ochaco także długo nie spała, pozwoliła sobie ułożyć się w Twoich nogach i także zasnąć. Szybko jednak z powrotem znalazła się na Twoim brzuchu. Wygodna pozycja podczas snu najważniejsza!
Aizawa Shota
Od piętnastu minut nie byłaś obudzona. Ból w plecach malał, pewnie dzięki Recorvery Girl, a chyba wszyscy wyszli z tego cało, bo będąc we śnie słyszałaś pojedyńcze głosy osób z Twojej klasy. Odwiedzali Cię? To miło z ich strony.
Czułaś dziwne ciepło.
Mechanicznie odkryłaś trochę kołdry czekając, aż delikatny chłód ogarnie Twoje ciało. Nic takiego nie nastąpiło. Otworzyłaś przekrwione oczy. O, Aizawa. No tak, na szczęście miałaś w domu dużo kropli do oczu. Chwila... Co Aizawa robił w Twoim łóżku? I dlaczego był cały owinięty bandażami?
Obróciłaś nerwowo głowę. Na dworze było ciemno, a zegar wskazywał czwartą nad ranem. Po Twojej lewej stało puste łóżko. Co jest?
Zebrałaś w sobie siłę, by go szturchnąć. Gdy nie dało to większych efektów, po prostu go zawołałaś. Wtedy otworzył oczy.
-(Nazwisko)? Czemu budzisz ludzi w środku nocy?- spytał. Jego głos brzmiał równie słabo, co Twój, choć nie był aż tak zachrypnięty.
-Aizawa-sensei? Co pan robi w moim łóżku?- szepnęłaś, obracając się przodem do niego, starając się ignorować ból w plecach.
-Wolę spać od okna- mruknął.- Nie kręć się tak. Twoja rana nie została do końca wyleczona.
-Oczywiście, pan wie najlepiej.
-Skoro masz siłę na sarkazm, to znaczy, że jesteś już zdrowa?
-Oczywiście- warknęłaś. Spojrzałaś mu w oczy. Dopiero teraz zorientowałaś się, jak blisko Ciebie leżał. Spaliłaś buraka, czego na szczęście nie było widać w otchłani szpitalnej nocy.- Mógłby mi pan powiedzieć, co się ostatnio wydarzyło?
-Rano, jak się wyśpimy- jak na potwierdzenie jego słów, ziewnęłaś.
-Dobrze. Dobranoc- mruknęłaś, pozwalając mu wtulić twarz w Twoje włosy. Nic nie odpowiedział, ale zasnął. W tym jest najlepszy. Mimo, że wciąż dzieliła was pewna odległość, to słyszałaś szybkie bicie jego serca, które z czasem się unormowało.
Rano, nim przyszły pielęgniarki, niechętnie wrócił do swojego łóżka. Mimo ciepłej kołdry i dobrych warunków, ciepło czarnowłosego było przyjemniejsze od grzejnika.
Toshinori Yagi
Zmęczona wpatrywałaś się w zegar, którego wskazówki zwalniały z każdą chwilą. A może to Tobie się tak wydawało? Patrzenie się w jeden punkt drugą godzinę potrafi namieszać w głowie. W dodatku, za trzy minuty miał przyjść do Ciebie jakiś gość, a przynajmniej tak mówiły pielęgniarki.
Czułaś się o wiele lepiej, ale o wstawaniu nie było nowy. Spałaś trzy dni po tamtej potyczce ze złoczyńcami, i kolejne dwa, bo byłaś zmęczona. Niedługo mieli Cię wypisać, a do tej pory dwa razy odwiedzili Cię ludzie z klasy. Co prawda, przebywali tu w nocy, troszkę nielegalnie, ale przynajmniej aż tak się nie nudziłaś.
-Młoda (imię)!- niespodziewanie, do Twojego pokoju wpadł All Might. To o tym "gościu" wspominały?- Witaj!
-Cześć- mruknęłaś.
-Jak się czujesz?- spytał, przechodząc do swojej "chudej" formy. Podstawił sobie krzesło pod Twoje łóżko.
-Bywało gorzej- jak na znak, rana zapiekła.- Słyszałam od Midoryi, że to ty mi pomogłeś. Dziękuję.
-Żadna to pomoc- szepnął, a Ty rzuciłaś mu pytające spojrzenie.- Gdybym był silniejszy, pokonał tego Noumu szybciej i dostrzegł cię na czas, w ogóle nie musiałoby cię tutaj być.- obwiniał się? Dlaczego, gdyby nie on, leżałabyś dwa metry pod ziemią.- Chciałem tylko sprawdzić, czy się dobrze czujesz. Pójdę już.
Wstał i skierował się do wyjścia. Przecież to nie jest jego wina... Nie może się tak obwiniać...! Przynajmniej na to nie pozwolisz.
Odrzuciłaś kołdrę na bok i, nie zważając na bycie boso i w piżamie, doskoczyłaś do All Might'a. Chwyciłaś go za ramię, by się podeprzeć. To był pierwszy raz od wielu dni, kiedy wstałaś, więc gdy zaczęło kręcić Ci się w głowę, blondyn zdziwiony był, że nie usiadłaś.
-To, że dałam się zranić, były tylko i wyłącznie moją winą! No, pomijając tych złoczyńców. All Might, uratowałeś mi życie! Gdyby nie ty, to wąchałabym kwiatki od spodu, a nie zalicza się to do moich ulubionych zajęć!
-Młoda (imię)- powiedział, po czym pomógł Ci ustać w pionie, gdyż nieco się zachwiałaś.- Dziękuję, choć nie do końca zgadzam się z twoimi słowami.
-Nie moja wina, że faceci są głupi- mruknęłaś, po czym cofnęłaś się i usiadłaś na łóżku.- Powiedziałbyś mi, co dzieje się w szkole! W dodatku, Ochaco mówiła mi, że szkoła może mieć kłopoty. Do tego ci dziennikarze, teraz dopiero nie dadzą nam spokoju!
All Might szybko włączył się do rozmowy. Przegadaliście tak godzinę, gdy oznajmił, że musi wracać do szkoły. Odwiedzał jednak codziennie Twoją osobę, a gdy wychodziłaś ze szpitala, osobiście Cię odebrał i odwiózł do domu. I jak tu go nie lubić? Symbol Pokoju pierwsza klasa!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro