Kiedy on zmienia się w dziecko
~Alternatywna rzeczywistość, kiedy to on zamienił się w małego siebie~
Midorya Izuku
-N-nie płacz, Izuku, wszystko dobrze - pochwyciłaś zielonowłosego w swoje ramiona, oglądając jednocześnie zdarte kolano. Jego oczy od razu zalały się łzami, a usta wykrzywiły w podkówkę - Zaraz to odkazimy i przylepimy plasterek, dobrze?
Skinął głową, jednocześnie starając się nie płakać. Jego mała wersja była bardzo... Wrażliwa. Stuknął się łokciem o drzwi - płakał. Mucha usiadła mu na czole - płakał. Starałaś się być cierpliwa, ale nawet ty miałaś dosyć po całym dniu spędzonym z młodym Midoryą.
Padłaś na kanapę, popijają zimny sok ze szklanki. Najbezpieczniejszą opcją okazało się oglądanie kreskówek, bo nie mógł sobie nic zrobić. Odpoczywałaś więc, kiedy on wpatrywał się w ekran telewizora. Spędziłaś tak godzinę, aż w końcu zauważyłaś, że zasnął, mając odchyloną głowę na oparciu kanapy. Z łatwością podniosłaś go i szybko przeniosłaś do łóżka. Nakryłaś go kołdrą, a gdy chciałaś wstać, chwycił Cię za rękę. Nie chcąc go budzić, oparłaś się głową o łóżko. Zasnęłaś niedługo później.
Bakugou Katsuki
-Giń! - krzyczał mały chłopiec, goniący za motylem. Nim Katsuki usmażył wielobarwne stworzenie, pochwyciłaś go w ramiona, jednocześnie pomagając uciec owadowi.
-Nie Kacchan, nie zabijamy zwierzątek - powiedziałaś, głaszcząc go po głowie. Przewrócił oczami i prychnął, tupiąc nogą.
-Będę robić, co będę chciał! - Krzyknął i odwrócił się na pięcie, wbiegając do domu. Nie chcąc, by wpadł na kolejny wspaniały pomysł, podreptałaś za nim. Bakugou był ciężkim dzieckiem.
Kiedy weszłaś do domu, usłyszałaś, jak włącza telewizor. Upewniając się, że jest bezpieczny, poszłaś do kuchni i nasypałaś do miski suche płatki. Nastoletni chłopak je lubił, więc może i za ich pomocą uda Ci się dojść do porozumienia z blondynem?
Usiadłaś obok niego, kładąc miskę na stół. Chłopak był tak zapatrzony w telewizor, że nie zauważył Twojej obecności. Uśmiechał się szeroko, zaciskając pięści. All Might w telewizorze zupełnie zajął jego uwagę.
Uśmiechnęłaś się, a następnie razem zaczęliście oglądać poczynania bohatera numer jeden.
Todoroki Shoto
Todoroki był niesamowicie spokojny. Robił wszystko, co mu kazałaś, okazyjnie mrucząc coś pod nosem. Była aż... Zbyt posłuszny, co trochę Cię zmartwiło.
-Shoto, jesteś głodny? - spytałaś, a chłopak pokręcił głową - A może chcesz iść na spacer? Lody? Obejrzeć film?
Na każdą odpowiedź kręcił głową. Kiedy na chwilę wyszłaś, by zadzwonić do rodziców, zastałaś po powrocie Todorokiego stojącego na krześle i wpatrującego się w okno. Stanęłaś obok niego.
-Wiesz, możesz mi zaufać, Shoto. Jestem tu, żeby cię wspierać, wiesz? Możesz być ze mną szczery - uśmiechnęłaś się zachęcająco. Chłopak obdarzył Cię krótkim spojrzeniem, ale po chwili znów oglądał przechodniów nieobecnym spojrzeniem. Nie wiedziałaś, co robić, kiedy nagle chwycił Cię za rękę. Ścisnęłaś ją lekko, a malec wyraźnie się zarumienił.
-Tęsknie za mamą - wymamrotał.
Todoroki stracił matkę w bardzo młodym wieku. Teraz wiedziałaś, że bardzo mu niej brakowało. Postanowił mu ją zastąpić, przynajmniej na ten jeden dzień. Wieczorem, chłopak otworzył się przed Tobą, jednocześnie nie mogąc przestać gadać. Była to jedna z lepszych chwil w Twoim życiu.
Tokoyami Fumikage
Młody Tokoyami wyglądał jak... Pisklak. Zamiast czarnych piór, były szare i puszyste. Testowały na Tobie samokontrolę, gdyż chęć wygłaskania go nawiedzała Twój umysł nie raz. Było to nie lada problemem, bo chłopak miał wysokie poczucie prywatności. Nie lubił przytulanek, chyba, że miał na to ochotę.
Na początku nie wiedziałaś, jak się z nim dogadać, ale wraz z upływem godziny wpadłaś na świetny pomysł.
-Tokoyami, lubisz jabłka? - spytałaś, choć odpowiedź była oczywista. Pióra koło jego uszu drgnęły wyraźnie - Bo wiesz, niedaleko stąd jest sad i moglibyśmy przejść obok...
Zanim zdążyłaś dokończyć, wyfrunął z pokoju, by po chwili wrócić z założonymi butami. Patrzył się na Ciebie wyczekująco.
Niedługo później przechodziliście pod płotem, z przygotowanym koszykiem. Podsadzałaś chłopaka, który zrywał tylko te najczerwieńsze. Nie minęło dużo czasu, nim z koszyka prawie się wysypywało.
Problem zaczął się wtedy, gdy usłyszeliście szczekanie. Nigdy w życiu nie uciekałaś tak szybko. Napotkany przez Was pies stróżujący nie chciał odpuścić. Ale przynajmniej miałaś zapas jabłek.
Kirishima Eijiro
-Kto jest dobrym chłopcem?
-Ja!
-Dokładnie.
Mały Kirisihima rzucił Ci się na szyję, przytulając mocno. Podniosłaś go i razem poszliście do kuchni. Oprócz tego, że chłopak miał mnóstwo energii, cały czas chciał się z Tobą bawić. Nawet, gdy poszliście na plac zabaw, to Ciebie ciągnął na zjeżdżalnię.
Usadziłaś go na krześle. Czerwonowłosy uważnie patrzył, jak przyrządzasz obiad. Powiedzmy sobie szczerze, uwielbiał Cię. Nieważne, czy oglądałaś telewizję, czy gotowałaś.
-(Imię), mam prośbę - zaczął.
-Hmm?
-Zostaniesz moją żoną, jak będę duży? - prawie upuściłaś widelec. Popatrzyłaś się na chłopca. Uśmiechał się szeroko, choć jego policzki były czerwone. Jak mogłaś mu się oprzeć?
-Zgoda, ale jak będziesz duży.
-Jej! - Podbiegł do Ciebie, wskoczył na blat i pocałował Cię w policzek. Następnie zeskoczył i uciekł na ogródek, by nazbierać Ci kwiatków. Zastanawiałaś się, czy Eijiro będzie pamiętał swoje słowa, jak na nowo stanie się nastolatkiem.
Iida Tenya
Ty i mały Tenya byliście na placu zabaw. Jak sama nazwa wskazuje plac "zabaw", oznacza to, że młodzi (choć nie tylko) powinni się bawić. Co jedna robił Iida?
-Na tę karuzelę można dopiero od stu dwudziestu centymetrów! - krzyczał, pilnując porządku. Wdawał się w dyskusje z innymi dziećmi, jednocześnie dając reprymendę rodzicom. Wolałaś zabrać go z tego miejsca, zanim narobi sobie wrogów.
-Czemu już idziemy? - spytał, kiedy szliście trzymając się za ręce.
-Widzisz Iida... Jest już pora obiadu, a chyba nie chcesz być niepunktualny?
-Nie! - Zaprzeczył od razu, przełykając ślinę.
-Poza tym, jest jedna sprawa, którą chciałabym z Tobą omówić. Może spróbuj... Nie być tak ostry dla reszty dzieci...
-Ale oni łamią regulamin!
-Wiem Tenya. To dobrze, że trzymasz się zasad, ale nie powinieneś być tak... rygorystyczny. Jesteś jeszcze mały, baw się póki możesz.
Chłopak długo nie odpowiadał. Szedł obok Ciebie, będąc wyraźnie zamyślonym. Minęło parę minut, gdy zdecydował się odezwać.
-Masz rację - uśmiechnęłaś się.
-To jak, lody?
-Ta... Hej! Nie wolno chodzić po tym trawniku!
No nic, starałaś się.
Uraraka Ochaco
-(Imię)? - spytała Ochaco.
-Co jest?
-Bo kanapa znowu... Wiesz - Ochaco nerwowo się uśmiechnęła. Bez słowa poszłaś do salonu, by zobaczyć kanapę, lewitującą pod samym sufitem - Przez przypadek.
-Wiem, wiem. Tak jak wcześniej - wzięłaś dziewczynkę na barana, wskoczyłaś na krzesło, a ona w tym czasie dotknęła kanapy. Jeszcze nie do końca panowała nad swoim Darem, czego byłaś dzisiaj świadkiem. Mikser, poduszki, pies sąsiadów, a teraz nawet kanapa. No nic, musiałyście sobie z tym poradzić - Gotowe.
Zeskoczyła z Twoich pleców i poczekała, aż odstawisz krzesło na miejsce.
-Ale nie jesteś zła? - spytała, patrząc się na Ciebie wielkimi, brązowymi oczami, w rękach ściskając sweter. Uśmiechnęłaś się i klęknęłaś.
-Nie, to nie twoja wina - pogłaskałaś ją po głowie - Co chcesz teraz porobić?
-Możemy zagrać w karty?
-Jasne.
Ochaco była spokojna, a jednocześnie energiczna. Potrafiła bardzo szybko się uspokoić. W dodatku, słuchała się Ciebie prawie że od razu, co skutkowało tym, że oprócz małych wybryków z lewitacją, nie było z nią problemów.
Yamada Hizashi
Padłaś zmęczona na kanapę. Nie miałaś pojęcia, skąd mały Yamada miał w sobie taką energię. Postanowiliście najpierw pójść na spacer, gdzie wszędzie było go pełno i musiałaś za nim biegać, a potem w domu zrobiliście karaoke. Kiedy Ty ledwo mówiłaś, on się dopiero rozkręcał.
-Dalej (Imię)! Jeszcze jedną piosenkę razem! - Krzyczał w czasie, kiedy łykałaś tabletki na ból gardła.
-Nie ma opcji.
-Nie daj się prosić!
-Nie - powiedziałaś i kaszlnęłaś - Ty też już kończysz. Jedna piosenka i koniec. Jeszcze mi brakuje, żebyś ty nie mógł mówić.
-Na pewno - mruknął pod nosem, ale zaraz zmroziłaś go spojrzeniem - No dobra!
Wielką ulgą było, i dla Ciebie, i dla sąsiadów, kiedy potężny głos, ukryty w tak małym ciele, w końcu zamilkł. Rozkoszowałaś się ciszą, kiedy blondyn wskoczył na kanapę obok, pragnąc uwagi.
-Co teraz robimy? - spytał, niecierpliwiąc się.
-Jest już późno. Kolacja, łazienka i spanie - szepnęłaś, przecierając oczy.
-Kiedy mi się nie chce - mruknął ponownie. Widząc jego niezadowolenie, pogłaskałaś go po włosach, rozczapierzając je i napawając się ich miękkością.
-Jutro też jest dzień - uśmiechnęłaś się, a chłopak westchnął.
-No dobra.
Tego dnia poszłaś spać o wiele wcześniej. Musiałaś zebrać siły na kolejny, intensywny dzień.
Aizawa Shota
-Aizawa, musisz coś zjeść, nie można tyle spać - mówiłaś do czarnowłosego chłopca. Shoto spał od rana do wieczora, który właśnie nadszedł. Jego jedynymi przerwani od leżenia w łóżku lub na kanapie było wychodzenie do łazienki. Nawet obiad go nie skusił.
W końcu powiedziałaś dość.
Podeszłaś do odpoczywającego chłopaka i ściągnęłaś z niego kołdrę.
-Idziemy się najeść, nie uznaje sprzeciwu - powiedziałaś stanowczo. Popatrzył się na Ciebie zmęczony. Następnie leniwie ziewnął, przetarł oczy i ruszył powoli do kuchni. Patrzyłaś się na tę scenę bez słowa.
-Wolisz płatki czy kanapki? - spytałaś. Było już późno, przespał większość dnia!
-Obojętnie - mruknął.
-Chcesz może herbaty? Albo wody? Cokolwiek? - Pokręcił głową - Jesteś wstanie wykazać się jakąkolwiek inicjatywą?
-Nie - mruknął, kładąc głowę na stole i zamykając oczy - Chcę spać.
Wbrew temu, co mówił, jego brzuch zaburczał głośno. Czarnowłosy nic sobie z tego jednak nie robił i leżał dalej.
-Oddasz wszystko za parę minut snu, co? - westchnęłaś, siadając obok i głaszcząc go po głowie.
Cieszyłaś się, że poznałaś go jako dorosłego. Też lubił spać, choć nie w takim stopniu. Dziwne, żeby osoba dorosła była bardziej energiczna niż dziecko. No nic, przynajmniej mogłaś zostawić go samego na parę godzin ze świadomością, że nic mu się nie stanie.
Yagi Toshinori
Yagi trzymał się Twojej nogi, spoglądając ukradkiem na inne dzieci. Nie spodziewałaś się, że Symbol Pokoju okaże się tak nieśmiałym malcem. W dodatku, nie uśmiechał się za wiele, a jedyne, co łączyło go z dorosłością, jest wygląd. Ani się za wiele nie uśmiechał, ani nie wykazywał się pomocną inicjatywą.
-Toshinori, chodźmy do innych dzieci - powiedziałaś. Był jedynym chłopcem, który zamiast bawić się na huśtawkach, wolał siedzieć z Tobą na ławce.
Pokręcił głową, spuszczając wzrok.
-Boisz się? - nie odpowiedział, więc wzięłaś go na kolana i pogłaskałaś po głowie - Wiem, że jesteś nieśmiały, ale to jedna z tych cech, którą można przełamywać.
-Nie chcę - mruknął, mocno się do Ciebie przytulając.
-Na pewno? Drugi raz tu dzisiaj nie przyjdziemy - szepnęłaś, odciągając go od siebie. Pokiwał twierdząco głową - No dobrze, jak tylko wrócimy do domu, przygotuję nam przekąski i obejrzymy bajkę, dobrze?
-Dobrze - szepnął zawstydzony.
Kiedy szliście, cały czas trzymał się blisko Ciebie. Podczas wspólnie spędzonego dnia zastanawiałaś się, kiedy przeistoczył się z bojącego się wszystkiego chłopca, w charyzmatycznego bohatera?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak tam po egzaminach? Jeszcze trochę i koniec szkoły. Jak się z tym czujecie? Ja na przykład mam mieszane uczucia, bo z jednej strony są osoby, które lubię, a z drugiej, no... Nie. Poza tym, liceum! Nowe środowisko.
Poza tym, macie tu moje plany na wakacje i co chciałabym realizować przez te 2 miesiące:
Następny rozdział będzie nieco mroczniejszy!
3majcie się!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro