Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy ktoś zobaczy Was w dwuznacznej sytuacji. Cz.1

Dlaczego tylko część 1? Jako leń patentowany tylko tyle zdołałam napisać przez ostatnie miesiące, a z racji tego, że choroba dopisuje, i tak nie miałam nic do roboty, a trzeba jakoś pokazać, że się żyje! Jak będą jakieś błędy, to przepraszam ale pisałam na telefonie .-.

Midorya Izuku

-Powiedz, Izuku-kun, jak to możliwe, że jesteś taki cały pokiereszowany?- spytałaś, owijając jego rękę bandażem. 

-Nadal ciężko kontrolować mi mój dar- uśmiechnął się delikatnie, na co westchnęłaś. 

-Wiem, ale jak dalej tak pójdzie, to twój organizm może zacząć się buntować- mruknęłaś. Właśnie znajdowaliście się w pokoju pielęgniarki, której dziś nie było, więc sami musieliście sobie radzić. Deku, podczas swojego treningu stracił kontrolę, dlatego jego ręka nie była w najlepszym stanie.- Musisz zdjąć koszulkę. Matko, nawet trochę barku jest w siniakach. 

Miał problem ze zdjęciem koszulki jedną ręką, więc chwyciłaś spód jego koszulki i pociągnęłaś do góry. W tym samym momencie, drzwi od gabinetu otworzyły się na oścież. Spojrzeliście się w tamtą stronę. Dyrektor stał w drzwiach i patrzył się na Was, a kąciki jego ust drgały, jakby nie wiedział, co ma powiedzieć. 

-My tu nic...- zaczęłaś, ale dyrektor machnął ręką na znak, abyś zamilkła. 

-Rozumiem, że w regulaminie nie ma nic o... Robieniu tego typu rzeczy. Poprawię to- powiedział i wyszedł. Oniemiali wpatrywaliście się w drzwi, nie wiedząc, co zrobić. 

-Umm, to było niezręczne- Izuku podrapał się zdrową ręką po głowie.

-To prawda. Myślisz, że pomyślał to... O czym pomyślał?

-Raczej tak...- zaczerwieniliście się.

-Po prostu dokończę cię bandażować i wyjdźmy stąd jak gdyby nigdy nic- stwierdziłaś, z zielonowłosy poparł Twój pomysł. 

Katsuki Bakugou

-Kacchan, jak za chwilę nie oddasz mi tego breloczka...- warknęłaś. 

-Ale dlaczego? W końcu mam szansę zemścić się za te wszystkie chwile, kiedy mi czegoś zabraniałaś- uśmiechnął się niesamowicie złowieszczo.

-Jak cię dorwę, to już nie będziesz się tak uśmiechał. 

-Czekam!

Przyniosłaś do szkoły swój ulubiony breloczek, który przyczepiłaś do kluczy. Podczas jednej z Waszych rozmów na dachu, Bakugou zachciało się wygłupów, więc wziął ozdobę i groził, że jak podejdziesz, to zrzuci ją z góry.

-No dobrze, co mam zrobić, żebyś oddał mi ten breloczek?

-Na początek... Odszczekaj to, że jestem tsundere- wyszczerzył się.

-Ale Kacchan, chcesz wyprzeć się swojej natury?!- Ozdoba niebezpiecznie zaczęła lawirować na jednym palcu blondyna.- Nie postępujmy pochopnie. Katsuki Bakugou, nie jesteś tsundere- mówiłaś, podchodząc cały czas o krok bliżej. 

-Świetnie, a teraz powiedz, kto jest najsilniejszym bohaterem z tej szkoły- zaczęłaś obawiać się o życie nie tylko breloczka, ale też Twoje.

-All Might? Żartowałam! Ty, oczywiście- kolejny krok bliżej.

-I ostatnie...

-Mam cię!- skoczyłaś na chłopaka, przewracając go. Usiadłaś mu na brzuchu u próbowałaś wyrwać ozdobę z ręki. Byłaś tak zaabsorbowana Kacchanem, że nie słyszałaś żadnych kroków, a dopiero otwieranie drzwi uświadomiło Ci, że nie jesteście sami. Na dach wszedł...- Cementoss?! Tu nic nie zaszło! On... Ja...- próbowałaś jeszcze wyjaśnić sytuację. 

Mężczyzna podrapał się po głowie, a następnie odwrócił się i skierował w stronę drzwi.

-Nic nie widziałem- mruknął na pożegnanie. Kiedy byłaś pewna, że poszedł, spojrzałaś się na Bakugou. Wiedział, że ma duże kłopoty. 

Todoroki Shoto

Ponownie byłaś w pokoju Todorokiego. Niby normalnie, w końcu to Twój chłopak, a jednak było w tym coś dziwnego. Właściwie, nie "coś", a Endeavor stojący w drzwiach i patrzący się na Waszą dwójkę. Zamrugał parę razy, podrapał się po brodzie i zmarszczył brwi. 

-Sądziłem, że jeszcze trochę poczekacie, ale skoro tak...- Powiedział, po czym wyszedł z pokoju. Zeszłaś z brzucha chłopaka, nie chcąc wiedzieć, co pomyślał sobie jego ojciec. Siedzieliście w ciszy, nie za bardzo wiedząc, co powiedzieć. 

-Shoto-kun, co to było?- spytałaś.

-Nie mam pojęcia- mruknął chłopak.- Wyjęłaś mi ten paproch z włosów?

Ponownie nachyliłaś się nad nim i zabrałaś papierek, który wplątał się chłopakowi w czuprynę.

Tokoyami Fumikage

-(Imię), pomożesz?- spytał, a Ty nachyliłaś się nad chłopakiem. 

-Oczywiście- podałaś mu dłoń z zamiarem pomocy w wejściu na drzewo. Zapomniałaś jednak, że w drugiej ręce trzymałaś jabłko. Nie miałaś jak się przytrzymać i już po chwili leżałaś na chłopaku. Chłopak westchnął, a Ty lekko się zaśmiałaś. Korzystając z tego, że ma lekko otwarty dziób, włożyłaś mu tam jabłko.- Wiem, że je lubisz.

Czarnowłosy uśmiechnął się lekko i odgryzł kawałek. 

-Przepraszam, nic się wam nie stało?- spytała jakaś losowa osoba przechodząca obok. Odwróciliście głowy w jej stronę. Oderwaliście się od siebie, a Ty zaczęłaś żywo gestykulować rękoma. 

-Nie! Nic!

-Okej- dziewczyna oddaliła się, raz po raz patrząc na Was. Poczekaliście, aż sobie pójdzie, a następnie, bez zbędnych ceregieli, wspięliście na drzewo. Tym razem szczególnie uważaliście, by nie spaść.

Kirishima Eijiro

-No kto jest moją dziewczyną, ty jesteś moją dziewczyną- Kirishima miał dziś dzień czułości, przez co nie odstępował Cię na krok. Bolały Cię już policzki, ponieważ lekko Cię za nie ciągnął, udając typową babcię.

-Eijiro-kun, opanuj się- mruknęłaś, zabierając jego ręce ze swojej twarzy.- Ja rozumiem, stęskniłeś się po weekendzie, ale bez przesady. 

-To były aż dwa dni, musimy odrobić stracony czas- mówiąc to, objął Cię ramieniem. Był środek przerwy i, choć w pobliżu nie było nikogo znajomego, dużo osób się na Was patrzyła, a raczej na czerwonowłosego, który niczym się nie przejmował i dalej okazywał, jak bardzo się w Tobie zakochał.- Chodź do klasy! Tam nie powinno nikogo być!

Byłaś nieco zaniepokojona tym, że chce, byście zostali sam na sam, ale postanowiłaś to zignorować. W końcu, ufałaś mu. 

Przyciągnął Cię bliżej siebie, po czym otworzył drzwi. Na wasze nieszczęście, stanęliście twarzą w twarz z Aizawą. Zmierzył Was swoim sokolim wzrokiem od góry do dołu.

-Kirishima, nie klej się tak do (nazwisko), nie wypada- mruknął i poszedł w swoją stronę. Spaliłaś buraka i ściągnęłaś jego rękę ze swojego ramienia.

-Masz tu efekt swoich czułości- powiedziałaś. Chłopak odwrócił wzrok i lekko się zaczerwienił.

-Skąd mogłem...- jednak nie dokończył, gdyż cmoknęłaś go w usta. Nim jednak zdążyłaś mu uciec, mocno chwycił Cię za ręce i przyciągnął blisko siebie. 

-Chociaż, też się stęskniłam- uśmiechnęłaś się, na co odpowiedział Ci tym samym. 

Iida Tenya

-Wiesz... Może ja ci pomogę z tymi papierami? - spytałaś, widząc, jak chłopak męczy się ze stertą papierów.

-Spokojnie! Dam sobie radę!

-Ale ledwo ci widać okulary - mówiłaś. Musiał zanieść Aizawie-sensei stos grubych dokumentów. Taka rola przewodniczącego.- Iida-kun, daj tego trochę. Przecież nie widzisz gdzie idziesz.

-Ale...

Prychnęłaś, po czym sama zabrałaś trochę tych teczek. Szliście sobie w ciszy, zmierzając do pokoju nauczycielskiego. Gdy byliście już kilka metrów od miejsca gdzie nauczyciele knują swoje niecne plany, jakiś trzecioklasista przebiegł przed wami, lekko Cię szturchając. Ten delikatny dotyk wystarczył, aby papiery przechyliły się do tyłu, powodując Twoje zachwianie. Iida, widząc jak manewrujesz na krawędzi wywrócenia się, rzucił swoje papiery i przytrzymał Cię. Nie odnalazłaś jednak środka ciężkości i obydwoje wylądowaliście na podłodze. W tej samej chwili, z pokoju nauczycielskiego, wyszedł Wasz wychowawca. Chwila ciszy i wzajemnego wpatrywania się w siebie, była dosyć męcząca.

-Chcę widzieć to posprzątane- powiedział tylko, a kiedy wszedł z powrotem do pokoju, odetchnęliście z ulgą. Pomógł Ci wstać, a następnie zaczęliście wspólnie zbierać papiery.

-Następnym razem po prostu wskaże Ci drogę - mruknęłaś.

Iida lekko się uśmiechnął, a następnie pocałował Cię w policzek. Nie spodziewałaś się tego po nim.

-Dzięki tobie wszystko staje się ciekawsze.

Na początku szerzej otworzyłaś oczy, pokaźnie ukazując swoje zdziwienie, a następnie zaśmiałaś się.

-Od kiedy zrobiłeś się taki romantyczny?

-Od kiedy zacząłem przeglądać internet w poszukiwaniu odpowiednich tekstów na podryw- odparł zupełnie poważnie. Nie wytrzymałaś i wybuchłaś śmiechem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro