Enji Todoroki uzupełnienie cz.3
Kolejność rozdziałów może być nieco przestawiona, a to dlatego, że chcę, aby ta relacja była jednak w tym 1% "naturalna"
Wspólny trening / (nie) przypadkowy pocałunek
-Jak chcesz stać się silniejsza, nie będąc wstanie zniszczyć drzewa?! - Krzyczał nad Tobą Endeavor, kiedy uderzałaś prawą ręką w korę potężnej sosny. Byłaś zmęczona, spocona i bolało Cię prawe całe ciało, a płonący brodacz stał nad Tobą, w swojej zielonej koszuli i tylko wydawał Ci rozkazy.
Zazwyczaj Wasze treningi polegały na tym, że trenowałaś na szkolnym boisku, a on siedział na ławce i Cię obserwował. Tym razem postanowił udzielić Ci paru wskazówek, co skończyło się na tym, że Ty prawie umierałaś, a jego bolało gardło od krzyku.
-Mocniej! Do końca dnia ma być złamane!
-Nie jestem taka silna jak ty! - Krzyknęłaś również, każde słowo akcentując kolejnymi uderzeniami. Mimo, że odczuwałaś nią dotyk o wiele słabiej niż innymi częściami ciała, to z Twoich knykci płynęło płynne złoto. Prawie, jak krew.
-Jeśli chcesz stać się silniejsza, musisz przełamać słabości!
-Skąd niby wiesz, czego ja chcę?! - Krzyknęłaś, uderzając po raz ostatni i stając w bezruchu, rzucając mu groźne spojrzenie spode łba.
-W innym wypadku nie szłabyś na bohaterstwo - powiedział, składając ręce na piersi.
-Są różne powody...
-Nie wymyślaj i skup się na treningu! - Miałaś wrócić do walenia poranionymi dłońmi w drzewo, ale... Po co? Jeszcze nie byłaś gotowa, więc to nie miało sensu.
-Nie.
-Słucham?
-Po prostu nie - odwróciłaś się w jego stronę, zaciskając pięści - Nie będzie mi pan mówił, co mam robić.
Endeavor był kłótliwy, to prawda, ale nie lubił, kiedy to Ty podnosiłaś głos. Miał zamiar zostawić Cię w spokoju i usiąść na jakimś pieńku, obserwując Cię z daleka, ale wyczuł w tym szanse. Szansę na to, że może Cię sprowokować.
-Otóż będę.
-Nie!
-Tak.
-Nie!
-Tak!
Buzująca w Tobie złość musiała znaleźć ujście. Odwróciłaś się na pięcie, a cały gniew włożyłaś w jeden cios, który może nie przełamał drzewa wpół, ale bardzo poważnie je uszkodził. Enji uśmiechnął się zadowolony. Co prawda, spodziewał się lepszych rezultatów, ale i tak był z Ciebie dumny.
Widziałaś jego przeklęty uśmieszek. Z czego rżał?! Nim brodacz zdążył zauważyć, rzuciłaś się na niego, powalając ponad sto dziewięćdziesiąt centymetrów na ziemię. Ledwo zdążył chwycić Twoje ręce w łokciach, trzymając je z dala od swojej szyi.
-Będę sama o sobie decydować! - Warknęłaś. Najstarszy Todoroki nie wiedział, co go podkusiło. Może widok zdenerwowanej (Imię) sprawiał mu niemałą satysfakcję, a może wypłynęła z niego sadystyczna natura? Nie miał pojęcia.
-Jesteś pod moją opieką, będę za ciebie decydować, czy tego chcesz, czy nie - wymruczał, nadzwyczajnie seksownie. Zaraz, co?
Chwila nieuwagi, w której się rozproszyłaś wystarczyła, aby przeturlać się i zamienić Wasze strony. Nie było opcji, żebyś wydostała się spod jego bioder, na których wygodnie się usadowił. Ręce miałaś jednak sztywno, do czasu, kiedy zaczął na nie napierać, chcąc całkowicie zdusić w Tobie wolę walki. Cały czas trzymałaś je na wysokości jego głowy. Jego turkusowe oczy wpatrywały się prosto w Twoje, a na twarzy miał delikatny uśmiech.
-Poddajesz się?
-Nigdy - szepnęłaś, skupiając się by nie ponieść porażki. Ta jednak nastąpiła całkiem szybko. Ścisnął nogami Twoje biodra, co wywołało krótki ból, przez który Twoje ręce odpadły na boki. Endeavor nie był przygotowany, że to wystarczy, żebyś odpuściła, przez co poleciał do przodu. Odchyliłaś głowę w lewo nie chcąc, by skończyło się to dla Was niezręcznie. Problem w tym, że wpadł na ten sam pomysł, przez co Wasze usta boleśnie się dotknęły.
Ręce przytrzymywał po bokach Twojej głowy. Patrzyliście się na siebie przez chwilę, będąc w totalnym szoku. Pierwszy raz widziałaś go tak zdziwionego i... Zarumienionego. Czerwień wkradła się na Wasze policzki w tym samym momencie. Chciałaś coś powiedzieć, opierniczyć go czy uderzyć, ale nic z tego się nie udało, poza lekkim uchyleniem ust. Zamarłaś, nie wiedząc, jak ma odebrać ten gest. Zrobił również coś, czego nigdy byś się nie spodziewała.
Enji nie miał pojęcia, co w niego wstąpiło. Zawsze był zdyscyplinowany, trzymał się zasad, a teraz? Nie mógł się od Ciebie oderwać, dosłownie.
Jego zarost kuł Cię w brodę, ale nie miało to dla Ciebie znaczenia. Nie miałaś pojęcia, co tu się odwala, ale zdecydowanie nie chciałaś przestać. Kiedy tylko puścił Twoje ręce, zjechały one do Twoich bioder i przycisnęły jeszcze bliżej niego. Nie mogłaś powstrzymać się przed przygryzieniem jego wargi. Zamruczał w odpowiedzi.
Podczas gdy Ty i Enji Todoroki namiętnie całowaliście się w środku lasu, Twój zdrowy rozsądek zaczął się odzywać. Całowałaś się z nim. Ze swoim ochroniarzem, sławnym bohaterem i wiele starszym mężczyzną.
Otworzyłaś oczy i przestałaś się ruszać. Enji zauważył przekaz po paru sekundach i również przestał się ruszać. Odsunął się, nic nie mówiąc. Nie potrafiliście spojrzeć sobie w oczy zawstydzeni incydentem, którego przed chwilą oboje się dopuściliście. Chciałaś, żeby cokolwiek powiedział. Nakrzyczał, cokolwiek! Musiałaś sama się z tym zmierzyć.
-Uznajmy, że to... się nigdy nie wydarzyło - powiedziałaś cienkim głosem. Pokiwał głową, a kiedy wstawaliście, pomógł Ci wstać. Czułaś się cholernie dziwnie.
Przez resztę dnia rumieniec nie schodził Ci z twarzy, a Enji ani razu się na Ciebie nie spojrzał. Z wzajemnością. Obydwoje udawaliście, że wszystko było w porządku. Problem w tym, że żadne nie patrzyło na drugie, w ten sam sposób.
Noc w szkole / oglądanie horroru
Z racji tego, że ostatnio nie mieliście chwili wytchnienia, w pierwszej a padł pomysł, by zanocować w szkole. Było tu bezpiecznie, więc o złoczyńców martwić się nie musieliście.
O dziewiętnastej zgromadziliście się w klasie, by posprzątać i zrobić miejsce w sali. Było przyjemnie. Swoje miejsce miałaś obok Ochaco i Ashido, mniej więcej na środku. Byliście przebrani w piżamach i większość z Was umyła się w domu, by w szkole nie robić zamieszania.
Chłopcy nalegali, dlatego dosyć wcześnie zaczęliście oglądać horrory. Na początku było śmiesznie. ,,Patrzcie, ta laska ma głowę faceta he he". Kiedy zapadł zmrok przestało być tak wesoło. Kaminari zaczął Was straszyć, a niedługo później większość do tego dołączyła. Jeśli którejś z Was zachciało się pójść do toalety, reszta szła z nią, by nie narazić się na żarty reszty. Szkoła w nocy wydawała się straszna. Jedynym oświetleniem był księżyc wpadający przez okno, a zamknięte sale i łazienka z dużym lustrem nie ułatwiały sprawy. Udało Wam się przetrwać do pierwszej. Potem zaczął się Twój osobisty koszmar.
Nie mogłaś spać. W Twojej głowie przejawiały się wszystkie straszne sceny z filmów, jakie kiedykolwiek obejrzałaś. Z czasem, zachciało Ci się iść do toalety. Miałaś zamiar pójść z jakąś dziewczyną, ale wszystkie spały. Poszłaś sama.
Po zrobieniu swojej potrzeby, umyłaś ręce. Wytarłaś je w papier, który następnie wyrzuciłaś do kosza. Widzisz (imię), nie było tak źle, mówiłaś sobie. Już zamierzałaś otworzyć drzwi, ale w jednej z kabin, coś zapukało. Myślałaś, że Ci się przesłyszało, ale gdy ponownie usłyszałaś ten dźwięk, to nie mogło być przypadkowe. Przełknęłaś ślinę i czym prędzej wybiegłaś z łazienki, po drodze wpadając na...
-Aaa! - Krzyknęłaś, widząc ogień w ciemności.
-Spokój - mruknął Enji, rozświetlając pomieszczenie.
-C-co pan tu robi? - spytałaś nerwowo. W jednej chwili przypomniała Ci się sytuacja sprzed weekendu. To się nigdy nie wydarzyło, krzyczałaś w głowie.
-Dyrektor poprosił mnie o pomoc w pilnowaniu was. Jak widać, przydałem się - powiedział ironicznie, przywołując w głowie Twój paniczny krzyk. Prychnęłaś tylko, przechodząc przez próg.
-Każdy przestraszyłby się widząc ogień w ciemności. Poza tym... W łazience coś było.
-Co?
-Nie wiem, wybiegłam - mruknęłaś. Enji pokręcił głową i wszedł do damskiej. Poszłaś tuż za nim. Oczywiście nie ze strachu! Wcale się nie bałaś. Ani trochę. Po prostu nie chciałaś, żeby został sam. Mógłby dostać zawału i takie tam.
Todoroki, podpalił swoją rękę, aby lepiej wszystko widzieć. Po kolei zaczął otwierać kabiny, ale w żadnej nic nie znalazł. Już odwracał się z zamiarem opierniczenia Cię, ale obydwoje usłyszeliście syk, tuż za Tobą. Odskoczyłaś jak oparzona i schowałaś się za mężczyzną, chwytając go za podpaloną rękę i używając jej jak tarczy. Skierowałaś ją w dół i obydwoje zobaczyliście...
-Wąż?! Co robi wąż w szkole? - Spanikowałaś, będąc przygotowana do natychmiastowej ucieczki.
-To już sprawa dyrektorka - mruknął bohater, podchodząc do gada i chwytając go w rękę. Skierowaliście się do wyjścia, gdzie obydwoje rozeszliście się w swoje strony. On, wypuścić węża, a Ty do pokoju, odespać nocne wrażenia.
Kiedy wspólnie walczycie
Organizacja, która chciała pozyskać Twoją rękę do celów zarobkowych pojawiła się niespodziewanie. Obserwowali Was od dłuższego czasu i zaatakowali Was, kiedy wracaliście ze szkoły, gdyż Enji'emu zepsuł się samochód. Było ich ponad dwudziestu, z różnymi darami. Bohaterowie mieli przybyć za pięć minut, a w tym czasie obydwoje nie mogliście dać się zabić. Dostałaś nawet telefoniczne pozwolenie na użycie daru w celu samoobrony.
Todoroki przestał się patyczkować, kiedy jeden z nich o mało nie odciął Ci ręki. W końcu, tak długo czekał żeby ich wszystkich złapać.
Podczas gdy bohater pokonywał jednego po drugim, Ty uciekałaś przed trzema kobietami i jednym mężczyzną. Jedna z nich rzuciła w Ciebie shuriken'em, a druga złożyła dłonie w pięści i z jednego zrobiło się paręnaście. Schowałaś się za samochodem, ale jeden z nich trafił Cię w łydkę. Adrenalina złagodziła ból, co pozwoliło Ci na dalszą ucieczkę. Chciałaś skręcić w ciemną uliczkę i jakoś ich zgubić, ale właśnie z niej wyskoczył zamaskowany mężczyzna. Zasłoniłaś się rękoma, nim zdążył kopnąć Cię na tyle, że odleciałaś parę metrów dalej. Myślałaś, że uderzysz głową w betonową ścianę, ale Enji zdążył i złapał Cię jedną ręką w pasie, po czym postawił na ziemi. Padłaś na kolana i zakasłałaś. Jeśli nie miałaś połamanych żeber, to był to cud.
-(Imię), wstań - warknął. Zrobiłaś to, co Ci nakazał, choć z trudem. Byliście przyszpileni do ściany. Shuriken, który Cię ranił, pokryty był dziwną trucizną. Zaczęło kręcić Ci się w głowie, a nogi odmawiać posłuszeństwa.
Enji stworzył kopułę z ognia, która ochroniła Was aż do przyjazdu odpowiednich służb. Po usłyszeniu syren policyjnych i głosów znanych bohaterów wiedzieliście, że już po wszystkim. Zgasił swój ogień, a widząc Twój nieciekawy stan, szybko chwycił Cię za talię i przytrzymał.
-Nie zasypiaj, to najgorsze, co możesz teraz zrobić - mówił twardo. Spojrzałaś się w dół. Takiego krwotoku jeszcze nie miałaś.
-Nie śpię - mruknęłaś. Twój głos był innego zdania.
-Mów do mnie, dalej.
-Nie wiem co.
-Cokolwiek, ulubiony film?
Na to jednak już nie odpowiedziałaś. Gdyby nie on, poleciałabyś do przodu. Widząc, że nie ma czasu do stracenia, wziął Cię na ręce i podbiegł do najbliższego ambulansu. Przez tyle czasu udało Wam się uniknąć potyczki. Cholera, nie ma mowy, żeby teraz coś Ci się stało.
Enji pośpieszał ratowników, którzy niesamowicie szybko zabrali się za opiekę nad Tobą. No, trochę się go bali.
-Jak umrzesz, to cię zabije - szepnął, wpatrując się w Twoją spokojną, nieprzytomną twarz.
Naprawdę nie miał pojęcia, kiedy zaczął się martwić. Cholera, nie powinien, a jednak chęć pojechania za Tobą do szpitala i opieki... Pierwszy raz w życiu czuł coś takiego i czuł się z tym źle.
Kiedy u niego nocujesz / wyznanie "uczuć"
W szpitalu bardzo dobrze się Tobą zaopiekowali. Po paru dniach byłaś jak nowo narodzona, a większość członków grupy, która na Ciebie polowała, trafiła za kratki. Rodzice poinformowali Cię, że się z tego nie wywiną.
Niby wszystko było w porządku, a jednak kiedy poszłaś w końcu sama do szkoły, czułaś się cholernie dziwnie. W końcu nikt nie sprawował nad Tobą kontroli. Mogłaś robić to, co Twoje rówieśniczki.
Siedziałaś w swoim pokoju, grzebiąc w telefonie, kiedy rodzice poinformowali Cię, że masz jechać pod adres, który wysłał im Enji. Miałaś przyjechać do jego drugiego domu (nie ukrywajmy, był bogaty) i wszystko z nim uzgodnić. Twoi rodzice też mieli jechać, ale mieli sporo spraw do załatwienia i w ten sposób stałaś sama przed wysoką bramą. Otworzyła się, kiedy tylko dotknęłaś dzwonka.
Minęłaś spory ogród, nim dotarłaś do drzwi. Otworzył Ci sam Enji. Nie było to mieszkanie, jakie pokazywali w telewizji. Widocznie też chciał czasem odpocząć przed ciągłą inwigilacją.
-Dzień dobry - mruknęłaś. Odpowiedział Ci tym samym, wpuszczając do środka. Zdjęłaś buty, a czerwonowłosy zaprowadził Cię do salonu. O dziwo, nie był urządzony w stylu japońskim. Kanapa, telewizor i stolik.
Usiadłaś na kanapie, a on naprzeciwko, na fotelu. Obydwoje nie chcieliście zaczynać tej rozmowy. Widzieliście, że kiedy stąd wyjdziesz, przestaniecie dla siebie istnieć, a do tego się nie kwapiliście.
Mężczyzna odkaszlnął, a jego wzrok przeniósł się na Ciebie. Byłaś spięta. Z resztą, on też.
-Większość organizacji została złapana, dlatego nie czyha na ciebie większe zagrożenie - zaczął - Dlatego na tym etapie zakończymy naszą współpracę.
-Okej - mruknęłaś. By przypieczętować koniec umowy, podaliście sobie ręce. Będzie brakować Ci jego wrednych komentarzy i ostrych treningów. Tak... Jednego z nich zwłaszcza - Będę się zbierać.
Wstałaś z kanapy, a Enji zaprowadził Cię pod drzwi. Złożyłaś buty, chwyciłaś za klamkę i skinęłaś do niego głową. Już miałaś wychodzić, kiedy położył swoją dłoń na Twoim ramieniu.
-Jest... Jeszcze jedna sprawa, o której chciałbym z tobą podyskutować - jak na znak, zaczerwieniłaś się. Uniosłaś palec do góry i bardzo szybko udzieliłaś odpowiedzi.
-Nie.
Już miałaś wybiegać z jego domu, ale chwycił Cię w pasie i przeszedł z powrotem do salonu. Naprawdę nie miałaś ochoty o tym rozmawiać. Mimo, że opcja "zapomnij" nie była Twoją ulubioną, to najprostszą.
-Śpieszy mi się do domu - powiedziałaś, składając ręce na piersi.
-Najwyżej cię odwiozę.
-Ma pan zepsuty samochód - zauważyłaś trafnie. Mężczyzna przewrócił oczyma i nachylił się nad Twoją osobą.
-Przestaniesz narzekać?
-Na pana? Nigdy - kąciki Waszych ust lekko się uniosły. Byłaś jedną z niewielu osób, które mu pyskowały. Nie poznał nigdy osoby, z takim charakterem i może dlatego, tak go do Ciebie ciągnęło?
-Mam rozumieć, że pamiętasz co się stało, kiedy...
-Pamiętam - przerwałaś mu. Od razu zaczęłaś uciekać wzrokiem. Enji podrapał się po karku, pierwszy raz nie wiedząc, co robić. Posłuchać rozumu? A może zrobić coś, na co miał ochotę od dłuższego czasu?
-Zamknij oczy - nakazał.
-Hmm? Po co?
-Po prostu zamknij.
-Ale dlaczego?
-Czy ty zawsze musisz drążyć temat?
-Tak. To po co mam zamknąć te oczy?
-(Imię)...
-Dobrze, dobrze, już zamykam.
-W końcu - szepnął.
-Ale po co?
-Zamknij się już - mówiąc to, chwycił Twoją twarz w swoje ciepłe dłonie i ostrożnie złączył Wasze usta. W pierwszej chwili chciałaś się odsunąć, ale... zawsze musi być to "ale". Z Enjim było Ci tak zajebiście, że po prostu nie miałaś ochoty odsuwać się o milimetr.
W końcu, sam zdecydował, że już dosyć. Ponownie spłynęła na Was chwila ciszy, w której oparłaś głowę o jego klatkę piersiową.
-Nie rozumiem tej relacji - mruknęłaś.
-Ja też nie - odparł, kładąc rękę na Twojej głowie - Napiszę do twoich rodziców, że zostaniesz na noc.
-Naprawdę pan myśli, że się zgodzą? - odsunęłaś się nieco.
-Pod wymówką przedłużenia omawiania kwestii bezpieczeństwa, na pewno - mruknął.
Tej nocy nie zastanawialiście się nad niczym. Po prostu, wspólnie spędzaliście czas, ciesząc się samotnością.
Wieczorem dał Ci swoją koszulkę, jako piżamę. Nie mogłaś się jej nawąchać (mężczyzna naprawdę świetnie pachniał).
W nocy siedzieliście na kanapie i oglądaliście Wasze ulubione filmy, dyskutowaliście na różne tematy i denerwowaliście siebie nawzajem. Na początku obawialiście się kontaktu fizycznego, ale koniec końców, zasnęliście na sofie, a z racji tego, że Enji to ponad sto dziewięćdziesiąt centymetrów mięśni, położyłaś się na nim.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Każda osoba, której się to podoba, idzie ze mną do piekła. Nie, nie czyśćca.
Jak to pisałam, to byłam rozdarta XD Bo z jednej stronie ubóstwiam relacje "starszy facet x młoda loszka", a z drugiej... To jebany (naczy dopiero będzie) Enji Todoroki. W ogóle, mam wrażenie, że przesadziłam z tą relacją, w każdym aspekcie xd
To uzupełnienie miało mieć więcej scenariuszy, ale nie daje rady psychicznie. Moje masochistyczne 5% też ma dosyć.
Będzie jeszcze jedna część z uzupełnieniem, ale nie wiem za ile. Pojadę sobie na piaszczystą plaże, poopalam, popływam, zastanowię się nad sensem istnienia i wrócę. Za miesiąc, więc do 10 sierpnia nie liczcie na rozdziały. Chyba, że ktoś będzie miał dobry argument, żebym jednak pisała...
No nic, żegnajcie kochani.
Do zobaczenia w Hadesie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro