Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Drugie spotkanie

Midorya Izuku

Lekcja angielskiego prowadzone przez Present Mic'a były jednocześnie normalne i... nienormalne. Pomimo spodziewania się przez Ciebie tego, że lekcje nie będą zwyczajne, a przynajmniej nie typowe, były zupełnie normalne. Czasem tylko ukazywał swą energiczną stronę wykrzykując jakieś motywujące, angielskie teksty.

Po czterdziestu pięciu minutach nadeszła przerwa obiadowa. Wzięłaś swoje śniadanie i ruszyłaś na stołówkę. Myślałaś, że jakoś znajdziesz miejsce pośród tłumu z całej szkoły, jednak okazało się to trudniejsze, niż myślałaś. W czasie poszukiwań, natknęłaś się na Izuku. Też stał z tacką i, najprawdopodobniej, szukał miejsca by zjeść z pokoju.

-Midorya-kun- zaczęłaś, by zwrócił na Ciebie swoją uwagę.

-(Nazwisko)-san?- spytał. Odwrócił się w Twoją stronę.

-Ty też szukasz miejsca pośród tego tłumu?

-Jak widać- na twarzy miał niezręczny uśmiech i nie patrzył się w oczy. Wyglądał całkiem... słodko.

-Chodź, poszukamy razem- wyruszyłaś przed siebie, a on, nic nie mówiąc, ruszył za Tobą. Niedługo później znaleźliście miejsce w rogu sali. Jedliście, rozmawialiście, a po paru minutach dołączyła do was reszta znajomych z klasy. Okazali się naprawdę w porządku, choć po jednym dniu mogłaś stwierdzić, że to właśnie z Izuku rozmawiało Ci się najlepiej.

Katsuki Bakugou

Wpatrywałaś się w duże drzwi. Tysiące myśli przepływało teraz przez Twoją głowę, choć jedna z nich dotyczyła niezwykle dużych drzwi. Mimo swojej wielkości, nie były dźwiękoszczelne. Wnioskowałaś to po krzykach, dobiegających dokładnie zza nich. Weszłaś do środka. Było tu wiele nieznanych twarzy, ale na razie kojarzyłaś tylko jedną osobą. Tsuyu spotykałaś czasem w parku, gdzie się poznałyście. Widywałaś ją także na basenie, w lesie czy gdziekolwiek, gdzie była woda. Była sympatyczna, dlatego lubiłaś z nią rozmawiać.

Mimo wszystko, to nie ona, w głównej mierze, zwróciła Twoją uwagę. Zauważyłaś dwóch, chłopaków, kłócących się o to, że jeden z nich miał nogi na ławce. Blondyn widocznie nic nie robił sobie z uwag granatowłosego i dalej groził mu "zmiażdżeniem". Nie wiedziałaś czemu, ale głos czerwonookiego wydawał Ci się dziwnie znajomy. Nieświadomie zbliżyłaś się do nich obydwóch. Gdy tylko Cię zauważył, uniósł jedną brew.

-Czego?!- spytał niezbyt miło. Nie zraziło Cię to i dalej go analizowałaś.

-Czy my się przypadkiem nie spotkaliśmy wcześniej?

-A bo ja wiem?- warknął, ale spokojniej.

-Jak masz na imię?- nie dawałaś za wygraną.

-Bakugou Katsuki- wymamrotał, odwracając wzrok. W jednej chwili przypomniałaś sobie o tamtejszym, feralnym wieczorze.

-To ty!- Wykrzyknęłaś, niczym Present Mic na widok robaków.- Pomogłeś mi jednego wieczoru. Dzięki i w ogóle.

-Niby kiedy?

-Nie pamiętasz? Mniejsza, nazywam się (Imię) (Nazwisko), miło mi cię poznać- powiedziałaś i podeszłaś w stronę dziewczyn, chcąc się zapoznać z nowymi znajomymi. Choć charakter Bakugou nie należał do najłatwiejszych, to byłaś jedyną dziewczyną, z którą potrafił rozmawiać więcej niż trzy minuty.

Shoto Todoroki

Byłaś spóźniona. Budzik Ci nie zadzwonił, przez co śniadanie zjadłaś szybciej niż powinnaś, mundurek w czasie biegu nie raz poprawiałaś, a Twoje włosy cieszyły się z wolności, której nie zdołałaś zakłócić żadną spinką czy gumką.

Dotarłaś do schodów. Wbieganie po nich nie należało do najbezpieczniejszych, ale... no cóż, sytuacja tego wymagała.

Nie zastanawiając się długo, popędziłaś na górę. O dziwo, nic Ci się nie stało, a przynajmniej nie na schodach, bowiem już na ostatniej prostej, Twoje nogi, jakimś dziwnym trafem, zaplątały się o siebie. Już miałaś polecieć jak długa, już miałaś zaryć nosem w podłogę, już przygotowywałaś się mentalnie na krwawiący nos i ból, gdy, zamiast uderzyć w podłogę, zsunęłaś się po czymś zimnym. Otworzyłaś oczy, a pierwszym widokiem, jakim dane Ci było zobaczyć, były szaro-niebieskie tęczówki.

Szybko wstałaś, poprawiłaś spódniczkę i spojrzałaś się na osobę, która najprawdopodobniej uratowała Ci skórę. Chłopak o dwukolorowych włosach wpatrywał się w Ciebie uważnie. Kojarzyłaś go, ale... No tak! To brat chłopca, któremu załatwiłaś watę cukrową.

-Dzięki- powiedziałaś, nie wiedząc co powiedzieć.

-Nie ma sprawy- odmruknął- To ja dziękuję, za pomoc bratu.

Czyli też pamiętał? Chciałaś jakoś dalej poprowadzić rozmowę, ale dzwonek na lekcje boleśnie Was uświadomił, że nie pora na gadki. Zdziwiłaś się, gdy poszedł do tej samej klasy, co Ty. Przynajmniej nie spóźniłaś się sama, a w pierwszy dzień szkoły udało zaznajomić Ci się z całkiem ładnym chłopakiem. Żyć nie umierać! Chociaż wasz wychowawca, Eraserhead, nie zamierzał puścić wam płazem pierwszego spóźnienia i obiecał, że kiedyś dostaniecie karę.

Kirishima Eijiro 

Przed poznaniem nowej klasy dzieliły Cię tylko drzwi. Czy zrobisz na nich dobre wrażenie? Czy zdobędziesz nowych znajomych? Czas zrobić dobre, pierwsze wrażenie!

Już miałaś chwycić za klamkę, a drzwi otwarły się za Ciebie. Nie zdążyłaś ogarnąć nawet, co się stało, a już leżałaś na ziemi, trzymając się za nos, wykrzywiony pod dziwnym kątem, z którego lała się czerwona krew. Wpatrywałaś się w osobę, która Cię znokautowała. Chwila... Znasz te czerwone włosy. 

-To ty!- krzyknęliście w tym samym momencie, mierząc w siebie palcami. Mimo bólu, uśmiechnęłaś się.- Teraz wisisz mi dwa obiady i deser. 

-Aaa, faktycznie! Przepraszam za to!- Pomógł Ci się podnieść, po czym wyjął z kieszeni chusteczkę, którą Ty z kolei przyłożyłaś do krwawiącego nosa.- Jestem Kirishima Eijirio, a ty?

-(Imię) (Nazwisko), miło mi cię poznać, choć trochę boleśnie- mruknęłaś, ze ściśniętym nosem. Kirishima podrapał się po karku. 

-Chodź, zaprowadzę cię do pielęgniarki. Musisz znieść to jak mężczyzna!

-Postaram się. 

Eijiro okazał się być super pozytywnym chłopakiem i, choć całkiem do polubiłaś, nadal wisiał Ci obiad i deser. 

*10 minut po napisaniu tego scenariusza zaczęła lecieć mi krew z nosa*

Iida Tenya

Byłaś właściwie obok szkoły. Specjalnie wstałaś wcześniej, by być chwilę przed czasem, a mimo tego, nie błąkało się zbyt wielu uczniów, w mundurkach U.A.

Wyjęłaś z plecaka portfel. Niedaleko był sklepik, a akurat naszła Cię ochota na coś słodkiego. Skierowałaś się w stronę spożywczaka. Już wyobrażałaś sobie smak ulubionego batona, a tu nagle świst i portfela nie ma. Wciągnęłaś głośno powietrze, widząc, jak jakiś pan w brązowym płaszczu ucieka z Twoją własnością. Z Twoich ust wydobyło się głośne "złodziej", a chwilę później pojawiła się osoba, którą kojarzyłaś. W mgnieniu oka, wysoki, granatowowłosy chłopak znalazł się przy złodzieju i, bez zbędnych formalności, wrócił do Ciebie. Wręczył w Twoje dłonie portfel i wrócił, by uziemić mężczyznę. Poczekałaś, aż przyjdą jacyś bohaterowie i poczekałaś, aż zabierze go policja, by podziękować chłopakowi, który Ci pomógł.

-Dziękuję- odpowiedziałaś, podchodząc do Iidy.

-Nie ma za co! To mój obowiązek, pomagać potrzebującym!- Tak jak za pierwszym razem, niesamowicie gestykulował rękoma. Spostrzegłaś, że ma taki sam mundurek, jak Ty, tylko męską wersję.

-Iida-kun, chodzisz do U.A. Academy?- spytałaś, patrząc na niego z dołu. Przytaknął, na co delikatnie się uśmiechnęłaś.- Ja też.

-Naprawdę? To dobrze, że będziemy mieli w szkole tak przyjazną osobę! Na jaki profil się wybierasz?- Iida mówił głośno, ale nie przeszkadzało Ci to w niczym. Koniec końców, okazało się, że jesteście w tej samej klasie, a w ławkach także siedzieliście niedaleko, ale w takiej odległości, aby jego gestykulujące ręce nie były wstanie Cię dosięgnąć.

Ochaco Uraraka

Właśnie jadłaś kupione przez siebie pocky. Bardzo je lubiłaś, a dobry humor przed lekcjami to zawsze przyjemna odmiana.

Akademia U.A. Z Twojej szkoły raczej nikt nie zamierzał do niej uczęszczać, a przynajmniej nie słyszałaś o takiej osobie, a jednak pokładałaś głębokie nadzieję, że w swojej klasie będzie ktoś znajomy.

Weszłaś do klasy i rozejrzałaś się po klasie. Ktoś się kłócił, ktoś rozmawiał, a ktoś patrzył się w Twoją stronę. Była to ta sama dziewczyna, która uratowała Twój słodycz! Nigdy nie zapomnisz długu, jaki wobec niej posiadasz.

Podeszłaś do niej i wysunęłaś paczuszkę.

-Hej, chciałbyś jedno?- spytałaś, uśmiechając się lekko.

-T-tak, dzięki- chyba nie jest przyzwyczajona, że właściwie obcy ludzie dają jej pocky na przywitanie.- Czy my się skądś nie znamy?

-Właściwie to tak, mam dług wobec ciebie- zaśmiałaś się nerwowo i podrapałaś po karku.- Kiedyś się odpłacę. Jestem (Imię) (Nazwisko). Miło mi cię poznać.

-Ochaco Uraraka. Nadal nie mogę sobie przypomnieć tego... Twojego długu wobec mnie- wymamrotała niepewnie.

-Zaraz ci wszystko wytłumaczę- usiadłaś blisko niej i zaczęłaś opowiadać, jak to iście bohatersko uratowała Twojego loda. Na końcu, nawet to sobie przypomniała i razem śmiałyście się z tej sytuacji. Naprawdę dobrze Ci się z nią rozmawiało.

Yamada Hizashi

Nie miałaś zielonego pojęcia, jakim cudem wylądowałaś po środku, w pierwszej ławce. Co prawda, było dużo wolnych miejsc, ale usiadłaś na pierwszym lepszym. Za chwilę lekcja angielskiego. Zamieniłaś ostatnie słowa z Uraraką (która wydawała się całkiem sympatyczna), a następnie usiadłaś na swoim miejscu, czekając na nauczyciela. Gdy tylko zadzwonił dzwonek, do środka klasy wszedł, zawsze pełen dobrej energii, Present Mic. 

-Hello everybody!- krzyknął, a odpowiedział mu cykający świerszcz. Jednak nie zniechęcony Waszą, nikłą, ranną energią, zaczął się przedstawiać. Następnie to Wy mieliście coś mu o sobie opowiedzieć. Problem w tym, że gdy tylko ktoś zaczynał mówić, przerywał mu, mówił, że następnym razem ma zacząć bardziej żywiołowo. Przyszedł Twój czas. Miałaś parę rzeczy, które mogłabyś o sobie opowiedzieć, ale jedna kusiła Cię najbardziej.

-Nie lubię robaków- powiedziałaś, lekko się uśmiechając, a brew Yamady drgnęła.

-Mów dalej- mruknął. 

Krótko się przedstawiłaś, a Hizashi wydawał się być Tobą zadowolony. Po lekcji, podszedł do Twojego biurka i spytał się, czy już się gdzieś nie spotkaliście. 

-Dwa dni temu, zdejmowałam panu motyle z głowy- zaśmiałaś się.

-To byłaś ty?!- krzyknął, lekko nie dowierzając. 

-Tak.

-Aa, w takim razie, dziękuję ci młoda damo!

Nie miałaś pojęcia, jak Present Mic zarażał ludzi dobrym humorem, ale na Ciebie również to działało. 

Shota Aizawa

Maszerowałaś przez korytarz, przemierzając szkolne ściany Akademii. Wypadałoby poznać szkołę, do której się uczęszcza, a skoro zostało Ci trochę czasu to przyjemniej dobrze go wykorzystasz.

Właśnie miałaś wejść do jednej z sal i co z tego wyszło? Ktoś w tym samym czasie postanowił z niej wyjść, dzięki czemu tkwiłaś z nosem w czarnej koszulce. Podniosłaś wzrok. Oho! Przypadków ciąg dalszy.

Osobą, na którą wpadłaś, był ten sam mężczyzna ze schroniska. To samo mierzenie wzrokiem, te same, zaczerwienione oczy. Odsunęłaś się, próbując zachować przestrzeń osobistą. Cały czas się na Ciebie patrzył.

-Pomogły krople do oczu?- spytałaś, zastanawiając się przy tym czy mówić do niego per "pan" czy na "ty".

-Tak. Wiesz, gdzie je znajdę?- spytał. Miał całkiem przyjemny głos.

-W (Nazwa wymyślonej firmy). Mam tego sporo w domu. Mogę ci oddać.

-Nie, dziękuję- powiedział, wyminął Cię i poszedł w swoją stronę.

Gdy skończyłaś zwiedzanie, zadzwonił dzwonek. Jakież było Twoje zdziwienie, gdy okazało się, że mężczyzna od kotów to Twój nowy wychowawca. Niezręczna sytuacja.

Toshinori Yagi

Rozmawiałaś z Deku o następnej lekcji. To właśnie na niej, mieliście mieć lekcje z All Might'em.

W U.A. szybko znalazłaś nowych znajomych. Uraraka, Iida, Izuku... Czy chociażby Bakugou, chociaż on pewnie za przyjaciela uważał tylko bombę atomową.

Byłaś ciekawa, jak będzie się zachowywał. Po ostatniej akcji, przewieziono Cię do szpitala, choć skończyło się tylko na zadrapaniach. Obyś w przyszłości też miała tyle szczęścia.

-Znalazłem cię!- rozległ się głośny krzyk. Obróciliście się w stronę głosu.

-All Might?!- spytał, z niedowierzaniem, zielonowłosy- Co ty tu robisz?

-Midorya, mój chłopcze, musimy pomówić! Wybacz panienko, ale...- dopiero teraz zwrócił na Ciebie uwagę. Przypatrywał się przez chwilę.- To ty!

-Ja... Co?- przekrzywiłaś głowę. Ta sytuacja robiła się coraz bardziej dziwna, a wokół niektórzy uczniowie zaczynali na Was spoglądać.

-To ty uratowałaś niedawno tę dziewczynkę! Z tego co widziałem, to przewieziono cię do szpitala. Nie stało ci się nic poważniejszego?- jak on tak szybko zmienia ton głosu.

-N-nie. Wszystko w porządku- wymamrotałaś. Nieco Cię onieśmielał, a w dodatku, zapamiętał Twoją osobę. Nieźle.

-No cóż, pamiętaj, że zawsze możesz liczyć na moją pomoc! To się tyczy wszystkich- zwrócił się do osób postronnych, które tylko się przyglądały.- Chodźmy, Midorya chłopcze!

Izuku podreptał za All Might'em, a Ty odprowadzałaś ich wzrokiem zaskoczona, jaką Wszechmocny ma charyzmę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro