Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 6 Bez tytułu


   Gdy czarodziej dotarł na miejsce przedstawienie dopiero się zaczęło.

Wszyscy pozajmowali miejsca przy długim suto zastawionym potrawami i napitkami, stole.

Już na wejściu mógł zauważyć, że panowie są już podchmieleni a w sporej części po prostu narąbani. Rycerze i osobnicy za takowych się uważający debatowali głośno na najróżniejsze tematy. Poczynając od polityki, a kończąc na zwykłym plotkarstwie. Jedynie kilku wyglądało na w miarę trzeźwych. Zlustrował salę wzrokiem, pobieżnie salę orientując się gdzie, kto usiadł. Po chwili zrezygnowany, wręcz na chybił trafił wsunął się na wolne miejsce na ławie.

I już ułamek sekundy później przeklinał swój wybór. Po lewej Adam von Meriette. Facet miał czterdzieści sześć lat i wątrobę jak ser. Po prawej siedział Kuno z Asengardu.

„ Kurwa! Lepiej trawić nie mogłem." Pomyślał czarodziej. Smętny rycerz odziany w czarny kaftan z białą różą wyhaftowaną na plecach. Erling uśmiechnął się do niego.

- Witam pana. Jak ocenia pan to towarzystwo?

- Dobry wieczór. Co do twojego pytania elfie. Jest znośnie. Trochę za głośno, ale da się wytrzymać.

Ostatnim razem Erling widział Smętnego rycerza jedynie z daleka i to w dodatku w pełnej zbroi. Zdawało mu się, że raczej był wyższy i jego postawa tez raczej była trochę inna. Może jednak to było tylko złudzenie? Wtedy wydał mu się raczej dostojny i arogancki.

Jego rozmyślania przerwał wybuch wesołej piosenki na drugim krańcu stołu. Elf odwrócił się i podążył za spojrzeniem Kuna. W odległym rogu Sali na stołeczku, cichutko popijając coś siedział z odłożoną już lutnią; Mistrz Jaskier. Lecz nie tylko asendgardczyk się mu przyglądał. Z lewej przyglądała się mu Helga ze Skellige. Poecie to wisiało. Sam przyglądał się czemuś znacznie ciekawszemu. No, bo kto pogardziłby widokiem okrągłego i jędrnego tyłeczka dziewki służebnej?

Kuno westchnął znudzony.

- Pogadamy elfie?

- Dobrze, czemu nie.

- Co robisz tutaj, w Wyzimie?

I wtedy padł na nich złowrogi cień ogromnej postaci. Jak jeden mąż odwrócili się by spojrzeć w tym kierunku. Za nimi stała wielka Rycerka. „Kobieta tak pokaźnych rozmiarów musi mieć parę w łapach" pomyślał Erling. Helga nie miała najmniejszego problemu, gdy trzymając Smętnego rycerza za ramię uniosła go o pół stopy nad ziemię.

- Kogo widzą moje piękne oczy? Czyżby to sławny Kuno z Asengardu?

- Chyba. Może. Raczej tak. To chyba ja. Tak sądzę.- Odpowiedział jej bez mrugnięcia okiem.

- A co się taki śmieszny zrobiłeś?

- Nie wiem. Może mam dobry humor? Znalazłem nowego znajomego.

Erling wiedział, że pomiędzy tą dwójką panują raczej napięte stosunki i może dojść do mordobicia.

- Witam piękną damę! Padam do nóżek!- Krzyknął wywracając się i dosłownie padając do stóp.

- I to jest ten twój kumpel „Smętku"? Jednak jest mi ciebie trochę żal. I tak nie po to tu przylazłam- dźgnęła Kuno w pierś.

- Tkniesz tego poetę... Albo, chociaż na niego spojrzysz... A już sobie więcej nie pomieszkujesz... Ja ci to obiecuję...

Rycerz miał ją gdzieś. Patrzył ostentacyjnie w stronę Jaskra.

- Słyszysz, co do ciebie mówię?!

Dalej nawet na nią nie patrzył.

- Słyszę, ale nie rozumiem zacna białogłowo.

Rycerka zagotowała się ze złości. Erling był gotowy by w razie, czego nie doprowadzić do bijatyki, a raczej śmiertelnego pobicia biednego Kuna.

Helga jedynie popatrzyła na swojego nemezis z obrzydzeniem.

- Zniszczę cię- syknęła wściekle.

- Zmasakruję i rozkurwię...

- Jasne, świetnie powodzenia. Miłego wieczoru.

Jaskier z drugiego krańca sali pomachał do dziewki przechodzącej za ich plecami.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro