Rozdział 15
Szłam szkolnym korytarzem, kurczowo trzymając się czarnej torby wiszącej na moim ramieniu. Czułam wzrok wszystkich uczniów na sobie. W pierwszej chwili zupełnie nie miałam pojęcia o co chodzi. Dopiero gdy wyszłam zza zakrętu, wszystko zrozumiałam. Harry siedział skulony pod moją szafką. Jego bujne loki zasłaniały anielską twarz. Gdy mnie ujrzał, wstał, a zza pleców wyjął mały bukiecik czerwonych róż. Podeszłam do niego powoli i przyjrzałam mu się bacznie.
-Jeszcze trochę i zbankrutujesz przez te kwiatki.-skinęłam na nie.
Chłopak parsknął śmiechem na mój komentarz. Posłał mi nieśmiały uśmiech ukazujący jego urocze dołeczki i wręczył mi bukiet.
-Dla ciebie warto.
Wywróciłam oczami i niepewnie go przyjęłam. Styles spojrzał na mnie i westchnął głośno.
-Przepraszam, Skylar. Na prawdę, strasznie mi przykro. Nie chciałem żeby tak wyszło.
-Wiem. Zawsze tak mówisz.
Oparł się ręką o szafkę z bezradności i spuścił wzrok.
-Myślisz, że chciałem być dilerem? Że to było moje marzenie?-zaśmiał się smutno-Nie miałem wyjścia, gdy zostawili mnie rodzice. Potrzebowałem pieniędzy, a to było jedyne rozwiązanie. Kiedy cię poznałem chciałem z tym skończyć, ale nie potrafiłem. Nie umiałem.
-Kocham cię Harry, ale... Nie mogę tego dłużej znosić, że tak się zachowujesz. Przykro mi.
Spojrzał na mnie zszokowany, a w jego oczach pojawiły się łzy.
-Co? O czym ty mówisz?
-Mówię o tym, że powinniśmy zrobić sobie przerwę. To nam dobrze zrobi.
Przeczesał włosy i wziął głęboki wdech.
-Jaką przerwę? Sky, ja cię kocham. To już się nie liczy?
-Ja ciebie też, ale może my po prostu do siebie nie pasujemy. Potrzebujesz dziewczyny, która będzie znosiła te twoje wszystkie chore akcje.
-Przeprosiłem, tak? Przysięgam ci, że więcej tego nie wezmę. Zero prochów, zero kłamstw, obiecuję!
Chłopak padł przede mną na kolana i przytulił się do moich nóg.
-Harry, wstań.-zero reakcji-Nie wygłupiaj się, wstawaj.
Dopiero po chwili mnie posłuchał i stanął ze mną twarzą w twarz. Bez trudu mogłam dostrzec jego załzawione oczy i czerwone policzki. Zrobiło mi się go strasznie żal, bo wiedziałam, że na prawdę mnie kochał. Mimo to wiedziałam, że nasz związek nie będzie miał sensu.
-Proszę, uwierz mi. Daj mi ostatnią szansę. Ja... Ja się zmienię. Rzucę tę dilerkę w cholerę, ten cały boks, znajdę pracę. Błagam cię.
-Daj mi czas.-ostatni raz zbadałam dokładnie jego twarz jakbym miała się nasycić tym widokiem na kolejnych parę miesięcy-Przepraszam.
Odwróciłam się na pięcie, mocno ściskając bukiecik. Nagle usłyszałam głośny huk. Mogłam się jedynie domyślić, że to Harry uderzył w jedną z zielonych szafek. Zacisnęłam mocno pięści byle by się nie odwrócić i nie wtulić się w wyrzeźbioną klatkę piersiową Stylesa. Poczułam jak moje policzki robią się z każdą sekundą coraz bardziej mokre, a widoczność z każdym mrugnięciem malała i malała. Zaczynałam odrobinę żałować rozstania, lecz wiedziałam, że to tylko dla naszego dobra. Oboje potrzebowaliśmy czasu.
Kiedy wyszłam ze szkoły, obtuliłam szczelnie swoje ciało czarnym płaszczem. Słońce niechętnie wystawało zza chmur, a silny wiatr powiewał moje włosy. Szybkim krokiem udałam się w stronę domu. Wbiegłam po schodach na górę i chwyciłam leżącą w mojej szafie walizkę. Zaczęłam wrzucać wszystkie potrzebne rzeczy do środka. W międzyczasie napisałam wiadomość do rodziców, wyjaśniając całą sytuację od początku do końca. Złapałam za torbę pełną ubrań i zeszłam na dół.
Byłam gotowa na rozpoczęcie nowego etapu w moim życiu.
Tym razem jednak bez Harry'ego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro