Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Szłam szkolnym korytarzem, kurczowo trzymając się czarnej torby wiszącej na moim ramieniu. Czułam wzrok wszystkich uczniów na sobie. W pierwszej chwili zupełnie nie miałam pojęcia o co chodzi. Dopiero gdy wyszłam zza zakrętu, wszystko zrozumiałam. Harry siedział skulony pod moją szafką. Jego bujne loki zasłaniały anielską twarz. Gdy mnie ujrzał, wstał, a zza pleców wyjął mały bukiecik czerwonych róż. Podeszłam do niego powoli i przyjrzałam mu się bacznie. 

-Jeszcze trochę i zbankrutujesz przez te kwiatki.-skinęłam na nie.

Chłopak parsknął śmiechem na mój komentarz. Posłał mi nieśmiały uśmiech ukazujący jego urocze dołeczki i wręczył mi bukiet.

-Dla ciebie warto.

Wywróciłam oczami i niepewnie go przyjęłam. Styles spojrzał na mnie i westchnął głośno.

-Przepraszam, Skylar. Na prawdę, strasznie mi przykro. Nie chciałem żeby tak wyszło.

-Wiem. Zawsze tak mówisz.

Oparł się ręką o szafkę z bezradności i spuścił wzrok.

-Myślisz, że chciałem być dilerem? Że to było moje marzenie?-zaśmiał się smutno-Nie miałem wyjścia, gdy zostawili mnie rodzice. Potrzebowałem pieniędzy, a to było jedyne rozwiązanie. Kiedy cię poznałem chciałem z tym skończyć, ale nie potrafiłem. Nie umiałem.

-Kocham cię Harry, ale... Nie mogę tego dłużej znosić, że tak się zachowujesz. Przykro mi.

Spojrzał na mnie zszokowany, a w jego oczach pojawiły się łzy.

-Co? O czym ty mówisz?

-Mówię o tym, że powinniśmy zrobić sobie przerwę. To nam dobrze zrobi.

Przeczesał włosy i wziął głęboki wdech.

-Jaką przerwę? Sky, ja cię kocham. To już się nie liczy?

-Ja ciebie też, ale może my po prostu do siebie nie pasujemy. Potrzebujesz dziewczyny, która będzie znosiła te twoje wszystkie chore akcje.

-Przeprosiłem, tak? Przysięgam ci, że więcej tego nie wezmę. Zero prochów, zero kłamstw, obiecuję!

Chłopak padł przede mną na kolana i przytulił się do moich nóg.

-Harry, wstań.-zero reakcji-Nie wygłupiaj się, wstawaj.

Dopiero po chwili mnie posłuchał i stanął ze mną twarzą w twarz. Bez trudu mogłam dostrzec jego załzawione oczy i czerwone policzki. Zrobiło mi się go strasznie żal, bo wiedziałam, że na prawdę mnie kochał. Mimo to wiedziałam, że nasz związek nie będzie miał sensu.

-Proszę, uwierz mi. Daj mi ostatnią szansę. Ja... Ja się zmienię. Rzucę tę dilerkę w cholerę, ten cały boks, znajdę pracę. Błagam cię.

-Daj mi czas.-ostatni raz zbadałam dokładnie jego twarz jakbym miała się nasycić tym widokiem na kolejnych parę miesięcy-Przepraszam.

Odwróciłam się na pięcie, mocno ściskając bukiecik. Nagle usłyszałam głośny huk. Mogłam się jedynie domyślić, że to Harry uderzył w jedną z zielonych szafek. Zacisnęłam mocno pięści byle by się nie odwrócić i nie wtulić się w wyrzeźbioną klatkę piersiową Stylesa. Poczułam jak moje policzki robią się z każdą sekundą coraz bardziej mokre, a widoczność z każdym mrugnięciem malała i malała. Zaczynałam odrobinę żałować rozstania, lecz wiedziałam, że to tylko dla naszego dobra. Oboje potrzebowaliśmy czasu.

Kiedy wyszłam ze szkoły, obtuliłam szczelnie swoje ciało czarnym płaszczem. Słońce niechętnie wystawało zza chmur, a silny wiatr powiewał moje włosy. Szybkim krokiem udałam się w stronę domu. Wbiegłam po schodach na górę i chwyciłam leżącą w mojej szafie walizkę. Zaczęłam wrzucać wszystkie potrzebne rzeczy do środka. W międzyczasie napisałam wiadomość do rodziców, wyjaśniając całą sytuację od początku do końca. Złapałam za torbę pełną ubrań i zeszłam na dół.

Byłam gotowa na rozpoczęcie nowego etapu w moim życiu.

Tym razem jednak bez Harry'ego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro