Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Leżałam na kanapie ze wzrokiem wbitym w sufit. Harry spał w moim pokoju. Zadzwoniłam po Sama, żeby przyjechał po nas do klubu. Wniósł go do domu i położył w łóżku. Oczywiście zaraz po tym żądał ode mnie wyjaśnień, jednak nie miałam na to siły. Nagle, w jednej chwili troska o Harry'ego zmieniła się w niewyobrażalną złość. Byłam zła na to, że to wziął, że Louis go namawiał, że nikt go nie powstrzymał. Szczerze mówiąc byłam zła na wszystko i wszystkich, bez powodu. Wstałam z kanapy i podreptałam cicho do kuchni. Chcwyciłam szklankę i nalałam sobie soku. Stanęłam przy oknie, oparłam się o parapet i upiłam łyk zimnego napoju. Spojrzałam na widoki za oknem, na pustą ulicę i ciemne domy, bez ani jednego światła. Była czwarta nad ranem, mimo to nie mogłam usnąć. Sprawa ze Stylesem tylko pogarszała sytuację. Nagle poczułam silne ramiona oplatające mnie w talii. Oparł głowę na moim ramieniu i wyszeptał mi do ucha ledwo słyszalnie:

-Przepraszam. Przepraszam, Skylar. Tak mi przykro, wiesz?-ucałował mój obojczyk.

Wyplątałam się delikatnie z jego uścisku.

-Wracaj na górę, Hazz. Masz okazję żeby dojść do siebie.

Poszłam na kanapę nie zaszczycając go ani jednym spojrzeniem i rozsiadłam się skrzyżnie pod kocem. Ten szybko dołączył do mnie.

-Proszę cię, musisz mi wybaczyć. Louis powiedział, że już o wszystkim wiesz, to dlatego. Dlatego to wziąłem. Z bezsilności. Że mnie znienawidzisz za to.

-Póki co jestem na ciebie wściekła-stwierdziłam.

Widocznie zawiedziony moim wyznaniem, spuścił wzrok na swoje kolana. Widząc to, przysunęłam się do niego i złapałam jego ręce. Uścisnął je mocno, jakby bał się, że zaraz mogę go puścić. 

-Ale nie nienawidzę cię-kontynuowałam-bolało mnie to, że zerwałeś ze mną bez powodu. Potem Louis powiedział mi, że bierzesz narkotyki i to dlatego mnie zostawiłeś. A na koniec naćpałeś się w klubie. Brawo-parsknęłam i wskazałam kciuk do góry. Pokiwał głową ze zrezygnowaniem.

-Nawet nie wiem co mam ci powiedzieć, Sky.

-Lepiej nic nie mów. Idź do pokoju, chce się położyć.

Widziałam ból w jego oczach, mimo to bez słowa wstał i wyszedł z pomieszczenia. Westchnęłam głośno i opadłam na poduszki. Otuliłam się szczelnie kocem, a powieki same mi się zamknęły. Chciałam choć przez chwilę zapomnieć o tym co się ostatnio działo. 



Po paru godzinach obudziło mnie głośne pukanie do drzwi.

-Skylar, otwieraj te drzwi!

Niechętnie zwlokłam się z łóżka i podeszłam do centrum hałasu. Ujrzałam zdenerwowanego Sama, który był cały czerwony na twarzy

-Czego się drzesz?-syknęłam-Obudzisz go.

Skrzyżował ręce.

-Właśnie po to tu jestem. Co z nim?-westchnęłam głośno.

-Wejdź-wpuściłam go do środka-Zaraz pogadamy.

Poszliśmy do kuchni, a Sam usiadł na jednym z barowych stołków.

-Tak w ogóle to gdzie są twoi rodzice?

-Wyjechali w delegację-sięgnęłam do górnej półki, by wziąć szklanki i wstawiłam wodę-Pójdę zobaczyć co z Harry'm.

Weszłam po schodach, a gdy podeszłam do drzwi, zapukałam cicho. Gdy nie usłyszałam odpowiedzi, zaczęłam trochę panikować. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Rozejrzałam się po pokoju, lecz nie dostrzegłam tam nikogo. Jedynie idealnie pościelone łóżko i małą, złożoną karteczkę. Rozłożyłam ją i przeczytałam staranne, dokładne pismo. 

Przepraszam, że bez pożegnania, ale nie potrafię ci spojrzeć w oczy po tym wszystkim. H x

Pierwszą myślą było to, czy wszystko z nim w porządku. Czy doszedł do siebie i czy jest bezpieczny. Zbiegłam na dół i podałam kartkę przyjacielowi.

-Czyli wygląda na to, że jest okej.

-Ta-przytaknęłam-Mam nadzieję.

Ten widząc moją minę, podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.

-Hej, nie przejmuj się. Spotkacie się jutro w szkole i wszystko sobie wyjaśnicie. Nie dziwię mu się, że nie chciał z tobą teraz rozmawiać, oboje potrzebujecie chwili odpoczynku od siebie.

-Tak myślisz?-pociągnęłam cicho nosem.

-Tak, tak myślę-kiwnął głową i uśmiechnął się ciepło. Odwzajemniłam to i podeszłam do blatu by dokończyć kawę. Wlałam gorącą ciecz do kubka i postawiłam je przed nami.

-To może w końcu powiesz mi czemu musiałem wczoraj po was jechać, a Styles się naćpał?

Wzięłam łyk napoju i spuściłam wzrok na wzorki, które ozdabiały naczynie.

-To dosyć długa i skomplikowana historia-odchrząknęłam, jednak mimo wszystko chłopak nada słuchał-Pewnego razu kiedy siedziałam z Harry'm przed szkołą, mieliśmy niemiły incydent z Tomlinsonem. Okazało się, że Harry się mnie wstydzi, co mnie potwornie zraniło. Kiedy w końcu się pogodziliśmy, pojechaliśmy do mnie by poznał moich rodziców. Oni jednak głośno i wyraźnie zasugerowali mu, że nie jest dla mnie odpowiedni, bo jest bokserem-przewróciłam oczami na tamte wspomnienia-Bardzo go to uraziło i od tamtej pory zaczął mnie unikać. potem zerwał ze mną, a Louis powiedział mi, że to dlatego iż bierze narkotyki. Zaczął go szantażować, że się o wszystkim dowiem, o tym, że handluje. Dlatego mnie zostawił, bym się niczego nie dowiedziała. I tak wylądowaliśmy w klubie. Wziął coś i kompletnie stracił kontakt ze światem. Dlatego cię tam ściągnęłam. Przepraszam. Sama nie dałabym rady. 

Westchnęłam głośno, a Sam jedynie uśmiechnął się i chwycił moją dłoń, leżącą na blacie.

-Jesteśmy przyjaciółmi. Musimy sobie pomagać.

Odwzajemniłam uśmiech i upiłam łyk kawy. Może i przeszliśmy wiele, ale wiedziałam, że na Sama mogę liczyć. Zawsze.


***
No i mamy przedostatni rozdział! Jestem na prawdę zdziwiona, że to już prawie koniec i już nic więcej nie będę miała okazji tutaj napisać. Dziękuję wam za wszystkie głosy, komentarze i wyświetlenia. 

Do następnego!

(w sumie powinnam napisać 'Do ostatniego')

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro