Rozdział 14
Leżałam na kanapie ze wzrokiem wbitym w sufit. Harry spał w moim pokoju. Zadzwoniłam po Sama, żeby przyjechał po nas do klubu. Wniósł go do domu i położył w łóżku. Oczywiście zaraz po tym żądał ode mnie wyjaśnień, jednak nie miałam na to siły. Nagle, w jednej chwili troska o Harry'ego zmieniła się w niewyobrażalną złość. Byłam zła na to, że to wziął, że Louis go namawiał, że nikt go nie powstrzymał. Szczerze mówiąc byłam zła na wszystko i wszystkich, bez powodu. Wstałam z kanapy i podreptałam cicho do kuchni. Chcwyciłam szklankę i nalałam sobie soku. Stanęłam przy oknie, oparłam się o parapet i upiłam łyk zimnego napoju. Spojrzałam na widoki za oknem, na pustą ulicę i ciemne domy, bez ani jednego światła. Była czwarta nad ranem, mimo to nie mogłam usnąć. Sprawa ze Stylesem tylko pogarszała sytuację. Nagle poczułam silne ramiona oplatające mnie w talii. Oparł głowę na moim ramieniu i wyszeptał mi do ucha ledwo słyszalnie:
-Przepraszam. Przepraszam, Skylar. Tak mi przykro, wiesz?-ucałował mój obojczyk.
Wyplątałam się delikatnie z jego uścisku.
-Wracaj na górę, Hazz. Masz okazję żeby dojść do siebie.
Poszłam na kanapę nie zaszczycając go ani jednym spojrzeniem i rozsiadłam się skrzyżnie pod kocem. Ten szybko dołączył do mnie.
-Proszę cię, musisz mi wybaczyć. Louis powiedział, że już o wszystkim wiesz, to dlatego. Dlatego to wziąłem. Z bezsilności. Że mnie znienawidzisz za to.
-Póki co jestem na ciebie wściekła-stwierdziłam.
Widocznie zawiedziony moim wyznaniem, spuścił wzrok na swoje kolana. Widząc to, przysunęłam się do niego i złapałam jego ręce. Uścisnął je mocno, jakby bał się, że zaraz mogę go puścić.
-Ale nie nienawidzę cię-kontynuowałam-bolało mnie to, że zerwałeś ze mną bez powodu. Potem Louis powiedział mi, że bierzesz narkotyki i to dlatego mnie zostawiłeś. A na koniec naćpałeś się w klubie. Brawo-parsknęłam i wskazałam kciuk do góry. Pokiwał głową ze zrezygnowaniem.
-Nawet nie wiem co mam ci powiedzieć, Sky.
-Lepiej nic nie mów. Idź do pokoju, chce się położyć.
Widziałam ból w jego oczach, mimo to bez słowa wstał i wyszedł z pomieszczenia. Westchnęłam głośno i opadłam na poduszki. Otuliłam się szczelnie kocem, a powieki same mi się zamknęły. Chciałam choć przez chwilę zapomnieć o tym co się ostatnio działo.
Po paru godzinach obudziło mnie głośne pukanie do drzwi.
-Skylar, otwieraj te drzwi!
Niechętnie zwlokłam się z łóżka i podeszłam do centrum hałasu. Ujrzałam zdenerwowanego Sama, który był cały czerwony na twarzy
-Czego się drzesz?-syknęłam-Obudzisz go.
Skrzyżował ręce.
-Właśnie po to tu jestem. Co z nim?-westchnęłam głośno.
-Wejdź-wpuściłam go do środka-Zaraz pogadamy.
Poszliśmy do kuchni, a Sam usiadł na jednym z barowych stołków.
-Tak w ogóle to gdzie są twoi rodzice?
-Wyjechali w delegację-sięgnęłam do górnej półki, by wziąć szklanki i wstawiłam wodę-Pójdę zobaczyć co z Harry'm.
Weszłam po schodach, a gdy podeszłam do drzwi, zapukałam cicho. Gdy nie usłyszałam odpowiedzi, zaczęłam trochę panikować. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Rozejrzałam się po pokoju, lecz nie dostrzegłam tam nikogo. Jedynie idealnie pościelone łóżko i małą, złożoną karteczkę. Rozłożyłam ją i przeczytałam staranne, dokładne pismo.
Przepraszam, że bez pożegnania, ale nie potrafię ci spojrzeć w oczy po tym wszystkim. H x
Pierwszą myślą było to, czy wszystko z nim w porządku. Czy doszedł do siebie i czy jest bezpieczny. Zbiegłam na dół i podałam kartkę przyjacielowi.
-Czyli wygląda na to, że jest okej.
-Ta-przytaknęłam-Mam nadzieję.
Ten widząc moją minę, podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
-Hej, nie przejmuj się. Spotkacie się jutro w szkole i wszystko sobie wyjaśnicie. Nie dziwię mu się, że nie chciał z tobą teraz rozmawiać, oboje potrzebujecie chwili odpoczynku od siebie.
-Tak myślisz?-pociągnęłam cicho nosem.
-Tak, tak myślę-kiwnął głową i uśmiechnął się ciepło. Odwzajemniłam to i podeszłam do blatu by dokończyć kawę. Wlałam gorącą ciecz do kubka i postawiłam je przed nami.
-To może w końcu powiesz mi czemu musiałem wczoraj po was jechać, a Styles się naćpał?
Wzięłam łyk napoju i spuściłam wzrok na wzorki, które ozdabiały naczynie.
-To dosyć długa i skomplikowana historia-odchrząknęłam, jednak mimo wszystko chłopak nada słuchał-Pewnego razu kiedy siedziałam z Harry'm przed szkołą, mieliśmy niemiły incydent z Tomlinsonem. Okazało się, że Harry się mnie wstydzi, co mnie potwornie zraniło. Kiedy w końcu się pogodziliśmy, pojechaliśmy do mnie by poznał moich rodziców. Oni jednak głośno i wyraźnie zasugerowali mu, że nie jest dla mnie odpowiedni, bo jest bokserem-przewróciłam oczami na tamte wspomnienia-Bardzo go to uraziło i od tamtej pory zaczął mnie unikać. potem zerwał ze mną, a Louis powiedział mi, że to dlatego iż bierze narkotyki. Zaczął go szantażować, że się o wszystkim dowiem, o tym, że handluje. Dlatego mnie zostawił, bym się niczego nie dowiedziała. I tak wylądowaliśmy w klubie. Wziął coś i kompletnie stracił kontakt ze światem. Dlatego cię tam ściągnęłam. Przepraszam. Sama nie dałabym rady.
Westchnęłam głośno, a Sam jedynie uśmiechnął się i chwycił moją dłoń, leżącą na blacie.
-Jesteśmy przyjaciółmi. Musimy sobie pomagać.
Odwzajemniłam uśmiech i upiłam łyk kawy. Może i przeszliśmy wiele, ale wiedziałam, że na Sama mogę liczyć. Zawsze.
***
No i mamy przedostatni rozdział! Jestem na prawdę zdziwiona, że to już prawie koniec i już nic więcej nie będę miała okazji tutaj napisać. Dziękuję wam za wszystkie głosy, komentarze i wyświetlenia.
Do następnego!
(w sumie powinnam napisać 'Do ostatniego')
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro