IV
Minęły trzy miesiące...Moje życie toczy się dalej, ale nie jest take jak przedtem. Zaczęłam dostrzegać szczegóły o których wcześniej nie miałam pojęcia. Niby nic wielkiego, awersja Anny do soli. Dziwny kolor Niny na filmiku. Nie znalazłam, żadnego dowodu, że zdaszenia, z tamtej nocy miały miejsce.
(Wierzę, że tak to nie mógł być sen. Na pewno nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego.)
Przewróciłam zeszyt na ostatnią stronę i zaczęłam rysować. Co innego robić na ósmej lekcji w piątek.
- Może Sara odpowie? - powiedziała nauczycielka.
- Przepraszam nie słyszałam pytania. - powiedziałam wstając z miejsca.
Nauczycielka podeszła do mojej ławki i zabrała mój notesik. Westchnęłam to moja własność nie powinna go oglądać....
- Proszę mi to oddać jest mój.
Spojrzała na mnie i oddała notatnik. Odetchnęłam z ulgą. Po chwili dodała.
- Zostajesz po lekcji.
(No to świetnie mam przechlapane.)
Kiedy tylko nauczycielka wróciła na swoje miejsce usiadłam i spojrzałam na swój rysunek. Nawet nie wiem, kiedy dokładnie go skączyłam.
Wpatrywałam się w niego zdziwiona. Narysowałam oczy. Nie byle jakie, piękne niebieskie oczy dużo jaśniejsze od moich tylko raz takie widziałam tamtej nocy nie wiedziałam, że mam taką dobrą pamięć. W końcu to było trzy miesiące temu.
- Ładne, masz talent. Czyje to oczy? - spytał mój kolega z ławki.
Cody dosiadł się do mnie na początku roku jest miły więc nie miałam nic przeciwko. W sumie to nawet go lubię jest zabawny i to trzeba mu przyznać że przystojny.
- Tak sobie bazgram.
- Też chciałbym umieć tak bazgrać.
Uśmiechnęłam się szeroko.
( Nie jego sprawa kogo to oczy i czemu je narysowałam...No właśnie czemu ja je narysowałam? )
Po dzwonku od razu podeszłam do biurka nauczycielki, czym szybciej to załatwię tym lepiej. Stałam jagbym miała kij w....O dziwo nauczycielka nie wydawała się zła.
- Masz duży talent. - powiedziała wbiłam wzrok w podłogę spodziewałam się zganienia, a dostałam pochwałę.
- Ale...
(Przecież zawsze jest jakieś "ale" czego bym się spodziewała?)
-....prosiłabym abyś na lekcji matematyki zajęła się.....
- Matematyką. - dokończyłam za nią zmieszana.
Po rozmowie z nauczycielką mogłam wreszcie iść do domu. Jestem wykończona mam wszystkiego dość. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę lasu. Nie wiedziałam, że już tak ciemno się zrobiło.
(Lepiej się pośpieszyć.)
- Sara poczekaj! - od razu poznałam ten głos i jeszcze bardziej przyśpieszyłam kroku.
(Co może jeszcze ode mnie chcieć moja była przyjaciółka?)
Niestety mnie dogoniła.
- Znasz język węży? - spytałam poirytowana.
- Nie.
- To ss spadaj....- powiedziałam i ruszyłam przed siebie.
(Nie mam najmniejszej ochoty z nią gadać.)
( Sandra zepsuła mi resztę tego dnia. Chciała się godzić? Trochę na to za późno. Po pierwsze wykorzystała mnie. Obchodził ją tylko Cody fakt jest przystojny, ale ja nie jestem narzędziem do zdobywania chłopaków. Po drugie sama powiedziała, żebym trzymała się od niej z daleka. I po trzecie wypaplała całej klasie, że moja mama przedawkowała tabletki i przez to umarła...)
CDN....
...............................
(456 słów) Do zobaczenia ^^
Czy ktoś wogule tą książkę czyta??
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro