Trening, i pokaz!
-Wycieczka?- zapytałam na jednym z spotkań dla nauczycieli (i mnie) UA.
- tak dla uczniów po tym jak napiszą egzaminy.- zaczął Nezu.- lokalizacja będzie znana tylko 1-B jak i 1-A. Będzie to bezpieczne miejsce. Ale zamiast zajmować się wycieczką zajmijmy się egzaminami...- mówił i oczywiście ja nie musiałam słuchać. Dla mnie ważniejsze jest... Coś innego.
Po skończonym spotkaniu, w końcu mogliśmy się rozejść. Od razu po przekroczeniu budynku szkoły mogłam w końcu dezaktywować dar. Wyciągnęłam mój telefon i od razu zadzwoniłam do Tamakiego, odebrał po trzech sygnałach.
- Hej Senpai co powiesz na wspólny trening?- zapytałam go z uśmiechem lecz i tak nie mógł go zobaczyć.
- właśnie trenuje, więc przyjdź do parku na (Wymyśl sobie ulice heh)- powiedział chłopak a ja w podskokach już biegłam do niego.
- dziękuje! A i mam ci coś niesamowitego do pokazania...- powiedziałam i zanim zdążył zadać jakiekolwiek pytanie, zręcznie się rozłączyłam. Pobiegłam szybko do mojego mieszkania i szybko się przebrałam. Wybiegłam z domu z butelką i telefonem w ręku. Postanowiłam zrobić sobie mały joging przed treningiem daru.
Przybiegłam do chłopaka w niecałe 15 minut, bo park był niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Wbiegając do niego, już wiedziałam gdzie znajdę swojego chłopaka, gdyż od niedawna trenujemy w takim jednym sekretnym miejscu. Pobiegłam na łąkę otoczoną wieloma drzewami, a po środku niej stało wielkie drzewo z pięknymi zielonymi liśćmi i zwisającymi lianami. Było to naprawdę niesamowite miejsce, zwłaszcza że w nocy jest tu piękny widok na gwiazdy jak i wpada tu piękne światło księżyca. Miejsce idealne...
Podeszłam powoli do mojego chłopaka i przytuliłam go od tyłu.
- Dawno nie ćwiczyliśmy razem, senpai- powiedziałam i wtuliłam się w jego plecy.
- r-racja. T-to zaczynamy- mówił zestresowany. Zaśmiałam się i podeszłam do niego z przodu i pokiwałam twierdząco głową.
Stanęliśmy na przeciwko siebie i patrzyliśmy ostrym wzrokiem na siebie.
-zaczynasz?- zaśmiałam się i nadal trzymałam gardę.
-może lepiej ty.- powiedział. Pokiwałam głową i zaczęłam biec w stronę chłopaka. Chciał mnie zatrzymać mackami, ale zręcznie podskoczyłam i wytworzyłam pole siłowe, aktywując dar w powietrzu. Tamaki nie puszczając gardy nadal mnie atakował. Zręcznie unikałam jego wszystkich ciosów, ale także ja sama nie mogłam go trafić.
Trenowaliśmy tak długo, że na niebie widać było już gwiazdy i wielki księżyc, który niesamowicie oświetlał drzewo jak i nasze twarze. Moja była umazana w krwi.
- uznajmy, że to remis.- powiedziałam i wraz z chłopakiem po tych słowach opadliśmy na ziemie. Dyszałam ciężko.- Tamaki...- zaczęłam patrząc na gwiazdy i dla zbicia czasu zaczęłam je liczyć, chodź to nie miało sensu.
- hmm?- zapytał. Czułam jego mięciutkie włosy na swojej głowie. Leżeliśmy do siebie tak że nasze głowy się dotykały ale nie widzieliśmy się.
- pamiętasz jak mówiłam że mam ci coś do pokazania?- zapytałam nadal patrząc w niebo. Poczułam jak kiwa twierdząco głową.- musisz mi troszkę pomóc w tym dobrze?- zapytałam. (Dla lepszej jakości czytania weźcie sobie włączcie trym ciemny)
- jasne.- powiedział i wstał, a ja wraz z nim. Uśmiechnęłam się do niego i wzięłam jego ręce w objęcia moich. Zamknęłam oczy i aktywowałam swój dar. Moje włosy ponownie zmieniły kolor a oczy rozbłysły pięknym fioletowym kolorem. Uśmiechnęłam się i zaczęłam rysować na ręce chłopaka motyla.- co robisz?- zapytał
- patrz...- powiedziałam i wzięłam swoje ręce pod jego i narysowane wzory motyli ożyły, i zaczęły latać. Z uśmiechem na ustach chłopak patrzył na nie i przypatrywał im się z podziwem. Zamachnęłam się ręką i z jednego motyla zrobiło się setki. Wstałam z miejsca i uśmiechnęłam się promiennie wystawiając rękę mojemu chłopakowi.
- Zawsze chciałam zrobić coś co cię uszczęśliwi Tamaki.- powiedziałam, chłopak złapał moją rękę i wstał. Myślałam, że przez jego nieśmiałość zaraz ją puści ale mocno ją trzymał. Mimo naszego wcześniejszego zbliżenia już nie robiliśmy tego teraz zachowujemy się raczej jak przyjaciele. Uśmiechnęłam się do niego po raz setny i zarumieniłam się widząc jego świecące z zachwytu oczy, w których odbijało się niebieskie światło motyli. Zaczęłam się zbliżać do chłopaka a on do mnie.- kocham cię...- powiedziałam patrząc na jego pociągające usta, które aktualnie były moim celem.
- kocham cię...- odpowiedział mi i sam patrzył na moje usta. Zbliżyłam swoje usta do jego. Dzieliły nas milimetry do upragnionego marzenia, które jest tuż przed nami. W końcu poczułam jego ciepłe wargi na moich, rozpoczęliśmy powolny taniec ust i wraz z powolnym ruchem motyli nasze usta tak samo, pięknie i zgrabnie współgrał z sobą. Nie był to podniecający pocałunek, raczej przepełniony miłością. Kochałam ten słodki smak na jego ustach. Kochałam go całego...
*??????*
- widziałaś?
-ta...
- nie damy im już spokoju!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro