Spotkanie, serio chcecie się pozabijać???
Białowłosa usłyszała, w głębi głos, który chyba tylko ona słyszała. Bo towarzysz który stał obok niej, nie patrzył tym samym wzrokiem na nią jak ona na niego. Mężczyzna zignorował ją i poszedł na, jak to uznał ,,spacer zwiadowczy''. Westchnęła i udała się do wyjścia z jaskini.
Na niebie było milion gwiazd i te które świeciły najjaśniej, kochała patrzeć w nocne niebo. Te najjaśniejsze przypominały jej brata, i całą jej popieprzoną rodzinkę. Lubiła wspominać te dobre chwile, chodź było ich o wiele za mało.
Ten głos powiedział, że Natalie jej wszystko wyjaśni... Może dzisiaj spotka młodą pro hero? Cóż jest opiekunką tych dzieciaków, więc to jest bardziej niż prawdopodobne, lecz ta obecność głosu była dziwnie znajoma.
Brązowowłosa, patrzyła z uwagą na podopiecznych, których pilnowała. Byli tacy radośni, że w końcu mają coś normalnego, a nie ciągłe treningi do bycia bohaterami, po prostu potrzebowali odpoczynku, który jak się okazało nawet teraz nie mogą mieć.
Naokoło lasu pojawił się dym, a w jego wnętrzu byli uczniowie.
- co się dzieje?- zapytał Midoriya patrząc na dym, który o dziwo nie wychodizł poza krańce lasu. Nastolatka, niestety, lub stety musiałą się w końcu ujawnić by w pełni chronić młodych herosów.
- powiadomcie Aizawe o ataku złoczyńców, i pilnujcie uczniów, oni są priorytetem.- powiedziała grobowym tonem do niższych, rangą bohaterów, którzy przytaknęli.
- co? Przecież też jesteś uczniem Natalie!- mówiła zdziwiona Momo.
- nie jestem pro hero, Telekinesis. Wasza szkoła zleciła mi waszą ochronę po ataku na USJ, teraz macie mnie słuchać. Uciekajcie z dala od tego miejsca.- powiedziała i ruszyła przed siebie, gdzie stała zmartwiona Mandalay.- co się stało?
- moja córka i siostrzeniec, nie wiem gdzie są.- powiedziała, a za jej plecami pojawiła się córka pro hero, od razu podeszła do Natalie.
- jest tutaj, na wzgórzu.- powiedziała a jej ręka powędrowała do guzika na okularach.- Musisz mi pomóc.
- nie mogę muszę chronić 1-A, to mój priorytet.- powiedziała młoda pro hero, i pokręciła przecząco głową.
- ja mogę z tobą iść, wiem gdzie to jest i... Jest tam chyba Kouta.- powiedział zielonowłosy przyszły symbol pokoju. Yuko przymrużyła oczy i zauważając lekkie obramowanie drugiego ametystu, uśmiechnęła się i zgodziła.
- wykluczone, wolę mieć was na oku, do tego w lesie jest kilkoro uczniów.- zaprzeczyła Telekinesis.
- zaufaj mi, zaopiekuje się nim.- powiedziała i złapała rękę młodej heroski.- wrócimy.- uśmiechnęła się i pobiegła wraz z nastolatkiem na wzgórze.
Gdy tam dotarli, zauważyli dwoje złoczyńców, stojących obok małego Kouty. Izuku już zrywał się do pomocy cywilowi w potrzebie, lecz nastolatka go skutecznie powstrzymała.
- oszalałeś?- mówiła szeptem.- jest ich dwóch, a mój dar nie nadaje się do walki z tym wilkoludem. Zostawię go tobie, ja odciągnę tamtą dziewczynę.- wyjaśniła i wyszła jako pierwsza z ukrycia.
- witam, witam! Piękna dziś noc nieprawdasz?- zapytała z sarkazmem w głosie.
- kolejne mięso armatnie? Dla mnie idealnie.- powiedział wielki mężczyzna. Fioletowowłosa uśmiechnęła się przebiegle, wiedziała co robi.
- Spokojnie. Ja nie chce walczyć z tobą, chcę ją...- wskazała palcem na dziewczyne o białych włosach.
- nie chcę śmierci kolejnych osób, lepiej odejdź.- powiedziała Miku. Uśmiech na twarzy młodego geniusza, powiekszył się i wyszeptała.
-...Spotkajmy się w lesie... Ne?- powiedziała a z psychopatycznego uśmiechu, zmienił się na normalny i pełen sztucznej radości. Oczu panny Todoroki, rozszerzył się.
- Zmieniam zdanie, chcę ją.- powiedziała białowłosa i poszła w kierunku dziewczyny, a w jej ręku pojawiły się miecze.
- mam nadzieje, że mnie złapiesz.- powiedziała fioletowowłosa i zeskoczyła z dużego wzgórza, białowłosa nie pozostała dłużna i zrobiła to samo. Ku nie wiedzy Miku Yuko weszła do świata zmarłych i poprosiła pewnych chowańców o to aby, trzymały w ryzach Miku, by ta mogła na spokojnie porozmawiać.
Gdy obie dotykały już podłoża, białowłosa chciała zabić fioletowłowłosą, lecz niewidzialne dłonie trzymały ją i skutecznie powstrzymywały ją przed jakimkolwiek ruchem.
- czym ty jesteś?- zapytała Horror, gdy nie mogła się ruszać i niczym to nie tłumaczyła.
- tym czym ty. Chodź, w tradycyjnej wersji.- powiedziała i usiadła na ziemi na przeciwko panny Todoroki.
- to znaczy?- zapytała.
- cóż miała ci to wytłumaczyć twoja przyjaciółka, lecz jest teraz zajęta.- zaczęła.- Jestem czymś na wzór, wampira? Tak to brzmi dobrze. Moja, jak i twoja i innych dusza daru pochodzi z innej planety. Ja jestem z takiej, gdzie żywiliśmy się krwią prosto z człowieka, i jak w twoim przypadku, nie żywił nas miecz.- powiedziała.
- co kurwa? Nie pierdol, nie masz pojęcia kim jestem i co przeszłam!- krzyknęła.
- Wiem. Po tym jak wypiłam krew twojego brata, poznałam historie z jego perspektywy. Sławna rodzinka, małżeństwo z przymusu, dzieci z obowiązku, szaleństwo matki, twoje rzekome morderstwo. Wiem więcej niż myślisz...- powiedziała.- lecz nie znam twojej perspektywy pozwól że ją poznam.
- co chcesz zrobić? Wyssać moją krew?- zapytała ironicznie białowłosa, której włosy aktualnie połyskiwały czernią.
- nie... Chce jej wysłuchać...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro