Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozmowa 27. Spotkanie.

/Wiktoria/

Minęło kilka dni od wypadku. Kuba się dziwnie zachowuje. Martwi mnie to. Ale wiem, że są spawy o których nie chce mi mówić ze względu, że jestem w ciąży. W dodatku nadal nie znamy z Kubą płci dziecka. Czuję się jakbym miała w brzuchu takie kinder niespodziankę. Obecnie jadłam z Kubą śniadanie. Na śniadanie były kanapki i herbata. Jadłam spokojnie. Kuba wręcz przeciwnie. Jadł tak szybko jakby miał się spóźnić na lekcje w szkole. Na samą myśl cicho się zaśmiałam. W dodatku mieliśmy iść dziś wybierać wózek dla dziecka. W pewnej chwili zadzwonił Kubie telefon. Mój mąż wziął telefon i odebrał.

-Halo?- Zapytał się wstając i po chwili opuszczając kuchnie.- Chyba żartujesz?!- Usłyszałam nagle krzyk męża. Jego krzyk sprawił, że lekko podskoczyła. Poczułam jak maleństwo moje i Kuby zaczyna kopać. Pewnie się wystraszyło. Spojrzałam w stronę wyjścia z kuchni. Kuba pakował torbę.- Szlak by to.- Usłyszałam wykurzony głos Kuby.

-Co się stało Kuba?- Zapytałam biorąc łyk herbaty.

-Piotrek złamał nogę i nie mają kierowcy. Ehh... Muszę jechać do pracy Wiki.- Powiedział Kuba.

-Kurczę, a mieliśmy iść obejrzeć wózek dla malucha.- Powiedziałam patrząc na męża. Kuba głośno westchnął patrząc na mnie.

-Dzwoń do swojej mamy.- Powiedział zdenerwowany Kuba.

-Jest w delegacji. Przecież ci mówiłam.- Powiedziałam patrząc na niego.

-A Maryna?- Zapytał opierając się o lodówkę krzyżując Kuba.

-Jest u rodziców z Wiktorem.- Powiedziałam patrząc na niego. Skończyło się na tym, że Kuba musiał jechać do pracy, a ja miałam zostać w domu. Z kwestii, że nie miałam nic do roboty nie miałam za bardzo ochoty na siedzenie w domu. Więc opuściłam dom i zamknęłam go. Zaczęłam spacerować. W pewnej chwili zauważyłam Górską. Na sam widok kobiety wystraszyłam się. Niestety Beata Górska musiała mnie zauważyć. Zaczęła do mnie podchodzić.

-Wiktoria możemy pogadać?- Zapytała się kobieta patrząc na mnie. Westchnęłam głośno.

-Czego chcesz?- Zapytałam patrząc na kobietę.

-Ja... Przepraszam za to przed domem weselnym. Nie wiedziałam, że ty i Kuba... Wzięliście ślub.- Powiedziała kobieta.

-Jak widać. Kuba przez ciebie długo cierpiał po tym jak zabiłaś Adę i Kaję.- Powiedziałam patrząc na kobietę.

-A co ty byś zrobiła gdyby twój ukochany był z inną? Pewnie też byś ją zabiła.- Powiedziała kobieta patrząc na mnie lekko wrogo.

-Wiesz co? Mylisz się. Mimo wszystko starałabym się uszanować jego decyzję próbując zrozumieć fakt, że jego serce należy do innej.- Powiedziałam patrząc na kobietę.- A teraz wybacz ale śpieszę się.- Powiedziałam mijając kobietę.

-Poczekaj.- Usłyszałam głos kobiety za sobą. Odwróciłam się by spojrzeć na nią.- Jak zginą twój brat?- Jak tylko to usłyszałam spojrzałam na nią.

-To sprawy rodzinne.- Powiedziałam i po chwili poszłam w swój kierunek. Nie chciałam dłużej z nią rozmawiać. Ona jest dla mnie zamkniętym tematem. Ważniejsze dla mnie jest dobro mojej rodziny. Po dojściu do sklepu z artykułami dla dziecka rozejrzałam się. Jednak długo mi to nie zajęło i szybko wróciłam do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro