Rozdział 7. Rozmowa.
/Kuba/
Strasznie denerwowałem się przed rozmową z Wiktorią. Wiedziałem, że nam obojgu nie będzie łatwo. Nie mamy ślubu, a dziecko już w drodze. Wiedziałem, że Olga i Maryna będą się musiały o tym dowiedzieć. Wyjąłem telefon i wybrałem numer do Olgi.
-Kuba nie mam czasu.- Usłyszałem głos Olgi.
-Olga... Wika jest w szpitalu.- Powiedziałem siadając na ławce przed szpitalem.
-Jak to w szpitalu?!- Usłyszałem krzyk Olgi.
-Nie krzycz. Nic jej złego nie jest. Tylko... Ona jest w ciąży.- Powiedziałem drapiąc się po karku.
-W... W ciąży? Jak to?- Zapytała zaskoczona mama Wiki.
-Normalnie Olga. Słuchaj... Idę do Wiki. Muszę z nią pogadać.- Powiedziałem, a po chwili się rozłączyłem.
/Wiktoria/
Leżałam w sali na szpitalnym łóżku na boku. Trzymałam obie ręce na swoim brzuchy. Bałam się, że nie dam rady w wychowaniu dziecka. Szczególnie, że dalej boli mnie śmierć brata. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do sali. Spojrzałam. To był Kuba. Usiadł na krześle koło szpitalnego łóżka.
-Hej. Jak się czujesz?- Spytał się biorąc moją rękę.
-Trochę lepiej.- Powiedziałam patrząc na niego.
-Wika. Pogadasz z psychologiem na temat Nowego dobrze?- Spytał się Kuba. W odpowiedzi skinęłam lekko głową.- Wiesz powiedziałem twojej mamie, że jesteś w ciąży.- Dodał po chwili Kuba.
-Wkurzyła się?- Spytałam się.
-Nie. Ale była w szoku. Właśnie... Muszę powiedzieć o tym moim rodzicom.- Powiedział Kuba z lekkim uśmiechem.- Odpocznij sobie. Pojadę do rodziców i powiem im, że mają w drodze wnuka lub wnuczkę.- Powiedział całując mnie w czoło.
-Dobrze. Ale przyjdziesz jutro?- Zapytałam się patrząc na ukochanego.
-Tak skarbie.- Powiedział z lekkim uśmiechem. Kiedy szedł do drzwi powoli usiadłam.
-Kuba?- Zapytałam się, a Kuba spojrzał na mnie.
-O co chodzi Wiki?- Zapytał podchodząc i siadając przy mnie.
-Boje się.- Powiedziałam patrząc na niego. Kuba dał dłoń na mój policzek po którym spłynęła łza.
-Wika. Nie bój się. Damy radę.- Powiedział wycierając łzy.- Jeśli będziemy potrzebowali pomocy to nasi rodzice nam pomogą.- Powiedział przytulając mnie. Wtuliłam się w niego.
-Oby.- Powiedziałam wycierając oczy. Kuba mnie położył i krył mnie kocem. Pocałował mnie w czoło. Następnie zaczął iść. Kiedy stanął przy drzwiach odwrócił się. Pomachał do mnie, a następnie opuścił sale. Ułożyłam się wygodnie ziewając po chwili. Po kilku minutach zasnęłam wtulona w poduszkę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro