Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7. Rozmowa.

/Kuba/

Strasznie denerwowałem się przed rozmową z Wiktorią. Wiedziałem, że nam obojgu nie będzie łatwo. Nie mamy ślubu, a dziecko już w drodze. Wiedziałem, że Olga i Maryna będą się musiały o tym dowiedzieć. Wyjąłem telefon i wybrałem numer do Olgi.

-Kuba nie mam czasu.- Usłyszałem głos Olgi.

-Olga... Wika jest w szpitalu.- Powiedziałem siadając na ławce przed szpitalem.

-Jak to w szpitalu?!- Usłyszałem krzyk Olgi.

-Nie krzycz. Nic jej złego nie jest. Tylko... Ona jest w ciąży.- Powiedziałem drapiąc się po karku.

-W... W ciąży? Jak to?- Zapytała zaskoczona mama Wiki.

-Normalnie Olga. Słuchaj... Idę do Wiki. Muszę z nią pogadać.- Powiedziałem, a po chwili się rozłączyłem.

/Wiktoria/

Leżałam w sali na szpitalnym łóżku na boku. Trzymałam obie ręce na swoim brzuchy. Bałam się, że nie dam rady w wychowaniu dziecka. Szczególnie, że dalej boli mnie śmierć brata. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do sali. Spojrzałam. To był Kuba. Usiadł na krześle koło szpitalnego łóżka.

-Hej. Jak się czujesz?- Spytał się biorąc moją rękę.

-Trochę lepiej.- Powiedziałam patrząc na niego.

-Wika. Pogadasz z psychologiem na temat Nowego dobrze?- Spytał się Kuba. W odpowiedzi skinęłam lekko głową.- Wiesz powiedziałem twojej mamie, że jesteś w ciąży.- Dodał po chwili Kuba.

-Wkurzyła się?- Spytałam się.

-Nie. Ale była w szoku. Właśnie... Muszę powiedzieć o tym moim rodzicom.- Powiedział Kuba z lekkim uśmiechem.- Odpocznij sobie. Pojadę do rodziców i powiem im, że mają w drodze wnuka lub wnuczkę.- Powiedział całując mnie w czoło.

-Dobrze. Ale przyjdziesz jutro?- Zapytałam się patrząc na ukochanego.

-Tak skarbie.- Powiedział z lekkim uśmiechem. Kiedy szedł do drzwi powoli usiadłam.

-Kuba?- Zapytałam się, a Kuba spojrzał na mnie.

-O co chodzi Wiki?- Zapytał podchodząc i siadając przy mnie.

-Boje się.- Powiedziałam patrząc na niego. Kuba dał dłoń na mój policzek po którym spłynęła łza.

-Wika. Nie bój się. Damy radę.- Powiedział wycierając łzy.- Jeśli będziemy potrzebowali pomocy to nasi rodzice nam pomogą.- Powiedział przytulając mnie. Wtuliłam się w niego.

-Oby.- Powiedziałam wycierając oczy. Kuba mnie położył i krył mnie kocem. Pocałował mnie w czoło. Następnie zaczął iść. Kiedy stanął przy drzwiach odwrócił się. Pomachał do mnie, a następnie opuścił sale. Ułożyłam się wygodnie ziewając po chwili. Po kilku minutach zasnęłam wtulona w poduszkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro