Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 48. Szczęśliwa wiadomość.

/Gabriel/

Mijał czas. Wiktoria raz dobrze się czuła, a raz nie. Sprawę komplikowała choroba. Moja siostra źle znosiła wahania nastrojów lub to, że wypadły jej włosy. Na szczęście psycholog, Kuba i Gabriela byli przy nich dniami i nocami. Tak samo jak chłopak Gabrieli. Zauważyłem, że chłopak już od wielu tygodni trenuje oświadczyny. Właśnie obserwowałem siostrę gdy do jej sali wszedł Edward i Gabriela. Przy mojej siostrze siedział Kuba. Oboje spojrzeli na parę.

-Proszę pani, proszę pana. Ja...- Mówił zdenerwowany Edward po czym ten klęknął przed moją siostrzenicą na kolano.- Gabriela? Czy wyjdziesz za mnie?- Pytanie Edwarda zaskoczyło nie tylko Gabrielę ale też Kubę. Wiktoria się uśmiechała mimo, że choroba dzisiejszego dnia bardzo dawała jej w kość.

-Tak. Oczywiście, że tak.- Powiedziała Gabriela ze łzami w oczach. Widziałem szczęście na twarzy Gabrieli jak i Wiktorii. Obserwowałem ich do chwili aż Gabriela poszła do wyjścia ze szpitala. Poszedłem za nią. Moja siostrzenica usiadła na ławce niedaleko szpitala. Podszedłem i usiadłem koło niej.- Boję się wujku. Co jeśli... Jeśli moja mama odejdzie przed ślubem?- Zapytała się Gabriela.

-Wiem Gabi. Uwierz mi. Ja też się boję. Nie chce byś traciła w tak młodym wieku matkę. Jeszcze przed ślubem.- Powiedziałem patrząc na siostrzenice. Miałem nadzieję, że Wiktoria dożyje moment ślubu własnej jedynej córki.

/Anna/

Weszłam na cmentarz na którym został pochowany Wiktor. Szłam na miejsce gdzie został pochowany mój mąż. Wiktor był w końcu mężczyzną mojego życia który pomógł mi uwolnić się od przerażającej dla każdej kobiety przeszłości. Ale również nie poddawał się kiedy sam musiał opiekować się Zosią. Gdy tylko odnalazłam grób podeszłam do niego. Odłożyłam torbę ze zniczami i innymi rzeczami na bok. Spojrzałam na grób. Na samym środku płyty stało w ramce zdjęcie Wiktora przy którym była zabawkowa karetka. Na płycie tak jak prosiłam był wyryty napis.

-Wiktor Banach. Lat 62. Pamięci legendy ratownictwa medycznego. Jak i kochającego męża i ojca.- Przeczytałam napis. Klęknęłam przed grobem i zaczęłam go czyścić.- Szkoda, że ciebie nie ma. Wszyscy tęsknimy. Ostatnio Aro zginął pod czas wezwania. Ratował nowego ratownika przed postrzałem. Zmarł na miejscu. Ostatnie jego słowa były takie. "Nie zapominajcie o bohaterach którzy ginęli ratując życie".- Powiedziałam wyrzucając śmieci do reklamówki.- Wiesz co? Jak mamy tą naszą fotografię przed śmiercią Lidki z całą ekipą jaki i zdjęcie gdy... Wiktoria z nami pracowała zrobiliśmy z nich dwie czarno-białe wersję. Niech dalsze pokolenia wiedzą jacy pracowali tam bohaterzy którzy często odchodzili z powodu ratowania pacjentów. Nasz nowy szef jako nasz hymn wziął piosenkę Wiktorii. Wiesz. Tą którą sama napisała i którą śpiewała z Nowym i Maryną w telewizji.- Powiedziałam patrząc ze łzami na grób. Wiedziałam, że gdy przyjdzie na mnie czas to spotkam męża. Miałam taką nadzieję. Nie traciłam nadziei.

/Wiktor/

Właśnie szedłem na cmentarz. Czułem, że nad moim grobem ktoś czuwa. Domyśliłem się, że musi być to Ania albo Zosia. Po przyjściu na miejsce zauważyłem Anne. Stała przed grobem. Podszedł do niej Stanisław który położył kwiaty na grobowej płycie. Moja żona na niego spojrzała.

-Stanisław? Co tu robisz?- Zapytała się Ania.

-Przyszedłem odwiedzić grób Wiktora.- Powiedział Stanisław. Podszedłem i zauważyłem jak Stanisław stara się objąć Annę. Ta jednak się odsunęła.

-Stanisław nie mogę. Kocham Wiktora wiesz o tym.- Powiedziała Ania. Dopiero teraz zauważyłem, że na swoim łańcuszku nosi moją obrączkę.

-Aniu wiem o tym. Ale wsparcie kolegi z fachu się ci przyda. Choćby w sprzątaniu lub pomocy. Wiktor pewnie chciałby byś żyła spokojnie i nie płakała za nim.- Powiedział Stanisław. Przyznam, że w tych słowach miał on rację.

-Dobra zgadzam się z nim Aniu.- Powiedziałem patrząc na nich. Moje słowa sprawiły wywrócenie się zabawkowej karetki. Anna i Stanisław spojrzeli na to. Oboje opuścili cmentarz. Obserwowałem ich cały czas.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro