Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 41. Psycholog.

/Zosia/

Spacerowałam razem z moim ojcem, Anią, Maksem i naszą córką Elą. Byliśmy w parku. Moja córeczka miała już 2 latka. Byłam już dawno po ślubie z Maksem jak i po porodzie. Nasza córeczka rozwijała się prawidłowo. Mówiąc szczerze miała ona coś z mojego ojca. Lubiła się wspinać na poduszki lub na swoje maskotki. Byłam szczęśliwa. Bardzo się cieszyłam, że mam szczęśliwą rodzinę. W pewnej chwili gdy przechodziliśmy przez pasy nagle mój ojciec został potracony. Obudziłam się z koszmaru. Od śmierci mojego taty minęło kilka dni. Rozejrzałam się po pokoju. Było pusto. Jedynie koło mnie leżał Maks który przeglądał telefon. Spojrzał na mnie i odłożył telefon. Usiadł i objął mnie ramieniem.

-Wszystko ok Zosia?- Zapytał się Maks.

-Tak... To tylko kolejny sen z moim tatą.- Powiedziałam wycierając dłonią oczy.

-Zosia wiem. Ale lepiej jak porozmawiasz z psychologiem. Wiesz, że nie powinnaś się denerwować w ciąży.- Powiedział Maks na co skinęłam głową. Poszliśmy do kuchni w naszym mieszkaniu i zjedliśmy wspólnie śniadanie. Maks chwilę później poszedł się przebrać, a potem pojechał do pracy. Pracował jako dyspozytor karetek. W tym samym miejscu gdzie za życia pracował mój ojciec. Zmyłam naczynia, a następnie poszłam się przebrać. Gdy byłam gotowa do wyjścia opuściłam mieszkanie. Po zamknięciu go poszłam w stronę szpitala. Kiedy czekałam przed światłami zauważyłam... Mojego tatę. Jednak kiedy samochód przejechał postać zniknęła. Wiedziałam, że jest to spowodowane myśleniem o swoim ojcu którego już nie ma wśród nas. Gdy tylko dotarłam do szpitala nie czekając na nic poszłam do psychologa.

/Wiktor/

Cały czas obserwowałem Zosię. Przyznam, że martwiłem się o nią. I to bardzo. Szczególnie do dnia mojego odejścia. W końcu jest moją jedyną córką. Wszedłem właśnie za Zosią do gabinetu psychologa z którym miała rozmawiać na temat swoich koszmarów. Stanąłem między psychologiem, a Zosią. Na szczęście psychologiem był Michał. Mój dobry przyjaciel za czasów gdy jeszcze byłem chirurgiem. Mężczyzna dał mojej córce kubeczek z wodą jak i paczkę chusteczek.

-Powiedz Zosia jak się czujesz po tym wszystkim?- Zapytał się Michał.

-Fizycznie jest ok ale psychicznie to już inna sprawa. Nocami śni mi się jak jestem już po ślubie i jestem matką. Mój ojciec ciągle żyje ale w każdym śnie umiera jakąś przyczyną. Dziś umarł przez potrącenie.- Powiedziała Zosia.

-Zosiu nie denerwuj się tak.- Powiedziałem mając nadzieje, że Zosia nie będzie się denerwować.

-Nie martw się Wiktor. Zosia to mądra dziewczyna. Dobrze o tym wiesz.- Powiedziała Elżbieta. Od śmierci mojej pierwszej żony po swojej śmierci widzę ją kolejny raz. Spojrzałem na nią.

-Wiem o tym Ela ale martwię się po prostu. Najpierw gdy miała 8 lat straciła ciebie, a teraz mnie. Dobrze, że jest przy niej Ania i chłopak Zosi.- Powiedziałem na co Ela dała rękę na moje ramę.

-Wiem Wiktor. Cieszę się, że postanowiłeś okazać swojej ukochanej to co chciałeś.- Powiedziała Ela.

-Oboje chcieliśmy tego ślubu. Poza tym... Śmiesznie to trochę wyglądało. Podprowadzałem Zosię do ołtarzu, a ona mnie w tym samym czasie.- Powiedziałem na co oboje się zaśmialiśmy. Przyznam, że brakowało mi Eli ale to nie zmieni moich uczuć do Anny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro