Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 31. Fałszywy alarm.

/Wiktoria/

Od Baby Shower minęło kilka dni. Do porodu został miesiąc i tydzień. Kuba i reszta się nie mogą doczekać. Jednak ja starałam się nadal nie denerwować się swoimi obawami. Ale wiedziałam, że muszę jeszcze poczekać. Obecnie piłam herbatę siedząc przy stole w kuchni. Kuba szykował się wtedy do pracy. Po chwili podszedł do mnie i mnie przytulił całując mnie w czoło. Uśmiechnęłam się.

-Wrócę tak szybko jak dam rade.- Powiedział Kuba.

-Spokojnie poradzę sobie Kuba.- Powiedziałam patrząc na męża.

-Mam nadzieję. W razie jakiś objawów dzwoń. Gdyby ktoś przyszedł to dzwoń. Jakbyś usłyszała wypadek niedaleko domu to dzwoń i nie biegnij tam.- Kuba tak wymieniał i wymieniał. Wzięłam łyk herbaty.

-Kuba uspokój się. Dam sobie radę. Telefon mam zamiar nosić przy sobie cały czas. Nawet jeśli będę musiała do łazienki.- Powiedziałam patrząc na niego. Kuba westchnął i skinął po chwili głową.

-No dobrze.- Powiedział Kuba. Przytulił mnie i klęknął przede mną.- A wy maluchy nie męczcie mamy.- Powiedział Kuba po czym pocałował mój brzuch. Następnie opuścił dom i pojechał do pracy. Wstałam z krzesła i poszłam do salonu. Usiadłam wygodnie na kanapie. Chwyciłam książkę i zaczęłam ją czytać. Piłam w między czasie herbatę. Spędziłam tak czas długo. W pewnej chwili zadzwonił mój telefon. Chwyciłam leżący obok mnie telefon. Zauważyłam, że Kuba dzwoni. Od razu odebrałam telefon.

-Hej Wiki. Jak się czujesz?- Zapytał się nagle Kuba.

-Hej Kuba. Jest dobrze. Nie musisz się martwić.- Powiedziałam biorąc łyk herbaty.

-Kochanie tak czy inaczej to będę się martwił.- Odparł Kuba. Źle się poczułam ale nie powiedziałam tego. Po rozmowie rozłączyłam się. Napisałam do Piotrka wiadomość. Miałam nadzieje, że nie wygada on o tym Kubie.

/Piotrek/

Wracałem z bistro. Piłem kupioną kawę. Spojrzałem na telefon na który przyszła wiadomość. Na widok od wiadomości Wiktorii od razu usiadłem i sprawdziłem o co chodzi. Usiadłem na ławce i napiłem się kawy.

-Piotrek źle się czuje. Musze iść do szpitala ale przez ból nie dam rady. Zawiadom wolny zespół. Nie mów Kubie.- Przeczytałem szubko ale i po cichu. Od razu pobiegłem do bazy.- Jest Kuba?- Zapytałem się rozglądając się po pomieszczeniu.

-Na wezwaniu jest z Arturem i Baśką. A co?- Zapytał się Bartosz.

-Wiktoria chyba rodzi.- Powiedziałem patrząc na niego. Zauważyłem, że Potocki aż zakrztusił się kawą.

-To siostra Nowego jest w ciąży?- Zapytał się zaskoczony Potocki.

-Tak jest w ciąży, a Kuba to jej mąż. No tak nie wiesz o tym bo 2 lata po śmierci Nowego wyjechałeś na 8 lat do Nowego Jorku.- Powiedziałem szybko.- Kędzior wezwanie mamy!- Krzyknąłem i zacząłem iść. Poszedłem razem z Potockim oraz Kędziorem do karetki którą pojechaliśmy do Wiktorii. Po dotarciu na miejsce od razu wysiadłem i pobiegłem do Wiktorii.

/Wiktoria/

Kiedy przybiegł Piotrek ulżyło mi trochę. Od razu podał mi wodę. Napiłam się trochę. Piotrek gładził mnie po plecach. Doktor Potocki i Kędzior podeszli. Kędzior zaczął mierzyć mi parametry. W między czasie Potocki wypytywał mnie o różne rzeczy.

-Zamiast jej się wypytywać może daj jej odetchnąć?- Zapytał się powoli tracący cierpliwość Piotrek.

-Piotrek idź do mojego i Kuby pokoju. Na komodzie leży teczka z moimi wynikami.- Powiedziałam, a Piotrek od razu po nie pobiegł. Po chwili zabrano mnie do karetki którą pojechaliśmy do szpitala. Zaczęłam mieć wszystkie badania. Piotrek oczywiście musiał poinformować Kubę o tym. Strasznie się denerwował i panikował. Jednak po kilkunastu minutach okazało się, że był to fałszywy alarm. Kuba odetchną z ulgą tak jak ja. Resztę dnia spędziłam na obserwacji w razie gdyby skurcze się ponownie pojawiły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro