Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 30. Baby Shower.

/Wiktoria/

Od snu gdzie rozmawiałam z bratem minęło pare dni. Właśnie wracałam z małych zakupach. Kupiłam dwa smoczki. Niebieski i fioletowy. Mimo, że w głowie miałam pełno obaw starałam się jakoś funkcjonować. Po dojściu do domu weszłam do domu.

-Już jestem.- Powiedziałam i weszłam do salonu.

-Niespodzianka.- Wyskoczyli nagle z ukryć kilku moich przyjaciół z pracy, Maryna, Wiktorek, Kuba, moja mama, mamę Kuby, Lidka, Patryk i Tadzik. Uśmiechnęłam się widząc udekorowany balonami salon. Na kanapie leżały pudełka oraz torby z prezentami, a na stole było dużo smakołyków. Podeszłam do nich.

-Reszta nie mogła bo dyżur mają.- Powiedziała doktor Anna.

-Dobrze spokojnie.- Powiedziałam patrząc na panią doktor. Usiadłam w fotelu. Lidka podała mi jedno z pudełek.

-W pudełku są różne pluszaki.- Powiedziała Lidka kiedy otworzyłam pudełko. W środku było dużo różnych maskotek. Uśmiechnęłam się. Kilka minut później napiłam się soku który podał mi Kuba. Na przyjęciu zostali tylko mama Kuby, moja mama, Basia, Martyna, Kuba, doktor Góra, Maryna, Lidka, Tadzik, Patryk i Wiktorek. Reszta pojechała do pracy. W pewnej chwili podszedł do mnie doktor Góra.

-Ode mnie macie przewijak.- Powiedział doktor Góra.

-Za dużo tych rzeczy Artur. To przynosi pecha.- Powiedziała moja mama.

-Lepiej dać trochę więcej.- Odparła mama Kuby.- Nie wiadomo w końcu co może się wydarzyć.- Dodała po chwili mama Kuby.

-Maria nie zapeszaj. Wiktoria pewnie i tak się denerwuje mając pod sercem dwójkę jeszcze nie narodzonych dzieci oraz porodem.- Odparła moja mama trącając mamę Kuby łokciem w żebra.- Nie przejmuj się nią kochanie. Maria zawsze mówi, a potem myśli.- Dodała po chwili kobieta. Wtedy Martyna się zaśmiała.

-Przypomniałam sobie zawody na złotą karetkę. Pamiętasz Kuba? Ty, ja i doktor Góra to była jedna drużyna, a drugą to była Gabi, Misiek i No...- Martyna odruchowo przerwała. Domyśliłam się, że chce powiedzieć pseudonim mojego brata.- Wika ja... Ja nie chciałam.- Tłumaczyła się Martyna.

-Nie no nie szkodzi. M-Mimo, że go...- Nie dokończyłam bo czułam gule w gardle. Kuba momentalnie przytulił mnie. Rozmowa toczyła się dalej. Zaczęłam się śmiać kiedy Lidzia przebrała się w garnitur Kuby i odgrywała znany wszystkim ruch słynnego Michaela Jacksona. Na dodatek Wiktorek, Patryk i Tadzik również starali się mnie rozbawić. Całą czwórką im się to udało. Kiedy wszyscy opuścili dom poza moją mamą i mamą Kuby zaczęliśmy zanosić, a dokładnie to oni zanosili pudła z rzeczami do pokoju w którym miały spać nasze pociechy. Było prawie wszystko. Brakowało tylko łóżek. Kuba powiedział, że w dzień narodzin naszych pociech dopiero kupi łóżeczka i w domu je złoży. Moim zdaniem jest to dobra opcja.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro