Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24. Wypadek.

/Kuba/

Minęły dwa miesiące od kąt ja i Wiktoria jesteśmy małżeństwem. Jesteśmy szczęśliwi. Oboje nie możemy doczekać się aż dowiemy się o płci naszego maleństwa. Wiktoria raz na miesiąc idzie na badania do szpitala. Mimo, że tego nie mówi widzę, że się boi. Boi się, że naszemu maleństwu coś się stanie. To naturalne o czym wiem ja jak i pozostali. Obecnie wsypywałem karmę dla rybek. Wiktoria pojechała z moimi dziadkami, babcią Wiki oraz Olgą na zakupy. Wiktoria założyła nawet album w którym wkłada zdjęcia z USG oraz wkłada tak płyty z badań. Pamiętam nawet jak powiedziałem wszystkim o tym, że Wiktoria rozmawiała z Gabrielem. Byli w szoku. I to dużym. Artur nawet zaczął gadać, że chce do Lidki. Po prostu się rozkleił. W pewnej chwili do mojego gabinetu wszedł Piotrek.

-Kuba wezwanie mamy.- Powiedział mój kolega. Spojrzałem na niego. Od razu poszedłem do niego i jak najszybciej poszliśmy do karetki. W drodze do miejsca wezwania spojrzałem przez okienko w karetce.

-Do kogo mamy wezwanie?- Zapytałem się patrząc na Artura.

-Wezwanie do wypadku samochodowego. Jest tam sześć ofiar.- Powiedział Artur. Sięgnąłem do kieszeni.

-Kurde zostawiłem telefonu w bazie.- Powiedziałem zmartwiony. Bałem się, że Wiktoria zacznie dzwonić czy coś. Jednak kiedy dotarliśmy na miejsce od razu wysiadłem biorąc plecak i monitor. Podbiegłem do jednego z aut. Auto było bardzo podobne do auta Olgi. Nagle zagrodził mi drogę Piotrek.

-Kuba lepiej tam nie idź.- Powiedział Piotrek. Nie posłuchałem go. Kiedy zajrzałem do auta zauważyłem, że... Beata gada z policjantką, a Wiktor trzymał głowę Wiktorii. Byłem przerażony. Złapałem ukochaną za rękę.

-Wiki? Wiki słyszysz mnie?- Zapytałem się mocno przerażony. Bałem się. Bałem się i to bardzo. Nie chciałem by Wiktorii i dziecku coś się stało. W oczach miałem łzy. Artur mnie odsunął i razem z Sonią zajęli się Wiktorią. Strach mnie sparaliżował. Nie dawałem rady wydusić z siebie słowa.

-G-Gabryś? T-To ty?- Usłyszałem nagle głos Wiki.

-Nowakowa... Wróć Szczęsna. Tu Góra mówi.- Powiedział Artur. Nie wiedząc co robić pobiegłem do karetki. Wziąłem nosze i deskę. Następnie wróciłem do zespołu. Z pomocą strażaków przenieśliśmy Wiktorię na deskę. Po przypięciu jej do deski położyliśmy przypiętą a do deski Wiktorię na nosze. Sonia zapięła pasy.

-K-Kuba boję się. Co z dzieckiem?- Pytanie zadane przez żonę sprawiło od razu, że miałem najgorsze myśli. Zabraliśmy Wiktorię do karetki. Sonia od razu wsiadła za kierownice. Usiadłem na siedzeniu i złapałem ukochaną za rękę. Wiki się bała. Widziałem to w jej oczach. Artur wyciągnął przenośne USG. Kiedy zaczął badać Wiktorię moja ukochana ściskała moją rękę. Bała się najgorszego. Jednak kiedy Góra wcisnął przycisk i jak tylko usłyszałem bicie serca malca łzy zebrały mi się w oczach. Wika rozpłakała się z tych emocji.

-Odporność ma po Nowaku.- Powiedział Artur spoglądając na mnie i Wiktorię. Po dojeździe do szpitala przybiegła do nad pani doktor Gloria Krasucka. Artur opowiedział lekarce to co się stało. Niemal od razu zabrali Wiktorię na badania. Artur powiedział, że zostanie przy mojej żonie, a ja mam iść ochłonąć w bazie. Niechętnie poszedłem do bazy razem z Sonią. W bazie zadzwoniłem do Maryny. Opowiedziałem jej o wszystkim i prosiłem by przywiozła kilka rzeczy dla Wiktorii.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro