Rozdział 23. Dzień po ślubie.
/Kuba/
Obudziłem się koło mojej ukochanej żony. Spojrzałem na nią. Spała spokojnie przytulając się do poduszki. Uśmiechnąłem się pod nosem. Powoli wyszedłem z łóżka. Wiktoria mruknęła coś przez sen i bardziej wtuliła się w poduszkę. Uśmiechnąłem się i poszedłem na dół. Zacząłem rozpakowywać pudełka z rzeczami z wesela. Listę gości od razu ustawiłem na idealne miejsce. Wyjąłem z drewnianej skrzynki na koperty jej ca ka zawartość. Były tam koperty i pieniądze. Położyłem koperty i pieniądze na stół. Poszedłem do kuchni gdzie zacząłem robić śniadanie dla mnie i Wiktorii. Pod czas robienia śniadania zadzwoniłem do Piotrka. Odebrał niemal od razu.
-Hej Kuba. Jak nocka po ślubie?- Zapytał się Piotrek. Miałem wrażenie jakby pytał o to co robiliśmy z Wiką.
-Piotrek. Wika była tak zmęczona, że od razu po przebraniu się, rozpuszczeniu włosów i zmyciu makijażu położyła się spać.- Powiedziałem szykując sobie kawę.
-No też racja.- Powiedział Piotrek kiedy zalewałem kawę wodą.
-Słuchaj. Przekażesz Wiktorowi by przez miesiąc mnie zastąpił. Wiesz... Miesiąc miodowy. Nie chce prawować tyle czasu. Wolałbym być przy Wiktorii.- Powiedziałem nakrywając do stołu.
-Dobrze przekażę.- Powiedział Piotrek kiedy wziąłem łyk kawy.
-Dzięki. Na razie.- Powiedziałem, a po chwili się rozłączyłem.
/Piotrek/
Kiedy Kuba się rozłączył dopiłem moją kawę siedząc w bistro. Wstałem z krzesła i opuściłem bistro. Wyrzuciłem pusty już papierowy kubek po kawę do kosza. Zacząłem iść spokojnie do bazy. Po wejściu do bazy zauważyłem większość przyjaciół z pracy. Gadali o wczorajszym weselu Kuby i Wiki. W pewnej chwili zauważyłem Wiktora.
-Ej ludziska wiadomość mam.- Powiedziałem, a wszyscy na mnie spojrzeli.
-Martyna znów w ciąży?- Zażartowała doktor Reiter przez co wszyscy zaczęli się śmiać.
-Niestety nie. Ale Kuba przydzielił kogoś na zastępstwo bo on musi zająć się Wiktorią.- Powiedziałem patrząc na przyjaciół.
-Więc kim jest ten szczęściarz?- Zapytała Basia.
-Wiktor będzie go zastępował.- Wyjaśniłem patrząc na nich. Wiktor wyglądał jakby nie wierzył w moje słowa.
/Wiktoria/
Kiedy się obudziłam zauważyłam przy sobie Kubę. Bawił się piórkiem. Kiedy mój mąż zauważył, że już nie śpię pomógł mi usiąść. Następnie na moje kolana położył tace z jedzeniem. Uśmiechnęłam się. Zaczęłam jeść śniadanie gdy Kuba usiadł koło mnie.
-Wziąłem na miesiąc wolne by spędzić z tobą czas.- Powiedział Kuba.
-Wiesz dobrze, że nie musiałeś.- Powiedziałam łapiąc jego rękę.
-Musiałem. Gdyby Nowy żył to na pewno by mnie zatłukłby jeśli bym się tobą nie zajął.- Powiedział Kuba. Uśmiechnęłam się.
-Poznałeś już moją ciocię Sarę?- Zapytałam się, a ten skiną głową.- Ona ma cudowny dar. Ona... Jest jak Melinda Gordon. Ona widzi duchy osób których nie ma już na świecie.- Na moje słowa widziałam zaskoczenie Kuby.
-Ale do czego ty zmierzasz?- Zapytał się Kuba.
-Ja... Po części rozmawiałam z Gabrielem. T-To znaczy... Ciocia mówiła mi to co on mówił.- Powiedziałam patrząc na męża. Kuba przytulił mnie.
-Już spokojnie. Spróbuj odpocząć. Teraz musisz odpoczywać i nie przemęczać się.- Powiedział Kuba. Uśmiechnęłam się. Wtuliłam się w niego z uśmiechem. Kuba zaczął mnie głaskać po głowie. Sama nie wiem nawet kiedy zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro