Rozdział 21. Wesele. Cz.4.
/Wiktoria/
Kiedy tylko uspokoiłam się po widoku Górskiej spojrzałam na męża. Przytulał mnie. Spojrzał na mnie zmartwiony. Złapałam jego dłoń.
-Lepiej się czujesz?- Zapytał zmartwiony.
-Tak jest lepiej. Wracajmy do gości.- Powiedziałam wstając z mężem.
-Dobry pomysł.- Powiedział Kuba. Złapał mnie za rękę i poszliśmy do domu weselnego. Od razu podeszły do nasze mamy.
-Wszystko w porządku kochana?- Zapytała się zmartwiona mama Kuby.
-Jest w porządku. Trochę było mi słabo ale już mi lepiej.- Powiedziałam kładąc dłoń na ramię mojej teściowej.
-To dobrze. Szkoda, że nie ma...- Wypowiedź mamy Kuby przerwał mój mąż.
-Ehem mamo może lepiej nie mówmy o tej osobie.- Powiedział zdenerwowany Kuba.
-Kuba chodźmy bo jeszcze ze mną nie tańczyłeś.- Powiedziała moja mama i zabrała Kubę na parkiet. Spojrzałam na mamę Kuby. Moja teściowa spojrzała na Klaudie i Oskara którzy są kuzynami Kuby.
-Mamo? Czemu Kuba jest taki... zdenerwowany?- Zapytałam patrząc na mamę mojego męża.
-Cóż... Kilka lat temu Ryszard zdradził mnie no i wyszło jak wyszło. Wściekłam się ale nie wzięłam z nim rozwodu. Ze względu na Kubę. Dwa miesiące temu spotkałam drugiego syna mojego męża i Kuba nie zgodził się by był na ślubie.- Powiedziała mama Kuby. Zanim zdążyłam coś powiedzieć podbiegła do mnie Sonia i Luiza. Chciały bym rzucała welonem. Zgodziłam się. Poszłam z dziewczynami.
-Dobra teraz wszystkie wolne panie zapraszamy do łapania welonu.- Powiedziała Luiza gdy usiadłam na krześle. Ktoś zawiązał mi oczy chustą i ta osoba zdjęła mi welon. Kiedy wszystkie się ustawiły wokół mnie prawdopodobnie zaczęły iść. Słyszałam jak w tle gra moja piosenka śpiewana przeze mnie, Gabrysia i Marynę. Po chwili zarzuciłam welon zza siebie. Zdjęłam przepaskę i odwróciłam się. Welon miała moja świadkowa, Weronika.
-No Werka zobaczymy czy złapiesz później bukiet.- Powiedziała moja kuzynka Edyta.
-Zobaczymy kto złapie muchę.- Powiedział Aleksander który jest moim kuzynek. Podeszłam do dziewczyn i zaczęłyśmy rozmawiać kiedy chłopaki zaczęli chodzić wokół Kuby. Kiedy mój mąż rzucił muchą złapał ją Mikołaj. Zaśmiałam się cicho widząc minę Weroniki. Podeszłam do męża. Złapałam go za dłoń.
-To co? Teraz konkurencja z różami?- Zapytał się Kuba, a ja skinęłam głową.
-Kochani zapraszamy wszystkich na dwór gdzie czeka na nas konkurencja.- Powiedział mój mąż, a następnie wyszliśmy na dwór. Widziałam dwa krzewy ze sztucznymi różami. Uśmiechnęłam się. Ja i mój mąż stanęliśmy na przeciwko gości.
-Nie zapomnieliśmy o was najmłodsi. Te dwa krzewy róż potrzebują przemiany jak w Alicji w Krainie Czarów. Poprosimy Wiktora, Patryka, Tadzia, Adama i Eryka.- Powiedziałam, a chłopcy podeszli. Kuba do nas podszedł.
-Co wybieracie? Orzeł czy reszkę?- Zapytał się Kuba.
-Reszka.- Powiedzieli chłopcy.
-Ok. Orzeł to czerwona farba, a reszka niebieska.- Powiedział i po chwili rzucił monetą. Kiedy spojrzał na monetę spojrzał po chwili na chłopców.- Reszka. Macie niebieską farbę. Ale zapraszamy też Klarę, Sabinę, Ele, Lidie i Lenę.- Odparł Kuba kiedy chłopcy podeszli do krzewu róż gdzie była niebieska farba. Dziewczynki podeszły i stanęły przy krzewie róż gdzie była czerwona farba. Kiedy konkurencja się zaczęła cieszyłam się. Po ukończeniu konkurencji wyszedł remis. Po paru minutach wszyscy znosu się bawili na sali. Jedynie ja zostałam na dworze. Stałam przy ściance gdzie na linkach wisiały zdjęcia z mojego i Kuby dzieciństwa. Spojrzałam na zdjęcie które było na samym środku. To było zdjęcie gdzie był Gabryś, ja, Kuba, Piotrek, Martyna, doktor Banach, doktor Anna, Zosia, doktor Artur, Maryna, Sonia, Basia i Aro. Uśmiechnęłam się ze łzami w oczach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro