Rozdział 15. Przyszykowanie do tego dnia.
/Kuba/
Ślub już za 3 dni. Wszystkie dekoracje i elementy dodatkowe już są. Dziś z Wiką będziemy robili prezenty dla naszych rodziców. Łukasz przywiózł nam duże, wycięte z drewna serca. Mieliśmy na nich odcisnąć nasze dłonie. Na jednym sercu miała być moja, a na drugim dłoń Wiktorii. W dodatku mieliśmy dodać jakieś napisy ale to uzgodnię z narzeczoną. Ale muszę trochę poczekać ponieważ pojechała z moją mamą, Olgą oraz z Zosią do salonu na wybór sukni oraz bukietu. Była z nimi pewnie Karina. Usłyszałem pukanie do drzwi. Poszedłem do nich. Otworzyłem je. Zauważyłem Radka, Piotrka, mojego tatę oraz męża Kariny. Wpuściłem ich. Radek miał być moim świadkiem, a świadkową Wiktorii miała być Weronika. Dziś będzie jeszcze mój wieczór kawalerski i wieczór panieński Wiktorii. Poznałem żonę i dwie córki Bartka.
-No to pokazuj garnitur.- Powiedział Radek. Poszedłem do mojej i Wiki sypialni. Wyjąłem garnitur który miałem na ślubie Nowego. Przebrałem się i założyłem buty. Wyszedłem z pokoju, a następnie poszedłem na dół.
-To garnitur w którym byłeś pod czas... Ślubu Nowego.- Powiedział Piotrek.
-Tak Piotrek. To ten garnitur. Ehh... Szkoda, że Nowego nie będzie.- Powiedziałem spoglądając na półkę na której Wiktoria włączała świeczki na baterie przed zdjęciem na którym była cała nasza ekipa.
/Wiktoria/
Przymierzałam kolejną sukienkę. Nie miałam pojęcia którą wybrać. W końcu zdecydowałam się na suknię do ziemi, z zasłoniętymi plecami oraz bez dekoltu. Na dodatek były rękawy do połowy przed ramienia. Wyszłam z przebieralni. Spojrzałam na Karinę, mamę, Weronikę oraz mamę mojego ukochanego. Ostatecznie wybrałam tą suknie. Dokupiłyśmy jeszcze długi welon. Po zakupie welonu i sukni pojechałam z przyjaciółką, mamą i moją przyszłą teściowa do kwiaciarni. Kupowaliśmy tam kwiaty na wesele i na ozdobę kościoła. Po drodze Karina pokazała nam zdjęcia z wystroju sali. Był piękny. Na sam widok uśmiechnęłam się. Po przyjechaniu pod kwiaciarnie wysiadłyśmy z auta. Weszłyśmy tam. Kiedy powiedziałyśmy o zamówieniu pani kwiaciarka pokazała mi mój bukiet. Bukiet był piękny. Były białe oraz czerwone róże owinięte białą i czerwoną, przezroczystą tkaniną. Podobał mi się. Po czasie mama, moja przyszła teściowa i Werka pojechały do siebie, a ja poszłam do domu. Moja mama zabrała moją suknie i welon. Nie chciałam razem z Kubą by mój przyszły mąż widział jeszcze przed ślubem suknię. Co prawda nie byłam przesądna ale wole tego nie robić. Lepiej by miał niespodziankę. Weszłam do domu. Po zamknięciu drzwi poczułam pyszny zapach z kuchni. zdjęłam buty i zostawiłam torebkę na komodzie. Powędrowałam do kuchni. Zauważyłam Kubę robiącego gofry. Na stole była miska z truskawkami, malinami i borówkami. Na sam zapach nowo zrobionych gofrów gorzej się poczułam. Pobiegłam do łazienki. Gdy do niej wbiegłam od razu usiadłam na podłodze. Zaczęłam wymiotować do muszli klozetowej. Usłyszałam jak Kuba podbiega do mnie. Uspokoiłam się po kilku minutach.
-Może nie idź na panieński?- Zaproponował Kuba.
-K-Kuba pójdę. Mdłości to przecież naturalna sytuacja w ciąży.- Powiedziałam wstając i z pomocą Kuby poszłam do salonu.- Poza tym będą tam dziewczyny. Wiedzą jak reagować jeśli coś się nie daj boże stanie.- Dodałam siadając na kanapie.
-No dobrze Wiki. Po prostu się martwię i o ciebie i o malca.- Mówiąc to Kuba przyłożył rękę do mojego brzucha. Uśmiechnęłam się lekko. Kuba poszedł do kuchni po gofry i dodatki do nich. Ja natomiast wyjęłam z pudła dwa, drewniane serca. Spojrzałam na Kubę który usiadł przy mnie.
-Co to?- Zapytałam się spoglądając na narzeczonego z ciekawością.
-A to ma być prezent dla naszych rodziców.- Powiedział Kuba. Uśmiechnęłam się. Poszłam po farby plakatowe, a dokładnie po dwa kolory. Wzięłam niebieski i czerwony. Następnie wróciłam do narzeczonego. Zaczęliśmy robić prezenty. Ja zajmowałam się jednym sercem, a Kuba drugim. Zostawiliśmy serca na półce by farba wyschła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro