Scena II
(pani Kruczaj, pan Kruczaj, Eliasz Kruczaj, Adrian Kruczaj)
(dom Eliasza i Adriana, rodzinny obiad, wszyscy siedzą przy stole i jedzą w ciszy)
ADRIAN:
Boże, przestań ubolewać nad tą durną jedynką. Bez przesady. Dobrze, postawi ci piątkę z muzyki i z wos-u i będziesz miał średnią 5,60. Tragedia po prostu.
PANI KRUCZAJ:
Adrian!
(uderza ręką w stół)
Eliasz, co się dzieje? Nic nie mówisz, a to zawsze ty podtrzymujesz rozmowy przy stole.
ELIASZ:
Chodzi o Juliana Staszewskiego..
PANI KRUCZAJ:
Profesora Staszewskiego. W tym domu obowiązuje szacunek mój drogi.
ELIASZ:
Przepraszam. Dziś na próbach znów poruszył te swoje tematy i..
PAN KRUCZAJ:
Dalej zastępuje orkiestrę wos-em? Pamiętam jak kiedyś zrobił wam dodatkowy sprawdzian z infrastruktury państw zachodnich. Z tym człowiekiem naprawdę jest coś nie tak. Muzyka to muzyka, a polityka to polityka.
ELIASZ:
Dokładnie. Ja po prostu wyraziłem swoją opinię. Uważam, że każda doktryna polityczna jest niedobra i żadna nie jest sprawiedliwa, a on mi wstawił jedynkę.
PANI KRUCZAJ:
Cóż za nieprofesjonalne zachowanie.
PAN KRUCZAJ:
Mówiłem, że jest nienormalny?
ADRIAN:
Włożysz mi ziemniaki?
(podstawia Eliaszowi talerz pod nos)
ELIASZ:
Tak
(zabiera talerz i nakłada ziemniaki bratu)
Ale Adrian, wiedz, że ja nie przejmuję się niższą średnią. Tu chodzi o zasady. Powiedziałem tylko to, co uważam za słuszne i prawdziwe. Ta głupia jedynka to tylko symbol, muszę go jakoś zniszczyć.
ADRIAN:
Idź poprawić. Hyhy…
ELIASZ:
A żebyś wiedział, że poprawię. Nawet wiem już jak- stworzę własna ideologię!
(wszyscy wybuchają głośnym śmiechem)
PANI KRUCZAJ:
(wstaje od stołu):
Ech, Eliaś ty to zawsze miałeś tę wyobraźnię.
(podchodzi za jego krzesło i całuje go w czoło)
Zapewne po ojcu.
PAN KRUCZAJ:
Oczywiście, że po mnie. Ja uważam, że chłopak ma świetny pomysł. Niepotrzebnie podcinasz mu skrzydła. Na czym miałby opierać się ten twój system synu?
ELIASZ:
Jeszcze nie wiem. Muszę się zastanowić. Dokładnie przeanalizować i te sprawy.
PAN KRUCZAJ:
Możesz na mnie liczyć.
ELIASZ:
Tak? Przed chwilą sam się śmiałeś.
PAN KRUCZAJ:
Bo to śmieszne
(podchodzi do Eliasza i klepie go po ramieniu)
Po pierwsze, musisz znaleźć osoby, które razem z tobą wypróbują tę ideologię. Nie ma niczego bez ludzi. Zrób z tego swego rodzaju eksperyment. Kto wie, może przejdzie do historii?
(tata wychodzi z jadalni razem z matką, trzymając ją za rękę)
ELIASZ:
A ty Adrian, co o tym myślisz?
ADRIAN:
Że nałożyłeś mi za dużo ziemniaków.
(wyrywa z ręki Eliasza talerz, na którym jest wielka górka ziemniaków i odjeżdża)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro