Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18 "Skuta lodem jaskinia"

Minęło sporo czasu. Godzin, minut, może dni? Hawk, Sebastian, Barbartar oraz Kristov jechali w wielkiej ciężarówce w stronę celu. Miejsca, w którym znajdował się pół-bóg lodu. Trzeba odebrać jej dar i dać go Sebastianowi, aby ten mógł żyć swobodnie. 

Podróż jak na około piętnaście godzin była cicha, nikt się do nikogo nie odzywał przez całą podróż. Kristov prowadził, Sebastan był wyłączony, Hawk siedział na przeciwko robota i jedynie na niego patrzył, a Barbartar mimo, iż kusiło go zbliżenie się do Hawka nic mu się na to zdało, gdyż kierowca ci chwilę go trącał jakoby miało go to uspokoić.

                                                                                         ***

Cel, jednak nie był takim jaki oczekiwał Hawk. Myślał, iż pół-bóg znajdzie sobie odpowiednie miejsce do życia, aczkolwiek była to zwyczajna jaskinia. Z zewnątrz pokryta mchem, liśćmi, gałęziami i lianami. Dodatkowo ze środka nie dobiegało żadne światło, a samo miejsce to prawdziwa dżungla. Chwilę po zaparkowaniu, jeżeli stanięcie między dwoma drzewami i krzakiem można nazwać parkingiem, Sebastian się obudził, a raczej włączył.

-Czy jesteśmy na miejscu - zapytał wstając i rozciągając się. Widocznie ta część jego ciała to wciąż organizm ludzki 
-Tak - Odpowiedział bardzo krótko Kristov - Pamiętajcie, że to wciąż pół-bóg
-Ty nie idziesz? - Zapytał Hawk lekko zaniepokojony
-Idę nie panikuj, kobieto
-Twój stary
-On nie żyje
-Oh - Hawkowi zabrakło jakiegokolwiek innego dobrego argumentu więc jedynie wysiadł z auta i rozpoczął konkretne przyglądanie się jaskini
-Czas użyć mojej funkcji światła - Stwierdził dumnie Sebastian. Wyciągnął dłoń do przodu, a z jego nadgarstka zaczęła świecić wiązka światła jak z latarki
-Wciąż nie rozumiem, czemu używamy tej funkcji, jestem wampirem, widzę w ciemności -Stwierdził niezadowolony Barbartar
-Ostatnio twoje oczy sprawiły że połowa z ekspedycji prawie zgineła, bo nie chciało ci się powiedzieć o jednej konkretnej pułapce - Stwierdził Kristov
-To było tylko raz i dziesięć lat temu!
-Co nie zmienia faktu
-Więc to nie pierwszy wasz pół-bóg do pokonacia? - Stwierdził Hawk idąc, już za poruszającym się Sebastianem

Jaskinia nie była czymś wyróżniającym się od jakiejkolwiek innej jaskini. Była wilgotna i ciemna, nic interesującego. Aczkolwiek na końcu tej jaskini znajdowało sie światło, wielkie światło, przypominające ogień. Im bliżej niego też robiło się cieplej. W końcu po dojściu na miejsce można było zobaczyć dlaczego jest tak ciepło.

Na miejscu znaleźli salę, która odbiegała od wyglądu jaskini. Ściany były z marmuru, a na nich były powieszone obrazy, podłoga zrównież marmurowa z czerwonym dywanem prowadzącym od wejścia do tronu na końcu pokoju. Światło, które z daleka wydawało się na światło ognia, było w rzeczywistości światłem słonecznym z dziury w suficie. Stało tez wiele kolumn z identycznego materiału oraz osoba na tronie. Kobieta, wygląda jak człowiek, jej skórka jest blada jak ściany, jej włosy są równie blade, aczkolwiek występują z niebieskimi końcówkami. Jej ubranie wyglądało na zgrabną i piękną blado-błękitną suknię mimo, iż wyglądała na bardziej stworzoną do walki. Jej oczy z intensywnym niebieskim odcieniem spoglądały złowrogo na Bohaterów i ich kompanów.

-A więc ktoś się tu stawił - Powiedziała podnosząc się z tronu i oglądając każdego pokolei
-Nie będziemy kłamać, więc przejdźmy do rzeczy - Powiedział Kristov - Chcemy twojego kryształu mocy, oddaj go lub walcz
-Myśleliście naprawdę, że go wam tak o oddam?
-Nie, ale kulturalnie zapytać
-Kulturalnie!? Kulturalnie możecie stąd spierdalać do swoich rodziców
-Moi nie żyją, więc możesz się zamknąć -Stwierdził Hawk patrząc na kobietę z odrazą
-Oh, ale reszta niech spierdala do rodziców!
-Nikt tu poza nim - Powiedział Barbartar pokazując palcem na Sebastiana - Nie ma rodziców
-Oh... Ale i tak możecie spierdalać! Albo padnijcie pod potęgą Shneykoyl!

Shneykoyl zaraz po wypowiedzeniu swojego imienia tupnęła w podłogę, a fragment znajdujący się wokół niej zmienił się w skuty lodem. Czy to jej okrzyk wojenny? Kobieta pobiegła czym prędzej w stronę swoich przeciwników. Nim jednak mogła zaatakować, któregokolwiek Kristov tupnięciem w ziemię wywołał z niej kamienny mur, który pojawił się tuż przed twarzą. Myśląc, iż ta oberwie pewny siebie siłacz nagle zobaczył jak mur pęka, a z niego wystrzeliwuje sopel lodu wbijający się w jego ramie. Bez chwili namysłu Shneykoyl wybiega zza muru i silnym kopnięciem odrzuca użytkownika daru ziemi.

W czasie kiedy siłacz walczył o życie Sebastian oraz Hawk przygotowali atak na pół-boginie. Rozpoczłą Hawk, który miał swoją bronią zaatakować boginię oraz ją unieruchomić. Ale nie było to jednak takie proste. Kiedy tylko zamachnął się i uderzył w kobietę zdał sobie sprawę, że nawet nie wbił się w jej ciało. Ona złapała tą broń i z szyderczym uśmiechem wyśmiała bohatera mówiąć: "Czy ty poważnie myślałeś, że to zadziała?!". Nic jednak straconego, w tym samym momencie Sebastian pokazał swoją kolejną funkcję. Potrafi zmienić całe swoje ramie w wyrzutnie laserową. Kiedy tylko Shneykoyl śmiała się z męczącego się Hawka ten wystrzelił pocisk przypominający kulę ognia prosto w serce kobiety. Ale ona i tak była szybsza i zdążyła się odsunąć.

W tym samym czasie lekko nieobecny Barbartar pojawił się za plecami wroga i sztyletami, które ukrywał przed Hawkiem starał się zaatakować kobietę, ale również bezskutecznie. Podczas tego ataku nawet skoplementowała jego próbę odrzucając go w stronę jednego z filarów. W tym też czasie spojrzała z wrogim uśmiechem na hawka i zgniotła jego broń, a ta szybko zmieniła się w pył. Zaraz po tym chwyciła go za szyję. Dotyk był niewyobrażalnie zimny, Hawk zrozumiał, iż kobieta zamraża mu gardło. Od tego zaczął kaszleć krwią, którą ochlapał kobietę i zrozumiał, iż ma jeszcze jakieś szanse.

Kristov dał radę również się podnieść i uderzając w ścianę jeden jej fragment odleciał, a on użył go, aby rzucić nim w kobietę. Ta w formie obrony puściła Hawka i odskoczyła lądując obok Barbarta. Widząc, iż ten odzyskuje przytomność położyła na nim dłoń, a lód otoczył jego całe ciało przytwierdzając go do dolnej części filaru. Nastraszniejsze w tym było to, iż kobieta się cieszyła robiąc to. Sebastian zdążył wystrzelić kolejny pocis w stronę wroga, aczkolwiek to też bez sensu, gdyż i to nie zadziałało, Kobieta była zbyt szybka.

Hawk w tym czasie obserwując sytuację postanowił użyć w końcu swojego daru. Jego krew była owiele prościej kontrolowana niż czyjaś, mógł więc dlatego swobodnie użyć jej, aby odłączyła się od twarzy Shneykoyl'y i uformowała w kształt miecza, a kolejno lekko ukrywając się za fillarem ją zaatakować. Pół-bogini zdała sobie sprawę z ataku i z lekkim zaskoczeniem zamroziła miecz na czas. Co ciekawe miecz dał radę wbić się w jej palec, ale ta od razu zamroziła ranę.

-A więc kontrolujesz krew? -Powiedziała kobieta - Zupełnie jak mój brat Sang, rzadko was widuje, widocznie boi się posyłaś swoich z myślą, iż ja ich zabije!
-Nie, zwyczajnie Sang wysyła jedną osobę z jego darem na stulecie, a po za tym uciekł z nieba - Powiedział Hawk patrząc z pogardą na kobietę
-Ah tak? Więc chętnie się z nim zmierze raz jeszcze, jak pokonam jego człowieka!

Tym samym rzuciła się w kierunku Hawka. Jej dłonie wyglądały jakby były we mgle, ale owiele bardziej niebieskiej, a na dodatek było widać tam płatki śniegu. Jakby miała na dłoniach fragment nieba podczas zimy. Kristov był jednak w gotowości z kolejnym fragmentem ściany. Rzucił nm w stronę Shneykoyl by ją zatrzymać, ale ta zdążyła rozumieć jego atak i prześlizgnęła pod rzuconym fragmentem. Jej dłonie dotknęły ciała Hawka a kolejno po odsunięciu się można było zobaczyć jak nogi bohatera zaczyna pokrywać lód.

W tym samym momencie Sebastian z naładowanym kolejnym strzałem wystrzelił pocisk w stronę Shneykoyl, ta mimo iż spodziewała się ataku odskoczyła w miejsce, w które celował Sebastian. Dzięki temu udało sie ją zranić w ramię. Ale zwycięstwo było tylko chwilowe, bo ta zdążyła zamrozić ranę by nie krwawiła. Widocznie była już podirytowana. W chwili jak Kristov zadał kolejny rzut Shneykoyl zakradła się za niego i zamroziła jego ciało, a zaraz po tym rzuciła się w stronę Sebastiana. Nim zdążyła do niego dojść miecz hawka wylądował tuż przed jej twarzą. Kobieta niespodziewała się tego ataku, z tego też powodu i ze stanu wszystkich jej wrogów zamroziła również Sebastiana, ale nie całego, jego działo było częściowo odkryte podobnie jak twarz.

-Ah, więc jak się nazywasz wysłanniku Sanga? - Kobieta uśmiechnęła sie i kroczyła dumnie po zamrożonym polu bitwy
-Co cię to obchodzi? - Odpowiedział Hawk próbójąc znów ją trafić mieczem
-Chce znać imię użytkownika daru krwii tego stulecia - Hawk nie odzywał się na te słowa zamknął oczy jakby czekał na nadchodzący koniec
-No cóż, a co z resztą? Ten wampirek był jedynym zagrożeniem, mógł zrobić się niewidzialny, nawet ten siłacz był cięższy do pokonania niż wy - Shneykoyl kolejno podeszła do Sebastiana i przejechała po twarzy jej lodowatą dłonią - To twój chłopak?
-Dlaczego miał by by? - Hawk był zbity z tropu, czy ona nie próbowała go przed chwilą zabić?
-Wyglądacie na bliskich, bardzo bliskich, co prawda to robot, ale kto powiedział, że robot nie może się zabawić
-Co sugerujesz?
-Że będziesz patrzeć jak ja sie z nim bawie - Położyła dłoń na jego działku, lód zaczął powoli wdzierać się do źródła, z którego były wystrzeliwane pociści -Ah! Robocie! Ah!
-Jesteś obrzydliwa - Powiedział Hawk, ale mimo to bardziej martwił go stan psychiczny Sebastiana, który w czystej teori był molestowany
-Ah...ah....AH! - Od tej agoni Sebastian zrobił się czerwony na twarzy, a z jego działka wystrzeliła śnieżka jakby miała symbolizować konkretne zdarzenie. Hawk był widocznie zły - O bogowie! jaka to była zabawa!
-Zamknij się Shneykoyl
-Coś mówiłeś? Nie słyszałam
-Powiedziałem zamknij się! - W dłoni bohatera pojawił się znowu jego miecz, ale teraz po chwyceniu go cały nabrał barwy, jego srebrzysty oręż zmienił kolor na ciemny, wręcz krwawy, czerwony. Kolejno rzucił nim w stronę Shneykoyl, ta po zauważeniu broni nawet nie drgnęła wiedząc, że ten miecz nic jej nie zrobi. Ale się myliła. Miecz wbił się w jej brzuch, a z tego zaczęła płynąć gęsto krew
-Teraz.....walczysz........na......poważnie....? -Zapytała drżąca Shneykoyl

Miecz czym prędzej zniknął i pojawił się w dłoni Hawka gotowego do walki. Nim Shneykoyl była gotowa zaatakować Hawka ten używając daru zmusił jej rane do obfitego krwawienia. Kobieta zdążyła zatamować krwawienie zamrażając ranę. Była to mimo wszystko potężna rana, ale kobieta się nie bała. Hawk czekał na idealną okazję na atak, ale po upokorzeniu się Shneykoyl nie myślała już racjonalnie. Rzuciła się na Hawka z otwartymi dłońmi i przygotowanym zamrożeniem jego ciała.

Kiedy Hawk rozpoczął bycie zamrażanym zrobił coś czego raczej nikt się nie spodziewał, ale w agonii, każdy jest wstanie zrobić wszystko. Bohater plujnął swoją krwią do  Shneykoyl. Krew zmieniła krztałt na miecz, kolejno wbiła się w ciało kobiety, a krew wsiąkła do jej ciała. Hawk się uśmiechnął. "Zdradzę ci małą ciekawostkę o użytkownikach daru krwii" Rozpoczął "Czyjąś krew możemy kontrolować jedynie kiedy posiadasz otwartą ranę, albo kiedy twoja  krew jest gdziekolwiek nazewnątrz twojego ciała, ale własną krew możemy kontrolowąć do woli". Na te słowa Shneykoyl się roześmiała "i co z tego? Co mi zrobisz, jedynie twoja głowa jest nie zamrożona, co ci ta twoja krew da?". Hawk również się uśmiechnął "właśnie wsiąkłaś moją krew, więc teraz nasze krwii się złączyły, a to oznacza, że twoją krew też mogę kontrolować jak mi się żywnie podoba.".

Shneykoyl zatkało, zdała sobie sprawę, iż Hawk ma rację. Pczuła jak jej ciało się gotuje, a rany zatamowane lodem roztapiać, aż były widoczne. Nim Hawk coś wykombinował Shneykoyl znów zamroziła rany, ale te nawet szybciej stopniały. Spojrzała na Hawka, a ten ze wzrokiem psychola śmiał się z niej. W tym też momencie wszystkie rany zaczęły wystrzeliwywać obfitą ilością krwii. Próby ratowania się nic nie dały. W chwili agoni jedyne co mogła zrobić Shneykoyl to dobić prawe martwego Hawka, tak też położyła dłoń na jego twarzy i....

Zanim zdążyła cokolwiek zrobić pocisk Sebastiana trafił w jej głowę. Pod względem tych obrażeń Shneykoyl upada.

                                                                                         ***

Minęła godzina od tamtego wydarzenia. Sebastian nagrzał swoje ciało i po roztopieniu lodu przystąpił do roztapiania lodu trzymającego Hawka.

-Dlaczego nagle zastosowałeś taki atak - Zapytał robot 
-Nie przyjechałem tu, aby patrzeć jak umierasz - odpowiedział Hawk
-Martwiłeś się? - zapytał już lekko uśmiechając się Sebastian
-Nawet się martwiłem, twoje zdrowie psychiczne nie ucierpiało?
-Oczywiście że tak! To było brzydliwe - Po rozmrożeniu jego ręki Hawk przywołał swój miecz i zaczął skrobanie lodu, aby chodziaż trochę pomóc
-heh.... A swoją drogą wiesz w jaki sposób montuje się ten kryształ w twoim ciele? Czy musimy wracać specjalnie?
-Musimy wracać, zamontowanie czegoś takiego zajmie z kilka godzin, chyba, że mam zamontowane jakieś wejście na dar
-No cóż, zobaczymy

W ten sposób Hawk, Sebastian Kristov oraz najkrócej na polu bitwny będący Barbartar wydostali się z skutej lodu jaskini, zdobywając kryształ i wygrywając walkę z pół-bóstwem.

notka od autora,
ta scena z molestowaniem nie ma na celu romantyzować postaci Sebastiana i przeprzepraszam z góry wszystkie ofiary molestowania które to czytają i czują się urażone

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #adventure