Rozdział 27
Zmęczona zmaganiami tego dnia wróciłam do pokoju. W końcu tyle się dzisiaj zdarzyło. Poranne zamieszanie z Lokim, kłótnia bliźniaków, incydent z Hel i decyzja Boga kłamstw. Na początku córka nie była zadowolona z faktu, że jej włosy są teraz bardzo króciutkie, ale muszę przyznać, że taka fryzura dodawała dziewczynce uroku, a Loki na szczęście tylko wystopniował swoje kosmyki. Fryzjerka zlitowała się nad nim, za co byłam jej ogromnie wdzięczna, jednak nawet tak mała zmiana w wyglądzie Boga była widoczna.
Nie zastanawiając się już nad niczym, poszłam pod prysznic. Gorąca kąpiel była tym, czego teraz potrzebowałam. Po tym chwilowym wstąpieniu do nieba, wróciłam do głównej części komnaty uprzednio ubierając się w piżamę. Wzięłam do ręki książkę, którą dostałam od Lokiego i usiadłam na łóżku. Musiałam jakoś odreagować po naszej wcześniejszej kłótni. Najpierw musiałam znieść pretensje na temat tego, że zamiast przyjść do niego, to sama zajęłam się problemem z Hel. W dodatku mężczyzna nie był zadowolony, kiedy dowiedział się, że okazałam Ullrowi litość. Chociaż ja patrzyłam na to inaczej, do czasu, kiedy psotnik uświadomił mi, że matka chłopca nie mogła umrzeć przy porodzie, przechodził on zbyt gładko. Wiem, bo sama go przeżyłam. Jednak nie widziałam też powodu, by Lady Sif kłamała, w dodatku przed Odynem. Chyba, że on o tym wiedział, ale nic z tym nie zrobił. Możliwości było wiele. Zbyt wiele.
Nie widząc sensu w dalszym dręczeniu się przemyśleniami, odłożyłam książkę na stolik obok łóżka i zgasiłam wszystkie źródła jakiegokolwiek światła obecne w tym pokoju, po czym wygodniej ułożyłam się na materacu, by móc oddać się Morfeuszowi pod opiekę. I czekałam, i czekałam, jednak sen nie nadszedł. Byłam już tym zmęczona. Odkąd tutaj przybyłam, nie mogłam się wyspać, przez co stawałam się coraz bardziej marudna. Niestety robiło się to coraz bardziej zauważalne, ale też nie za bardzo wiedziałam, co z tym zrobić.
Tak więc leżałam z zamkniętymi oczami starając się zasnąć, co niestety znów mi się nie udawało. Kiedy doliczyłam do stu baranów przeskakujących przez bramkę, wpadła mi do głowy absurdalna myśl odwiedzenia Lokiego w jego pokoju. Przez chwilę starałam się ją wyprzeć z umysłu, jednak ta nie dawała za wygraną, więcej, po chwili zmieniła się w pragnienie. Cichy głosik w mojej głowie podpowiadał mi, że nic się nie stanie, jak tylko zajrzę do komnaty czarnowłosego sprawdzając, czy nie śpi. Bo w końcu, jestem jego żoną i to normalne, że chcę z nim porozmawiać, prawda?
Zanim się zorientowałam, pukałam już do drzwi od oazy spokoju psotnika. Rozczarowałam się, gdy ten mi nie otworzył, jednak ten sam cichy głosik podpowiedział mi, że przecież w Stark Tower mogłam wchodzić do jego pokoju bez pukania, przez co ciekawa byłam, czy ten przepis obowiązuje nadal. Nie mogąc się pohamować, nacisnęłam na klamkę i uchyliłam drewniane drzwi wchodząc na krok do środka. W pomieszczeniu panował półmrok przytrzymywany przez palące się w kominku małe kawałki drewna. Dzięki nim mogłam dostrzec sylwetkę Lokiego ułożonego na łóżku plecami do drzwi. I kolejna fala rozczarowania przeszyła moje serce. Mimo wszystko uśmiechnęłam się lekko przez myśl, że chociaż on ma spokojny sen i odwróciłam się w kierunku korytarza chcąc jak najszybciej wyjść, by nie obudzić mężczyzny.
- Dlaczego idziesz?- jego głos nagle przerwał ciszę. Zaskoczona zatrzymałam się i szybko odwróciłam w kierunku hałasu. Psotnik dalej nie zmienił swojej pozycji, przez co zastanawiałam się, czy jego słowa nie były wytworem mojej wyobraźni. Gdy myślałam, że już naprawdę zwariowałam, zielonooki ułożył się na plecach i przetarł zmęczoną twarz dłońmi. Chwilę później usiadł i spojrzał w moim kierunku.- Skoro już się tutaj zakradłaś, wypadałoby zostać.- dodał z lekkim uśmiechem.
Nie zastanawiając się dłużej nad tym zaproszeniem, zamknęłam drzwi prowadzące do jego sypialni i podeszłam do łóżka, na którym spoczywał mężczyzna.
- Nie zakradłam się, po prostu przyszłam.- odpowiedziałam z uśmieszkiem stając przed posłaniem. Moje słowa wywołały cichy śmiech czarnowłosego, który chwilę potem pokręcił zrezygnowany głową, przez co jego trochę krótsze, a przez to niesamowicie pokręcone włosy zafalowały.
- Będziesz tak stać?- zapytał znów patrząc w moje oczy. Wzruszyłam lekko ramionami nie dając żadnej odpowiedzi, na co psotnik westchnął zrezygnowany i ponownie położył się na łóżku, tym razem dalej, niż poprzednio, jakby robił mi miejsce i odwrócił się w moją stronę. Nie mogąc się dłużej opierać, położyłam się koło niego również obracając w kierunku Boga, po czym podłożyłam sobie dłonie pod policzek z rozbawieniem wpatrując się w zielone oczy. Milczeliśmy przyglądając się sobie, aż w końcu bóg postanowił to przerwać swoim pytaniem.
- Nie możesz spać?
- A ty?
- Pierwszy zadałem pytanie.- ciągnął rozbawiony, przez co przygryzłam wargi znów odpowiadając milczeniem, które po chwili ponownie przerwał bóg kłamstw.- Dlaczego nic mi nie mówisz?- nie widząc, co powiedzieć, uśmiechnęłam się lekko, jednak Loki, jakby ze smutkiem w oczach wyczekiwał mojej reakcji. Nie pozostało mi nic innego, jak zaspokoić jego wiedzę.
- Jakiś głosił w mojej głowie kazał mi do ciebie przyjść, więc nie opierając się, robiłam wszystko, co mi kazał.- wyznałam po cichu, jednak moje słowa wcale nie usatysfakcjonowały kłamcy, wręcz przeciwnie, w jego oczy wstąpił niepokój.
- Coś się stało? Ktoś wtargnął do twojego umysłu? Czego żądał?- zaczął wypytywać siadając przy tym, a ja zdziwiona nie wiedziałam, co zrobić.
- Nie, spokojnie, po prostu...- zaczęłam i przybliżyłam się do Boga, po czym delikatnie położyłam rękę na jego ramieniu, by ten z powrotem się położył, a gdy to uczynił, przeniosłam dłoń na jego policzek chłonąc cudowne uczucie, jakiego doznawałam czując skórę zielonookiego pod opuszkami.-... chciałam powiedzieć, że stęskniłam się za tobą.- dokończyłam lekko rozbawiona jego zachowaniem. Mężczyzna z ulgą uśmiechnął się i ułożył swoją dłoń na mojej przymykając oczy, przez co jego twarz przybrała teraz niesamowicie łagodny i błogi wyraz.
- Ale dalej jestem zła za włosy.- powiedziałam, na co Loki prychnął rozbawiony
- Są moje. Poza tym, to raptem kilka centymetrów mniej, a Hel miała uciechę.- odparł znów olśniewając mnie niesamowitym szmaragdem swych oczu
- Ale ja mam o te kilka centymetrów do zabawy mniej.- mruknęłam siląc się na smutny ton i robiąc do tego smutną minę. Loki natomiast uśmiechnął się w ten uwielbiany przeze mnie sposób nie przejmując się tym, co powiedziałam.
- Mogę ci to zaraz wynagrodzić.- odparł
- Ciekawe w jaki sposób?- rzuciłam, jednak nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Psotnik zawisł nade mną obejmując moje ręce swoimi i przywierając przy tym do moich ust. Pod ich naporem uchyliłam wargi pozwalając, by język kłamcy zaczął badać moje podniebienie tylko po to, by po chwili zacząć drażnić się z moim w szaleńczym tańcu, który wywołał gorące rumieńce na moich policzkach.
Pocałunki Boga były ostre, namiętne, pełne pożądania i szaleństwa, które idealnie pasowały do jego niebezpiecznej, a zarazem niesamowicie pociągającej natury. Już przez samo uczucie jego bliskości czułam przyjemne mrowienie w żołądku, a takie postępowanie psotnika dodawało mi energii. Jednak zachowanie czarnowłosego wskazywało niewątpliwie na jedną rzecz, przez którą uśmiechnęłam się w usta kłamcy.
- Ty również tęskniłeś.- mruknęłam na moment odsuwając się od warg czarnowłosego. Loki uspokoił się troszkę i zapatrzył w moje oczy, ja jednak nie mogłam pozbyć się uśmiechu, który zapanował w mojej duszy, gdy tylko zorientowałam się, że mężczyzna jednak nie śpi.
- Tak.- przyznał spokojnie i również uśmiechnął się. Jeszcze przez chwilę wpatrywałam się w szmaragdowe tęczówki Lokiego delektując się ciepłem, które wypełniło moje wnętrze po szczerym wyznaniu Boga kłamstw, po czym układając swoją dłoń na jego karku, przyciągnęłam go do kolejnego pocałunku pełnego pasji i oddania. Psotnik nie został mi dłużny i jednym ruchem rozerwał guziki mojej koszuli od piżamy.
- Coś ty taki niecierpliwy?- rzuciłam śmiejąc się z jego czynu
- Nie mam dziś ochoty na zabawę z guzikami.- odparł kłamca z uśmiechem przeciągając nosem po moim policzku, po czym znów zatopił się w moich ustach tym samym wywołując ciche mruknięcie z mojej strony, podczas gdy jedna z jego dłoni przeniosła się na moją talię, a przez styczność z zimną skórą Lokiego poczułam, jakby po moim ciele przeszedł przyjemny prąd wywołujący ciarki.
Tylko on jeden umiał tak działać na moje zmysły, a każda noc w jego towarzystwie była niczym błogosławieństwo zesłane z samych niebios.
***
- Loki?
- Hmm?
- Możesz mi o czymś opowiedzieć?- poprosiłam wygodniej układając się na piersi mężczyzny
- A o czym chciałabyś usłyszeć, najdroższa?- odparł leniwie głaszcząc moje włosy. Niby nic nie znaczący gest, a sprawiał mi taką przyjemność.
- Jak nas zabić?- zapytałam. Przez chwilę psotnik nie odpowiadał, jedynie poczułam, że na moment unosi głowę, zapewne by na mnie spojrzeć.
- Powinienem się bać?- odpowiedział pytaniem na pytanie z jawnym rozbawieniem w głosie
- Skąd.- rzuciłam lekko śmiejąc się. - Po prostu nie mogę wyobrazić sobie życia bez twojej denerwującej osoby obok, więc chcę wiedzieć, przy jakich urazach powinnam się o ciebie martwić, a kiedy mam wierzyć w twoje "nic mi nie jest".- wyjaśniłam z lekkim uśmiechem
- Denerwującej?- powtórzył niby urażony bóg kłamstw
- Nie mów mi, że tylko to usłyszałeś z całej mojej wypowiedzi.- poprosiłam i tym razem to on się zaśmiał.
- Mam podzielną uwagę.- mruknął.- W takim razie... Cóż. Jak już powszechnie wiadomo, nie jesteśmy nieśmiertelni. Jesteśmy znacznie bardziej wytrzymali i długowieczni, ale można nas zabić. Najłatwiej jest do tego doprowadzić poprzez wykrwawienie, porażenie energią, uduszenie, choć to jest trochę trudniejsze lub tradycyjne odcięcie głowy. I w zasadzie to tyle.- powiedział.- Chociaż nie, są jeszcze inne metody, takie jak otrucia, działania zaklęć...
- A jakich?- dopytywałam
- Strasznie ciekawska jesteś.- zaśmiał się bóg
- Czyli taka, jak zawsze.- odparłam
- Czyli taka, jak zawsze.- powtórzył kłamca wzdychając przy tym.- Z magią jest tak, że im większe ma działanie, tym trudniej jest nią pokierować. Dlatego zaklęcia, które w znaczącym stopniu wpływają na cudze życie są ciężkie do wykonania. Tak samo jest z runami. Ich wykonanie czasami zajmuje tygodnie, nie każdy też może to zrobić. Są runy działające pozytywnie, na przykład takie, które dodają energii, ale są też takie, które działają negatywnie. Najgorsza jest magia łącząca, której nie da się cofnąć. Można złączyć dusze albo ciała, ale by to zrobić, trzeba znać odpowiednie zaklęcie i runę. Słyszałem, że połączenie dwóch ciał sprawia, że jeżeli na przykład skaleczy się którąś z osób połączonych, druga poczuje to samo. Niestety tak samo jest ze śmiercią. Umrze jedno, umrze drugie. Połączenie dusz natomiast sprawia, że zjednoczone osoby przeżywają, myślą i czują to samo. Ale takie osoby bardzo łatwo skrzywdzić. Wystarczy, że jedno z nich jest słabsze psychicznie od drugiego.- kontynuował spokojnie, a ja zatraciłam się w jego głosie. Nigdy nie zwróciłam uwagi na to, jaki jest piękny i melodyjny. Z przyjemnością chłonęłam każde wypowiedziane przez niego słowo, dlatego nie mogłam wytrzymać, kiedy w pokoju ponownie zapanowała cisza.
- Dlaczego przerwałeś?- zapytałam
- Myślałem, że zasnęłaś.- wyjaśnił czarnowłosy, przez co oparłam brodę o jego żebra, by móc na niego spojrzeć.
- Nie mogłabym. Mówisz zbyt ciekawe rzeczy. Poza tym, nie zadałabym pytania, gdybym nie chciała znać odpowiedzi.- wyznałam i znów ułożyłam się na klatce piersiowej Boga. Nie minęła dłuższa chwila, gdy poczułam palce psotnika na swojej twarzy, a później jego usta drażniące moje. Uśmiechnęłam się oddając pocałunek, który tylko wzbudził uśpione we mnie pożądanie.
- Dziękuje.- mruknął Loki ponownie odsuwając się od moich ust.- Coś jeszcze chcesz wiedzieć?
- W sumie to tak. To, co się dzisiaj stało u Narviego, wiesz, to z ubraniem, to normalne?- zapytałam wywołując cichy śmiech zielonookiego
- Wiedziałem, że zadasz to pytanie.- wyznał.- Tak, to normalne. Teleportacja wymaga dużego skupienia, bo jest to przenoszenie cząsteczek z jednego miejsca do drugiego i jak ciało jest rzeczą pierwszorzędną przy teleportacji, tak ubrania czy inne rzeczy są tylko dodatkiem. A każdy dodatek wymaga dodatkowego nakładu energii i skupienia, co przy pierwszych razach jest trudne do osiągnięcia.- wytłumaczył.- Też raz zdarzył mi się taki wypadek.- dodał po chwili, przez co spojrzałam na niego z uwagą.- Tak. Kiedyś, kiedy dopiero zaczynałem przygodę z magią, moim nauczycielem była moja matka. Była specjalistką w dziedzinie magii widzialnej. Do dziś pamiętam cudowne wzory, które wytwarzała za pomocą swojej energii.- wyznał z rozmarzeniem w głosie i łagodnym uśmiechem błądzącym na ustach.- Wracając. Kiedy uznałem, że opanowałem podstawy teleportacji, poszedłem do komnaty Frigg, by pokazać jej wyniki. Niestety nie spodziewałem się, że w komnacie zastanę też Odyna. Jego obecność tak mnie zdekoncentrowała, że nic z tego nie wyszło. Po tym wydarzeniu obiecałem sobie, że to się nigdy więcej nie powtórzy. I nie powtórzyło się. Niestety dalej przy każdej teleportacji mam przed oczami jego pełen politowania uśmiech.- powiedział Loki. Końcówka jego opowieści zasmuciła mnie, bo nie spodziewałam się, że ma tak przykre wspomnienia z dzieciństwa, które w dodatku dręczą go do dziś.
Psotnik najwidoczniej zauważył moją minę, bo uśmiechnął się lekko i ucałował moje czoło.
- Teraz to tylko wspomnienie nie wzbudzające żadnych emocji, nie musisz się martwić. Nie jest ze mną aż tak źle.- dodał z pewną dozą rozbawienia w głosie. Jego zachowanie tylko potwierdziło wypowiedziane na głos słowa, mimo wszystko dalej było mi go żal. Dla poprawienia humoru, tylko nie wiedziałam czyjego, krótko pocałowałam miękkie wargi mężczyzny.
- Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz.- wyznałam po chwili.
- Mmm?
- Jakim cudem masz aż tyle zdolności magicznych? W dodatku, że tak dobrze nad nimi panujesz. Ja tak nie potrafię.- wyjaśniłam
- Wiesz, nie wszystkie zdolności są wrodzone. Niektóre są nabyte.- odparł czarnowłosy
- Nabyte?- powtórzyłam zaskoczona
- Tak. Telekinezę na przykład wyćwiczyłem.- ciągnął
- Naprawdę?
- Naprawdę. Dlatego..- zaczął i westchnął.- Na przykład dlatego retrospekcje wspomnień są takim niebezpiecznym przedsięwzięciem. I dlatego też, nawet, kiedy zdejmujesz barierę założoną na swoim umyśle, to nie za bardzo mogę wyczytać to, czego mi nie udostępnisz.- kontynuował
- Ciekawe.- przyznałam
- Jeszcze jakieś pytania, czy skończyłaś przesłuchanie?- zapytał psotnik z lekkim uśmiechem
- Hmm, nie wiem. Musiałabym się zastanowić.- rzuciłam udając zamyślenie
- A mogę teraz ja zadać pytanie?- poprosił zielonooki, przez co zerknęłam na niego zdziwiona. Zazwyczaj to ja prosiłam o wyjaśnienie czegoś lub odpowiedź na jakieś pytanie, Loki zazwyczaj nie zawracał sobie głowy takimi sprawami.
- Pytaj.
- Jakim cudem mnie pokochałaś?- uśmiechnęłam się lekko na te słowa. Czyli dalej stanowiło to dla niego zagadkę...
- A wiesz..- zaczęłam i wzruszyłam ramionami.-..kiedy cie poznałam, pomyślałam sobie "niezłe ciacho, w dodatku bóg, młody, do tego książę, w sumie niezła partia".- rzuciłam żartobliwie
- Mogłem się tego spodziewać.- odparł z rozbawieniem psotnik i znów delikatnie wplątał palce w moje włosy.- A tak naprawdę?
- Tak naprawdę, powiadasz?- mruknęłam i westchnęłam.- Pamiętasz, co odpowiedziałeś na moje pytanie dotyczące twojego ataku na Nowy York?- zapytałam.
- Mm... Nie, nie pamiętam.
- Kiedy cię zapytałam, czy chociaż było warto, odpowiedziałeś, że było. I w tym "było" było coś, co kazało mi spojrzeć głębiej, niż dotychczas. I tak oto przestałam postrzegać cię, jako więźnia S.H.I.E.L.D., tylko jako równego sobie. Potem zaczęłam spędzać z tobą trochę więcej czasu, zaczęliśmy rozmawiać, odkryłam kilka twoich tajemnic. Ale... ale wszystko się zaczęło, kiedy mnie odtrąciłeś. Ból, jaki mi wtedy towarzyszył, uświadomił mi, jak ważny się dla mnie stałeś. I jak bardzo przestałam sobie radzić z szarą codziennością, gdy zabrakło w niej ciebie.- wyznałam spokojnie, po czym spojrzałam na Lokiego. W jego oczach było coś, czego nie mogłam rozszyfrować, przez co zapragnęłam wiedzieć, o czym myśli.- Od tamtego czasu słowo "było" jest moim ulubionym. Dlatego poprosiłam cie, żebyś nie ukrywał swoich uczuć i mówił to, co myślisz. Bo wszystko zaczęło się właśnie od tego "było".- dodałam. Bóg kłamstw jeszcze przez chwile się we mnie wpatrywał, po czym przywarł do moich ust. Jego pocałunki jeszcze nigdy nie miały takiego charakteru. Były delikatne, ale i pełne pożądania, zawierały miłość, a zarazem nienawiść. Tak sprzeczna mieszanka uzależniała i to w takim stopniu, że w duchu błagałam, by ta chwila trwała wiecznie.
- Dlaczego poznałem cię tak późno?- zapytał z jawnym smutkiem mężczyzna ponownie patrząc w moje oczy
- Najwidoczniej wcześniej nie byliśmy na to gotowi.- odparłam z lekkim uśmiechem i przeciągnęłam dłonią po policzku kłamcy. Ten nie odpowiedział, a na jego twarzy dalej wymalowany był smutek, co trochę zaczęło mnie martwić.- Powiedziałam coś nie tak?- zapytałam niepewnie. Mężczyzna przez chwile nie reagował, jednak potem delikatnie zaprzeczył ruchem głowy.
- Ideał, po prostu ideał.- szepnął patrząc głęboko w moje oczy. Nie wiedziałam, jak zareagować na jego słowa, bo przecież... Ja? Idealna? Daleko mi do tego. Na szczęście nie musiałam odpowiadać, bo psotnik tylko ucałował moje czoło i zajął swoje dawne miejsce.- Spędzisz tę noc przy mnie?- zapytał
- Tę i każdą następną, jeżeli tylko zechcesz.- zapewniłam uśmiechając się i delikatnie przytuliłam się do mężczyzny. Ten nie został mi dłużny i objął mnie ramionami powodując przyjemne ciepło, które rozeszło się w moim sercu.
Tak. W taki sposób mogłabym spędzać każdą chwilę mojego życia.
________________________
Ha!
Kto myślał, że obetnę Lokiego na łyso?
Wiem, potrafię być bezduszna, ale nie do tego stopnia :p
Co do rozdziału. Nie wiem, co mnie tknęło by napisać coś takiego, ale moim zdaniem fajnie wyszło ;)
I niestety przede mną pracowity tydzień, więc nie będę miała za dużo czasu na pisanie, ale postaram się.
Pozdrawiam.
A. J. Hallen
Ps. Tak mógłby wyglądać Loki. I w zasadzie pasuje mu ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro