Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29

Viv

- Dalej masz zakaz odzywania się do mnie - gdy tylko Tony zaczął mówić, Loki gestem dłoni kazał mu zamilknąć.

- To jak mam niby zadać ci..

- Sza - Psotnik tylko odwrócił głowę.

- Dobra, to ja to zrobię - zarządziła Nat.

Nie dziwiłam się Lokiemu. Po tym, czego dowiedziałam się o wycieczce Tonego i dzieciaków, sama nie wiedziałam, czy mam zabić bruneta za pomocą gołych rąk, czy nie wypuszczać bliźniaków z uścisku.

Ale, że była to nasza ostatnia noc na Ziemi, a bliźniaki już i tak wróciły do domu, to nie miałam za dużego wyjścia, jak po prostu puścić mimo uszu wiadomość o wydarzeniach poprzedniej nocy i cieszyć się klasyczną popijawą w gronie Avengers, w końcu przechodząc nad ostatnimi wydarzeniami i odcinając się od nich grubą kreską. 

Loki jednak nie miał tego zamiaru.

- Tylko przypominam, w granicach rozsądku - bóg przystał na propozycję Natashy i chwycił leżącą na stole butelkę taniej wódki, którą kręciliśmy między sobą.

- Wyzywam cię...- ruda przymrużyłam oczy, uśmiechając się jednocześnie w ten niebezpieczny sposób -...byś przez dziesięć minut przyjął iluzję, jakbyś ważył dwieście kilo.

Prychnęłam śmiechem, podobnie jak reszta drużyny. Gruby Loki? Tego jeszcze nie było.

- No bez przesady - Psotnik zaśmiał się z zażenowaniem.

- Nie wykręcaj się, już za późno - dodał rozbawiony Thor, pociągając kolejny łyk jakiegoś alkoholu z kufla.

Pili to wraz z Lokim i Stevem, podobno pochodziło z Asgardu i przez setki lat marynowało się w beczkach z pozostałości floty jakiejś Brunhildy*. Nie wiedziałam, o kogo dokładnie chodziło, nie zmieniało to jednak faktu, że ten alkohol zdecydowanie nie pasował moim gustom. Więc musiałam zadowolić się winem.

Winem, którego teraz musiałam się napić, by jakoś stłumić śmiech, który cisnął mi się na usta, gdy tylko Loki nałożył na siebie iluzję.

Wyglądał naprawdę satyrycznie.

A cała scena była jeszcze zabawniejsza, gdy mężczyzna próbował zakręcić butelką. Przez sporych rozmiarów brzuch nie dał rady wychylić się bardziej, niż na kilka centymetrów.

- Na wszystkich bogów, dlaczego?- Psotnik zaśmiał się sam z siebie, przyglądając się swoim pulchnym paluszkom. Były takie urocze i okrąglutkie!

- Następnym razem wybierz w końcu prawdę - poleciła Wanda, podpierając głowę na ręce.

- A o co chciałabyś mnie zapytać, gdybyś mogła?

- No nie wiem, na przykład...- dziewczyna faktycznie zastanowiła się przez chwilę.- Czy atak na Ziemię sprawił ci jakąś przyjemność?

- Tak - Loki odpowiedział nawet bez chwili zawahania. A widząc zaskoczony wzrok Wandy, tylko prychnął.- Właśnie dlatego nie wybieram pytań. Jakiej odpowiedzi się spodziewałaś?- dodał rozbawiony.

Psotnik uznając temat za skończony, w końcu nieporadnie zakręcił butelką. Ta trzykrotnie zatoczyła koło, by zatrzymać się na Kapitanie.

- No nie no - zaśmiał się blondyn, również zaglądając do kieliszka.

- Prawda czy wyzwanie?- zapytał Psotnik, po chwili dziwnie przyglądając się sobie.- Już się spociłem, to okropne - zaśmiał się dodatkowo.

- Prawda - Steve nie przejął się komentarzem boga. Albo właśnie go potwierdził. Już nie byłam pewna.

- Jak się czułeś, kiedy po wyjęciu z lodu jakiś czarnoskóry mężczyzna śmiał skorzystać z tej samej toalety, co ty?

- Chwila, co?- Wanda nieco ożywiła się.

- Kapitan Ameryka zasnął snem prawie wiecznym przed wywalczeniem przez mniejszość czarnoskórą równych praw w USA - wyjaśnił Clint.- Więc, w chwili wypadku, Steve żył w świecie, w którym potocznie zwani murzyni nie mogli nawet skorzystać z tej samej toalety, co on. Jednak, gdy się obudził, świat się zmienił. Ale nie on - podsumował szatyn, który najwidoczniej podłapał zamysł Lokiego.- Dobre pytanie - dodał, uśmiechając się półgębkiem do czarnowłosego.

- Było nieco inaczej - Steve ruchem dłoni przystopował domysły kolegów.- Może i świat tak działał, ale nie ja...

W międzyczasie, gdy Steve zaczął swoją opowieść, ja nachyliłam się w kierunku Psotnika.

- Uroczo wyglądasz - szepnęłam.

Loki, słysząc moje słowa, spojrzał na mnie, marszcząc przy tym brwi. Co przy jego wystającym czole dawało naprawdę zabawny efekt.

- Jakiś fetysz?- odmruknął.

Wzruszyłam ramionami.

- Może?- mrugnęłam do niego, następnie przytulając się do jego ręki.- Boże, nigdy nie byłeś taki mięciutki!- dodałam zachwycona. Faktycznie, przyzwyczajona do twardych jak skała mieści mężczyzny, czułam się nad wyraz dobrze mogąc wręcz zatopić się w jego ciele.

- Tak, i spocony - prychnął.

- Kojarzę kilka sytuacji, w których ci to nie przeszkadzało - szepnęłam dwuznacznie, na co Loki jedynie zaśmiał się gardłowo, doskonale rozumiejąc mój żart.

-...także nie byłem zwolennikiem takiego stanu rzeczy - z powrotem wsłuchałam się w słowa blondyna.- Fakt, nieco zdziwiłem się, widząc Fury'ego pierwszy raz, ale gdy dowiedziałem się, jak potoczył się świat, to byłem wręcz zadowolony.

- Spodziewałem się ciekawszej opowieści, ale cóż - Psotnik rozłożył ręce w geście lekkiego zawodu.

- Wybacz, że nie spełniłem twoich oczekiwań - głos Capa pobrzmiewał sarkazmem.

Zakręcił szybko butelką i uniósł na mnie ucieszony wzrok, gdy szyjka w końcu zatrzymała się.

- Prawda - wyprzedziłam pytanie blondyna.

- No dobrze - blondyn założył ręce na piersi i przyjrzał mi się dokładnie, wyraźnie zastanawiając się nad pytaniem. W końcu jednak uśmiechnął się i lekko skinął brodą w moim kierunku.- Twoja obrączka. Masz na niej jakiś grawerunek? 

- Uuu, poznamy romantyczną stronę Lokiego - prychnęła Nat, chowając się za kieliszkiem wódki wychylanej z Tonym.

Ja jedynie uśmiechnęłam się pod nosem, podświadomie przeciągając palcem po onyksowym pierścionku. Fakt, miałam w jego wnętrzu wygrawerowany napis. Nie uważałam jednak, że powinnam czytać go na głos. Więc szukając akceptacji Lokiego, spojrzałam znacząco w jego kierunku.

- Facet zdominowany przez kobietę to pantofel - usłyszałam z boku wypowiedź Clinta.- A baba zdominowana przez faceta to...?- znacząco zawiesił głos, rozglądając się po naszej grupie, szukając odpowiedzi i tym samym komentując moje zachowanie względem Psotnika. 

- Kobieta - odpowiedział zadowolony z siebie Thor, spotykając się z negującym, ale szczerze rozbawionym pomrukiem ekipy.

- To było prostackie, nawet jak na ciebie - słowa Wandy wybiły się poza mruczeniem innych.

- Nawet jak na mnie?- Thor udawał urażonego, odstawiając swoją szklankę mocnym gestem.

- Ej, ej, ej - Steve uspokoił przyjaciół, ponownie skupiając się na mnie.- Dalej nie usłyszałem odpowiedzi.

Więc nie pozostało mi nic innego, jak uśmiechnąć się do siebie i ściągnąć obrączkę z palca.

- Pozwolę sobie najpierw przeczytać oryginał, a potem wam go przetłumaczyć - odparłam, po czym odchrząknęłam i skupiłam się na kilku symbolach wybitych wewnątrz biżuterii.- Den se agapo arketa.

- Bla blablabla bla - przedrzeźniał mnie Tony.- Tyle zrozumiałem. 

- Bo jesteś et fjols - odpowiedział mu Loki i nie dziwiłam się, że jego odpowiedź wywołała rozbawienie tylko moje i Thora. Bo tylko my zrozumieliśmy, że Psotnik właśnie nazwał Tonego inteligentnym inaczej, delikatnie mówiąc. Ale brunet, nie znając staronordyckiego, nie mógł tego wiedzieć. 

- Dlaczego mam wrażenie, że właśnie zostałeś obrażony?- Steve prychnął pod nosem, jednak nie był wstanie przerwać tej wyrafinowanej walki na spojrzenia między mężczyznami. 

Udało się to dopiero Natashy, która po prostu rzuciła w Tonego różową pianką marshmallow.

- Dobra tam, jesteś kolejkę do tyłu. Radzę ci to szybko nadrobić, bo inaczej baba cię przepije - mruknęła, unosząc pusty kieliszek nad stół. 

- O nie, tak to nie będzie - zarządził miliarder.- Gruby, podaj wódkę - dodał, wyraźnie zwracając się do Lokiego. I nie dziwiło mnie, gdy Psotnik nawet się nie ruszył, wciąż wbijając spojrzenie w miliardera. 

- Jak dzieci - westchnęłam więc, wychylając się nieco do przodu i sięgając po szklanką butelkę, uzupełniłam kieliszek bruneta z wyuczoną już wprawą.- Masz, człowieku, napij się i daj mu już spokój.

- To on zaczął - bronił się, szybko wypijając dopiero co uzupełnioną kolejkę, po czym już samemu nalał sobie następną. A gdy kieliszek ponownie opustoszał, spojrzał zwycięsko na Wdowę.- Teraz to ty się spóźniasz. 

- Dacie kiedyś Viv odpowiedzieć?- Wanda wróciła do poprzedniego tematu, przez co prawie wszystkie pary oczu zwróciły się ku niej.- Naprawdę chciałabym dowiedzieć się, co to znaczy.

- Nie kocham cię wystarczająco - przetłumaczyłam.- Ale w starożytnej grece. 

Loki miał identyczny napis, ale nordyckimi runami. Był to jego pomysł, zarówno języki cytatów, jak i sam cytat. Dlatego też nie dziwiło mnie, gdy moje słowa raczej nie spotkały się z pozytywnym odbiorem moich przyjaciół. 

- No, faktycznie romantyczne - prychnął Clint, wychylając kufel piwa. 

- Teraz już wiem, kogo prosić o rady związkowe - dodała równie rozbawiona Wanda. 

Spojrzałam na Lokiego. Pomimo raczej kpiących komentarzy, nie widziałam w jego oczach jakiegokolwiek nacisku czy nawet potrzeby wyjaśniania tematu. I bardzo mnie to cieszyło, bo sama też uważałam, że prawdziwy sens tych słów był tylko dla nas. 

W końcu, nie kocham cię wystarczająco było tylko początkiem sentencji. Bo cała brzmiała nie kocham cię wystarczająco... jak na to zasługujesz. 

- Grunt, że mi się podoba - ukróciłam sprawę. 

- Bo nie możesz powiedzieć nic innego, już i tak za późno - zaśmiała się Nat.

- Mogę?- tym razem to Loki przerwał poprzedni temat. Ruda popatrzyła na siedzącego obok boga, po czym wyciągnęła z kieszeni jeansów telefon i szybko zrobiła mu zdjęcie.- Już tak. 

Więc Psotnik bez ociągania zdjął z siebie iluzję, wracając do swojej poprzedniej postaci.

- Od razu lepiej - westchnął, po czym ponownie zwrócił się do Nat.- Albo to usuniesz...- nawiązał do wykonanego chwilę temu zdjęcia -...albo obudzisz się łysa. Twój wybór. 

- Jeśli obudzę się łysa to ty obudzisz się bez rąk - Wdowa odbiła komentarz. 

Nie wiem, skąd, w dłoni Psotnika pojawił się nóż motylkowy, który ten zręcznie rozłożył, obracając nim kilka razy między palcami. Kłopot w tym, że był to nóż Natashy. 

Loki spokojnie przyjrzał się ostrzu, uśmiechając się pod nosem.

- Świeżo naostrzony - przyznał, następnie równie sprawnie składając broń i oddając ją powątpiewającej właścicielce.- Choć i tak na nic ci się zda w walce ze mną. 

- Przekonajmy się - Nat z wyzwaniem w oczach i pewnym siebie uśmiechem nachyliła się do Lokiego. 

- A możecie potem? Albo najlepiej wcale?- przerwałam, przyciągając Psotnika za ramię do siebie.- Lubię jego ręce, jeszcze mi się przydadzą. 

- To lepiej pilnuj go w nocy. Inaczej ja go przypilnuje - to zdanie zabrzmiało bardziej dwuznacznie, niż bym tego chciała. A miny zarówno Natashy, jak i Lokiego tylko to potęgowały. Bo naprawdę miałam wrażenie, jakby flirtowali, a ja nie mogłam tego powstrzymać. 

- Och, obrzydliwe. Chyba muszę się napić - westchnęłam w końcu, chwytając za swój kieliszek i wypijając całą jego zawartość. 

- Spoko, moje łóżko jest wolne - Stark uzupełnił mój alkohol, mrugając do mnie porozumiewawczo. 

- Tak, błagam, weź mnie do siebie. 

Gdy tylko skończyłam to mówić, poczułam, jak Loki obejmuje smukłymi palcami linię mojej szczęki, władczo zwracając mnie w swoim kierunku.

- Chyba się zapędziłaś, księżniczko - prychnęłam, słysząc, w jaki sposób mnie określił.- Jesteś moja.

- Ta?- mruknęłam, poddając jego słowa wątpliwościom i naprawdę chciałam odsunąć się od stołu, by podejść do Tonego i usiąść mu na kolanach. Tylko po to, by zirytować Lokiego.

Ale on, jakby doskonale o tym wiedząc, pocałował mnie głęboko i niechlujnie, zupełnie nie tak, jak wypada całować się w towarzystwie. I nie przeszkodziła mu nawet pełna rozbawionego zniesmaczenia salwa Avengers.

- Tak - potwierdził z powagą, wciąż przyglądając mi się z tym prawdziwie pierwotnym pożądaniem, od którego mimowolnie zrobiło mi się gorąco.

Lecz nagle między naszą dwójkę wciął się strumień wody.

Nim się zorientowałam, Loki wychylił się do przodu, by wyrwać Tonemu.... pistolet na wodę?

W akompaniamencie śmiechów drużyny próbowałam zorientować się w sytuacji, gdy Psotnik wbijał w miliardera naprawdę mocne spojrzenie, na tyle, by zmyć z ust bruneta resztki uśmiechu.

- Naprawdę się o to założyliście?- mruknął zniesmaczony Loki, wciąż nie spuszczając wzroku z Tonego, mimo to, już luźniej oparł się o krzesło, zarzucając jedną rękę na mebel.

- Co?- zaśmiałam się, wciąż niepewna, o co chodzi?

- Tak - odpowiedział Clint, który wciąż nie mógł pohamować śmiechu. W końcu jednak uspokoił się nieco i spojrzał w moim kierunku.- Sory za to, ale założyłem się z Tonym, że nie opryska go wodą, gdy tylko zacznie się do ciebie przy nas dobierać.

- Chryste, serio?- prychnęłam równie rozbawiona ich głupim pomysłem.

Loki natomiast zagryzł lekko zęby, choć widziałam, że nie był zły. Nie mniej jednak znałam go za długo, by wiedzieć, że nie pozwoli się tak traktować. Więc na pewno obmyślał już plan zemsty.

- O co się założyliście?- dopytał, dalej miażdżąc dziwnie cichego miliardera spojrzeniem jadowicie zielonych oczu.

- W sumie... o przekonanie - łucznik wzruszył ramionami.

- Uuu...- usłyszałam gardłowy śmiech Psotnika.- Za tak małą stawkę kara będzie jeszcze bardziej dotkliwa.

- Ej, nie ma tak - westchnął niezadowolony Stark, następnie patrząc prosto na mnie.- Weź mu coś powiedz, nie bądź taka!

- Należy ci się, za spowodowanie wypadku z moimi dziećmi w samochodzie - uśmiechnęłam się z przekąsem.

- Po pierwsze, to nie był wypadek, a zwykła kolizja. Po drugie, to Narvi prowadził, nie moja wina, że nie nauczyłaś go jeździć. Po trzecie, to nie ja w tym czasie piłem z pewną Rosjanką w tanim barze, więc nie możesz mnie tak oceniać - pokiwał na mnie palcem jak rasowa, pusta blondyna.

- Tak, tak. Tylko winni się tłumaczą.

- Nie no, serio, Loki...- wtrącił Clint.- Nie bądź już takim złolem, odpuść mu. Trochę wody krzywdy ci nie zrobi. Napij się, wyluzuj i gramy dalej.

Uuu, szybko zrozumiałam, że szatyn stąpał po bardzo cienkim lodzie. Bo już pomijając nasze docinki, ten ich zakład faktycznie mógł nadszarpnąć ego Lokiego. A zawsze, gdy tak się działo, bardzo trudno było zapanować nad temperamentem Psotnika.

I choć wyraz jego twarzy czy nawet postawa w zasadzie się nie zmieniły, to wystarczył mi rzut okiem na Lokiego, by zorientować się, że faktycznie przyjął te uwagi bardziej, niż powinien.

- Ajjj...- mruknęłam, odwracając głowę i chowając się za kieliszkiem pitego wina.

- Co?- łucznik popatrzył po grupie.- Powiedziałem coś nie tak?

I gdy już spodziewałam się prawdziwej katastrofy, nagle zauważyłam, że Nat nachyla się nad Lokim, szepcze mu coś do ucha, a Psotnik tylko uśmiecha się w ten cyniczny sposób, następnie oblizując wargi. 

Jeszcze nigdy nie byłam tak ciekawa tego, co ktoś do kogoś powiedział, jak w tej chwili.

- Shadu yu liktumkunushi Shadu yu li yixsi kunushi** - słowa wypłynęły z ust boga jak najlżejsza melodia, praktycznie nie pozostawiając po sobie śladu.

Do momentu, w którym Tony nie zaczął mieć jakby tików nerwowych, niczym podczas zespół Tourette'a, a Clint nie wydał z siebie odgłosu przypominającego beczenia kozy.

Widok Starka, który na raz przeklina i uderza się w głowę, oraz Hawkeya, który z oburzoną miną co chwila meczy był tak nieprawdopodobny, że wydusił z nas resztki śmiechu.

Ale mojej uwadze nie umknął fakt, że Nat opierając się na ramieniu Lokiego, podziękowała mu.

Wiedziałam, że tylko żartowali. W końcu, Wdowa na pewno nie planowała odbić mi męża. A tym bardziej Lokiego. Mimo to, poczułam się dziwnie nieswojo, więc, by nie tracić dobrego humoru, chwyciłam za pustą butelkę wódki i zakręciłam nią kilkukrotnie, tym samym wracając do gry.

A gdy szyjka zatrzymała się w kierunku Clinta, spojrzałam znacząco na Lokiego.

- Weź go odczaruj - poprosiłam.

- Już?- zamiast Psotnika, odpowiedziała Nat.- Do twarzy mu z tą kózką.

- Jakoś muszę zadać mu pytanie - wzruszyłam ramionami, następnie wracając wzrokiem do Psotnika i chwytając go pod stołem za dłoń.- Tonego możesz zostawić.

- Bo przestanę cię lubić...- zagroził Stark, po czym dodał -..Kurwa, chuj..- i mocnym gestem odchylił głowę pod dziwnym kątem. A gdy napad minął, skrzywił się, przeciągając dłonią po karku.- Au.

- Fakt, on sam dostarcza mi wystarczająco zabawy - Loki przymrużył oczy, spoglądając na miliardera, po czym szepnął pod nosem 'zumri'.

- Kawał chuja z ciebie - pierwsze słowa, które wypłynęły z ust Clinta znów wywołały rozbawione prychnięcia naszej ekipy.

- Nie wiedziałem, że podglądałeś, gdy się przebierałem - Psotnik założył ręce na piersi.

- Ooo - Nat pomachała ręką, jakby coś z niej strzepywała.- Przegrałeś, stary.

- Miałeś go odczarować, a nie zmienić na kolejnego Tourete'ta - dodał szczerze rozbawiony Steve.

- Prawda czy wyzwanie?- przerwałam tę niekończącą się wymianę wrednych komentarzy.

A Clint jeszcze przez chwilę mierzył się z Lokim spojrzeniami, by w końcu prychnąć i odwracając głowę, pociągnąć spory łyk piwa.

- Prawda - powiedział, wracając do mnie spojrzeniem.

- Jaką supermoc chciałbyś mieć?- to pierwsze, co przyszło mi do głowy.

I miałam wrażenie, że moje pytanie było naprawdę luźne. Jednak łucznik minimalnie spuścił wzrok, szczerze zastanawiając się nad odpowiedzią.

- Teleportacja - wyznał w końcu, z uśmiechem majaczącym na ustach.

- Nie dość, że mnie podglądasz, to jeszcze kopiujesz - mruknął Psotnik, cmokając pod nosem.- Słaby z ciebie przeciwnik.

- Byłby słabym przeciwnikiem, gdyby umiał się teleportować - Wanda skinęła głową na zaskoczonego łucznika.- A, że nie umie, to nie jest nawet tym, więc nie musisz się przejmować. 

- Ej, to był cios poniżej pasa - niezadowolony głos szatyna przebił się przez rozbawiony szum panujący nad stołem. 

- Akurat na to da się zaradzić - zaśmiał się Thor znad szklanki.- Mieliśmy w Asgardzie taki artefakt, Monolit. Umożliwia podróże między wymiarami, a, że został skradziony, to wystarczy, że go znajdziesz i będziesz mógł zostać magicznym łucznikiem.

- Wow, jaki progres - Nat udała zachwyt.- Łucznik, który może teleportować się za plecy wroga i strzelić w niego z łuku, tylko po to, by potem teleportować się dalej i strzelić z dalszej odległości. Wyobrażacie to sobie? Jak to by zmieniło nasze możliwości bojowe! 

- Śmiej się, śmiej - prychnął Clint, znów popijając piwo.- Zobaczysz, znajdę to cacko i teleportuję cię prosto do meliny żuli i narkomanów i wtedy...

Jednym uchem przysłuchiwałam się droczeniom przyjaciół, jednak głównie skupiłam się na Lokim, który dziwnie spoważniał. Nie wiedząc jednak, o co może chodzić, nachyliłam się w jego kierunku, chowając usta za jego uchem.

- Coś nie tak?- szepnęłam.

- Trochę - odparł luźno, rzucając mi krótkie spojrzenie.- Z Asgardu zniknął magiczny artefakt. To trochę niecodzienna sytuacja, Odyn zazwyczaj pilnuje swoich zabawek. A jeśli nie, i w dodatku Thor tak luźno do tego podchodzi, może oznaczać, że Odyn chciał, by Monolit zniknął z jego skarbca. Więc być może, gdzieś tam, w galaktyce, czai się ktoś na usługach Wszechojca, mogący pojawić się w dowolnym miejscu i zniknąć niezauważenie chwilę później.

Przez chwilę wpatrywałam się w Lokiego, by w końcu prychnąć. Dlaczego zawsze widział najgorsze scenariusze? I dlaczego wszystko łączył z Odynem? 

- Chyba naprawdę musisz się napić - mruknęłam, przysuwając mu szklankę. Psotnik spuścił na nią wzrok, w końcu wzruszając ramionami i po raz kolejny zamoczył usta w alkoholu.

- Może - przyznał, by spojrzeć na brata.- Kiedy zauważyliście kradzież?- dopytał, zwracając na siebie uwagę blondyna. 

- W zasadzie...- widziałam lekkie zakłopotanie Thora -...to niedawno. Ten, kto to zrobił, zostawił dokładną replikę Monolitu w sali. Więc tak na dobra sprawę, nie wiemy, ani kto, ani nawet kiedy to zrobił. 

- A więc to tak - zaśmiał się Clint.- Próbujesz podpuścić mnie, bym za darmo znalazł wam ten cały Monolit, bo wam się nie chce. A ja ci ufałem.

- Oj tam, od razu za darmo. Przecież mógłbyś potem z niego trochę pokorzystać. Jak dla mnie to uczciwy układ - Thor machnął na niego ręką. 

- Mam nadzieję, że padnie na ciebie - łucznik chyba liczył, że gdy zakręci butelką, kolejka padnie na Gromowładnego, dla którego najwidoczniej miał już gotowe jakieś wyjątkowe zadanie. 

Niestety, szyjka ponownie zatrzymała się na Kapitanie.

- Tym razem ci się upiekło - Clint wskazał palcem na Thora, szybko wracając wzrokiem do Steve'a.- Pytanie czy wyzwanie.

- Tym razem może wyzwanie - przytaknął, jakby potwierdzał swoją decyzję. 

- Zatańcz macarenę. 

Gdy tylko szatyn wypowiedział zadanie, po sali rozeszły się owacje. I choć Steve wyraźnie nie chciał wykonywać tego wyzwania, w końcu pod naszym naporem wstał od stołu i odszedł kilka kroków w głąb salonu, zaczynając lekko kiwać się w rytm lecącego z głośników utworu, by w końcu dać się ponieść zabawie.

Sama nie mogłam powstrzymać śmiechu, bo Steve nie umiał tańczyć. Po prostu. I nawet tak prosty układ, jak w przypadku macareny, wyglądał w jego wykonaniu niesamowicie. 

- O co chodzi?- Loki nachylił się w moim kierunku.

- Macarena to taniec, który znają wszyscy ziemianie. Naprawdę, wszyscy. Nie wiem, skąd, nie wiem, jak ani dlaczego, ale tak jest. I cały taniec opiera się na tych kilku ruchach.

- Wybitne - zakpił, ponownie pijąc alkohol. 

Nie zdziwiło mnie, gdy już po pierwszych taktach, poza Stevem, na parkiecie znalazła się Nat, Wanda i Tony. A po chwili, i sam Clint. Przez chwilę nawet myślałam, by wyciągnąć do tańca również Lokiego, ale szybko zrozumiałam, że prywatnie, jedynie przede mną, może i by nawet spróbował. Ale na pewno nie w obecności Avengers. 

Więc po prostu odpuszczając, sama wstałam od stołu i odprowadzona wzrokiem Psotnika, tanecznym krokiem dołączyłam do przyjaciół. A widząc, że Loki wyciągnął telefon, by nagrać całą scenę, nie mogłam się powstrzymać. 

- Co miałam zrobić?- zaczęłam cytować tekst piosenki wraz z podkładem, zatrzymując się między Clintem, a Tonym.- Był daleko za miastem, a jego dwaj koledzy byli taaacy przystojni*** - wysyłając Lokiemu wyzywające spojrzenie, sensualnie zakręciłam biodrami, jednocześnie przesuwając dłońmi po ciałach zdecydowanie zbyt zadowolonych z tego chłopców.

Och, już wiedziałam, że tego pożałuję. Sam jego ostrzegawczy wzrok dał mi to jasno do zrozumienia. A gdy Tony objął mnie ramieniem nisko w talii, pojęłam, że nie było już odwrotu. 

Ale i tak warto było. Tej nocy zamierzałam świetnie się bawić. I świetnie się bawiłam.

________________________________________________
*Kojarzycie scenę z Avengers: Wiek Ultrona, gdy na początku filmu coś tam pili? Thor serio wtedy wspomina o flocie Brunhildy. I moim zdaniem to się pięknie łączy z motywem, że nasza ulubiona Walkiria to alkoholiczka 😂

**Fragment zaklęcia z Nekronomikonu

*** "What was i supposed to do? He was out of town and his two friends were so fine" - tłumaczenie cytatu z piosenki Macarena zespołu Los Del Rio

Next: 11.09

A. J. Hallen

Ps.

Media:

Obraz pochodzi z platformy Pinterest

Video: Los Del Rio - Macarena 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro