[2] Different
[JIMIN]
Yoongi jest denerwujący.
On naprawdę mnie wkurza.
Nienawidzę tego, kiedy ludzie traktują mnie bez powodu jak kupę brudu. Właściwie w ogóle na to nie zasługuję, zawsze staram się być dla niego takim miłym, a on co?
Normalnie nie jestem typem, który przez ludzi traci nerwy, ale on doprowadza mnie do białej gorączki.
No cóż, zajmę się lepiej ważniejszymi sprawami.
Kiedy wychodzę ze szkolnego budynku, gdzie wita mnie dobra pogoda, mam ochotę położyć się na ziemi, by przeturlać w promieniach słońca, ale byłoby to komiczne i dziwne, więc lepiej nie.
Jadę następnym autobusem i jestem w domu kilka minut później. Moja rodzina i ja przeprowadziliśmy się do nowego miejsca, w spokojniejszej okolicy, kilka miesięcy temu.
Od tamtego czasu, każdego dnia, gdy wracam do domu, mam wrażenie jakbym był na urlopie.
Przechodzę przez ogród, gdzie już czuję zapach jedzenia.
- Hej mamo – witam się z nią, stoi przy piecu i napełnia małe miseczki jedzeniem.
- Hej Jimin, przyszedłeś idealnie na czas – uśmiecha się do mnie.
Siadamy do stołu i jemy, dopóki wszystko nie znika.
Mojej siostry i taty nie ma w domu. Niestety ona studiuje zagranicą, a ojciec ma dużo pracy w swojej firmie.
Niemniej jednak cieszy mnie każda sekunda, którą spędzam z moją mamą.
- Jak dzień? – Chce wiedzieć.
- Bywały lepsze – mówię swoje zdanie.
- Coś się stało? – Mama wydaje się być tym faktem zaniepokojona.
- Nie, nic szczególnego.
Rzuca mi pytające spojrzenie, ale nie chcę się jeszcze bardziej tego dnia denerwować.
- Dziękuję za jedzenie. Pójdę się pouczyć – żegnam się i ruszam do pokoju. Jest to miejsce, które w tym domu lubię najbardziej. Duże i ciemne pomieszczenie, a do tego połączone jest z tarasem na dachu, z którego mogę obserwować całe sąsiedztwo.
Ale teraz, najpierw obowiązki, potem przyjemności.
Robię resztę mojej pracy domowej, której nie wykonałem podczas wcześniejszych zajęć i uczę się już parę następnych tematów. Gdy sądzę, że jestem solidnie przygotowany, na dworze jest już ciemno, mimo to, nie czuję nawet minimalnego zmęczenia.
Spanie moim zdaniem jest całkowitą stratą czasu. Są lepsze rzeczy, które można w tym czasie robić. Chwytam MP3, przebieram się w wygodniejsze ubrania i ruszam pobiegać. Muskularne ciało nie powstaje samo z siebie, zapamiętaj to sobie.
W czasie mojego pobytu w domu, powietrze na dworze stało się chłodniejsze, jest to moim zdaniem odpowiednia temperatura dla ćwiczeń. Opuszczam naszą dzielnicę i obieram drogę w okolicę, gdzie kiedyś mieszkałem. Domy wyglądają tam trochę na zaniedbane, ale nawierzchnia jest idealna do biegu.
Kiedy w końcu spoglądam na zegarek jest już późno. Pewnie też dlatego, nie widać już wielu ludzi. Powinienem wracać, by nie martwić mamy. Właśnie w momencie, gdy mam zamiar się odwrócić, po drugiej stronie ulicy zauważam znajomą sylwetkę.
Czy to Min Yoongi?
Kiedy się zbliża jestem tego coraz bardziej pewny. Nie jest jednak sam, na plecach niesie osobę. Wygląda ona na starszą kobietę. Wydaję mi się też znajoma... Zaraz... Poczekaj chwilę... Czy to babka Taehyunga?
[YOONGI]
W domu czeka na mnie, tak zwana, mama. Nie jest do dla mnie zdziwieniem, że jest oczywiście całkowicie pijana i leży nieruchomo na podłodze.
Cały pokój śmierdzi dymem i alkoholem, a ona sama wygląda naprawdę źle. Ma na sobie poplamioną kwiecistą sukienkę, jej skóra wygląda chorobliwie blado, a tłuste czarne włosy związane są niedbale czarną gumką.
Jak zawsze przypomina mi trupa, ale tak naprawdę nie jest przecież martwa, z drugiej strony, cóż, nie można nazwać życiem, tego, co ona robi. To, że oddychasz wcale nie znaczy iż żyjesz. Mogę to potwierdzić.
Chwytam ją delikatnie za kościste ramiona i powoli przenoszę na kanapę. Następnie zbieram wszystkie puste butelki po soju i wychodzę by wrzucić je do kosza na śmieci. Sąsiedzi, których czasami spotykam na schodach naszego domu, nie są zszokowani ich ilością. To trochę smutne, że już się przyzwyczaili. Do tego wszystkiego mieszkamy w nie zbyt ciekawej okolicy.
A mówiąc dokładniej nasz dom się rozpada, patrzenie na to wszystko zdaje się być obrazą dla oczu. Niestety jednak czynsze w Seulu są cholernie drogie, wiec posiadanie tak uzależnionej mamy nie daje dużego wyboru.
Zirytowany przechodzę obok cuchnącego sąsiada, do naszego mieszkania również nie grzeszącego przyjemnym zapachem i wchodzę do własnego pokoju, który też jest nim przesiąknięty. Nasze mieszkanie składa się z trzech pomieszczeń i nie ma ani jednego kąta, do którego zapach by nie dochodził.
Naprawdę świetnie.
Rzucam się na łóżko i przewracam na plecy.
Jak spędzam swój wolny czas? Śpiąc. To może brzmieć głupio, ale kiedy to robisz, nikt nie siedzi ci na głowie i uciekasz od realiów życia, choćby na krótki czas.
Niektórzy ludzie kolekcjonują kamienie – to ich hobby, dlaczego moim nie może być spanie?
Po tym, jak spędzam pół dnia śniąc, budzi mnie matka. No, nie bezpośrednio. Słyszę jak płaczę w salonie – doprowadza mnie to powoli do szału. Dzieje się tak zawsze, gdy ma już dość odurzenia.
- Mamo? – pytam, wchodząc do pokoju.
- Przynieś mi trochę wody – mruczy chrapliwym głosem.
Kładę jej szklankę na na stole, a potem czekam aż wypije wszystko do dna.
- Coś jeszcze?
- Uczyłeś się? – pyta.
Właściwie nie sądzę, by naprawdę chciała to wiedzieć. Tylko od czasu do czasu pamięta, że jest moją mamą i udaje zainteresowanie moimi sprawami.
- Tak – kłamię.
- To dobrze, przyniesiesz mi tabletkę na ból głowy?
Przynoszę jej tabletkę i znów czekam, a ona tylko gapi się na siebie z opuchniętymi oczami. Wygląda tak bardzo źle.
- Za pół godziny idę do pracy. Porób porządki, gdy mnie nie będzie.
- Jasne.
Jeśli uważasz, że praca w jej stanie jest nienormalna, to masz rację. Jednak jest kelnerką w barze, który jest bardzo towarzyski. Co oznacza tylko, że i tak tam pije i wraca do domu.
I tak każdego dnia.
I nadal uważa, że nie ma żadnych problemów.
Powoli może jesteś w stanie zrozumieć, dlaczego idzie tutaj zwariować.
Krótko po tym, jak moja mama wychodzi do swojej pracy, wyrywam się z domu. Życie jest drogie, więc też muszę zarabiać. Nie wiem właściwie, jak moja praca się nazywa. Właściwie można by powiedzieć, że jestem wszystkim w jednym. Ja i paru miejscowych chłopaków robimy wszystko co możliwe, za pieniądze bez zadawania zbędnych pytań.
Ponieważ dostajemy niewiele informacji, można rzecz, że to co robimy od czasu do czasu jest nielegalne. Ale mimo to, koszt nie jest wysoki, wiec wielu ludzi korzysta z naszych usług. Głównie, przyznając się, chodzi o przenoszenie rzeczy z jednego miejsca na drugie lub wykonywanie domowych obowiązków.
Czasami to dość specyficzne rzeczy. Nie chcesz wiedzieć, co mam na myśli. Ale moje dzisiejsze zadanie jest właśnie z kategorii dziwniejszych. Mój szef przesłał mi zdjęcie starszej pani. Przez starszej mam na myśli starej jak świat.
Kobieta ma ciężką demencję, od osiemnastu godzin nikt nie może jej znaleźć, nie mogła odejść za daleko. Policja nie chce szukać, rodzina się martwi. Znajdź ją i zabierz do domu, zaraz wyślę więcej informacji jej imię i adres.
Za wykonane zadanie będzie premia.
~ Jaebum.
To jest nadzwyczajnie dużo informacji i do tego komicznych. Jednak premia brzmi naprawdę dobrze, tym bardziej, że lodówka w domu świeci pustkami.
Wiec zbieram się do roboty i obierając drogę na nasze sąsiedztwo przeszukuję je by znaleźć kobietę. Oczywiście nigdzie jej nie ma, nie mogłoby być aż tak prosto. Jest totalnie zimno, a ja założyłem tylko cienką kurtkę. Cholera. Gdybym był starym piernikiem, gdzie bym poszedł? Do parku? Sprawdzam wszystkie zielone zakątki jakie znam. Niestety, nie znajduje nawet ani jednego śladu, który mógłby mnie na nią naprowadzić.
Powoli tracę nadzieję, że uda się wykonać to zadanie.
Właśnie, kiedy już mam zamiar odwrócić się na pięcie i poddać, zauważam postać siedzącą na huśtawce, na placu zabaw.
To stara kobieta, ale czy jest odpowiednio stara?
Podchodzę bliżej, ale nadal nie jestem pewny. Dlaczego wszyscy starsi ludzie muszą wyglądać tak samo.
- Jesteś za stary na plac zabaw, oppa – mówi do mnie.
- Co ty do licha...
Chwytam mój telefon i porównuje zdjęcie z kobietą, która siedzi przede mną.
- Jest pani Kim Soohyun?
- Skąd to wiesz? – pyta zdenerwowanym tonem.
Yeah! Bingo! Wyczuwam bardzo blisko bonus.
- Proszę ze mną, zaprowadzę panią do domu – mówię i próbuję pomóc jej wstać, za co ona parę razy uderza mnie w bok.
- Chcę ci tylko pomóc – próbuję ją uspokoić, chociaż najchętniej bym odszedł.
- Jesteśmy przyjaciółmi? Jesteś Choi Seho?
- Um, tak jestem Choi Seho.
Kto to do licha jest? No, i tak najważniejsze jest to, bym doprowadził ją do celu i dzięki temu osiągnę też swój.
W końcu, trochę łaskawie, zgadza się wrócić ze mną. Idąc obok mnie nuci coś cicho, jak małe dziecko. A po paru minutach zaczyna skarżyć się na ból w nogach, więc chcąc nie chcąc postanawiam wziąć ją na plecy.
Cholera, nie miałem pojęcia, jak ciężkie są starsze panie.
Nie mogę się doczekać, aż ta noc się skończy.
Zmieniłam dni publikacji będzie to środa lub czwartek, co dwa tygodnie, w zależność od ilości mojego czasu wolnego, bo w dużej mierze w środy mam wolne i nie mogłam się dziś na przykład doczekać, żeby wam wrzucić hah.
Mam nadzieję, że jest dobrze, hm? ;)
Następny rozdział: 13.12.17
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro