Specjal!!!
Będzie to taki jednoczęściowy dodatek do książki;
Dodatek z czasów wcześniejszych wypadów do Ichiraku:
-Jak dzisiaj zimno..- powiedział Naruto cichym głosem, a z jego ust wyleciał pokaźny dymek pary. Był on cały zziębnięty, bo już od godziny czekał przed budynkiem na przyjaciela aż skończy pracę. Dlaczego więc tyle czekał mimo chłodu, a nie poszedł poczekać w cieplejsze miejsce? Pewnie każdy kto obok niego przechodził, zadawał sobie te pytanie, ale nikt tak naprawdę nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć. Jedynie ci co dobrze znają Uzumakiego wiedzieliby, że ten młotek po prostu obiecał Sasuke, że na niego poczeka. Nie miało więc znaczenia to ile musiał czekać, najważniejsze dla niego było by spełnić daną obietnicę. Blondyn w końcu nie rzucał nigdy słów, a tym bardziej obietnic na wiatr... Blondyn w końcu nie rzucał nigdy słów, a tym bardziej obietnic na wiatr... Tak... właśnie ten zimny wiatr, który tego wieczora owiewał ciało niebieskookiego. Nie dbał wtedy o to czy zmarznie na dobre lub będzie chory.. To wszystko nie miało znaczenia, gdy czekał na tak upragnioną chwilę końca pracy Uchihy.
Po jeszcze kilku minutach oczekiwania w końcu wybiegł brunet z budynku, który uważnie obserwowała para błękitnych oczu. Rozglądał się on wokół, by wiedzieć czy przyjaciel już poszedł do domu. Zdziwił się nawet w pierwszej chwili, gdy zobaczył Naruto stojącego na mrozie, ale po chwili już zrozumiał, że to przecież było do przewidzenia po jego towarzyszu. Podbiegł do niego czym prędzej i zaprowadził do swojego samochodu, by ten nie zamienił się w kostkę lodu, bo mało do tego brakowało.
-Zamarzłbyś, a byś nie zmądrzał młotku. Przedłużyło mi się. Myślałem, że sobie pojedziesz już do domu.
-To źle myślałeś. Widocznie nie tylko ja tu nie myślę-odpowiedział z automatu Uzumaki, zanim do końca zdał sobie sprawę ze swoich słów- Wait.. Znaczy poprawka! Ja tu tylko myślę! I myślę tak, że nie rzucam przyjacielowi słów na wiatr!- od razu starał się sprostować swoją wypowiedź, gdy dotarł do niego przekaz.
-Tłumaczą się winni, a ty w tym przypadku jesteś winny głupoty- uśmiechnął się nieco wrednie odpowiadając. Oboje jednak wiedzieli by nie brać swoich przepychanek dosłownie do siebie. Były one po prostu częścią ich relacji, a możliwe nawet, że to dzięki nim ta przyjaźń przetrwała tak długo i najprawdopodobniej będzie trwać wieki.
-Chciałbyś draniu!- emocje tej ich wymiany zdań tak rozgrzały blondyna, że zapomniał, iż zaledwie kilka minut wcześniej dygotał się z zimna.
-Może i bym chciał. Gdzie jedziemy?
-Na ramen!- był tak pełen entuzjazmu na myśl o ulubionym posiłku, że byłby w stanie Sasuke wybaczyć nawet najgorsze grzechy, byleby ten zabrał go w upragnione miejsce.
-Znowu???- odpowiedział jakby znudzony, bo tak naprawdę znał odpowiedź na to pytanie już na pamięć, ale w głębi duszy miał cichą nadzieję, że tym razem będzie inaczej.
-Jakie znowu?! Dzisiaj jeszcze nie byliśmy w Ichiraku! A nawet gdybyśmy byli to ramen można jeść przecież całą dobę, bo to pokarm bogów i...- zaczął swój klasyczny monolog Naruto, a Uchiha naprawdę zmęczony po halasach w pracy mruknął niezbyt zadowolony 'no dobra' pod nosem i ruszył w kierunku często odwiedzanej przez nich z powodu Uzumakiego knajpki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro