Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sąsiedzi

Jako iż mam dzisiaj bardzo dobry humor, to wstawiam kolejny rozdział.



Nareszcie wolność! Pożegnałam się z Alex, Ashtonem i Oliverem, po czym ruszyłam w kierunku domu. Gdy tylko wyszłam poza teren szkoły, wyciągnęłam z torby swoje Krügery i włączyłam muzykę. Natychmiast ze swojej playlisty wybrałam swój ulubiony zespół, Linkin Park, a następnie włączyłam ukochaną piosenkę Bleed it out. Schowałam telefon do kieszeni swetra, a następnie ruszyłam przed siebie ze swoją średnią prędkością. 

Szłam już jakieś dziesięć minut, gdy nagle ktoś położył na moim ramieniu rękę. Podskoczyłam w miejscu i gwałtownie się odwróciłam. Moim oczom ukazał się Oliver, dlatego odetchnęłam z ulgą. Już myślałam, że to jakiś porywacz albo zboczeniec. Zdjęłam słuchawki z uszu z nadal głośno lecącą muzyką i spojrzałam na uśmiechającego się chłopaka. Co on ma z tym uśmiechem? Twarz go od niego nie boli? 

— Chyba idziemy w tym samym kierunku... — Zaczął. 

— Na to wygląda... — Odpowiedziałam uspokajając serce, przed wyskoczeniem z klatki piersiowej. 

Ruszyliśmy przed siebie w całkowitej ciszy. Jedyne co było skazą w tej pustce, to muzyka lecąca z moich słuchawek. Oliver wyciągnął swój telefon i jakąś karteczkę, a następnie zaczął coś pisać na komórce. Po chwili podrapał się po głowie. Zaraz, czy ja dobrze widzę, że włączył na telefonie GPS'a? 

— Chcesz ode mnie uciec jak najdalej, że włączasz mapę? — Zażartowałam na co parsknął śmiechem. 

— W tym mieście jestem dopiero cztery dni, a szczerze wolę się nie zgubić... — Znowu ten jego uśmiech. 

— Pokaż ten adres... — Wyciągnęłam do niego rękę, na co ten podał mi karteczkę z adresem. 

Szeroko otworzyłam oczy, gdy zobaczyłam nazwę swojej ulicy. 

— Mieszkasz w domu naprzeciwko mnie? — Spojrzałam na niego. Teraz on miał szeroko otwarte oczy. 

— No... Nie wiem... — Zaczęłam się zastanawiać i przypomniałam sobie, że przez ostatnie kilka dni, do domu naprzeciwko przyjeżdzały samochody transportowe. 

— Skoro idziemy dosłownie w tym samym kierunku, to mogę ci pokazać mój skrót... — Złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam za sobą. 

Szliśmy uliczkami aż wyszliśmy na główną ulicę Greenwood Streat. Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem, a on na mnie z o wiele szerszym. Czy on dostał jakiegoś skurczu twarzy czy co? 
Znowu ruszyliśmy przed siebie. 

— Strasznie szybko chodzisz, wiesz? — Zagaił. 

— Z przyzwyczajenia... — Poprawiłam swoją torbę. — Alex i Ashton zawsze się śmieją, że mam trzy tryby prędkości... — Pokazałam trzy palce. 

— Niby jakie? — Zapytał. 

— Najwolniejszy, czyli według nich Zombie, średni, czyli mój normalny i szybki, przez który Ashton prześmiewczo nazywa mnie Wyścigówką... — Wymieniłam, na co Oliver się zaśmiał. 

— Czyli mam rozumieć, że to przed chwilą to był twój najszybszy tryb? — Powiedział ze śmiechem. 

— Dokładnie.. — Potwierdziłam i zauważyłam, że za moment będziemy pod moim domem. 

— Chyba jesteśmy na miejscu... — Zauważył i wskazał na biały dom. 

— Fakt... A ja mieszkam tutaj... — Wskazałem palcem na dom w kolorze kawy z mlekiem. 

— W takim razie, co powiesz na to, żebyśmy po szkole wracali razem? — Zapytał nagle. 

— Pewnie, czemu nie... Oczywiście do czasu, aż mój brat skończy karę, bo potem zapewne jak to on będzie chciał mnie pilnować... Jest strasznie nadopiekuńczy i martwi się o mnie jak mu nie dam znaku życia na każdej przerwie w szkole... — Odpowiedziałam. 

— Jasne... — Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że lekko posmutniał. 

— Jesteśmy razem w klasie, zaczynamy o tej samej godzinie, może zapytam Nate'a, czy nie ma nic przeciwko temu, żebyś jeździł z nami rano do szkoły? — Spojrzał na mnie zaskoczony. 

— Serio? — Chyba nie wie jak powinien zareagować. 

— I tak jedziemy w tym samym kierunku, taka sama droga, a mniej zmarnowanego czasu... Daj telefon... — Podał mi swojego Samsunga, którego odblokował odciskiem palca. 

Wpisałam mu swój numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Mój telefon odrazu zadzwonił, dlatego się rozłączyłam i zapisałam mu swój numer. 

— Teraz masz mój numer, a ja mam twój.. — Powiedziałam oddając mu jego telefon. 

— Dzięki... To... Do jutra... — Zaczął się wycofywać. 

— Na razie... Do wieczora dam ci znać... — Też zaczęłam wycofywać się do swojego domu. 

— Jasne, do zobaczenia... — Uśmiechnął się i machnął ręką na pożegnanie. 

Odwrócił się i poszedł w kierunku swojego domu, a ja wróciłam do siebie, gdzie już na wejściu czekał mój ojciec. 

— Co to za chłopak? — Mój tata nie owija w bawełne, tylko wali prosto z mostu. 

— Nasz nowy sąsiad i przy okazji mój kolega z klasy, z którym całkiem miło się rozmawia... — Odpowiedziałam odrazu. 

— Ok, a gdzie jest Nate? — Zaczyna się. Dobra, przedstawienie czas zacząć. 

— Powiedział żebym wróciła sama, bo obiecał znajomemu, że pomoże mu z nauką... Tak trochę się wkopał, bo gościu nie chciał mu dać spokoju i Nate obiecał mu, że jak się odczepi, to mu będzie pomagał do końca tego tygodnia... — Tata patrzył na mnie podejrzliwie. 

— To mi brzmi idealnie jak Nate, najpierw robi później myśli, jak tak dalej pójdzie, to nigdy nie wyjdzie na porządnych ludzi i nie znajdzie sobie dziewczyny... — Westchnął zrezygnowany, po czym wszedł do kuchni znajdującej się po lewej stronie od wejścia.

Zdjęłam buty, po czym poszłam w jego ślady i weszłam do kuchni. 

— Co na obiad? — Zapytałam, gdy poczułam jak mój żołądek woła jeść. 

— Jak wracałem z pracy, to podskoczyłem do chińskiej knajpki... — Spojrzałam na niego jakbym patrzyła na swoją ofiarę. 

— Co kupiłeś? — Zapytałam to takim głosem, jakbym była w jakimś transie. 

— Tobie to co zawsze, czyli dwa pudełka podsmażanego ryżu z warzywami i kurczakiem w sosie sojowym... — Oparł się łokciem o blat, a ja odrazu szeroko się uśmiechnęłam i podleciałam do niego, aby go przytulić. 

— Kocham cię, tatusiu! — Po moich słowach dałam mu całusa w policzek, na co się zaśmiał. 

— Idź się przebierz... — Kiwnęłam głową, po czym pobiegłam do schodów, które znajdują się na korytarzu.

Wbiegłam do swojego pokoju i odrazu rzuciłam swoją torbę na moje łóżko, które znajdowało się na lekkim wzniesieniu składającym się z dwóch schodków. Pod nim znajdował się biały włochaty dywan. Podeszłam do białej szafy wbudowanej w ścianę, która znajdowała się naprzeciwko łóżka i otworzyłam przesówne drzwi. Wyjęłam szare spodenki, luźną bokserkę, a moje pofarbowane włosy na rudo związałam w niechlujnego kucyka. Szybko się przebrałam i na bosaka poleciałam spowrotem do kuchni, zostawiając w swoim pokoju spory.... Burdel. Inaczej tego się nie da opisać. 

Weszłam do kuchni, skąd wzięłam swoje ulubione danie i pobiegłam do salonu, który znajdował się po drugiej stronie korytarza. Włączyłam telewizor, bo bez tego ani rusz. Odpaliłam Netflixa i włączyłam serial, który ostatnio mnie wciągnął. Mam na myśli ,,Dom z Papieru". Wczoraj Nate musiał mi siłą zabierać pilota, żebym poszła spać. Rozłączyłam pałeczki i zabrałam się za jedzenie. Po chwili dostałam SMS-a od mojego kochanego braciszka. 

Nate😎
,, Co powiedziałaś tacie? Muszę wiedzieć, żeby nie było przypału"

Melody⭐⭐
,, Powiedziałam, że znajomy nie chciał ci dać spokoju i wkopałeś się do pomocy przy nauce przez najbliższy tydzień "

Nate😎
,, Siostra, jesteś wielka! W podziękowaniu masz paczkę ulubionych żelek i dwa kubełki lodów "

Melody⭐⭐
,, Nie odmówię przysmaków, ale wolałabym dwa słoiczki malinowego Fluff'a i kilka paczek Reese's"

Nate😎
,, Zjem ci to po drodzę, przecież wiesz, że to są nasze ulubione słodycze"

Melody⭐⭐
,, Spróbuj, a powiem wszystko tacie"

Nate😎
,, Będę za 10 minut ze wszystkim i kupię ci jeszcze Daima, jeśli nie puścisz farby, obiecuję, tylko nic nie mów🙏🙏🙏"

Melody⭐⭐
,, Hmmm... Kusząca propozycja, ale chce jeszcze dwie paczki serowych chrupek "

Nate😎
,, Zbankrutuję kiedyś przez to targowanie się z tobą. W kogo ty się wdałaś?"

Melody⭐⭐
,, Nie zadawaj głupich pytań, bo do listy zakupów dodam jeszcze słoik Nutelli "

Nate😎
,, Już się nie odzywam, będę za jakieś 10 minut"

Melody⭐⭐
,, Interesy z tobą to czysta przyjemność🤣🤣 "

— Melody... — Tata wbiegł do salonu, jednocześnie wiążąc krawat. — Muszę szybko jechać do firmy, więc zostajesz sama, zamknij drzwi i otwórz je dopiero jak wróci Nate... — Powiedział szybko, poprawiając koszulę. 

— Co się stało, tato? — Zapytałam zaciekawiona. 

— Jakiś problem na budowie, potrzebują mnie tam, dlatego... — Weszłam mu w słowo. 

— Musisz jechać, w porządku, rozumiem... Nie mam już 6 lat... — Na samą myśl tego, jak kiedyś doczepiłam się do jego lewej nogi, a Nate do prawej, bo nie chcieliśmy go puścić na wyjazd firmowy, aż chce mi się śmiać. 

— Teraz trochę ciężej było by się ciebie pozbyć z nogi... — Zauważył tata na co mało nie zakrztusiłam się ryżem. — Dobra, ja lecę.. Postaram się szybko wrócić... Na razie! — Krzyknął, gdy wychodził z domu.

Podeszłam do drzwi i odrazu przekręciłam zamki. Nate ma klucze do domu przy kluczykach do auta. Po jakichś trzydziestu minutach usłyszałam przekręcanie zamka w drzwiach, a po chwili do salonu wszedł Nate z siatką moich przysmaków. 

— Trzymaj, kochana szanaży... To znaczy siostrzyczko.. — Przekręcił się, ale odrazu poprawił. 

— Dziękuję... — Sięgnęłam po siatkę nie odwracając wzroku od telewizora i kolejnego odcinka serialu, po czym wyjęłam z niej Reese's. 

Po kolejnych trzech odcinkach Nate zabrał mi pilota i powiedział, żebym poszła odrobić lekcje. Poszłam do siebie bez marudzenia, zabierając jeszcze wszystkie moje słodkości. Weszłam do pokoju i wskoczyłam na moje ukochane łóżeczko. Po chwili leżenia podniosłam się do siadu i zabrałam za lekcje. Po około dwóch godzinach skończyłam, dlatego poszłam do pokoju Nate'a, który znajdował się naprzeciwko mojego. 

— Nate, jest sprawa! — Musiałam przekrzykiwać gitarę na której grał. 

— Co jest? — Zapytał, gdy przerwał tworzenie nowej melodii do kolejnej piosenki. 

Nate zawsze tworzy melodię, a ja piszę tekst i wymyślam tytuł. 

— Mam nowego kumpla z klasy i mieszka naprzeciwko nas, dlatego chciałam spytać czy może się z nami zabierać do szkoły... — Zapytałam robiąc maślane oczy, przez które Nate na wszystko się zgadza. 

— Jak ja nienawidzę tego twojego spojrzenia, dobra, może się z nami zabierać... — Podeszłam do niego, a następnie przytuliłam. 

— Mówiłam ci już jak bardzo cię kocham, blacisku? — Powiedziałam specialnie przy tym sepleniąc. 

— A mówią, że to ty jesteś zbyt pobłażliwa... — Westchnął. — Chcesz ocenić nową melodię? — Zapytał po chwili, gdy ja wysłałam Oliverowi SMS-a. 

Kiwnęłam głową i odrazu zaczął grać. Do głowy odrazu wpadły mi słowa na początek piosenki. 

— Finally, you've given me
    A reason to be strong
    And we'll stand
    Hand-in-hand
    Till the end — zaczęłam powoli tworzyć tekst. Nate odrazu się uśmiechnął, gdy usłyszał mój śpiew. 

— Podoba mi się.. — Kiwnęłam głową. 

Posiedzieliśmy jeszcze trochę razem. Nate włączył nasz ulubiony film, czyli ,,Lucy" na laptopie, ale widzieliśmy go już tyle razy, że zmieniliśmy go na ,, Człowieka ze stali". Zarówno ja jak i Nate zasnęliśmy w momencie, gdy Superman ukazał się żołnierzom. Byliśmy chyba naprawdę zmęczeni dzisiejszym dniem. Następnego dnia obudziłam się przed Nate'm, ale musiałam się jakoś wydostać z jego morderczego uścisku. Po kilku nieudanych próbach uszczypnęłam go w policzek, a gdy to nie zadziałało krzyknęłam na całe gardło. 

— Eee... Ups? — Powiedziałam, gdy przeze mnie zleciał z łóżka. 

— Melody... — Powiedział podnosząc się, po czym spojrzał na mnie z mordem w oczach. — Już nie żyjesz! — Po tych słowach na mnie wskoczył i zaczął łaskotać. 

— BŁAGAM! LITOŚCI! — Wydukałam pomiędzy falami śmiechu. 

— Nate... — Powiedział zmęczonym głosem tata, który wszedł do pokoju. 

Spojrzeliśmy na siebie i wskazaliśmy palcami. 

— To on\ona zaczął\zaczęła! — Powiedzieliśmy jednocześnie. 

— Nie obchodzi mnie kto zaczął, macie się w tej chwili przeprosić, albo skróce wam kieszonkowe i przez kolejny miesiąc będziecie mieć zakaz wychodzenia na próby.... — Zagroził nam szlabanem. 

Spojrzałam na brata, a on na mnie i już po chwili się przytulaliśmy na znak zgody. 

— I takie powinny być relacje rodzinne, a nie! I bądźcie chociaż pół tonu ciszej, bo jest 5:47..— Po swoich słowach wyszedł z pokoju, a ja i Nate szeroko otworzyliśmy oczy, gdy powiedział godzinę. 

— Jakim sposobem ja się już wyspałam? — Kompletnie tego nie rozumiałam, ale jak już się obudziłam, to nie będę szła spać na kolejne dwadzieścia minut. 

— Nie wiedzieć czemu ja też... — Dodał Nate. 

Wzruszyłam ramionami, po czym wstałam i wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam czyste ubrania oraz bieliznę, a następnie poszłam do łazienki, aby wziąść szybki prysznic. Chłodna woda jeszcze bardziej mnie rozbudziła i pomogła mi pozbyć się resztek snu. Po chwili wyszłam, a następnie wytarłam puszystym ręcznikiem. Ubrałam się w granatową koszulę i białe jeansy z przetarciami na kolanach. A może by tak dzisiaj odpuścić sweter i założyć coś innego? Nim wyszłam z łazienki umyłam jeszcze zęby oraz uczesałam włosy, które dzisiaj wyjątkowo związałam w niechlujnego kucyka. Wyszłam z łazienki, a po mnie odrazu do niej wskoczył Nate. 

Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym poszłam do siebie. Podeszłam do szafy, którą otworzyłam. Na wieszakach ukazało mi się około piętnastu swetrów, każdy w innym kolorze. Schyliłam się i wyciągnęłam pudło, w którym był prezent od mamy na 16 urodziny. Chciała mi to dać osobiście, ale się nie doczekała. Zmarła kiedy miałam 13 lat, a Nate 14. Otworzyłam pokrywę pudła, dzięki czemu moim oczom ukazała się skórzana kurtka w czarnym kolorze. Wyjęłam ją, rozpiełam zamek, a następnie założyłam. Spojrzałam na siebie w lustrze, które stało pod oknem. Po prawej stronie było biurko, a po lewej dalsza część szafy. Cała kurtka była rozkrojona na kilka części złączonych ze sobą gumką, a przy rękawach znajdowały się srebrne zamki. Dodatkowym jej elementem był jeszcze dresowy kaptur. Wyciągnęłam tył koszuli ze spodni i poluzowałam lekko przód. Podeszłam bliżej lustra. Czyli z daleka mi się nie wydawało. Kolor moich włosów zaczyna coraz bardziej blednąć. Muszę kupić farbę. Lepiej jak już zejdę na dół. Nate już pewnie je śniadanie. Szybko wrzuciłam do torby potrzebne książki, po czym wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach na dół. Weszłam do kuchni, gdzie mój braciszek wkładał właśnie chleb do opiekacza. 

— Ładnie wyglądasz... — Powiedział Nate zaraz po tym jak weszłam do kuchni. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro