Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prezent

Od wczoraj myślę nad słowami, o których mówił wtedy Oliver. Nosz cholera jasna, co on mógłby chcieć!? Walnęłam się twarzą w poduszkę. Jest 10 rano, a ja nadal nie wygramoliłam się z łóżka. Po chwili poczułam, jak Cat wchodzi na mój kręgosłup. Nate poszedł do szkoły, tata do pracy, a ja zostałam w domu sama z kotem. Westchnęłam z nudów, gdy nagle do głowy wpadł mi pomysł. Złapałam za telefon, a następnie wybrałam numer Nate'a. 

Melody⭐⭐
„ Nate, nudzi mi się! Mogę pograć na twojej gitarze? ”

Nate😎
„ Jak nie zerwiesz strun to możesz”

Wygasiłam wyświetlacz, a następnie przekręciłam się na bok, aby zrzucić z pleców Cat. Odrazu wyplątałam się spod kołdry, po czym poleciałam do pokoju Nate'a, aby wziąść jego gitarę. Wróciłam do swojego legowiska i weszłam spowrotem na łóżko. Razem z Nate'm chodziłam na lekcje gry, więc też umiem grać. 

Ale przez to, że mam dość małe ręce, to na jego gitarze trudno mi łapać akordy na gryfie. Podczas gry, do głowy wpadła mi całkiem fajna melodia. Wyjęłam zeszyt do nut spod łóżka, a następnie zapisywałam w nim nuty tej melodii. Pojęcia nie mam ile czasu minęło, od kiedy ostatni raz sama tworzyłam sama melodię. 

Pod nutami odrazu zaczęłam pisać słowa. Chciałabym zaśpiewać tą piosenkę reszcie.

(Ostatnio zakochałam się w tej melodii, dlatego stwierdziłam, że może komuś poza mną się również spodoba)

Uśmiechnęłam się pod nosem, a następnie zaczęłam ją nucić, jednocześnie grając na gitarze. Nie wiem ile czasu spędziłam na tej czynności, bo gdy mi się to znudziło zobaczyłam Olivera, który stał w drzwiach i mi się przyglądał. 

W tym momencie mało nie zeszłam na zawał. Odłożyłam gitarę na bok, a następnie spojrzałam na niego z wyrzutem. 

— Wybacz, ale byłaś tak pochłoniętą, że nie potrafiłem ci przerwać... — Podszedł do mnie i usiadł obok. — Nie wiedziałem, że też umiesz grać... — Powiedział, przy okazji zakładając mi włosy za ucho. 

— Razem z Nate'm się uczyliśmy... Ja po prostu zwykle tego nie robię, bo przez to, że mam dość małe dłonie, to mam problem, aby dosięgnąć kilku aktorów... — Wytłumaczyłam. 

— Rozumiem... Przyniosłem ci lekcje, żebyś była na bieżąco... — Kiwnęłam głową na jego słowa, a następnie spojrzałam mu w oczy. 

Od wczoraj mam wrażenie, że trzyma jakiś dziwny dystans. Opuściłam wzrok wyraźnie smutna, co oczywiście nie umknęło chłopakowi. 

— Co się stało? — Zapytał zaniepokojony. 

— Dlaczego od wczoraj mam wrażenie, że trzymasz do mnie jakiś dystans? — Spojrzałam mu ponownie w oczy. 

— Nie chciałem cię męczyć swoją osobą... To dlatego... Nie gniewaj się... — Pogłaskał mnie po prawym policzku. 

— Nie gniewam... Po prostu... Myślałam, że zrobiłam coś gorszego, niż nie powiedzenie, że źle się czuję i przez to coś będzie między nami tylko niezręczna obecność... — Położyłam rękę na jego dłoni, po czym zjechałam nią na jego nadgarstek. 

— Na początku byłem na ciebie zły... Ale po jakimś czasie, zrozumiałem, że jeśli to naprawdę coś poważnego, to nie powinienem się na ciebie wkurzać, tylko być dla ciebie podporą... Mimo wszystko, coś działo się z dziewczyną, którą ko... — Zaciął się, a na jego twarzy pojawił się soczysty rumieniec. — Z...z moją dziewczyną... — Dokończył, a ja kiwnęłam głową. 

— Oliver... — Zaczęłam. 

— Tak? — Spojrzał mi w oczy. 

— Czy to co chcesz dostać na święta... Czy to jest rzecz? — Zapytałam, bo musiałam mieć pewność, że moje myśli idą w dobrym kierunku. 

— Nie... To nie jest rzecz... — Uśmiechnął się szeroko. 

— Czyli jest to coś, co chcesz ode mnie usłyszeć? — Kiwnął głową. 

Po chwili się do mnie przysunął i dał całusa prosto w usta. Zacisnęłam palce na jego dłoni, bo ostatnio, to całowaliśmy się w piątek. 

— Dobrze kombinujesz... — Oparł czoło o moje, a nasze nosy się styknęły. 

W tym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Dopiero się otwierały, a zza nich wyłonił się Nate. 

— Tata będzie później, a ja muszę jechać do sklepu... Oliver... Mógłbyś zostać z Melody i jej popilnować do mojego powrotu? — Powiedział odrazu na wejściu. 

— Jasne... — Odpowiedział mu. — Tylko powiadomię rodziców, gdzie jestem... — Nate kiwnął głową, po czym wyszedł z pokoju. 

Odrazu wyjął telefon i zaczął pisać SMS-a. Po chwili spojrzał na mnie z wielkim uśmiechem, a ja się do niego przysunęłam i przytuliłam. 

— Melody? — Zapytał zaskoczony moim postępowaniem. 

— Mogę tak chwilę zostać? — Gdy siedzę w ten sposób, jestem w w stanie usłyszeć jak głośno i szybko bije jego serce. 

— Jak długo chcesz... — Pogłaskał mnie po głowie, a następnie zaczął się bawić moimi włosami. — Właściwie to... Co to była za melodia, którą grałaś? — Zapytał po chwili. 

— Wcześniej wpadła mi do głowy... — Odpowiedziałam mu odrazu. 

— Podobała mi się... — Wyznał. 

— Kiedyś wam ją zagram w całości... — Wymamrotałam pod nosem. 

— Trzymam cię za słowo... — Zaśmiałam się z jego komentarza. — I tak coś ci kupię na święta... — Spojrzałam na niego zaskoczona. 

— Ani się wa.. — Pocałował mnie, przez co nie mogłam dokończyć. 

Przewrócił mnie na plecy, a następnie zawisnął nade mną. Szeroko otworzyłam oczy, gdy to zrobił. 

— Bez dyskusji... — Powiedział stanowczo. 

— Dobra, dobra... — Odpowiedziałam na jego ton. 

Zaśmiał się z mojej reakcji, a następnie znowu pocałował. Wplątał swoje palce w moje włosy, a ja jedną rękę położyłam na jego karku, natomiast drugą pociągnęłam rękaw jego koszulki. Zgięłam nogi w kolanach, a Oliver bardziej się na mnie położył. 

W tym momencie uświadomiłam sobie, że nadal jestem ubrana w piżamę. Ale nieco inną niż zazwyczaj, bo mam na sobie krótkie spodenki i koszulkę na cienkich ramiączkach. Po chwili Oliver odsunął się i spalił buraka. 

— Wybacz... — Pokręciłam głową, na znak, że nic się nie stało. — Po prostu... Kusisz jak jesteś tak ubrana... — Odwrócił wzrok. 

— To jest moja piżama... — Zauważyłam. 

— Zdajesz sobie sprawę, że jest 16, prawda? — Spojrzał mi w oczy. 

— Jak grałam na gitarze, to tak trochę straciłam poczucie czasu... Więc nie... — Opuścił głowę. 

— Tak też myślałem... — Powiedział zrezygnowany. 

Zaśmiałam się z jego reakcji. Oliver spojrzał na mnie z wyrzutem, ale po chwili się uśmiechnął. 

— Wiesz co, brakowało mi cię dzisiaj w szkole... — Wyznał. 

— A mi się dzisiaj strasznie nudziło... Głównie przez to, że byłam sama z kotem... — Westchnęłam. — Poszłabym jutro do szkoły, ale Nate pewnie zaniósł zwolnienie lekarskie, które wypisał mi lekarz... — Wyżaliłam się. 

— Rozumiem... — Położył się obok mnie, a ja poprawiłam się. 

Teraz leżałam na jego ramieniu, a on bawił się moimi włosami. Objęłam go lewą ręką i mocniej się w niego wtuliłam. Po jakichś dziesięciu minutach, oboje stwierdziliśmy, że takie leżenie i gapienie się w sufit jest nudne, dlatego zaczęliśmy szukać jakiegoś filmu do obejrzenia. 

Mimo wszystko, pomimo naszych starań, skończyło się na tym, że znowu zaczęliśmy oglądać serial. Po jakichś kolejnych pięciu minutach zaczęłam ziewać. Byłam oparta na ramieniu chłopaka. Nie wiem nawet kiedy, ale zasnęłam. 

★Oliver★

Od jakichś dziesięciu minut oglądamy serial. Melody chyba zasnęła, bo już chwilę słyszę jej miarowy oddech. Zamknąłem laptop, który następnie położyłem na szafce nocnej, gdzie zauważyłem całą popisaną kartkę. Sięgnąłem po nią, gdy odłożyłem przenośny komputer, po czym sprawdziłem co to takiego. 

To lista? Chyba tak, ale po co ona coś takiego pisała? Odwróciłem kartkę, a na drugiej stronie widniało coś, co miało być chyba tytułem. Szerzej otworzyłem oczy, gdy tylko zobaczyłem co tu jest napisane. 

               Słowa kończące się na „m” i „ę”.
                       (Prezent dla Olivera) 

Uśmiechnąłem się pod nosem, a następnie odłożyłem kartkę tam, gdzie leżała. Spojrzałem na Melody, po czym odsunąłem jej włosy za ucho. Złapałem jej małą, dziewczęcą dłoń i przysunąłem ją do swoich ust, aby złożyć na niej pocałunek. 

— Jeśli powiesz to, co chcę od ciebie usłyszeć... Będę wtedy chyba najszęśliwszym chłopakiem na ziemi... Ponieważ będę wtedy wiedział, że czujesz do mnie dokładnie to samo, co ją czuję do ciebie... — Oparłem się o jej głowę. 

— O...li...ver... — Spojrzałem na nią zaskoczony. 

Myślałem, że śpi. Zaraz. Nadal ma zamknięte oczy i spokojnie oddycha. Mówi przez sen? Powiedziała moje imię. Czy to znaczy, że jej się śnię? Podniosłem się delikatnie, poprawiłem Melody, a następnie położyłem się obok niej. Pogłaskałem ją po policzku i złożyłem na jej czole całusa. 

***

Minęło kilka dni. Dzisiaj jest poniedziałek. Co znaczy, że Melody powinna wrócić do szkoły, ale nie wiem czy da radę, ponieważ ma do zrobienia jeszcze wyniki. Apropo tego, co miało być w piątek. Był to czterogodzinny live na Youtubie. Cały ten czas, wszyscy członkowie zespołu odpowiadali na pytania, które zadawali im uczniowie na fejsie i instagramie. 

— Nudzę się... — Jęknęła Alex, gdy wyszliśmy z klasy po pierwszej lekcji. 

— Minęła jedna lekcja, a ty już masz dość? — Szturchnął ją w bok Ashton. 

— Nie szturchaj mnie w żebra... — Trzasnęła go w ramię. 

— Jak zwykle, pełni energii... — Usłyszeliśmy za sobą i odrazu się odwróciliśmy. 

Za nami stała Melody. Alex natychmiast do niej podleciała i przytuliła. 

— Alex... — Drgnęła jej brew. 

— Stęskniłam się za tobą... — Melody westchnęła zrezygnowana. 

— Nie miałaś być przypadkiem na badaniach? — Zapytał Ashton. 

— Byłam pierwsza w kolejce, bo tak trochę w szpitalu byłam od 5 rano... Dłużej siedzenia w domu już bym nie zdzierżyła... — Wytłumaczyła, a my się zaśmialiśmy z wyrazu jej twarzy. 

— Dobra, a czemu nie masz dzisiaj okularów? — Zadała pytanie Alex, gdy ruszyliśmy dalej w kierunku klasy. 

Melody odrazu się skrzywiła, a następnie opuściła głowę. 

— Jak rano wychodziłam, żeby jechać do szpitala, to poślizgnęłam się na śniegu, który zamarzł na schodkach przy domu i.... Tak trochę je sobie połamałam... I to tak, że będę miała nowe, ale dopiero, gdzieś w połowie stycznia...— Zaczesała swoje włosy do tyłu. 

— Aj... — Jęknęła współczująco czarnoskóra. 

— A tak poza tym, to nic sobie nie zrobiłaś? — Powiedział zmartwiony Ashton. 

— Jedyne co, to napewno jutro będę miała siniaka na całym lewym biodrze, ale tak to jest ok... — Odpowiedziała na jego zmartwienie. 

— Czy ktoś poza mną widzi to, jak dużo osób patrzy w naszym kierunku? — Szepnął Ian. 

— Pewnie przez Melody... — Zauważył Ashton. 

— Ha? — Spojrzała w jego kierunku. 

— Wiesz co, zauważ, że jak nie nosisz okularów, to widać to, jak bardzo ładna jesteś... — Odpowiedział jej. 

— Nie jestem ładna... — Warknęła na niego i w tym momencie musieliśmy się zatrzymać. 

Przed nami, a konkretniej przed Melody stanął drugi, jeśli chodzi o szkolną hierarchię najprzystojniejszy chłopak w szkole. Na pierwszym jest Nate. 

— Jesteś nowa? Może cię oprowadzić? — Wyszczerzył swoje białe zęby, których za moment nie będzie miał. 

— Szczerze, podziękuję... Wolę mieć pewność, że debilizm na mnie nie przejdzie, więc z łaski swojej spieprzaj, chyba, że chcesz, żebym przemeblowała ci te wybielane ząbki... — Słodko się uśmiechnęła, przy okazji krzyżując ręce na piersi. — I następnym razem, zarywaj może do dziewczyn, które nie mają chłopaka, bo tak się składa, że jestem zajęta, więc wypad... — Minęła go, a my widząc to, odrazu za nią ruszyliśmy. 

— Dobra, kocham tę wersję Melody! — Podekscytowała się Alex. 

— Sparks?! — Zawołał za nią zdziwiony chłopak. 

Odwróciła się do niego. 

— Nie! Aniołek, któremu wyrosły rogi! Oczywiście, że ja! — Powiedziała nieco głośniej niż zwykle, a na korytarzu zapanowała cisza. 

Jej naprawdę nikt nie poznał? 

— Oj, no błagam... Na serio, aż tak inaczej wyglądam bez okularów? — Zapytała nas, gdy ruszyliśmy dalej. 

— No, tak trochę... — Powiedziała Alex. 

— Nie trochę, tylko bardzo... — Poprawił ją Ashton, a Melody westchnęła. 

⭐Melody⭐ 

Ja chce spowrotem swoje okulary. Nie przeżyje bez nich. Czy naprawdę, wszyscy uczniowie na stołówce, muszą mi się przyglądać? I to tak dosłownie. 

— Dlaczego mam wrażenie, że jesteśmy obserwowani? — Zapytała Alex, której po plecach przeszedł dreszcz. 

— To nie wrażenie... — Odezwał się Ian. 

— Mam dość... — Powiedziałam. — Kto ucieka ze mną, gdziekolwiek, byle nie być w tym pomieszczeniu? — Wszyscy podnieśli ręce, a po chwili szliśmy już w kierunku wyjścia ze stołówki. 

Poszliśmy na klatkę schodową, gdzie odbywały się niegdyś narady zespołem. Znaleźliśmy nowe miejsce, które znamy tylko i wyłącznie my. Usiadłam na schodach, a reszta zrobiła to samo.

— W końcu, święty spokój... — Powiedział Ashton. 

— Melody... — Spojrzałam na Alex, która siedziała schodek wyżej. — Chodź ze mną do łazienki... — Poczułam jak brew mi drgnęła. 

— Nie mogłaś wcześniej? — Zrobiła minkę szczeniaczka. 

— Wcześniej mi się nie chciało... — Schyliła się do mnie. — Poza tym muszę coś od ciebie pożyczyć... — Wyszeptała mi na ucho, a ja odrazu zrozumiałam o co chodzi. 

— No dobra... — Podniosłam się i zaciągnęłam torbę na ramię. — Niedługo wrócimy... — Zeszłyśmy z pierwszej klatki schodowej, a ja za plecami tylko usłyszałam jak Ashton zaczyna coś marudzić. 

— Dlaczego dziewczyny zawsze chodzą do łazienki we dwie? — Tylko tyle usłyszałam, bo już zeszłyśmy kolejną klatkę niżej. 

★Oliver★

Spojrzałem na Ashtona zaskoczony. W sumie jakby się nad tym zastanowić, to faktycznie dziewczyny do toalety chodzą parami. 

— Akurat to zostanie odwieczną tajemnicą, Ashton... — Powiedział Ian. — A tak zmieniając temat... Oliver... Co tam u ciebie i u Melody? — Wyszczerzył się głupkowato. 

— O co ci chodzi? — Oparłem się o prawą rękę i na niego spojrzałem. 

On tylko spojrzał na Ashtona, który również zwrócił wzrok na niego, a następnie oboje skierowali swoje oczy na mnie. 

— No... W sensie wiesz... Czy doszło do czegoś więcej, niż zwykłe pocałunki... — Zamurowało mnie, gdy usłyszałem to, co powiedział szarowłosy. 

— Ha? — Tylko tyle zdołałem wydusić. 

— No weź przestań, musiało być coś więcej... — Spojrzał na mnie wymownie Ian. 

— Gołym okiem widać, że miało miejsce coś więcej... A więc? — Przeczesał swoje włosy błękitnooki. 

— Najlepszym kumplom nie powiesz? — Zabije ich kiedyś. 

— Kilka razy miała miejsce taka akcja, że nie umieliśmy przestać się całować... — A ja myślałem, że zwierzanie się mamie jest zawstydzające. 

— Hmmm... Jednym słowem, mieliście na siebie chcicę... — Skomentował to Ashton. 

— Co?! — Spalę się chyba ze wstydu. 

— Coś czuje, że do końca tego roku, wylądujecie w łóżku... — Odezwał się Ian. 

— Przestańcie sobie ze mnie żarty stroić... To wogóle nie jest śmieszne... — Burknąłem na nich. 

— Ale my mówimy poważnie, Oliver... —Powiedział Ashton, który skrzyżował ręce na klatce piersiowej.— W przeciągu ilu dni mieliście takie akcje? — Zapytał. 

— Pierwszy raz to było, jak dyrektor odwołał lekcję, bo zamki w szkole zamarzły... A druga taka akcja, była w środę... — Przypomniałem sobie każdą z tych sytuacji. 

— Ta... Niedługo wylądujecie w łóżku... — Skomentował Ashton, a ja na niego spojrzałem zaskoczony. — No sory, ale przy kolejnej takiej akcji, możecie się już nie powstrzymać... Ale, mimo wszystko się kochacie... Więc w czym problem? — Zadał kolejne pytanie. 

— Właśnie z tym, że... No... Nie powiedziałem jej jeszcze, że ją kocham... — Spojrzałem na lanolinę, którą są obłożone schody. 

— A kiedy zamierzasz to zrobić, bo no sory, ale jesteście ze sobą... Prawie dwa miesiące? Jeśli dobrze policzyłem... — Powiedział szarowłosy. 

— Chcę jej to powiedzieć w Wigilię... — Oboje szerzej otworzyli oczy. 

— Nieźle żeś se to wymyślił... — Powiedział z podziwem Ian. 

— Niby tak, ale... Co jeśli Melody nie czuje tego samego co ja do... — Dostałem przez łeb od Ian'a. 

— Czy naprawdę tylko ja, Alex i Ian, widzimy to, jak bardzo jesteście w sobie zakochani? Ślepy jesteś? Stary, ona dzięki tobie jest w stanie być teraz taka, a nie inna... Jak na nią teraz patrzę, to mam wrażenie, jakby to była całkiem inna osoba, niż ta, którą poznałem w pierwszej klasie... — Spojrzałem na niego zaskoczony. — Zauważ, że od kiedy cię poznała, to coraz częściej się uśmiechała... Częściej się śmiała... Była szczęśliwa... Od kiedy jesteście razem, to za każdym razem, gdy wracam z Alex do domu, ona ciągle gada, że ma wrażenie, jakby widziała Melody za czasów, kiedy jej mama jeszcze żyła... — Powiedział, a mnie całkiem zamurowało. 

— Powiem tak, jeśli to nie jest miłość, to pojęcia nie mam jaka inna cholera to może być... — Dołączył się Ian, a mnie wzięło na przemyślenia.

Po tym co powiedział Ashton, przypomniałem sobie wszystkie chwilę, kiedy widziałem Melody. Z każdym dniem jaki mijał, jej uśmiech się poszerzał. A ja z każdą chwilą, którą z nią spędziłem, zakochiwałem się w niej jeszcze bardziej. 

— Chyba macie rację... — Powiedziałem po chwili. 

— Nie chyba, tylko napewno... — Powiedzieli jednocześnie, a gdy to zauważyli, przybili żółwika. 

⭐Melody⭐

Weszłyśmy do łazienki, a ja odrazu zaczęłam szperać w torbie. Po chwili wyjęłam swoją kosmetyczkę, a następnie podałam ją Alex. Odrazu weszła do kabiny, a ja oparłam się o umywalki. 

— Właściwie zastanawia mnie jedna rzecz... — Powiedziała, gdy była w kabinie. 

— Co takiego? — Aha! Czyli potrzebowała nie tylko podpaski, ale jeszcze chciała mi zrobić jakieś przesłuchanie. 

— Masz pomysł na prezent świąteczny dla Olivera? — Bardziej się spodziewałam pytania typu : A doszło między wami do czegoś więcej?, a nie tego. 

— Jako prezent świąteczny, chce ode mnie coś usłyszeć, ale podał mi tylko ostatnie litery tych słów... A ja kompletnie nie czaję, o jakie słowa mu chodzi... — Powiedziałam. 

— Może będę w stanie pomóc? Jakie to litery? — Zapytała, gdy wyszła z kabiny. 

— Pierwsza „m”, a druga to„ę”... — Odpowiedziałam odrazu. 

— Małpę? — Znowu mi drgnęła brew. 

— To są dwa słowa! Ostatnie litery! — Powiedziałam lekko wkurzona. 

— Aaa... Wybacz... Hmmm... Masz niezłą zagwozdkę, bo raczej on sam ci nie powie co to takiego... — Zaczęła myśleć, gdy wycierała ręce w ręczniczek papierowy. — Ale zaraz... „m” i „ę”? — Spojrzała na mnie, a ja kiwnęłam głową, gdy patrzyłam na nią. 

Zaczęła myśleć, a ja w tym czasie schowałam kosmetyczkę do torby. Złapała mnie za ramiona, a następnie uśmiechnęła się szeroko. 

— Przecież to jest oczywiste! — Powiedziała głośno. 

Zamrugałam kilka razy, bo nie rozumiałam o co jej chodzi. Potrząsnęła mną kilkukrotnie, a ja spróbowałam ją jakoś uspokoić. 

— Alex... Jak jeszcze raz mną potrząśniesz, to nigdy więcej nie poratuje cię podpaską... — Powiedziałam stanowczo, a ona podrapała się po głowie. 

— Melody... — Zaczęła. — W jaki sposób wyznaje się drugiej osobie uczucia? — Zapytała. 

— No... Mówi się „Kocham cię”... He? — Zamurowało mnie. 

— Oliver chce, żebyś mu powiedziała, że go kochasz... Jeny, jakie to słodziaśne! — Zaczęła lekko podskakiwać w miejscu z ekscytacji. — Powiesz mu to w Wigilię, prawda? — Spojrzała na mnie swoimi dużymi, orzechowymi oczami. 

— Ale ja... Nie będę umiała mu tego powiedzieć... Jak mu wyznawałam, że jestem w nim zakochana, to nawet nie patrzyłam mu w oczy, bo wiedziałam, że odrazu stchórze... — Przykucnęłam przy ścianie i złapałam się za głowę. 

— Melody... — Powiedziała zaniepokojona, a następnie przykucnęła naprzeciwko mnie. 

Położyła mi rękę na ramieniu, a ja na nią spojrzałam. Uśmiechnęła się do mnie, po czym zaczęła mówić. 

— Jesteś w stanie występować przed szkołą, gdzie jest ponad 2600 uczniów... Wstawiacie filmy na YouTube, gdzie oglądają was miliony osób... Jesteś w stanie stawić czoła dyrektorowi i całemu gronu pedagogicznemu... A boisz się powiedzieć „ Kocham cię ” chłopakowi, w którym jesteś zakochana po uszy?... Melody, to jest aż paradoksalne... — Powiedziała. 

— Nova, a ja, to dwie róż... — Weszła mi w słowo.

— Nova to ty, Melody... Ty jesteś nią, a ona jest tobą... To jest część ciebie...— Przerwała na chwilę, a ja zaczęłam myśleć nad jej słowami. —Jak to jest, że gdy jesteś Novą masz tyle odwagi? — Zapytała, a ja otworzyłam szerzej oczy. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro