Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nowy uczeń

Dzień jak codzień, rano pobudka, szybkie ubieranie się, jedzenie śniadania i droga do szkoły. Jak zawsze do tego diabelskiego budynku, gdzie każdy każdemu chce wyprać mózg jadę z moim starszym o rok bratem, Nate'm. W przeciwieństwie do mnie, ma on prawo jazdy. Przez szybę jego Audi A6 z daleka już widzę budynek z czerwonej cegły.


New Britain High School, wylęgarnia najgorszych blondynek w całej Nowej Wielkiej Brytanii. Mieszkamy w Connecticut, na Greenwood Streat. Plus, że przynajmniej w miarę blisko do szkoły. Nate zaparkował pod szkołą i odrazu ruszyliśmy do tego piekła. Mój brat ma 17 lat i około metra osiemdziesiąt pięć. W przeciwieństwie do mnie ma czarne włosy, jak nasz tata, które dzisiaj ma postawione delikatnie na żel i niebiesko - zielone oczy, takie jakie miała nasza mama. Ma na sobie adidasy, jeansy, przy których przez bok ma przewieszony łańcuch, czarną koszulkę i skórzaną kurtkę. Jest on naprawdę bardzo przystojny i szaleją za nim chyba wszystkie pustaki w szkole. Dlatego zawsze mnie zaczepiają i wypytują co lubi. Zwykle im odpowiadam, że nie jestem punktem informacyjnym i żeby poszły same go zapytać. Nawet jeśli on je ignoruje, bo od trzech lat kocha się w swojej koleżance. Naprawdę nie rozumiem, jakim sposobem ona jest taka ślepia, kiedy ten oto chodzący feromon ciągle patrzy na nią maślanymi oczami i pomaga jej we wszystkim co ona robi. No błagam! To ja noszę okulary, a nie ona!

— Słuchasz ty mnie, czy już całkiem masz mnie gdzieś? — Dopiero teraz zwróciłam uwagę, że Nate cały czas coś do mnie mówił.

— S.. słucham... — Zrobił autentyczny poker face i uniósł jedną brew do góry.

— To o czym mówiłem? — Zapytał podejrzliwie.

— Eee... Cóż... Mówiłeś o... Cz.. Cześć Alex! — Po prostu z nieba mi spadła! Odwróciła się do nas ze swoim firmowym uśmiechem. Gdy tylko mnie zobaczyła, odrazu podbiegła i przytuliła z całej siły.

— Słyszeliście nową piosenkę Novy? Jest genialna! - Znowu zaczyna się zachwycać.

Nova, tajemnicza wokalistka ucząca się w naszej szkole. Nikt nie wie jak ona tak naprawdę wygląda, nikt nie zna ani jej, ani nikogo z jej zespołu tożsamości. Na każdym filmiku jaki wstawia na YouTube ma zakrytą twarz przez włosy, głównie przez grzywkę ponieważ sięga ona prawie do jej nosa. Na każdym nagraniu ma jeszcze na głowie czapkę z daszkiem aby nie rozpraszać swojej maski, a pozostali członkowie zespołu mają na głowach głębokie kaptury, które całkowicie zakrywają ich twarze. Zespół nosi nazwę The Galaxy, a każdy członek nosi imię jakiejś planety. Tylko nie wokalistka. Nazwali ją na początku Supernova, ale skrócili to do samego Nova. Gitarzysta to Neptune, basistka to Venus, perkusita to Pluton a keyboardzista to Jupiter. I jak pewnie każdy już się domyślił, Nova to tak naprawdę ja. Natomiast Nate jest gitarzystą.

— Słyszeliśmy, masz rację, jest świetna... Zresztą jak każda piosenka The Galaxy.. — Odezwał się Nate patrząc na mnie wymownie.

— Naprawdę nie rozumiem, dlaczego ta piątka się cały czas ukrywa... Jedyna podpowiedź jest taka, że wszyscy chodzą do naszej szkoły, ale nadal nikt nie wie kto to jest... — Zaczęła się rozgadywać.

Alex Road, jest czarnoskórą dziewczyną z pięknymi orzechowymi oczami, które ją wyróżniają. Ale jeszcze bardziej wyróżnia ją wygląd jej włosów. Są tak puszyste, że dosłownie delikatnie przypominają afro. Ma prawie metr osiemdziesiąt. Jak zawsze jest ubrana w jeansy z wysokim stanem, jako koszulkę ma bluzkę na długi rękaw z dziurami na ramionach, a na nogach ma balerinki. Jej dekolt zrobią trzy naszyjniki z zawieszkami w kształcie podkowy, przysłowiowego grosika i czterolistnej koniczyny. Dodatkowo na szyi ma jeszcze choker z czarnej, zamszowej wstążki. Na uszach ma kolczyki, średniej wielkości kółka oraz lekki makijaż na twarzy. Na jednej stronie przy włosach ma spinkę z białych perełek. Alex jest moją najlepszą przyjaciółką. Znamy się od Middle School.

— Ashton znowu zaginął w akcji? — Zagaiłam.

— Ej! To, że lubię spać nie znaczy wcale, że odrazu zaginąłem! — Odezwał się nagle ktoś za nami.

Wszyscy się odwróciliśmy. Stał za nami. Pewnie znowu próbował mnie przestraszyć, jak to ma w zwyczaju robić codziennie. Ashton Stevenson, chyba najniższy chłopak w szkole, bo jak stoimy obok siebie to jesteśmy prawie równi. Ma metr siedemdziesiąt. Jest ubrany w jeansy z szerokim krokiem, białą bluzkę i czerwoną koszulę w kratę, która ma podwinięte rękawy do łokci. Na nogach ma długie trampki z zielonymi sznurówkami. Jest on typowym kochasiem, który lgnie do każdej dziewczyny. Tyle, że każda daje mu kosza. Ale jednocześnie ma taki charakter, że po prostu nie da się go nie lubić. Naturalnie ma jasne brązowe włosy, ale przegrał zakład z Nate'm i musiał je pofarbować. Więc aktualnie ma szare, ale bardzo mu pasują, dodatkowo ma jasne, błękitne oczy, które czasami przerażają swoją jasnością. Podszedł do mnie i jak zawsze potargał mi włosy.

Co do mnie i mojego wyglądu. Jak pewnie można się domyślić jestem najniższa z tej naszej grupki. Mam metr sześćdziesiąt osiem. Tak samo jak Ashton i Alex mam 16 lat. Jesteśmy razem w klasie, ale mniejsza. Mam długie, proste włosy, które prawie sięgają aż do pasa i grzywkę, którą zwykle zaczesuję do tyłu, przez co układa się ona sama i okala moją twarz po obu stronach. Mam szare oczy po tacie a mój nos i policzki zdobi tysiące piegów, których nienawidzę. Według prawie każdego ucznia w szkole, jestem typową kujonką. Głowie przez to, że noszę okulary i codziennie jestem ubrana w koszulę zapinaną na guziki na którą mam zarzucony luźny sweter. Dziś nie jest inaczej. Mam na sobie koszulę w czarno - białą szachownice, na to mam szary, luźny sweter, który sięga do połowy moich ud, do tego mam jasne rurki, w które wpuściłam bluzkę, a na stopach mam wciągane, skórzane botki na płaskiej podeszwie. Na głowie mam jeszcze czarną czapkę beanie. Mam dosyć dziwny styl ubioru. Ni to hipster, ni to kujon. Sama nie wiem co to.

W tym momencie usłyszałam dzwonek. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie, po czym ruszyliśmy biegiem do drzwi. Rozdzieliliśmy się z Nate'm po drodzę, a cała nasza trójka weszła z impetem do klasy, przez co zwróciliśmy na siebie uwagę całej klasy.

— Przepraszamy za spóźnienie... — Powiedzieliśmy wszyscy jednocześnie, widząc niezadowolenie na twarzy nauczycielki od historii muzyki.

— Nic się nie stało, usiądźcie na swoje miejsca, mamy od dzisiaj nowego kolegę w klasie... — Dobra, co się stało, że ona się nagle taka łagodna zrobiła? Nawet się uśmiechnęła.

Ruszyliśmy na swoje miejsca, czyli jak zawsze sam tył. Ja siedzę w przed ostatniej, a Alex i Ashton w ostatniej. Przegrałam w papier, kamień, nożyce i przez to siedzę sama praktycznie na każdej lekcji, bo ta dwójka jak zawsze oszukiwała. Podniosłam wzrok na chłopaka, który rozmawiał z Panią Harrison.

— A więc tak... Przedstaw się.. — Powiedziała milutko, tak jak nie ona.

Chłopak o ciemnych, brązowych włosach z lekko roztrzepaną fryzurą odwrócił się w kierunku klasy. Miał jasne, zielone oczy, ale jego uśmiech był chyba najbardziej powalający. Był ubrany w szarą koszulę na krótki rękaw, na nią miał założone coś na wygląd kamizelki od garnituru, jeansy, przy których miał luźno puszczone szelki i czarne trzewiki, które miał zakryte nogawką spodni. Na oko miał może metr osiemdziesiąt.

— Jestem Oliver Castlewood, mam 16 lat i przeprowadziłem się tu z Londynu.. — Zaczął opowiadać o sobie.

— Ktoś ma jakieś pytania do kolegi? — Zapytała nauczycielka, na co prawie każda dziewczyna uniosła rękę i wypieła swój biust.

— Laura? — Wskazała największą sukę w szkole, która jest zakochana w... Zgadnijcie... W The Galaxy. Gdyby wiedziała, że cały czas dokucza wokalistce to by już więcej swojego wytapetowanego nosa nie wyściubiła ze swojej nory.

— Masz dziewczynę? — Zapytała swoim piskliwym słodkim głosikiem, od którego za moment wyrzygam tęczę.

— Eeee... Nie... I nie szukam... — Kilka osób w klasie zaśmiało się na jego odpowiedź, ale chyba jednak bardziej umierali widząc jego obrzydzoną minę.

— Dlaczego przyjechałeś do takiej dziury, jaką jest Nowa Wielka Brytania? — Zadał pytanie Ashton. Trochę się tym zdziwiłam, bo zwykle nie interesował się nikim, oprócz ładnych dziewczyn.

— Głównie ze względu na pracę ojca, dostał lepszą propozycję pracy i przeprowadziliśmy się tutaj... — Powiedział ze swoim firmowym uśmiechem, który jest chyba zaraźliwy, bo Pani Harrison za moment chyba twarz pęknie od tego uśmiechania.

— Dobrze, koniec pytań... Usiądziesz.... — Rozejrzała się po klasie i zatrzymała wzrok na mojej ławce. — Obok Melody...

Na jej słowa szerzej otworzyłam oczy i spojrzałam na klasę. Wszystkie dziewczyny zabijały mnie właśnie wzrokiem.

— Przedostatnia ławka pod oknem... — Chłopak kiwnął głową, a następnie usiadł obok mnie. Spojrzał na mnie i wyciągnął prawą rękę.

— Jestem Oliver... — Uścisnęłam jego dłoń.

— Melody... — Powiedziałam cicho, gdy za plecami usłyszałam jak Alex i Ashton podśpiewują ,, Miłość rośnie wokół nas ".

Kocham ich i jednocześnie nienawidzę. Kiedyś ich ukatrupię. I wcale nie żartuje. Po chwili Pani Harrison zaczęła rozdawać plik kilku kartek.

— Dzisiaj pracujecie w parach... — Powiedziała stojąc na środku sali z założonymi na biodrach rękoma. — Jako iż mamy dzisiaj dwie godziny, macie czas do końca drugiej lekcji. Karta pracy jest trudna, więc skupcie się i postarajcie jak najlepiej umiecie. — Jej wzrok nagle zawiesił się na mnie. — Melody, mam nadzieję, że wytłumaczysz co i jak Oliverowi. — Na jej słowa kiwnęłam delikatnie głową. — Ja muszę teraz na moment wyjść do Pana dyrektora, dlatego pod moją nieobecność, Susan, wasza przewodnicząca was pilnuje. Jak tylko ktoś wyciągnie telefon, informujesz mnie, a ja tej osobie wstawiam natychmiast ocenę niedostateczną, bez możliwości poprawy! Czy to jasne?! — Ostatnie zdania powiedziała głośniej, tak, że każdemu chyba dreszcz przeszedł po plecach.

Wszyscy kiwnęli głowami, po czym zaczęli się konsultować z osobą ze swojej pary. Spojrzałam na zadania. Daty, utwory, kompozytorzy. Łatwizna. Spojrzałam na chłopaka obok mnie. Miał lekko skrzywioną minę.

— O co chodzi? — Zapytałam na co spojrzał na mnie.

— Nie jestem najlepszy z historii muzyki, nie miałem takiego przedmiotu w poprzedniej szkole... I trochę nie wiem od czego zacząć... — Delikatnie się uśmiechnęłam, a następnie wzięłam długopis i zaznazałam odpowiedzi na karcie.

Spojrzał na mnie lekko zaskoczony tym, że jedyne co robię to czytam polecenie i odrazu zaznaczam odpowiedź. Po dziesięciu minutach mieliśmy skończoną kartę pracy. Odłożyłam długopis do piórnika, gdy tylko podpisałam na kartce siebie jak i Olivera. Spojrzałam na niego. Był wyraźnie zaskoczony szybkością z jaką zrobiłam zadania.

— No co? — Uniosłam pytająco lewą brew.

— Szybko ci poszło... — Powiedział z wyraźnym podziwem w głosie.

— Lubię historię muzyki... To wszystko... — Odpowiedziałam na jego komentarz.

— Mogę zadać pytanie? — Zagaił nagle.

— Pytaj o co chcesz, postaram się na to odpowiedzieć... — Oparłam się o prawą rękę.

— Naprawdę do tej szkoły chodzi cały zespół The Galaxy? — Kolejny fan?

— Tak, naprawdę... Ale nikt nie zna ich tożsamości... — Oczy mu się zaświeciło i zaczął się nad tym zastanawiać.

W takiej ciszy siedzieliśmy aż do zakończenia drugiej lekcji. Jako pierwsi oddaliśmy kartę pracy i już odrazu Harrison dała nam ocenę. Jak zwykle najlepszą możliwą. Oliver widząc to, że wpisuje naszej dwójce szóstki, spojrzał na mnie zaskoczony. Znowu. Po tej lekcji ja, Alex i Ashton ruszyliśmy korytarzem na dziedziniec.

— Melody! — Usłyszałam za sobą i odrazu się odwróciłam. Oliver szedł za nami.

—Co jest? — Zapytałam odrazu.

— Średnio znam te szkołę i chciałem zapytać, czy mielibyście coś przeciwko, jeśli trzymałbym się z wami przez dzisiejszy dzień? — Zapytał niepewnie drapiąc się po czuprynie.

— Pewnie, że możesz się z nami trzymać! — Powiedziała jako pierwsza Alex.

— Fajnie byłoby mieć w paczce drugiego chłopaka, z którym można porozmawiać o czymś innym niż babskie ciuszki i zagadce, kim może być Nova i reszta The Galaxy... — Dopowiedział Ashton.

— Jak nie zwariujesz przez tą dwójkę to spoko...— Lekko zażartowałam. Wszyscy to wyczuli, bo po chwili już się śmiali.

W tym samym momencie ktoś objął mnie ramieniem. Spojrzałam na tą osobę i zobaczyłam Nate'a. Oliver dokładnie przyjrzał się mojemu bratu.

— Porywam ją na chwilę.. — Zaciągnął mnie za rękę w kierunku klatki schodowej i zaprowadził na samą górę.

To jest nasze miejsce spotkań całym zespołem. Nikt poza nami tu nigdy nie przychodzi. Pozostali już tutaj byli. Beth, czyli Venus jako pierwsza rzuciła mi się na szyję. Mój braciszek spojrzał na mnie z zazdrością. Beth to tylko skrót od jej pełnego imienia, którego nie lubi. Tak naprawdę nazywa się Bernadeth Atkins. Ma śliczne brązowe oczy i włosy w kolorze truskawkowego blądu, dodatkowo ma zrobione różowe ombre z fioletowymi pasemkami. Następnie podszedł do mnie Austin Stone, czyli Pluton. Jak zawsze potargał mi grzywkę, tym samym zmieniając mnie w Novę. Ostatni był Sebastian, czyli Jupiter, z którym przybiłam piątkę. Austin i Sebastian to bracia bliźniacy, jeden to wieczny podrywacz a drugi jest gejem. Oboje mają brązowe włosy i złote oczy. Odróżnia ich tylko i wyłącznie styl ubioru oraz to, że grzywkę czeszą na inną stronę.

— Dobra, to... Co się stało, że brat mnie nagle musiał porwać? — Zapytałam, będąc ciekawą o co może chodzić.

— Braciszka zapytaj... — Odpowiedział Sebastian, będąc wyraźnie lekko wkurzonym.

— Nate? — Odwróciłam się do niego.

— Napyskowałem Lawson i przez najbliższy tydzień będę musiał zostawać po lekcjach.. — Przyznał po chwili.

Głośno westchnęłam dając sobie przy okazji face palma.

— Rozumiem, że znowu cię sprowokowała? — Zaczęłam zaciągając okulary na włosy. Kiwnął głową.

— Nate, rozmawialiśmy już o tym, miałeś nie reagować na jej zaczepki... — Zaczęła spokojnym głosem Beth.

— Nie moja wina, że się na mnie uwzięła... W każdym bądź razie, dzisiaj próba nam wypada... Więc po lekcjach wracamy prosto do domów... — Był zdenerwowany. Tata też będzię jak się dowie, że musiał zostać po lekcjach.

— Powiem tacie, że pomagasz znajomemu z nauką... Tak się przynajmniej na ciebie nie zdenerwuje... — Spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam.

— Kocham cię, Melody! — Przytulił mnie z całej siły.

— Jesteś dla niego zbyt bojaźliwa... — Machnęłam ręką na słowa Austina, a następnie rozeszliśmy się w swoich kierunkach.

Tak czy siak, wszyscy poszliśmy na dziedziniec, gdzie przy jednym ze stolików Alex, Ashton i Oliver śmiali się z nie wiadomo czego. Poprawiłam swoje włosy tak, aby nikt nic nie podejrzewał, po czym poszłam w ich kierunku.

— Wróciłam... — Zakomunikowałam gdy tylko do nich podeszłam.

— Co tym razem chciał twój braciszek? — Zagaiła Alex.

— Haaa... — Westchnęłam po czym padłam na blat stolika czołem w dół. — Napyskował Lawson i do końca tygodnia zostaje po lekcjach... — Oparłam się o brodę. — Czyli do domu wracam na piechotę... Ja nie chcę...

— Jak byś mieszkała w tym samym kierunku co ja, to bym cię podwoził, ale tak średnio mam po drodze... — Zaczął Ashton.

— Ja chce mieć już prawo jazdy... — Powiedziałam płaczliwym tonem.

Po chwili usłyszeliśmy dzwonek i szybko ruszyliśmy do szkoły na kolejne lekcje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro