Nowe dowody
W medii pierwsza piosenka. Jeśli ktoś chce sobie zrobić klimacik, to proszę bardzo!!
Mam nadzieję, że się spodoba mój dobór muzyczny!
★Oliver★
Na pierwsze dźwięki melodii, prawie każdy w stołówce zaczął krzyczeć nazwę ich zespołu, albo imię każdego z członków zespołu. Najczęściej słyszałem imię wokalistki. Spojrzałem na tą dziewczynę i zacząłem się zastanawiać. Nagle oprzytomniałem i zwróciłem uwagę na jeden mały szczegół.
— Alex... — Odezwałem się w końcu.
Spojrzała na mnie zarówno czarnoskóra jak i Ashton.
— Zapisz w swoich notatkach odnośnie Novy, że ma lodowate dłonie... — Powiedziałem cały czas przyglądając się dziewczynie, która zaczęła śpiewać.
Afroamerykanka szybko wyjęła telefon i zapisała w swoich notatkach, to co powiedziałem. Średnio mogłem się skupić, bo co chwila ktoś za mną krzyczał, a to imię wokalistki, a to nazwę zespołu. Zirytowany tymi wrzaskami spróbowałem się wsłuchać w tekst piosenki.
—Light and dark
They vanish, torn apart
Like final words on a star
A wish for one more day
To gaze at the daybreak
But can that hope exist
When you're wide awake?— W tym momencie zrobiła piruet i zobaczyłem dwa kolejne szczegóły.
— Dwa kolczyki w lewym uchu i piegi na nosie... — Powiedziałem do Alex, a ona odrazu to zapisała na telefonie.
Znowu za nami ktoś zaczął krzyczeć, gdy tylko usłyszeli jak Neptune zaczyna grać solówkę na gitarze. Nova natomiast zaczęła w pewnym stopniu tańczyć, kiwać głową w rytm muzyki i robić charakterystyczny ruch w tańcu.
— We're at the end
Our intuition's crumbling
Everything you see
Is it reality?
Tell me, I need to know
Without a sound
Our fleeting futures, yours and mine
Suddenly close in
We can't control it
As it unfolds before our eyes! — Ona ma naprawdę niesamowity głos, jeśli jest w stanie tak długo utrzymać jeden dźwięk.
Muzyka ucichła, a w sali rozległy się oklaski oraz gwizdy. Nova machnęła ręką, aby na moment wszyscy ucichli i tak też się stało.
— Nie wiem jak wy, ale ja się aktualnie bawię świetnie... — Wszyscy jeszcze głośniej krzyknęli. — To chyba miało znaczyć, że wy również? — Wszyscy odpowiedzieli jednym chórem.
Spojrzała w kierunku Neptune, który kiwnął do niej głową.
— Każdy wie jaki jest nasz cel. Chcemy pokazać, że mamy dość szufladkowania przez nauczycieli. Chcemy wyrazić siebie poprzez muzykę, ale tak długo jak się nie postawiliśmy zasadą, nikt nas nie słuchał. Właśnie dlatego wszczynamy ten bunt. Bunt przeciwko nauczycielom, którzy nie pozwalają nam się cieszyć swoją pasją. Którzy nie chcą nawet słyszeć o czymś takim, jak nasze zainteresowania. Pytam się, czy ktoś z was pamięta, żeby u nas w szkole kiedykolwiek był jakiś dzień sztuki? Jakieś przedstawienie? Czy cokolwiek innego? Bo sory bardzo, ale ja nie. W tej szkole nawet nie ma żadnych klubów, bo dyrektor uważa coś takiego za konspirację i odmóżdża jego uczniów. Według mnie, to właśnie jego metody są gorsze, ponieważ właśnie przez coś takiego, nikt z nas nie ma nawet ochoty żeby wejść rano do tego budynku. Co rano, widzę jak każdy ma skrzywioną minę, kiedy musi przejść przez próg i wysiedzieć tu codziennie około siedem, a nawet osiem godzin. Założyliśmy zespół, aby pokazać, że my też mamy coś do powiedzenia, że mamy gdzieś jego groźby o wyrzuceniu ze szkoły i, że nie obchodzi nas jego chore zdanie o naszych zainteresowaniach. Kto lubi rysować, niech rysuje, kto tańczy, niech tańczy, kto gra w szachy, niech sobie w nie gra. Dyrektorowi i całemu gronu pedagogicznemu nic do tego, bo wiecie co? To jest nasze życie i każdy z nas ma swój własny świat, który nie ogranicza się tylko do chodzenia niczym zombie w tym pieprzonym piekle! — Neptune zaczął grać kolejną piosenkę, a ja szeroko otworzyłem oczy.
~Ano piekle... Inaczej tego miejsca się określić nie da... ~
Przypomniałem sobie jak wczoraj Melody tak nazywa to miejsce. Tylko ona tak nazywa szkołę.
— Czy to możliwe, aby to naprawdę była Melody? — Powiedziałem do reszty.
— Niemożliwe, Melody pewnie leży teraz w łóżku i głaszcze Cat po głowie... — Alex machnęła ręką na moje słowa, ale i tak nie mogłem przestać o tym myśleć.
Spojrzałem na rudowłosą dziewczynę, która podczas śpiewu cały czas się uśmiechała. Może rzeczywiście to nie jest Melody. W końcu ona nie jest w stanie się szeroko uśmiechać. Opuściłem wzrok przypominając sobie naszą ostatnią rozmowę w cztery oczy.
~Nie umiem już płakać... Od trzech lat, ani razu nie uroniłam żadnej łzy... Wszystkie wylałam w tamtym okresie... Z uśmiechem mam podobnie... Nie umiem się już szeroko uśmiechać...~
— Fate can screw itself and die
As I helplessly only cry for pride
Ah ah ah alone in my world
I cry a song of love
This world is twisted, you blink and miss it
All of my hopes and dreams they break and fall away
I'm so sick and tired of this torment
Goodbye precious life — Refren tej piosenki usłyszałem zupełnie jak przez mgłę.
Spowrotem uniosłem wzrok na dziewczynę, która żyła muzyką. Gdy śpiewa pokazuje to jaka jest ona naprawdę. I to jest piękne.
— My life, I don't live it alone
The people that I love
Right now I hear them calling me
There's proof that I exist
And now that they are here it's like I've been released
How did it all end up like this?
I see the path I've long avoided
But now that all my hesitation's gone — Uśmiechnąłem się mimowolnie słuchając tej piosenki.
Może powinienem trochę się opanować z tymi podejrzeniami co do Melody. Przez pracę mamy zacząłem się wszystkiemu i wszystkim podejrzliwie przyglądać. Odetchnąłem, a następnie spojrzałem na Alex i Ashtona, którzy świetnie się bawili. Oliver, wyluzuj trochę. Życie jest tylko jedno, a taki koncert nie zdarza się często. Objąłem ramieniem Ashtona, który obejmował Alex w talii i tak jak oni zacząłem się bawić.
— Fate could take a new coat of paint
While I'm bruised and beaten I'll try for pride
Ah ah ah alone in my world
I sing a song of love
This world is twisted, but I won't miss it
And with the bonds we've made
They will keep us strong
Though it sometimes sucks
I'll grin and bear it
It's my precious life
Yeah!! — Jej głos aż poniósł się echem po całej stołówce, jednak ta chwila długo nie trwała.
Do pomieszczenia nagle wlecieli nauczyciele, a gdy tylko zobaczyli The Galaxy, ktoś krzyknął, aby natychmiast ich złapać. Wszyscy odrazu zeskoczyli ze stołów, ale Nova przysnęła.
— Ej! A ja to co? Pies? — Krzyknęła przez mikrofon na co w całej sali rozległ się śmiech.
Gdy tylko zauważyła zbliżającego się nauczyciela zaskoczyła ze stołu i sama również wskoczyła w tłum nastolatków. Wszyscy spojrzeli gdzie powędrowali i znaleźli ich przy wyjściu ewakuacyjnym. Neptune i Pluton przytrzymali drzwi, przez które przebiegła Nova, po czym zatrzasnęli je nauczycielom przed nosem. Na stołówce rozległy się głośne rozmowy, aż wszystkich uspokoili nauczyciele. Wszyscy wrócili na swoje miejsca, ale dało się usłyszeć szepty między uczniami. Niektórzy mówili, że dzisiejszy dzień przejdzie do historii tej szkoły, inni, że zespół utarł nosa gronu pedagogicznemu, a jeszcze inni, że nie wyobrażali sobie iż zespół na żywo może robić takie wrażenie.
— Dobra, to było ekstra... — Powiedział nachylając się ku środkowi stołu Ashton.
— Prawda? Ich pierwsza piosenka była genialna... — Ekscytowała się Alex.
— Mogliśmy to nagrać, pokazaliśmy to wszystko Melody... — Powiedziałem.
— Nie doceniasz nas... — Powiedzieli jednocześnie machając telefonami.
Zaśmiałem się z nich, a po jakimś czasie zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję. Przez resztę dnia wszyscy mówili o dzisiejszym koncercie. The Galaxy jest naprawdę niesamowite, jeśli byli w stanie urządzić coś takiego.
⭐Melody⭐
Ile sił w nogach wróciliśmy do samochodu, a następnie szybko wyjechaliśmy z parkingu. Wszyscy zdjęli kaptury, a ja bandamę. Przeczesałam palcami moją grzywkę, tym samym zwracając sobie jakąkolwiek widoczność.
— To było genialne! — Krzyknął na cały samochód Austin, który siedział obok mnie z tyłu.
— Tego się nawet opisać nie da! — Dodał Nate.
— Melody? — Beth zwróciła uwagę wszystkich.
Zakryłam twarz obiema dłońmi, a głowę opierałam na zagłówku. Sebastian spojrzał na mnie we wstecznym lusterku, a Nate aż się odwrócił do tyłu.
— Ej, młoda, wszystko dobrze? — Zapytał Sebastian.
Głośno parsknęłam śmiechem, na co wszyscy się zdziwili, bo nigdy nie śmieję się głośniej niż chichranie się pod nosem.
— Nawet lepiej... — Opuściłam głowę. — Ja chęci jeszcze raz! — Krzyknęłam podekscytowana szeroko się uśmiechając.
Nate na moją reakcję szeroko otworzył oczy, bo przez ostatnie lata prawie wogóle się nie uśmiechałam. Jak już to tylko w domu widywał mój uśmiech, który nie był znikomy. Wszyscy się szeroko uśmiechnęli na moją reakcję, a następnie Beth uwiesiła mi się na szyi, jednocześnie się śmiejąc. Zaraziła mnie tym, bo przez resztę drogi obie się śmiałyśmy, a Nate przyglądał mi się ze łzami w oczach. Dojechaliśmy pod nasz dom, gdzie Sebastian nas wysadził.
— Do jutra — Pożegnał się Nate, kiedy wysiedliśmy z auta.
— Narka! — Krzyknęła cała trójka gdy odjeżdżali.
Razem z Nate'm pobiegliśmy w kierunku domu. Już na wejściu spotkaliśmy tatę, który czekał na nas ze skrzyżowanymi rękoma na klatce piersiowej.
— Powiecie mi teraz... Dlaczego nie byliście w szkole i czemu jesteście tak ubrani? — Zapytał odrazu na wejściu, ale jego srogi wzrok złagodniał, gdy zobaczył mnie uśmiechniętą od ucha do ucha.
— Pokazaliśmy się na żywo jako The Galaxy... — Odpowiedział Nate.
— Zagraliśmy przed całą szkołą... Ja chce jeszcze raz! — Powiedziałam podekscytowana.
— Gdybyś ty ją zobaczył... Myślałem, że to inna oso... — Tata nas nagle przytulił.
— Tato? — Zapytałam nie rozumiejąc jego nagłej zmiany.
— O co chodzi? — Zapytał Nate, który również nie rozumiał co się dzieje.
— Już dawno nie widziałem waszej dwójki tak szczęśliwej, a zwłaszcza ciebie Melody... — Odsunął się od nas. — Nie gniewam się, ale następny razem mnie o tym poinformujcie... — Potargał naszą dwójkę po włosach, a mnie jeszcze dodatkowo trącił w nos.
Przytuliłam się do niego z całej siły, a tata jeszcze przyciągnął do nas Nate'a. Tata dał mi całusa w czubek głowy, a Nate'a poczochrał ponownie po głowie i powiedział, że jest z nas dumny jak jeszcze nigdy dotąd. Wszyscy poszliśmy do kuchni po chwili, a tam opowiedzieliśmy tacie przebieg całego koncertu.
— Idźcie odpocząć... Po głoszeniu własnych poglądów na pewno jesteście zmęczeni... — Powiedział tata przyglądając się naszej dwójce z dumą.
Oboje kiwnęliśmy głowami, po czym ruszyliśmy do swoich pokoi. Po drodze oczywiście musieliśmy się sobie nawzajem droczyć. Nate targał mi włosy, a ja jemu co chwila dawałam z łokcia w bok. Gdy weszliśmy na górę okładaliśmy się wzajemnie rękoma. Weszłam do swojego pokoju, gdzie na łóżku rozkładała się Cat. Podeszłam do szafy i wyjęłam jakieś wygodniejsze ciuchy. Założyłam koszulkę, która na mnie wygląda jak sukienka oraz czarne legginsy, a następnie rozczesałam włosy. Schowałam wszystko co miałam na sobie podczas koncertu, gdy przypominam sobie, że reszta chce mnie odwiedzić po lekcjach, a następnie uwaliłam się na łóżku. Weszłam pod kołdrę i nie minęło nawet pięć minut jak zasnęłam.
★Alex★
14:45. Jak by to powiedziała Melody, Wolność! Wszyscy się zebraliśmy i ruszyliśmy w kierunku samochodu Ashtona. Oliver przegrał ze mną w papier, kamień, nożyce, dlatego dzisiaj siedzi z tyłu. Gdy wyjechaliśmy z parkingu, odrazu ruszyliśmy w kierunku domu Melody. Jestem ciekawa jak się czuje, bo nie dawała znaku życia od naszej ostatniej rozmowy.
— Ciekawe jak się czuje?— Zaczął Ashton.
— Coś ty się nagle taki troskliwy zrobił? Jak zawsze jesteś chamski do granic możliwości, tak dzisiaj coś ci się odwidziało? — Zaśmiałam się z niego.
— Dla Melody nigdy nie jestem chamski... No może w małym stopniu, ale o nią się zawsze martwię... W końcu to nasz rudzielec, który na każdym kroku znajduje kłopoty albo wpada na głupie pomysły... — Wytłumaczył.
— Takiej troski się po tobie nie spodziewałem, Ashton... — Powiedział Oliver.
— Aaa! Odczepcie się, albo was tu wysadzę i dalej idziecie na piechotę! — Zarumienił się.
— Już się nie odzywam... — Podniosłam ręce w geście obrony.
Reszta drogi minęła nam w spokojnej atmosferze. Po paru minutach Ashton zaparkował samochód pod domem Melody, a następnie cała nasza trójka ruszyła do jej domu. Podbiegłam jako pierwsza do drzwi, aby jak najszybciej zadzwonić dzwonkiem. Podeszli do mnie chłopacy, a Ashton szturchnął mnie w ramię. Naciągnęłam skórę pod prawym okiem i pokazałam mu język. Usłyszeliśmy otwieranie zamków, a po chwili drzwi otworzył nam tata Melody i Nate'a.
— Dzień dobry Panie Sparks! — Powiedziałam odrazu.
— Alex, Ashton i jak mniemam Oliver... — Powiedział. — Co was sprowadza? — Zapytał.
— Chcieliśmy sprawdzić jak się czuje Melody...— Wytłumaczyłam odrazu, gdy wpuścił nas do środka.
— Jest u siebie w pokoju i pewnie wypoczywa... A, i odrazu ostrzegam... Od kiedy zeszła jej gorączka, to gada jak najęta... — Złapał się za głowę. — Alex, znasz drogę... Ja muszę wracać do dokumentów z pracy... — Odwrócił się i wszedł do kuchni.
Tata Melody jest całkiem wysokim mężczyzną. Ma czarne włosy oraz szare oczy. Pan Sparks ma 43 lata i jest szefem w firmie budowlanej. Ubrany w dresowe spodnie oraz bluzkę z długim rękawem. Jest bardzo zapracowany i wiecznie zmęczony, czego dowodzą zasinienia pod oczami, ale mimo to zawsze znajduje czas dla swoich dzieci. Musi być niesamowicie silny, skoro udało mu się pozbierać po utracie żony. Miał dwójkę dorastających dzieci i dał sobie ze wszystkim radę. Spojrzałam na chłopaków, po czym ruszyliśmy po schodach na piętro. Zapukałam rytmicznie, po czym otworzyłam drzwi.
Szeroko otworzyłam oczy, kiedy zobaczyłam Melody przygniecioną przez Cat. Spojrzałam na chłopaków, a oni na mnie.
— Cat... Zejdź... Błagam...— Jękła rudowłosa, mając twarz wbitą w poduszkę.
Cat jej nie posłuchała i zaczęła jej lizać ucho. Melody zrezygnowana coś mruknęła w poduszkę. Za moment nie wytrzymam. Chłopacy chyba też za chwilę nie wytrzymają i tak jak ja wybuchną śmiechem.
— Cz...cześć Melody... — Odezwałam się w końcu.
Podniosła głowę i na nas spojrzała. Zrobiła minę zbitego psa.
— Pomocy... — Jęknęła, a ja odrazu do niej podbiegłam.
Weszłam po dwóch schodkach i wdrapałam się na jej łóżko. Złapałam Cat pod łapami, a następnie spróbowałam podnieść. Z trudem podniosłam tego ciężarowca, przez co upadłam na plecy, a razem ze mną Maine Coon. Wypuściłam z trudem powietrze.
— Ile ta cholera waży? — Zapytałam się kiedy chłopaki ściągnęli ze mnie Cat.
— Około piętnastu kilo... Chociaż w sumie to mogło jej się przytyć, bo po sterylizacji zjada kilogramy jedzenia... — Powiedziała Melody, która w końcu mogła się podnieść.
— Serio zaczynam uważać twojego kota za coraz to bardziej dziwnego.... — Podniosłam się do siadu.
— Dlaczego ona tak bardzo lubi ci leżeć na krzyżu? — Zapytał Ashton.
—A żebym to ja jeszcze wiedziała... — Powiedziała trochę głośniej, przez co teraz w jej głosie można było usłyszeć chrypę.
Ashton podszedł do Melody, a następnie przyłożył jej rękę do czoła.
— Co robisz, Ashton? — Zapytała rudowłosa.
— Sprawdzam czy masz gorączkę...— Wytłumaczył.
— Już mi zeszła... Wzięłam końską dawkę antybiotyku i witaminy... Strasznie się martwisz... — Zauważyła.
— Jesteś dla mnie jak siostra, to raczej oczywiste, że się o ciebie martwię... — Jestem ciekawa jak wiele go kosztowało, aby to powiedzieć.
Spojrzałam na Melody, która przyglądała się uważnie chłopakowi. Nagle zrobiła coś nieoczekiwanego. Ona się uśmiechnęła. I to szeroko. Zarówno ja jaki i chłopacy szeroko otworzyliśmy oczy. Nigdy nie widziałam, aby Melody szeroko się uśmiechała. Zwykle było to ledwo co drgnięcie kącików ust, a teraz? To jest najładniejszy uśmiech jaki widziałam.
— Ty się... Uśmiechasz... — Powiedział Ashton.
— Bo się cieszę, że was mam... — Odpowiedziała.
— Dobra... Kim jesteś i co zrobiłaś z Melody? — Zapytałam.
— To przeziębienie naprawdę źle na nią oddziałowuje... — Zaśmiał się Oliver.
— Ej! — Burknęła Melody na co wszyscy się zaśmialiśmy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro