Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bal

Następnego dnia rano, obudziło mnie łaskotanie na moich prawym ramieniu. Odwróciłam się, a następnie przytuliłam do chłopaka, który leżał zaraz obok. 

— Nic cię nie boli? — Zapytał z troską. 

Pokręciłam głową na nie, a on pogłaskał mnie po plecach. Położył się spowrotem, a ja głęboko westchnęłam. 

— Wszystkiego najlepszego... — Powiedziałam, a Oliver się zaśmiał. 

— Dziękuję... — Przytulił mnie, po czym dał całusa w czoło. 

Poleżeliśmy tak jeszcze jakieś czas. Około 7:30, bo obudziliśmy się gdzieś o 6, wróciłam do domu. Miałam farta, bo nikogo nie było jeszcze na dole. Szybko weszłam po schodach, a następnie do swojego pokoju. Zjechałam plecami po drewnianej powierzchni drzwi, po czym złapałam się za policzki. Co się wydarzyło? 

Spędziłam noc z Oliverem... 

Straciłam dziewictwo... 

Czuję się trochę inaczej, niż wcześniej. Nie umiem tego opisać. Podniosłam wzrok, dzięki czemu zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Wstałam z ziemi, po czym podeszłam do niego. Mam wrażenie, jakbym patrzyła na inną dziewczynę. 

— Byłaś z Oliverem? — Gwałtownie się odwróciłam, a w drzwiach zobaczyłam Beth, która miała na sobie koszulkę Nate'a. 

— Ciocią nie zostanę, mam nadzieję... — Pokręciła głową, ale nie potrafiła ukryć rumieńca.

— Ja chyba też nie... — Spojrzała wymownie na mnie, po czym wskazała na szyję. 

Odwróciłam się spowrotem do lustra i gorączkowo zaczęłam się przyglądać swojej szyi. Nic nie ma. O-o. 

— Podpuściłaś mnie... — Powiedziałam z wyrzutem, a ona weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. 

— Bo za dobrze cię znam, i doskonale wiem, że sama byś się nie przyznała... — Weszła na moje łóżko, usadawiając się wygodnie. 

— Fakt... — Usiadłam obok niej, a następnie zaczęłam głaskać Cat. 

***

Minął tydzień, co znaczy, że wracamy do szkoły. Między Alex i Ashtonem, nic się nie zmieniło. Nadal wzajemnie sobie dokuczają, ale teraz czarnoskóra ma argument, którym odrazu gasi szarowłosego, który już nie ma szarych włosów. Urosły mu, był u fryzjera i zmienił kolor. Teraz ma niebieskie. 

Pod kolor oczu strzelał? Pojęcia nie mam, ale chyba Alex zaczyna na niego zwracać o wiele większą uwagę, niż wcześniej. Częściej rozmawiają o tym, co lubią robić w wolnych chwilach. Ostatnio z Oliverem, gdy byliśmy na kolejnej randce, zauważyliśmy ich, jak wychodzili z kina. 

Pojęcia nie mam, czy oni coś ze sobą jednak kręcą, czy Alex próbuje zobaczyć w ten sposób, że coś jednak do niego czuję. Ashton przestał ją szturchać po żebrach, czyli nasz dręczyciel, w końcu postanowił spróbować coś działać w jej kierunku. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy zobaczyłam, jak znowu udało mu się ją rozśmieszyć. 

Spojrzałam na Olivara, który rozmawiał z Ianem. Ostatnio zrobiło się bardzo spokojnie w całej szkole. Wszystko wróciło do normy. Ciekawe tylko, jak długo jeszcze potrwa taki spokój. W tym momencie rozległ się dzwonek. Koniec długiej przerwy. Wszyscy wstaliśmy od stołu, po czym ruszyłyśmy w kierunku klasy, gdzie mieliśmy lekcję. 

Odrazu przytuliłam się do Olivera, gdy tylko wyszliśmy ze stołówki. Objął mnie ramieniem, a ja spojrzałam na niego szczęśliwa. 

— Między wami napewno miało coś miejsce... — Odezwał się niebieskowłosy, kiedy stanęliśmy pod klasą. 

— Hm? — Zwróciliśmy na niego uwagę jednocześnie. 

— Melody... Zdecydowanie bardziej się do niego przytulasz... A Oliver, ty trzymasz rękę o wiele niżej, niż zazwyczaj... — Wyliczył, a ja z Oliverem wymieniliśmy spojrzenia. 

— Dobra, gadać co miało miejsce... — Wyszczerzył się Ian. 

— Nie wasza sprawa... — Powiedzieliśmy jednocześnie. 

Spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni, po czym cicho się zaśmialiśmy. 

— Znowu mnie zaczynają denerwować... — Odwróciła wzrok Alex, ale zachaczyła go na czymś po drodze. 

Zmarszczyła brwi, po czym odbiła się od ściany i podeszła do tablicy informacyjnej. Powędrowaliśmy za nią wzrokiem, a następnie poszliśmy za nią. 

— Bal? — Wymruczała pod nosem, patrząc na jedno z ogłoszeń. 

— Alex? — Podeszłam do niej, po czym spojrzałam na to, na co ona patrzyła. 

— Zobaczcie... — Wskazała palcem na jedną z ulotek. 

— Szkoła organizuje bal? — Powiedział zaskoczony Ashton. 

— Nie podoba mi się to... — Wyszeptałam pod nosem. 

Wyjęłam telefon, po czym zrobiłam zdjęcie ogłoszenia i wysłałam na czacie grupowym zespołu. Oczywiście tym osobnym, bo mamy jeszcze inny, na którym są Alex, Ashton, Oliver i Ian. 

Venus
Oj niedobrze... 

Neptune
Nie podoba mi się to... 

Jupiter
Ej, to co teraz robimy? 

Pluton
To na kilometr śmierdzi jakimś podstępem... 

Nova
Jak widać myślimy o tym samym

Nova
Za trzy minuty w naszym miejscu, musimy omówić plan działania... 

Neptune
Już idziemy... 

— Kod niebieski, niedługo wróce... — Powiedziałam, po czym odłączyłam się od pozostałych. 

— Melody? — Usłyszałam za sobą, ale już skręciłam w klatkę schodową, która prowadziła w dół. 

Zeszłam do szkolnej piwnicy, gdzie był cały sprzęt, którego nie używa się, chyba, że na specjalne okazje w szkole. Przeszłam między gratami, a następnie skręciłam w lewo, aby dojść do pomieszczenia, w którym trzymane są wszystkie instrumenty, które niegdyś były używane przez szkolną orkiestrę. 

Niegdyś, czytaj zanim Blazecowic został dyrektorem. Oparłam się o ścianę, po czym poczekałam na resztę, która przyszła kilka minut później. 

— To jest napewno jakiś przekręt dyrektorka... — Powiedział odrazu na wejściu Austin. 

— Chyba całego grona pedagogicznego... — Zauważył Nate. 

— To co robimy? — Zapytała Beth. 

— Nic... Dopóki się nie dowiemy, co on takiego szykuje... — Odpowiedziałam. — Musimy coś wykombinować, żebyśmy wiedzieli po jak cienkim lodzie teraz stąpamy... — Wszyscy się ze mną zgodzili.

Wszyscy zaczęli myśleć. 

— Może w końcu go przekonaliśmy... — Odezwał się Sebastian. 

Jego brat się zaśmiał. 

— Tak, a niebo jest różowe i latają po nim krowy ze skrzydłami... — Powiedział z sarkazmem. 

— Przecież jego się nie da przekonać... — Powiedziała Beth. 

Biorąc pod uwagę, że od kiedy zaczęliśmy coraz bardziej funkcjonować i pokazywać się w szkole, stał się on na nas jeszcze mocniej cięty. 

— W takim razie, dlaczego postanowił zorganizować bal? Wątpię, że to jest kwestia tego, że w Boże Narodzenie nawiedził go duch i powiedział, żeby przestał być taką sknerowatą pizdą za przeproszeniem... — Zażartował Austin.

Dlaczego tak bardzo zależy mu na tym, aby go zorganizować? To raczej nie jest kwestia tego, że nagle postanowił poprawić swoją lubialność w szkole. Każdy w tym budynku jest przeciwko niemu, a jedynymi osobami, które wogóle go słuchają są nauczyciele. Musi być w tym jakiś ukryty motyw. Tylko jaki? A co jeśli...? 

— Melody, ma chyba pomysł... — Zauważył mój wyraz twarzy Nate. 

— He? — Podniosłam na niego wzrok. 

— Zawsze masz taki wyraz twarzy, kiedy coś nie daje ci spokoju... — Wytłumaczył. 

— Co wymyśliłaś? — Zapytała Beth. 

— To bardziej przypuszczenie, ale... Wydaje mi się, że jego pomysł z balem, to tylko sposób, aby nas wywabić... — Powiedziałam. 

— Musimy poczekać na rozwój wydarzeń... Na ogłoszeniu jest napisane, że bal jest za trzy tygodnie... Co znaczy, że tylko tyle mamy na wymyślenie jakiegoś planu... — Odezwał się Nate. 

Wszyscy kiwnęliśmy głowami, po czym wyszliśmy z piwnicy. Wróciliśmy do klas, w których mieliśmy lekcje. Równo z dzwonkiem znalazłam się na piętrze, gdzie mamy lekcje. Szybko ruszyłam w kierunku odpowiednich drzwi. Jako ostatnia weszłam do środka, ale nikt nie zauważył tego, ponieważ znalazłam się za chłopakami z klasy. 

Zamknęłam drzwi, po czym ruszyłam do swojej ławki. Usiadłam obok Olivera, a on odrazu na mnie spojrzał. 

— Powiem po lekcji... — Szepnęłam, na co odpowiedział mi kiwnięciem głowy. 

Spojrzałam w kierunku tablicy, na której już nauczycielka zapisywała pierwszy przykład z zadania. Średnio potrafiłam się skupić na tej lekcji. I na kolejnych również. 

— Me - lo - dy! — Wskoczyła na mnie Alex, z którą przy okazji wylądowałam w śniegu. 

— Aj... — Odezwał się Ashton, który tak samo jak Ian i Oliver przyglądali nam się. 

— Co jest Alex? — Zapytałam, kiedy podniosłam się do siadu. 

— Słyszałaś wogóle o co pytałam? — Zwróciła się do mnie. 

— Eee... Średnio... — Przyznałam, kiedy Oliver pomagał mi wstać. — Możesz powtórzyć? — Odwróciłam się do niej. 

— Pytałam się, czy każdy ma dzisiaj plany na południe... — Pokręciłam głową w odpowiedzi. — Nie macie... Próby? — Zanim wypowiedziała ostatnie słowo, rozejrzała się w każdą stronę. 

— Trochę zmieniliśmy grafik... W poniedziałki co dwa tygodnie, a tak to we wtorki, środy i czwartki, piątki i soboty wolne, a niedziela została jak zawsze... — Wszyscy kiwnęli głowami. 

— Czyli jesteś wolna... — Kiwnęłam głową. — Czyli jedziemy do miasta! Wszyscy razem! — Szeroko otworzyłam oczy. 

— He? — Tylko tyle wydusiłam. 

— Jak byś słuchała, to byś wiedziała... — Potargał mnie po włosach Ashton, po czym ruszyliśmy w kierunku jego auta. 

Ja, Alex i Oliver usiedliśmy z tyłu, a Ian z przodu, razem z Ashtonem. Pojechaliśmy do centrum handlowego, a gdy tylko przeszliśmy przez próg, przypomniałam sobie zakupy z ciocią. Odrazu na to wspomnienie się skrzywiłam. 

— Co to za mina, Melody? — Zaśmiał się Ashton.

— A miałam nadzieję, że nie wejdę tu przez kolejne pół roku... — Wymamrotałam pod nosem, na co pozostali się zaśmiali. 

— Twoja ciocia chyba ci dała popalić w sylwestra... — Odezwała się Alex, gdy przyglądała się sukienką na wystawach. 

— Nie żeby coś... Ale zakupy z nią, oznaczają stratę przynajmniej ośmiuset dolarów... — Zakrztusiła się. 

— Ilu? — Spojrzała na mnie zaskoczona. 

— Nie pytaj ile rzeczy mi ona kupiła... — Kiwnęła głową, po czym weszliśmy do pierwszego sklepu. 

Alex odrazu pociągnęła mnie do alejek, gdzie były sukienki. Chłopcy nigdy nie byli z nią na zakupach. Po pół godziny, będą błagać, żebyśmy stąd poszli. Alex uwielbia chodzić po sklepach. Jest chyba gorszą zakupoholiczką, niż Beth. Ale ona woli jednak chodzić po wyprzedażach, niż różowowłosa. 

— Ile dziewczyna może spędzić w sklepie? — Zapytał Ashton, kiedy byliśmy w tym sklepie już od jakiejś godziny. 

— Przypomni mi ktoś, dlaczego zgodziliśmy się jechać z nią na zakupy? — Ian wskazał palcem na czarnoskórą. 

— Mnie zastanawia jedno... — Spojrzał na mnie. — Dlaczego też nie patrzysz na ciuchy? — Zadał pytanie Oliver. 

— Jakby mnie to interesowało... — Cała trójka zdziwiła się moją odpowiedzią. — Ja idę do sklepu po to, żeby kupić to co mi jest potrzebne, a nie żeby łazić po nim po pięć godzin... Mnie coś takiego nie kręci... — Odpowiedziałam, jednocześnie przyglądając się Alex, która znalazła długą, kremową sukienkę, sięgającą do podłogi z rozcięciem na lewej nodze. 

— To jesteś chyba jedyna w swoim rodzaju... — Zauważył Ian. 

— Co myślicie? — Podeszła do nas i zapytała o opinie odnośnie sukienki. 

— Jest.... Ładna... — Odpowiedziała cała trójka. 

— Ale konkrety... — Powiedziała z sarkazmem. — Melody? — Spojrzała na mnie błagalnie. 

— Biorąc pod uwagę to, że jesteś wysoka, będzie ci pasować... Dodatkowo podkreśli ci figurę... — Wzruszyłam ramionami znudzona. 

— I na to liczyłam... Idę ją przymierzyć... Melody, znajdź sobie jakąś sukienkę... Przyda się na bal... — Powiedziała do mnie. 

— Mam dużo sukienek... — Odwróciłam wzrok. 

— Od kiedy trzy to dużo? — Spojrzała na mnie przeszywającym wzrokiem, a jeszcze bardziej odwróciłam wzrok. 

— Cztery... — Wymamrotałam pod nosem. 

— Mimo wszystko... — Złapała mnie za rękę. 

Spojrzałam na nią zaskoczona, a ona odrazu pociągnęła mnie w alejkę, gdzie znalazła sobie sukienkę. 

— Tobie pasuje prawie każdy kolor czerwieni... Więc... Przymierz tą... — Wepchła mi w ręce wieszak, po czym pociągnęła w kierunku przymierzalni. 

Weszłyśmy do największej, bo same byśmy nie były w stanie zapiąć sukienek z tyłu. Chłopacy powiadomili nas, że czekają na zewnątrz. Pomogłam jej zapiąć sukienkę, a ona mi. 

— Dobra... Chłopaki, ocenicie? — Wychyliła głowę zza kotary. 

— Niech ci będzie... — Odezwał się znudzony Ashton. 

Alex spojrzała na mnie, po czym wyszła z przymierzalni. 

— Co myślicie? Tylko szczerze... — Zrobiła piruet.

Dobra, Ashton właśnie zszedł. Chłopacy pomachali mu rękoma przed oczami, ale to nie poskutkowało. Ajajaj. 

— Wyglądasz super... — Odezwał się Oliver, a Ian przyznał mu rację. 

— To chyba ją kupię... Melody... No chodź... — Zawołała mnie. 

— Nie wyjde w niej... Za dużo odkrywa... — Wychyliłam głowę zza kotary. 

— Masz tylko odsłonięte plecy i ręce... No i nogi... Wychodź, nie gadaj... — Podeszła do mnie, a następnie wypchnęła przed chłopaków. 

Teraz cała trójka zeszła. No po prostu super. 

— Kupujesz ją. Bez dyskusji. — Pociągnęła mnie spowrotem do przebieralni Alex. 

Ubrałyśmy się spowrotem, po czym czarnoskóra pociągnęła mnie do kasy. Zapłaciłyśmy za pomocą kart kredytowych, a następnie w końcu wyszliśmy z tego sklepu. Za plecami usłyszałam jak chłopacy rozmawiają między sobą. 

— Dobra, chyba już rozumiem dlaczego tyle spędzają w sklepach... — Powiedział Ashton, a pozostała dwójka przyznała mu rację. 

W tym momencie dostałam wiadomość od Beth. Odrazu ją otworzyłam, aby sprawdzić o co chodzi. 

Beth🌺
„Sprawdź informacje na blogu Courtney... Jest nie dobrze... ”

Odrazu włączyłam internet, a następnie weszłam na bloga szkolnej dziennikarki. Weszłam w nowości. To co zobaczyłam w następnej chwili, sprawiło, że miałam wrażenie, jakby czas się zatrzymał. Zamarłam, kiedy zobaczyłam zdjęcie kolejnej ulotki odnośnie balu. 

— Melody? — Zapytali wszyscy, gdy się zatrzymałam. 

Mrugnęłam kilka razy, a następnie ponownie przeczytałam informacje. 

Wybory na Króla i Królową balu:

Królowa:
1.Nova - 66% głosów
2.Alison Magwaher - 8% głosów
3.Laura Hamilton - 3% głosów

Ten bal, to prosty pomysł, aby dowiedzieć się, kim tak naprawdę jesteśmy. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro