Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

*P.o.v. PJ*

Zatrzymał mnie? Po co? Przecież prawie go tam skrzywdziłem, chociaź nie wiem czy przypadkiem nie doznał urazu psychicznego.

Podszedł do mnie powolnym krokiem, ja dalej stałem w otwartych drzwiach, nie poruszajac sie nawet o milometr, tylko go obserwując. Byłem ciekaw co zrobi.

Pewnie mnie udeźy lub cos w tym stylu. Nie wiem, ale jestem gotów na cios lub nawet i krzyk albo uniesienie glosu.

Jednak on jeszcze sie nie odezwał. Tak jakby zastanawial sie, czy powinien wogole zaczynac ze mną rozmowe.

- Więc? - spytalem nie spuszczajac z niego wzroku. Fresh wziął głeboki wdech, zamknął drzwi i złapał za ręke, po czym zaprowadził na kanape.

Usiedliśmy wygodnie na kanapie i zaczeliśmy rozmowę, rozmowe która wszystko wyjaśni.

- Dlaczego ty mi to robisz...? - spytał cicho i nieśmiało

- Po prostu.... nie potrafię sie powstrzymać... - spojrzalem w bok - Nie wiem czym to jest spowodowane... ale z jednej strony.... gdy cię gnębie mam pewnosć że nikt inny tego nie zrobi...

Powiedziałem to bez zatanowienia.

- N-nie rozumiem..... t-ty nie chcesz.....?

- Żeby inni cię krzywdzili....

Czyli to jest mój powud tak...? Słuszny.... tak mi sie wydaje

Ugh, czemu czuje na moich "policzkach" jakieś ciepło?! Czy ja się rumienię?! Nie możliwe!

Spojrzałem na Fresha. On też sie lekko... lekko bardzo, bardzo sie zarumienił i odwrócił wzrok nie chcąc na mnie spojrzeć. Między nami zapadła niezręczna cisza

* P.o.v. Fresh*

Niezręczna cisza dłużyła się w nieskończoność. Ani on, ani ja nie wiedzieliśmy co zrobić, co powiedzieć,

Nie wiedzieliśmy...

Nic

Pierwszy raz, pierwszy raz czegoś nie wiedziałem. PIERWSZY RAZ! Wygladalam w miare spokojnie ale od środka zrzerała mnie trema

Nie wiem jak u niego. Ale naprawde bylo ciężko powiedzieć, wydusić z siebie cokolwiek....

- Może ja.... - powiedział nie kończąc po czym wstał -.... może pójdę.... -powiedział po długiej chwili zastanowienia, po czym poszedł w kierunku drzwi i wyszedł z mojego domu.

Ale ja... nawet go nie zatrzymałem. Nie moglem. W mojej potylicy (tylna część czaszki jakby ktos nie wiedział xD/ dop. Autorki) cos podpowiadało mi żebym tego nie ribił, że to tylko podstęp...

Ale.... czy na pewno? Może on tak na serio to mówił...?

Teraz w mojej głowe tylko jedno. PJ, PJ i PJ

No super. Teraz sie ciekawie, co by bylo gdybym jednak znowu ho zatrzymał...

Co wtedy?

I teraz bede se gdybać bo czemu nie? Zabronili mi? Nie. Jestem w swoim domku i jestem wolny

Chyba...






















Ale co będzie jutro...?



















Będzie tak samo jak zawsze było?






















Czy może......




























Coś

Sie

Zmieni?











////////////////////////
Hm.... ciekawe czy coś sie zmieni....
Tak wgl to witajcje ^^
wracam już spowrotem <3

Postaram sie nadrobić zaległości

A i dzięki za taki przypływ obserwujących ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro