[072]
Większość drogi minęła chłopcom na spaniu, w końcu, wyjazd po czwartej rano jest męczący. nikt nie dosiadł się do nich, chyba przez ciągle trzymanie się ich za ręce - jak to stwierdził starszy, czuł się bezpieczniej.
Przebudzili się kilkanaście minut przed ich przyjazdem do Daegu.
----
- Wow... - Hoseok wyraźnie zdziwił się mieszkaniem starszego - Po prostu.. wow.
Starszy lekko się uśmiechnął i skierował do środka. Mieszkanie było wielkie jak na blok.
Ciemnowłosy zajrzał do pierwszego pomieszczenia, które okazało się być pokojem starszego, który był przeciwieństwem tego w Seulu. Ciemne zasłony, czarne ściany, pianino w rogu, wielkie łóżko które nie zostało już nigdy zaścielone.
- Uciekłem z domu kilka dni przed tym wszystkim - młodszy poczuł oddech blondyna na swojej szyi.
- Stoisz na palcach hyung - zaśmiał się cicho młodszy, za co dostał kuksańca w bok - Ała - dodał dramatycznie ocierając wyimaginowaną łzę. Starszy jedynie prychnął i rzucił mu jedną z większych toreb.
- Przydaj mi się na coś Hobi - zaśmiał się starszy wchodząc do swojego pokoju i odsłaniając zasłony niemal natychmiast zaczął kichać - Kurwa - jęknął starszy cały czas kichając. Młodszy zaczął się śmiać, po chwili zaczynając kichać - ZEMSTA - starszy zakrył twarz rękawem bluzy.
- To moja bluza - mruknął młodszy i podszedł do niego z zamiarem przytulenia, jednak starszy go odepchnął - Co jest?
- Uważaj na stopy - mruknął starszy i dłonią wskazał podłogę, na której roiło się od rozbitych butelek - Nie byłem aniołkiem.
- Ale teraz jesteś - młodszy uważając na szkło podszedł do niego i mocno przytulił - I to moim osobistym.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro