Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. Suburbia

"Na tych ulicach jest tak dużo historii.
Przysmaki od mamy.
Ciągle puszczane Oh Wonder.
Tak dużo historii w mojej głowie.
Ludzie, których opuściłem.
Ci, których zachowałem"

Pół roku później po zakończonym procesie rozwodowym małżeństwa Malików, oficjalnie mogę nazwać Zayna tylko i wyłącznie moim. Nadal nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. Brunet jest przy mnie. Okazuje wobec mojej osoby czułość i miłość. Widzę jak bardzo mnie kocha. Nie potrafię się tym nacieszyć. I nigdy nie będę w stanie. To cudowne uczucie mieć świadomość, że twoja jedyna miłość jest przy tobie w prawie każdej chwili. Zayn mieszka ze mną. Razem gotujemy, śpimy i ogólnie spędzamy ze sobą każdy możliwą chwilę.
Dzięki niemu stałem się radosną, ciągle uśmiechniętą osobą. Jestem naprawdę szczęśliwy i uwielbiam się wygłupiać tak, jak kiedyś przed wszystkimi złymi sytuacjami. Mimo że nie potrafię zapomnieć o swojej przeszłości, która ciągle boli, jest naprawdę w porządku.
Mama zauważyła moją wielką zmianę i jest wdzięczna osobie, która to sprawiła. Na początku nie wiedziała, że to Zayn. Jednak powiedziałem jej w końcu prawdę. Była przez kilka dni zła moim wyborem, nie odzywała się. Nienawidziła Zayna za to, co mi zrobił, więc nie była w stanie pojąć mojego postępowania. Jednak potem zrozumiała jak bardzo go kocham. Zorientowała się, że Zayn jest zupełnie inną osobą i sprawia, iż jestem niesamowicie szczęśliwy.
Dała mu jeszcze jedną szansę
Aby poprawić nasze relacje, zaprosiła nas na obiad.
Dziś jest właśnie dzień, gdy mamy wyruszyć do naszego rodzinnego miasta. Do miejsca, gdzie zaczęła się nasza burzliwa historia. Denerwuje się, jednak Zayn bardziej. Wie co się szykuje. Widzę jego dziwne ruchy i wielkie oczy z przerażenia. Nie mogę się powstrzymać. Chichocze pod nosem obserwując go uważnie. Przenosi na mnie spojrzenie i unosi brwi.

-Co cie tak bawi?- stara się być poważny, jednak jego kąciki drżą, co go zdradza. Przygryzam wargę przybliżając się do niego. Chwilę później siadam mu na nogach okrakiem.
Jedną dłoń kładę na jego policzku, zaś druga opieram na ramieniu.

-Nie denerwuj się. Wyglądasz zabawnie- mówię cicho z lekkim uśmiechem-Nie będzie tak źle, Zayney- obiecuję mu.
Wzdycha cicho, by po chwili pochylić się. Złącza nasze usta, a to jest tak dobre i przyjemne, że nie potrafię powstrzymać się przed zadowolonym mruknięciem.

-Wierzę ci- mamrocze i wsuwa dłonie pod moją koszulkę, układając je na biodrach. Całując mnie delikatnie- co jest urocze- zaczyna rysować na nich małe kółeczka. Uśmiecham się szerzej na jego czule gesty i przygryzam jego dolną wargą. Wydaje z siebie cichy jęk, który wystarczy, by mnie pobudzić. Cholera.
Malik chwilę później zsuwa ręce na moje pośladki. Ściska je, co skutkuje moim dość głośnym jękiem. Przysuwając mnie bliżej siebie, nasze krocza ocierają się o siebie. Nie chcę tego przerywać, ale muszę. Powinniśmy się już szykować do mojej rodziny, a tymczasem nie ruszyliśmy się od rana z kanapy, gdzie oglądaliśmy wcześniej Króla Lwa- na którym mój chłopak się popłakał. To było urocze.
Odrywam swoje usta od jego ciepłych i miłych.

-Musimy się szykować- wzdycham i wstaję z jego kolan. Naprawdę wolałbym zostać tutaj i obściskiwać się z nim do stracenia tchu i przytomności. Niestety koniecznie musimy jechać do moich rodziców. Chcę by ich relacje z Zaynem były dobre. Mam nadzieję tylko, że go nie zniechęcą do mojej osoby poprzez zbyt duże naciskanie lub coś w tym stylu.
Zayn klepie mnie w tyłek, gdy podnosi się z naszej wygodnej kanapy. Patrzę na niego wymownie, na co chichocze cicho. Idzie do sypialni, a ja podążam za nim. Na mojej twarzy rozciąga się uśmiech. Nie potrafię już zliczyć na dłoniach ręki ile w ciągu tego czasu się pojawiał. Wiem że o wiele więcej, niż mógłbym stwierdzić.
Nie przeszkadza mi to. Polubiłem uśmiech. Za każdym razem, gdy mam go na ustach Zayn powtarza, że wyglądam szczególnie pięknie i idealnie. Dlatego tak długo jak tego chce, będę miał uśmiech na twarzy.
Ubieramy się szybko i gdy jesteśmy już gotowi, wychodzimy z mieszkania. Idąc do auta zaparkowanego na podjeździe trzymamy się za ręce. Zayn wie jak bardzo to uwielbiam. Więc w każdej możliwej chwili robimy to.
Tak bardzo go kocham.
Zerkam na dom naprzeciwko. Widzę jak ex żona Zayna przy pomocy trzech mężczyzn wynosi swoje rzeczy i meble do wozu przeprowadzkowego.
Posyła mi pełne nienawiści spojrzenie, a wtedy spuszczam wzrok. Czuję się dziwnie przez to.
Zayn pochyla się do mojego ucha.

-Nie przejmuj się nią- szepcze mi na ucho i całuje moją skroń.
Uśmiecham się słabo pod nosem od razu mając lepsze samopoczucie.
Cieszę się, że mam u niego takie wsparcie. Jestem mu niesamowicie za to wdzięczny.
Wsiadamy na przednie siedzenia Lexusa, Zayn za kierownicą.
Odpala swoje dziecko- wciąż nie potrafię się nie śmiać z tego jak mówi na ten samochód- i dojeżdżamy w stronę naszego rodzinnego miasteczka.
Na miejscu jesteśmy dopiero po ponad swoich godzinach albo i trdech. 50 km to jednak sporo, w dodatku musieliśmy kilka razy zatrzymywać się na stacji, bo miałem pilną potrzebę. Albo była potrzebna benzyna lub jeszcze chciało mi się pić. Zayn ma do mnie bardzo dużą cierpliwość. Choć widzę, że czasem moje zachowanie go irytuje i meczy, nic nie mówi. Widać jak bardzo się stara i doceniam to. Zastanawiam się czy przestać go już testować. Choć to czasem jest bardzo zabawne. Zayn ciągle mamroczący jakieś przekleństwa w łazience to urocze.
Chichoczę na myśl o tym, a wtedy Zayn wpatruje się we mnie zdezorientowany.

-Co cie tak bawi?- unosi brwi ciekawy.

-Nic, nic, Zayney- mówię wesoło, zanim opuszczam samochód. Zaciągam się miłym dla moich nozdrzy, wiosennym powietrzem. Jego żeśkość przypomina mi moje dzieciństwo. W tamtym czasie dużo przebywałem z Zaynem na świeżym powietrzu. Bawiąc się lub po prostu rozmawiając czy siedząc w ciszy. Mimo wszystko są to dobre wspomnienia 10- letniego chłopca.
Rozglądam się po okolicy, gdy Zayn już znajduje się przy mnie. Opiera się o maskę i czuję jego spojrzenie na sobie. Wzdycham cicho przypominając sobie każdy szczegół z mojego życia, gdy tu mieszkałem.
Zayn widząc moją przybitą minę, odpycha się od samochodu i staje za mną. Jego ręce obejmują mnie od tyłu, a tedy przymykam oczy i opieram się o jego ciało. Chłopak zostawia pocałunek na moim policzku i nie potrafię się na to nie uśmiechnąć. Kolejny pocałunek ląduję na moim policzku, a później pod uchem, gdzie zatrzymuje swoje usta.

-Kocham cie najbardziej na świecie i nie wyobrażam sobie ponownego życia bez ciebie. Pamiętaj o tym, Niall- mówi cicho. Jego głos jest łagodny
Słowa piękne. A to sprawia, że szybko zapominam o swoim chwilowym przygnębieniu. Nie warto użalać się nad czymś, co już nie ma żadnego znaczenia. Ponieważ wszystko jest dobrze. A tylko to się teraz liczy- teraźniejszość i przyszłość ze sobą przy boku. Nic więcej.

---------------------------

Jeszcze jeden i ostatni rozdział przed nami, jejuniu. To tak szybko mi zleciało.

Wolicie happy end czy sad end?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro