Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11. Dkla


+18

"Owinąłem moje myśli wokół twojego umysłu.
Owinąłem twoje ciało wokół mojego.
Odtwórz to jeszcze raz i wciśnij przewijanie.
Do czasów, kiedy palcami rysowałeś mój kręgosłup.
Zgubiłem wątek, zaraz go odnalazłem"

Leżę na łóżku pod ciałem Zayna. Chłopak patrzy na mnie uważnie z przygryzioną wargą. Nasze szybkie oddechy mieszają się ze sobą. Tworzą jedną spójną całość. To muzyka dla moich uszu. Sprawia że mógłbym oszaleć. Stracić zdrowy rozsądek.
Widzę jak na jego usta wchodzi leniwie uśmiech. Jest zadowolony, że doprowadza mnie prawie do białej gorączki. Nie mogę się powstrzymać. Z cichym jękiem przyciągam go do siebie. Łączymy nasze usta. I nagle coś na postać prądu rozprowadza się po naszych ciałach. Jest to takie elektryzujące. Niesamowite. Gorąco uderza we mnie ze zdwojoną siłą. Serce wali mi w piersi jak oszalałe, słyszę jak dudni w moich uszach.
Zayn całuje mnie mocno, ale powoli. Na początku w grę wchodzą tylko wargi. Jednak potem liże je, więc rozchylam usta. Wsuwając język i penetrując moje podniebienie, chłopak wydaje z siebie zadowolone pomruki. Jęczę cicho, gdy jego dłoń wsuwa się pod moją koszulkę. Pieści opuszkami palców skórę. Drże pod tym dotykiem i co chwilę wiercę się niespokojnie na materacu. Nie mogę uwierzyć, że po tak długiej rozłące wciąż tak samo reaguje na Zayna i jego ruchy.
Mam wrażenie jakby moja skóra płonęła. Spalając powoli od środka ciało w słodkiej rozkoszy.
Kręci mi się w głowie od nadmiaru emocji i kolejnych doświadczeń.
Brakuje mi tlenu, dlatego odsuwam twarz od jego, dysząc ciężko. Urywanie.
Nie wiem w którym momencie koszulka zostaje zdjęta z mojego ciała przez mulata. Teraz tors mam odkryty, a Zayn może patrzeć na wystające żebra i obojczyki. Przez chwilę skanuje moją sylwetkę wzrokiem z wyrzutami sumienia. Nie chcę by je czuł, ponieważ przeszłość trzeba próbować zostawić za sobą. Wiem że nie jest to łatwe, szczególnie dla mnie. Ale musimy przez to przejść razem i mając siebie, uda nam się. Wiem, bo wierzę w to całym sobą. Musimy zacząć tworzyć od nowa naszą historię, która będzie lepsza od tej poprzedniej. Gdy przeszliśmy oboje tak dużo, nie może być inaczej. I koniec.
Sięgam ręką do tej Zayna.
Łapiąc ją spłatam nasze palce, jednocześnie gładząc kciukiem wierzch dłoni. Powolne ruchy jakie teraz mu oferuje, rozluźniają go. A szczery uśmiech, który mu posyłam, upewniają, że wszystko jest w porządku. To w pewnym stopniu także obietnica, że damy sobie radę z wszelkimi trudnościami.
Unoszę głowę znad poduszki na wysokość paru centymetrów i zostawiam krótkiego, ale czułego całusa na jego idealnych wargach. Mruczy w aprobacie, gdy siada na mnie okrakiem, by nie musieć się podpierać drugą ręką, którą zaczyna wodzić wzdłuż mojego rozpalonego ciała. To powoduje kolejne dreszcze przepływające w dół kręgosłupa, dlatego unoszę trochę plecy zawijając palce u stóp z jękiem.
Zayn przenosi usta na moją szyję, którą przez chwilę jedynie muska. Szybko decyduje przejść do jej całowania i właśnie to robi. Wyznacza ścieżkę pocałunków w dół do obojczyków. Nim jednak tam dociera robi trzy malinki na szyi. Sapę cicho i szybko. Mam wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Potrzebuje jego dotyku. Więcej. Pragnę więcej i oszaleję jeśli tego nie dostanę.

-Z-zayn- udaję mi się wykrztusić.
Mulat skupia teraz całą swoją uwagę na tym, co chcę powiedzieć i czuję przez to jeszcze większe ciepło w środku swojego ciała, które jeśli nie dostanie czego potrzebuje, wybuchnie- Kurwa, pragnę Cię tak bardzo- dyszę i nie panując nad swoimi ruchami, unoszę biodra ocierając się o niego. Niemal piszczę, gdy Zayn kładzie dłoń na moim twardym kroczu i zaczyna je masować przez warstwy materiału. Wciągam gwałtownie powietrze do nosa oraz ust, wydając z siebie gardłowy jęk.
Chwilę później Zayn zaprzestaje swoich ruchów z czego nie jestem wcale zadowolony. Szybko pozbywa się moich jeansów i bokserek, które rzuca za siebie na podłogę.
Rumienię się mocno dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, że jestem nagi.
Malik pochyla się nade mną i łączy nasze usta z chichotem.
Odwracam głowę, by nie dać mu pełnej kontroli sytuacji. Mruczy cicho mimo wszystko zadowolony z mojego małego buntu, który jest niewypałem. Pochyla się do ucha, którego płatek przez chwilę przygryza.

-Nie wstydź się, kochanie- mówi niskim, ochrypniętym głosem. Sprawia tym u mnie kolejną serię zwrotów głowy od nadmiaru emocji. A także chwilowy bezdech.
Zerka na mnie swoimi przepełnionymi pożądaniem oczami i widzę jak bardzo jest zadowolony, z tego do jakiego stanu mnie doprowadza. Równowaga, którą przeważnie próbowałem zachować, znika gdzieś daleko. I cholera, to jest dobre- Tyle razy widziałem Cię nagiego...- kontynuuje, wywołuje to większe rumieńce na mojej twarzy. Nie chcąc by kontynuował dalszego mówienia, zamykam mu usta swoimi wargami, powodując u niego kolejny cichy chichot. Odrywam się po chwili, gdy mam pewność, że już się nie odezwie. Przygryza wargę, a ja wpatruję się w te piękne czekoladowe oczy.

-Rozbieraj się- mówię nagle- To nie fair, że ja jestem całkiem nagi, a ty ubrany. Czuję się dziwnie- tłumaczę z wpływającym na usta uśmiechem.
Zaczyna podciągać koszulkę, jednak w połowie się zatrzymuje i puszcza ją. Unoszę brew w pytającym geście.

-A może ty chcesz to zrobić?- jego kąciki ust sięgają niemal oczu, co za tym idzie zabawną mina, do której dokłada także wielkie oczy, a tedy już nie potrafię siedzieć cicho bez ścianie się.

-Wyglądasz na chorego psychicznie, Zayn- śmieję się pod nosem, kręcąc głową w politowaniu. Sięgam rękami do jego koszulki, gdzie pod nią po chwili lądują. Sunę powoli dłońmi w górę jego ciała, podnosząc materiał i widzę jak próbuje powstrzymać jęk. Nie udaje mu się to. Jest głośny, kiedy jego powieki opadają na oczy.
To cudowne widzieć go takiego niewinnego i poddającego się mojemu dotykowi.
Czarna koszulka ląduję na podłodze, podczas gdy wzrokiem badam jego skórę zakrytą w większości miejsc przez czarny tusz. Obrysowuję kontur każdego tatuażu, kończąc przy małej jaskółce na dłoni. Przybliżam ją do ust i delikatnie zostawiam pocałunek.

-Jesteś jeszcze bardziej uroczy- przyznaje mi szepcząc ledwo słyszalnie. Ponownie posyłam mu delikatny i szczery uśmiech, który odwzajemnia.

-Nie gadaj tylko pozbywaj się tych spodni!- piszczę zabawnie niecierpliwiąc się coraz bardziej. Kręci głową i teraz to on cicho się śmieje.
Wstaję ze mnie na chwilę i schodząc z łóżka staje na zimnych panelach. Krzywi się lekko na chłodne zderzenie z powierzchnią. Pamiętam jak zawsze tak reagował, kiedy chodził boso po kuchni mojej mamy, obłożonej płytkami. Albo piwnicy, bo ubzdurało mi się, że chce tak grać w play station. Myślałem wtedy, że to dobry pomysł. Potem oboje mieliśmy chore pęcherze.
Przyglądam się Zaynowi jak powoli ściąga obcisłe spodnie ze swoich zgrabnych nóg. I wciąż patrzę jak pozbywa się bokserek. Zagryzam mocno wargę widząc jaki jest duży. Oh, cholera.
Wraca na łóżko tym razem zawisając nad moim ciałem, wcześniej rozchylając mi nogi, by było mu wygodniej. Przez to moje serce zaczyna walić jeszcze bardziej. Całe ciało zaczyna płonąc mocniej. Bo to się zbliża.

-W porządku, kochanie?- pyta spoglądając na mnie spod wachlarza rzęs. Wygląda pięknie. Jest perfekcyjny dla mnie.
Wzdycham cicho rozluźniając się pod jego dotykiem. Gładzi delikatnie moje biodra, gdy drugą ręką podpiera się, zachowując równowagę.

-Po prostu nie mogę znieść twoich wolnych ruchów. Chociaż raz w takiej sytuacji mógłbyś się ze mną nie droczyć- próbuję udawać obrażonego, ale uśmiech mnie zdradza. Szczerze mówiąc nie potrafię być o to na niego zły.
Całuje mnie w czoło i przybliża swoje usta do mojego ucha kolejny raz.

-Masz lubrykant?- pyta, a ja zamieram. O nie!
Krzywię się i jęczę cicho w niezadowoleniu. Nie mam czegoś takiego. Nie było mi to potrzebne. Nie mogłem przewidzieć tego, że będziemy uprawiać Seks. Jeszcze niedawno był dla mnie jak obcy, którego w rzeczywistości bardzo dobrze znam.
Zayn uśmiecha się uspokajająco
-To nic. Zrobimy to inaczej- przysuwa swoją dłoń pod moją twarz, a ja rumienię się okropnie, gdy zdaję sobie sprawę, co mam zrobić. Przełykam ślinę i biorę jego dwa palce do ust nawilżając je językiem. Nie spuszczam w ogóle wzroku z jego oczu. Płoną wręcz ogniem i pożądaniem, które razem ze sobą współgrają. Mruczy cicho zadowolony widokiem przed sobą, co jeszcze bardziej mnie zawstydza, a zarazem podnieca. Wyjmuję jego palce z ust z mlaśnięciem i zamykam oczy.
Chcę powiedzieć, by się pospieszył, a wtedy właśnie bez ostrzeżenia wsuwa we mnie palec. Jęczę cicho zaskoczony i odchylam głowę do tyłu z rozchylonymi wargami i mocno zaciśniętymi powiekami. To takie dziwne i niekomfortowe uczucie.
Zayn nie rusza palcem, by nie sprawić mi bólu. I jestem mu naprawdę wdzięczny.

-Wyglądasz tak pięknie- mruczy w moją skórę na szyi, na której zostawia mokre pocałunki i co chwilę malinki, by mnie oznaczyć. Czuję się tak dobrze ze świadomością, że jestem tylko jego.
Zayn zaczyna mnie powoli i jak najbardziej delikatnie rozciągać. Jęczę cicho. I zamiast w powietrze, robię to w usta chłopaka, które w tym czasie mocno przyciska do moich. Oddaje niezgrabnie pocałunek przez palce poruszające się w moim wnętrzu. To za bardzo mnie rozprasza, by robić to dobrze i dokładnie. Nie potrafię myśleć spójnie i logicznie. A to zasługa tylko i wyłącznie mulata nade mną.
Nim się orientuję, Zayn wymienia palce na swojego kolegę.

-Cholera- jęczę przeciągle i co chwilę wydaje z siebie różne dźwięki przez sprośne słowa Malika, które szepcze do mojego ucha, oraz rękę zaciśniętą na mojej długości. Masuje mnie delikatnie dłonią, by szybciej rozluźnić moje napięte mięśnie. Wie co robi, bo bardzo szybko to skutkuje. A wtedy zaczyna powoli ruszać biodrami, wkładając w to wszystkie uczucia, które do mnie żywi. I to cudowne uczucie.

------------------------------------------

Przepraszam jeśli to co napisałam jest dupne. Ale nie jestem dobra w pisaniu takich rzeczy XD

BTW. Z tego co sobie zaplanowałam dwa rozdziały do końca. Dacie wiarę?
:0

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro