Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

O2; YOU'RE A REAL EMO, JASPER

OO2—BLUE BOY—OO2


Brunet leżący na łóżku w swoim nowym, a właściwie starym pokoju powoli odpływał wsłuchując się w colors w wykonaniu Halsey. Dopiero teraz zdawał sobie sprawę, jak bardzo zagubiony czuł się po całej tej przeprowadzce do Seattle. Nawet, jeśli był tu dopiero kilka dni zdążyła go dopaść jakaś swego rodzaju depresja, że tutaj nie jest jego miejsce.

Przez chwilę nawet pomyślał, że lepiej było zostać w Olympii. Po prostu żyć dalej, jako syn bogatego przedsiębiorcy, nie muszący martwić się sprzątaniem w pokoju czy tym, że nie ma co jeść w lodówce. Oczywiście nie miał takiego problemu mieszkając z bratem, ale musiał się przyzwyczaić do tego, że jeśli Wendy robi spaghetti na kolację w poniedziałek, to we wtorek będzie ono na obiad. Jego śniadaniem od teraz były płatki kukurydziane lub tosty, zamiast codziennych jajek sadzonych z bekonem lub naleśników pieczonych przez ich gosposię. 

Ale zaraz potem przypomniał sobie, jak traktowali go rodzice, gdy dowiedzieli się o jego homoseksualności. Nie to, że byli źli. Po prostu sprawiali wrażenie, że wszystkie umiejętności rodzicielskie, jakie kiedykolwiek mieli wyparowały, a zamiast syna mieli jajko na łyżeczce. Albo inaczej, dziecko specjalnej troski. Nagle zaczęli pytać, jak w szkole, wiedzieli o wszystkim, co działo się w jego życiu, wypytywali, czy ma chłopaka i tym podobne. 

Wraz z refrenem piosenki uśmiechnął się mimowolnie, bo naprawdę wpadał w ucho. Przypomniała mu się też Ellie, najlepsza przyjaciółka, jaką mógł mieć. Znali się bodajże niecały rok, sam nie pamiętał dokładnie. Skavinsky miał słabą pamięć, ale szczególnie zapadła mu w pamięć jedna z rozmów z tą blondynką w pewną czerwcową noc. Pisali wtedy chyba do drugiej, bo tamta nie mogła zasnąć. Grali w pytania i w pewnym momencie ta rzuciła pytanie jakiej jest orientacji. Mimo lekkiego zawahania czuł, że wtedy dziewczyna była osobą, której ufał najbardziej. Colins była pierwszą osobą, której się ujawnił. Gdy ukazały się mu te cholerne trzy kropeczki sugerujące, że dziewczyna coś pisze miał ochotę wręcz zwymiotować. W środku bał się, że ta go wyśmieje, czy coś. Jednak ta napisała tylko "to fajnie". W tamtą noc zdał sobie sprawę, że w tym całym świecie pełnym nienawiści i nietolerancji Ellie Colins jest jednym wielkim słoneczkiem emanującym dobrą energią.

I gdy zatrzymał się na swego rodzaju błogim, myślowym przystanku jakim była El zapadał już powoli w sen. Tak naprawdę kiedy tylko nie mógł zasnąć, myślał o niej i o tym, ile razy mówiła mu, że go kocha i że zasługuje na szczęście. Wtedy naprawdę czuł się kochany i czuł, że znajdzie niebawem miłość. 

Wtem, materac ugiął się pod czyimś ciężarem i jedna z słuchawek została wyciągnięta z jego prawego ucha. Zmarszczył brwi lekko zirytowany tam faktem i odwrócił głowę, lustrując sylwetkę leżącą obok niego. Była to Ellie, która także zwróciła się w jego stronę.

— Colors, huh? — Uśmiechnęła się szeroko. 

— Kto Cię tu wpuścił? — Spytał zaspany.

— Ike. — Wzruszyła ramionami.

Chłopak uniósł telefon i odblokował go, pokazując na śnieżnobiałą ikonkę z literkami "TS".

— Pobrałem to gówno — odparł.

— Serio? — Blondynka oparła głowę na jego klatce piersiowej i wpatrywała się w wyświetlacz telefonu. — Poka to.

Skavinsky zaśmiał się i odpalił aplikację czekając, aż się załaduje. Po chwili pokazały mu się pola do wpisania loginu i hasła, a pod nimi mały napis "utwórz konto".

— Utwórz! Utwórz! — Ellie gdy tylko zauważyła ten mały napis kliknęła go błyskawicznie.

Zmarszczył brwi, widząc dokładnie takie samo pola, jak wcześniej. No, oprócz małego okienka z podpisem "zgadzam się z regulaminem".

— Jaki bierzemy login, Jaspy? — Spytała blondynka z powrotem układając głowę na jego klatce piersiowej i przerzucając mu nogę przez biodra.

Ten objął ją luźno ramieniem z uśmiechem. Nieważne, jak bardzo mogliby przypominać parę dla kogoś, kto ich nie znał to prawda była zupełnie inna. Po prostu Obojgu było w ten sposób wygodnie.

Słysząc po raz kolejny rozbrzmiewające w piosence na pętli "everything is blue" w lukę loginu wpisał blue boy.

— Smutny chłopiec? — Zmarszczyła nos. — Prawdziwe z Ciebie emo, Jasper.

— No wiem — zaśmiał się, wpisując hasło takie, jak wszędzie i zatwierdzając regulamin.

Wcisnął przycisk "dalej" i po chwili ukazała mu się notatka o tym, jak działa aplikacja. Będąc zbyt leniwym, by to przeczytać chciał znowu wcisnąć "dalej", ale jego przyjaciółka miała widocznie inny plan.

— Zaczekaj! — Ścisnęła jego dłoń, nie chcąc, by pominął notatkę. — Wow, tutaj nawet wyskakują Ci w proponowanych osoby z twojego otoczenia i jest mapka.

— Podjeba snapa — stwierdził, pomijając ją. — Pizza, Elka?

— Jak ty mnie dobrze znasz, szmaciuro — zaśmiała się dziewczyna, tuląc się do chłopaka.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro