2.0
-Już dobrze?
Spytał troskliwie Peter.
-Tak. Jest spoko. To... Gdzie teraz idziemy?
Odrząsnęłam się i stanęła obok niego.
-Może do parku na mały spacer i na oglądanie gwiazd?
-Dobry pomysł.
Od razu ruszyliśmy w stronę parku. Przez pierwsze 30 minut chodziliśmy po placu. Powspinaliśmy się po drzewach i na ich koronach obserwowaliśmy przez dobre 2 godziny oglądaliśmy gwiazdy. Wskazałam palcem na jedną z gwiazd.
-Peter popatrz! Ta gwiazda jest większą od innych.
Chłopak na nią spojrzał.
-Rzeczywiście. Jest wyjątkowa. Jedna z ładniejszych gwiazd.
-Wierz, że jak jakaś jedna osoba umiera, to na niebie pojawia się jedna gwiazda?
-Teraz już wiem. Hahaha.
Popatrzyłam na niego z uśmiechem. Po chwili tym razem on wskazał w niebo.
-A widzisz te dwie gwiazdki obok siebie?
-Widzę. Pewnie te osoby bardzo się kochały. Były ze sobą aż do śmierci. To takie urocze.
Poczułam małą kropelkę krwi, która spłynęła mi z oka. Peter zauważył ją od razu.
-Czemu płacześ?
Lekko się zaśmiał. Ja zgarnęłam kroplę na palec i popatrzyłam na nią.
-Chyba ze wzrószenia.
Też się zaśmiałam. Chłopak obioł mnie ramieniem i przytulił.
-Weź już tak nie rób, bo ja też się poryczę, a do mnie to nie podobne.
Oboje zaczeliśmy się śmiać. Było bardzo wesoło. Po jakimś czasie przypomniał mi się tekst ulubionej piosenki. Zaczęłam sobie ją śpiewać pod nosem.
I feel the night explode
When we're together
Emotion overload
In the heat of pleasure
Po chwili usłyszałam głos Petera. 2 zwrotka była cała jego.
Take me I'm yours
Into your arms
Never let me go
Tonight I really need to know
Za to refren był wspólny.
Tell it to my heart
Tell me I'm the only one
Is this really love or just a game?
Tell it to my heart
I can feel my body rock
Every time you call my name
3 należała do mnie.
The passion's so complete
It's never ending
As long as I receive
The message you're sending
Za to on mniał 4.
Body to body
Soul to soul
Always feel you near
So say the words I long to hear
A cała końcówka była nasza.
Tell it to my heart
Tell me I'm the only one
Is this really love or just a game?
Tell it to my heart
I can feel my body rock
Every time you call my name
Love, love on the run
Breakin' us down
Though we keep holdin' on
I don't want to lose
No, I can't let you go
Tell it to my heart
Tell me I'm the only one
Is this really love or just a game?
Tell it to my heart
I can feel my body rock
Every time you call my name
Zrobiłam się cała czerwona na twarzy.
-No...
Nie wiedziałam co powiedzieć. Usiedliśmy na przeciwko siebie i patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy. Powoli się do mnie zbliżał.
-Peter... Ja nie wiem...
-Co jest?
-Ja... Jestem potworem... Nie powinniśmy...
-Gdybyśmy nie mogli to...
Czułam jego oddech. Serce waliło mi jak młotem.
-Vercia... Ja nigdy Cię... Nie... Zostawię...
Zamknęłam oczy i czekałam, aż coś się stanie. Okazało się, że czułam jak latam. Wiatr powiewał mi prosto w twarz. Gdy otworzyłam oczy, okazało się, że Stark trzyma mnie w ramionach i gdzieś ze mną leci.
-Co Ty robisz?
Ogarniała mnie złość. Jak mógł mi to zrobić?
-Pokręcisz sobie z Parkerem później, kiedy nas w bazie nie będzie. Teraz jesteś potrzebna Banner'owi.
-W czym niby?
-Podał Ci złe leki. Teraz w każdej chwili mogłabyś sie wykrwawić. Muszę Cię szybko zawieść do bazy.
-Ale czemu akurat w tym momęcie?
-Tego to nie wiem. Potem się spytasz Bannera.
Popatrzyłam w oddali na park.
-Zobaczysz się z nim za tydzień. Przyjdzie wtedy do mnie na praktyki.
Zrobiło mi się przykro. Czemu akurat teraz? Po jakimś czasie, znajdowaliśmy się w bazie Avengersów. Tony postawił mnie na ziemi, otworzył drzwi do środka, a kiedy weszłam, on poleciał do góry. Szłam przez korytarze i szukałam laboratorium Bruce'a. Kiedy udało mi się je znaleść, zauważyłam go, gadającego z Natashą. Ja schowałam się za rokiem i patrzyłam na nich. Byli bardzo blisko siebie. Rosjance nie schodził uśmiech z ust, Hulkowa twarz była okropnie czerwona. Po chwili podeszła do niego bliżej i namiętnie go pocałowała w policzek. Myślałam, że w inne miejsce na twarzy. Właśnie wychodziła z pomieszczenia. Żeby nie było, że ich podglądywałam, udałam, że jej nie widziałam i niechcący na nią wpadłam.
-Oj. Przepraszam.
-Nie szkodzi Veronko. Bruce jak coś jest w laboratorium.
Natasha poszła w stronę kuchni, a ja zaszłam do pracowni Bannera.
-O. Jesteś już.
-Musiałeś się pomylić?
-W jakim sensie?
Spytał zdziwiony.
-W taki, że Tony musiał mi przerwać w ważnej rzeczy.
-Ważnej?
-Tak!! Bardzo.
-Skoro bardzo, to chyba wiem, w jakiej.
-Dobra. Dość! Czemu dokładnie miałam tu być?
Skrzyżowałam ręce na piersi.
-Dałem Ci swój lek na stres. Przypisany tylko dla mnie. Dla mojego organizmu.
-No i?
-To i, że w twoim przypadku, będziesz podatna na jeszcze większy strach, ból i stres.
-Nie rozumiem. Skoro to są tabletki na stres, to czemu mam to odczuwać?
-Przecież Ci mówię, że one są tylko dla mnie. Tobie zrobiłem inne leki. Jeśli ich nie weźmiesz, to krwawienie będzie częstsze i będziesz bardziej cierpieć.
-Ale ja mam już takie leki. Dostałam je od skośnookiej pani doktor.
-Kiedy?
-Jak pierwszy raz widziałam się z piratem.
-No to będziesz miała dwa. Nic Ci to nie zaszkodzi.
Banner dał mi opakowanie tabletek. Zażyłam jedną z nich i znów popatrzyłam na niego.
-Jak tam z Nat?
Dziwnie zaczął mi się przyglądać.
-W jakim sensie?
-W takim, że widziałam was tutaj.
Zaczerwienił się lekko.
-Kiedy?
-Zanim tu weszłam. Myślałam, że pocałuje Cię gdzieś indziej.
-My... Nic....nie.
-Kiedy wreszcie jej powiesz, że ją kochasz?
-Co?
-Przestań udawać, że nie wiesz o co chodzi.
-Może potem skończymy tą rozmowę. Jestem teraz zajęty.
Wyszłam z jego laboratorium i poszłam w stronę pokoju. Przed snem, napisałam do Petera.
Ja: Chciałam Cię przeprosić za wieczór. Nie wiedziałam o tym, że Tony mnie zabierze.
Peter: Nie szkodzi. To musiał być pewnie jakiś ważny powód.
Ja: Rzeczywiście.
Peter: :D
Ja: Dzięki za dzisiaj. Miło spędziłam czas z Tobą.
Peter: Ja także.
Ja: Dobranoc 😘
Peter: Dobranoc 😘😘❤
Ja: ❤
Rano, obudził mnie krzyk Thora. Szybko wybiegłam z pokoju i pobiegłam w stronę salonu, z którego dobiegał odgłos.
W salonie widziałam Thora, który oglądał jakiś serial na telewizorze. Popatrzyłam na zegarek. 05.00 nad ranem. Usiadłam obok niego na kanapie.
-Hej. Czemu nie śpisz?
Spytał grzmotowładny.
-Obudziłeś mnie krzykami swoimi.
-Przepraszam. Wciągnął mnie serial.
-O czym on jest?
-O jednej Pani, która wyszła za trzech mężczyzn. Nie wiedziałem, że tak można.
-Ja też nie. I co się z nią stało?
-Właśnie teraz rozmawia z drugim mężem o rozwodzie.
-Aha. Rozumiem.
Wpatrywałam się w ekran. Chciało mi się jeszcze spać. Do salonu przyszedł Kapitan. Poprawiał sobie fruzurę.
-Dzień dobry Kapitanie.
-Dzień dobry Veroniko.
Thor nic nie powiedział. Był wgapiony w telewizor.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro