Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.1

-Ałła! Długo jeszcze?

Spytałam przerażona. Czułam dziwny dreszcz, przechodzący przez całe ciało, a w szczegulności przez lewe ramie.

-Już po krzyku.

Dziwna lekarka wyjeła igłę z mojego ramienia. W miejsce ukłucia przykleiła mi biały plasterek. Wyglądała znajomo. Zapisała coś na białej karteczce i dała ją tacie. Nie znosze zastrzyków. Potem nie mogę ruszać ręką przez pare dni.

Właśnie wychodziliśmy od lekarza. Tata przyglądał się mi, jak trzymam się za ramie i robię głupią minę.

-Co jest? Haha. Czemu jesteś taka oburzona?

Spytał tata wymachując karteczką.

-Nie lubie zastrzyków i pobierania krwi. Wszystko, co jest związane z igłami, mnie przeraża, ale nie boje się lodów czekoladowych, śmietankowych i truskawkowych z bitą śmietaną, polewą czekoladowo-karmelowej z mini ciasteczkami.

-Przez ciebie naszła mnie ochota na lody. Jedziemy do Nivvi Cream?

-Pewnie.

Wiem jak tatę namówić na lody. Pojechaliśmy do lodziarni, zamówiliśmy lody i usiedliśmy na dworzu. Oglądaliśmy piękny ogród i gadaliśmy o starych czasach, kiedy razem z mamą jeździliśmy na pikniki. Rosły wtedy przeróżne kwiaty, wiatr wiał nam prosto w twarz i nie pozwalał nam jeść ciastek. Dobre czasy.

O godzinie 17.00 wróciliśmy do domu. Tata musiał wyjść na spotkanie. Ja zostałam sama. Oglądałam właśnie film, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Sprawdziłam przez dziurkę w drzwiach, kto to. Odwiedziła mnie Mia. Otworzyłam jej.

-Hejo. Co tam porabiasz?

-Właśnie siedzę sama i film oglądam. Zapraszam.

-Nie, ja tylko na chwilkę. Niedługo zaczyna się gala muzyczna. Wpadłabyś do mnie na nią? Babcia też chce z nami pooglądać.

-Wiesz co? Nie mogę. Zapodziały się gdzieś moje klucze do mieszkania. Nie mogę zostawić go otwartego.

-No na chwilkę. Nic się nie stanie.

-Może zróbmy tak. Ty nagrasz tą całą galę, a jak przyjdzie mój tata, to zobaczymy ją razem u ciebie.

Mii nie spodobał się ten pomysł. Zrobiła niezadowoloną minę.

-Mogę nagrać, ale wtedy obejrzymy ją jutro. Babcia nie chcę, żebym siedziała tak długo przy ekranie.

-Spoko. Nie ma problemu.

-To powiem babci, że jutro. To papa.

-Pa.

Nigdy przedtem nie była taka zdenerwowana. Zamknęłam drzwi i wróciłam do filmu. Oczywiście zapomniałam go zastopować i teraz muszę cofać. Zasnęłam na kanapie o godzinie ok. 19.00. Widać byłam bardzo zmęczona, żeby zasnąć o 7.

Tata obudził mnie o 20. 35. Przyniósł mi z restauracyjki kolackę. Makaron z sosem pomidorowym i kawałkami kurczaka. Był całkiem smaczny. Po jedzeniu poszłam umyć zęby. Gdy już chciałam wyjść z łazienki, z górnych dziąseł zaczęła mi lecieć krew strumieniami. Bardzo mnie bolało. Poszłam z tym do taty. Nie wiedziałem co zrobić.

-Tato. Dziąsła mi krwawią.

Podniosłam wargę, by mu to pokazać.

-Pewnie za mocno szczotkowałaś zęby.

Oznajmił drapiąc się po głowie.

-Ale, żeby całe te dziąsła mi krwawiły? To chyba nie jest normalne.

Poszłam do kuchni, zjeść zimny jogurt, chociaż nie powinnam. Od razu krew przestała lać. To pewnie przez zimno. Pożegnałam się z tatą i poszłam do pokoju. Przebrałam się w piżamę i położyłam się spać.

Otwożyłam oczy i się przeciągnęłam. Z samego rana, słoneczko raziło mnie po oczach. Odkryłam się, bo strasznie się zgrzałam. Zauważyłam, że pościel i kołdra są całe we krwi. Tak jak i moja piżama. Do mojej stopy był przyklejony liść i kamyki. Szybko je wytrzepałam. Od razu potem poszłam z tym do taty. On jeszcze spał.

Gdy weszłam do jego sypialnie od razu się obudził i popatrzył na mnie. Był bardzo zszokowany.

-Co Ci jest Veroniczco?

-Nie widzisz? Wstałam przed chwilą i zauważyłam, że leżę w wielkiej plamie krwi. Pościel i kołdra też są czerwone.

-Boli Cię ciało?

-Przedtem tak. Nie mogłam za bardzo spać.

Poszłam pod prysznic zmyć tą całą krew. Piżamę wrzuciłam do pralki. Pożądnie umyłam ciało i ubrana w czyste ciuchy. Poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Tata właśnie oglądał poranne wiadomości.

"Policja nadal nie znalazła sprawcy, który wczorajszej nocy zakrwawił całą główną ulicę. Jedynie co udało nam się ustaliś dzięki naszym kamerom, to to, że bardzo wysoka istota chodziła tej nocy po ulicy. Była cała we krwi, a jej cień nie odbijał się w blasku świateł latarni. Wylewała się z niej krew. Około godziny 02.44 spadła na pustą ulicę. Dłodią dotykała krawężnika, którego pewna część po chwili się rozsypała. Po wstaniu z ziemi, odwróciła się i poszła w kierunku tej samej strony, z której przyszła. Gdy otrzymamy nowe informacje na temet krwawej istoty, od razu państwa poinformujemy, a teraz czas na pogodę."

Przełknęłam ślinę i przypomniałam sobie o liściu przy nodzę. Jeśli to byłam ja? Nie chcę o ty myśleć. Poszłam do pokoju i zaczełam szperać w szafie za jakimiś bardzo czerwonymi ciuchami. Poproszę tate, żebyśmy pojechali po jakieś krwisto-czerwone ubrania, na wszelki wypadek. I po jakieś mocne perfumy i dezodorant.

Podczas kompania się, zauważyłam, że miejsca najczęstrzego wydobywania się potu z ciała, były najbardziej zakrwawione w moim przypadku. To wszystko jest conajmniej dziwne. By to wszystko zaobserwować, włączyłam suszarkę na najwyższe obroty i zaczęłam suszyć sobie twarz. Zrobiło mi się bardzo gorąco. Szybko ją wyłączyłam i patrzyłam w lustro. Z czoła zaczęła lecieć mi krew. Dotknęłam ją palcami. Ona nie była prawdziwa. Była trochę rzadsza i jak trochę podeschneła to nie śmierdziała tak bardzo. Jestem tylko ciekawa, czemu mój organizm nie wydziela potu.

Wytarłam czoło i usłyszałam w tym samym czasie wołanie mojego taty. Przyszła do nas Mia. Szybko wyszłam z toalety i ruszyłam w stronę przyjaciółki.

-Hej.

-Cześć. Chciałabyś Verka pójść ze mną do parku teraz?

-Pewnie. Wezme tylko potrzebne rzeczy i możemy wyjść. A ty tato idziesz gdzieś?

-Mam spotkanie w knajpce obok parku. Jak coś to przyjdę po ciebie, zjemy conieco na mieście i zajmiemy się twoją pościelą i innymi krwawymi rzeczami.

-Dobra.

Poszłam do pokoju po rzeczy i z Mią wyszłyśmy z mieszkania.

-Co taka nagła zmiana nastroju? Wczoraj byłaś taka nietentego.

-Wiem, że od paru dni jestem jakaś taka zmulona. Chcę to zmienić. Chcę, żeby było wszystko po staremu.

Uśmiechnęłam się do przyjaciółki.

-Verka. O co chodziło twojemu tacie, jak mówił o tych krwawych rzeczach?

-Mam jakiś dziwny problem z organizmem i krew mnie zalewa od środka i na zewnątrz.

-To taka metafora czy co, bo nie kumam.

-W nocy zalałam całe łóżko krwią. Czuje jakby jej było za dużo.

-To nie fajnie.

-Odkryłam, że zimne jedzenie, zatyka mi przepływ krwi. Choćmy na lody.

-Spoko.

Przez 10 minuch szłyśmy przez park do najbliższej lodziarni. Zrobiło mi się gorąco. Słońce świeciło prosto we mnie. Czułam jak krew spływa mi po ciele. Ja, głupia założyłam pomarańczową koszulkę. Na czole i trochę pod pachami leciał mi czerwony, ochydny śluz.

-Verka. Czemu krwawisz na czole?

Nie wiedziałam jak odpowiedzieć. Głowa zaczęła mnie boleć. Strasznie mi się w niej kręciło. Poczułam, jak rosne. Ciało mi się zmieniało. Okropnie chudłam, krew zalewała mi całe ciało. Nic nie mogłam powiedzieć. Byłam okropnie zła i gniew mnie ogarniaz ze wszystkich stron. Nie wiem dlaczego. Mia bardzo się przestraszyła. Ludzie w parku również się bali.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro