Rozdział 23.
Ciemny samochód z piskiem opon zaparkował na szpitalnym parkingu, zajmując przy tym kilka miejsca. Ze środka wyskoczyło dwóch mężczyzn i obaj w pośpiechu rzucili się w stronę wejścia.
– Olivia mówiła, że na którym piętrze mamy jej szukać? – zapytał James, kiedy razem z Syriuszem czekali, aż pojawi się winda.
– Mamy jechać na czwarte.
Black zacisnął dłonie w pięści, uparcie wpatrując się w zmieniające się cyfry nad windą, odliczające piętra. Nie mógł uwierzyć w to, że Lily miała wypadek na przejściu dla pieszych. Policja pilnowała jej przed szalonym psychopatą, a ona potknęłą się na przejściu dla pieszych przed nadjeżdżającą ciężarówką?
Kiedy mężczyźni wysiedli z windy, od razu spostrzegli czekającą na nich Olivię. Ciemnowłosa kobieta w białym kitlu narzuconym na sportowe ubrania podeszła do nich szybkim krokiem.
– Co z nią? – zapytał na przywitanie James.
– Miała sporo szczęścia – przyznała Rowle. – Ten samochód właśnie zaczął zwalniać, więc uderzenie nie było bardzo mocne, chociaż nie wyszła z tego bez szwanku.
– Liv proszę, powiedz w końcu co jej jest – odezwał się Syriusz. Kobieta rozejrzała się spokojnym głosem:
– Ma złamaną rękę i dwa żebra, mocno ubite biodro i rozcięty łuk brwiowy.
– Kiedy wyjdzie ze szpitala?
Olivia spojrzała na Jamesa i wzruszyła ramionami.
– Nie wcześniej niż za dwa, może trzy dni....Musimy zrobić jej wszystkie badania.
Black oparł się o ścianę i odetchnął z ulgą. Kiedy dowiedział się o wypadku Lily, w jego głowie powstały same czarne scenariusze. Teraz miał pewność, że jej życie nie jest zagrożone.
– Możemy ją zobaczyć? – odezwał się, kiedy jego przyjaciel skończył zasypywać Olivię setką pytań o rekonwalescencję Evans.
– Tak, zaprowadzę was do jej sali – zgodziła się kobieta.
Ruszyła wzdłuż korytarza, a James i Syriusz podążyli tuż za nią. Zatrzymała się pod salą oznaczoną numerem 411, zapukała delikatnie i zajrzała do środka.
– Masz gości – powiedziała i otworzyła szerzej drzwi. James wpadł do środka jako pierwszy i niemal od razu znalazł się przy łóżku Lily.
– Wyglądasz jakbyś wpadła pod ciężarówkę – powiedział na przywitanie Black, lustrując wzrokiem zabandażowaną głowę dziewczyny, rękę w gipsie oraz podpięte do niej aparatury i kroplówkę.
– Ha. ha. ha. – odparła zachrypniętym głosem. James przysiadł na łóżku i chwycił ją za zdrową rękę.
– Jak to się stało? – zapytał, sięgając drugą ręką do jej policzka. – Potknęłaś się? Zasłabłaś?
Lily potrząsnęła energicznie głową i syknęła, kiedy poczuła przeszywający ból.
– Nie – zaprzeczyła, mrugając kilka razy. – To nie była moja wina!
– Lily to żaden wstyd... – odezwał się Syriusz, ale kuzynka przerwała mu stanowczo.
– Ktoś mnie popchnął – powiedziała. Potter i Black wymienili zszokowane spojrzenia. – Czułam na plecach czyjąś dłoń, tuż przed tym jak upadłam pod koła tego samochodu.
Olivia i Syriusz siedzieli na jednej z ławeczek w parku nieopodal szpitala. Mężczyzna trzymał w dłoniach papierowy kubek z wypitą do połowy kawą.
– To ta sama osoba, która zabija mężczyzn, prawda? – przerwała milczenie Rowle. Syriusz wzruszył ramionami.
– Pewnie tak – mruknął. – Tamten anonimowy list wydawał się groźbą, która teraz się spełniła.
– Wiecie kto to? – zapytała. Black podrapał się po policzku i zaczął nerwowo obracać kubek z kawą.
– To tajemnica śledztwa.
Olivia prychnęła i ze złością założyła ręce na piersiach.
– Doprawdy? – W jej głosie pobrzmiewała kpina. – Bo ja nie dawałam wam informacji objętych tajemnicą lekarską.
Syriusz dopił resztę kawy i wrzucił kubek do pobliskiego śmietnika.
– Peter Pettigrew.
– Co?
– To nasz główny podejrzany – wyjaśnił mężczyzna. – Mamy całkiem spore poszlaki i wiele tropów, które prowadzą prosto do niego.
Liv zmarszczyła brwi i spojrzała mężczyźnie w oczy.
– Czy to nie ten chłopak... – Black wpadł jej w słowo.
– Z baru Dorcas? Tak to on. Czekamy na nakaz przeszukania jego mieszkania. List gończy już został rozesłany.
Po jej minie Syriusz rozpoznał, że jest w szoku. Nie dziwił jej się. Kiedy on dowiedział się o Peterze, miał problem, żeby w to uwierzyć. W końcu znał go nie od dziś. Ba! Nawet rozmawiał z nim o tej sprawie!
– Musisz na siebie uważać – powiedział po chwili Syriusz. Kiedy zobaczył jak kobieta unosi wysoko brwi, szybko dodał. – Przez to, że jesteś z nami blisko, możesz być zagrożona.
– Umiem się bronić! – zapewniła z taką pewnością w głosie, że Black nie mógł się nie uśmiechnąć. Nachylił się do przodu i pocałował ją szybko w usta.
– Nie wychodź sama po zmierzchu – poprosił, biorąc ją za rękę. – A jak musisz gdzieś iść to bierz taksówkę.
– Czemu tak bardzo się przejmujesz? – zapytała cicho, bawiąc się jego palcami.
– Nie zniosę jeśli coś Ci się stanie – wyznał. – Dlatego proszę...
Tym razem to Olivia nachyliła się w jego kierunku i złączyła ich usta na krótką chwilę.
– Dobrze – powiedziała. – Będę ostrożna.
Mieszanie Petera wyglądało jak typowa kawalerka samotnego studenta. Rozkładana kanapa, dwudrzwiowa szafa, biurko, dwa fotele, stolik oraz komoda. W mieszkaniu panował bałagan, który na pierwszy rzut oka wyglądał, jakby mieszkała tu osoba, która nie bardzo lubi sprzątać. Syriusz szybko jednak doszedł do wniosku, że ktoś pakował się w pośpiechu. Mężczyzna naciągnął na dłonie białe, lateksowe rękawiczki i zaczął przeglądać rzeczy w komodzie. Zespół techniczny zajął się ściąganiem odcisków palców i robieniem zdjęć, a Frank, który przyjechał zamiast Pottera, zajął się kuchnią.
– Mam coś – krzyknął Longbottom. Syriusz szybko przeszedł do drugiego pomieszczenia i zobaczył pochylonego nad szufladą Franka.
– Podwójne dno – powiedział mężczyzna i zaczął wyjmować z wnętrza małe, przezroczyste torebeczki z białymi tabletkami. – Stawiam stówę, że to GHB*.
Syriusz wziął torebeczkę i uniósł ją na wysokość oczu.
– Pewnie masz rację – przyznał Black. – Ale i tak musimy dać do ekspertyzy.
W progu kuchni stanął jeden z członków ekipy technicznej.
– Powinniście to zobaczyć – powiedział i wycofał się do pokoju. Mężczyźni wymienili zdziwione spojrzenia.
– Co tam macie? – zapytał Black, podchodząc bliżej znaleziska. Jeden z mężczyzn trzymał w dłoniach plik zdjęć. Na każdym z nich uwieczniony został mężczyzna, którego później znaleźli martwego, bądź konającego.
– To zbyt proste – mruknął Syriusz, biorąc zdjęcia do rąk. – Przecież te zdjęcia, znalezione w jego mieszkaniu, to niepodważalny dowód. Jak jeszcze będą jego odciski palców, to nie będzie miał nawet linii obrony. Nie jest, aż tak głupi, żeby je zostawiać.
– Chyba, że się spieszył – powiedział Frank, zaglądając mu przez ramię, żeby spojrzeć na zdjęcia.
– Tak bardzo, że zostawił dowody? Nie. Coś mi tu nie gra.
Longbottom wrócił do przeszukiwania kuchni, a Syriusz cały czas stał ze zdjęciami w dłoniach. Co mogło spowodować, że mężczyzna, który tak długo wodził ich za nos, teraz w taki sposób się wystawia? To bez sensu. Gdyby nic nie znaleźli w mieszkaniu na samych poszlakach Malfoy na samych poszlakach nie zbudowałby aktu oskarżenia
Telefon w jego kieszeni zaczął wibrować, więc Syriusz odłożył zdjęcia na stolik i sięgnął do kurtki. Na wyświetlaczu pojawił się dobrze znany mu numer.
– Co tam, Al? – rzucił do rozmówcy z przebiegłym uśmieszkiem.
– Ile razy ci mówiłem Black, żebyś mnie tak nie nazywał? – rozległ się w słuchawce zirytowany głos Moody'ego. – Macie coś?
– Mamy, mamy – westchnął Syriusz. – Niedługo wracamy na komendę. Wtedy wszystko obgadamy.
– Nie po to dzwonię. Jeden z patroli chyba namierzył Pettigrew.
– Gdzie? – zapytał Black, idąc w stronę drzwi wyjściowych z mieszkania, w międzyczasie przywołując do siebie Franka.
– W Middley Park – wyjaśnił Alastor. – Zaraz wyślę wam dokładne dane. Starajcie się podjechać dyskretnie, żeby go nie spłoszyć.
– Ma się rozumieć!
Black i Longbottom wsiedli do samochodu i z piskiem opon wystartowali spod kamienicy, gdzie znajdowało się mieszkanie Petera.
– Czas zacząć akcje "Polowanie na szczura" – rzucił Black w przestrzeń, dodając gazu.
* GHB -(kwas gamma-hydroksymasłowy) to substancja chemiczna, która występuje w organizmie w znikomych ilościach – jej stężenie w osoczu wynosi 0,1 mg/l. Kwas gammahydroksymasłowy (GHB) jest bezbarwny, nie ma zapachu ani smaku. Dobrze rozpuszcza się w wodzie, sokach, piwie, drinkach. Zaczyna działać po 15-30 minutach od zażycia. Osoba, która go przyjęła w dużych dawkach może stracić świadomość na kilka godzi.
Wesołych Świąt!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro