Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Rozdział 10

━━━

Stiles wraz ze Scottem szli do samochodu Dereka, gdy dowiedzieli się, że mężczyzna jest ścigany przez policję.
Musieli odwrócić uwagę funkcjonariuszy, prowadząc jego samochód, mając nadzieję, że da mu to szansę na ukrycie się.

Scott już przeprosił Stilesa za to, że pocałował dziewczynę, w której ten się zakochał i miał szczęście, że mu wybaczono.

— Hej chłopaki.

Obaj podskoczyli, odwracając się, by zobaczyć Emily stojącą w czarnej skórzanej kurtce, pod którą miała ciemnoniebieski, lejący podkoszulek i obcisłe czarne dżinsy.

— Emily... — Stiles westchnął zdziwiony, nie spodziewając się, że dziewczyna się pojawi.

Scott poruszył się niespokojnie, wpatrując się w brunetkę. Musiał przeprosić ją za to, że pocałował ją z zaskoczenia i wbrew jej woli.

— Słuchaj, Emily...

Stiles poczuł, jak opadła szczęka, gdy dziewczyna uderzyła Scotta z pięści w twarz, a następnie uderzyła nim w samochód Dereka, trzymając go za szyję.

— Cholera... — Stiles nie wiedział, czy mu pomóc, czy zostawić go tak, wiedząc, że Emily może go zabić.

Ale była taka jego niewielka część, która nie miała nic przeciwko, żeby Scottowi się oberwało, szczególnie za to, co zrobił.

— Pocałuj mnie jeszcze raz, a złamię ci kark — Brunetka syknęła, odsłaniając kły, gdy obdarzyła go lodowatym spojrzeniem — Rozumiesz szczeniaku?

— Rozumiem — Scott wykrztusił ze strachu i zaczął kaszleć, gdy go puściła.
Potarł twarz, wiedząc, że na to zasłużył.

— A teraz chodźmy uratować drugiego kretyna — powiedziała Emily, posyłając im fałszywy uśmiech.

─────

— Emily, nie sądzę, że rozumiesz idee pościgu — powiedział Stiles ze swojego miejsca na tylnym siedzeniu, a jego serce przyspieszyło, gdy prowadziła brunetka.

Scott spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami pełnymi strachu.

— Jeśli przyspieszy, zabije nas! — wykrzyknął, praktycznie wbijając paznokcie w siedzenie.

— Zamknijcie się oboje! — warknęła, naciskając pedał gazu i przyśpieszając.

Nie rozumiała tych chłopaków. Wcześniej narzekali, że jechała za szybko, więc zwolniła, a teraz narzekali, że ma przyspieszyć.

— Skopię dupę Derekowi za użeranie się z waszą dwójką.

Nastolatek z tyłu zamknął usta, zanim się zwrócił w stronę tylnej szyby.

— Odpuścili — powiedział, nie widząc jadącego tam samochodu.

Do wszystkich jednostek, podejrzany kieruje się pieszo do Iron Works — Głos szeryfa wybrzmiał przez radio.

Nos Emily skrzywił się, gdy wyczuła zapach Dereka, a jej spojrzenie przeniosło się na Scotta.

— Otwórz drzwi i przejdź do tyłu.

Zdziwiony chłopak zrobił to, co rozkazała. Dziewczyna nacisnęła hamulec, gdy zobaczyła drugiego wilkołaka.

— Wchodź! — Stiles zawołał do Dereka przez okno.

Wilkołak wskoczył do samochodu, a Emily przyspieszyła. Scott położył głowę między fotelami, aby spojrzeć na wilkołaka z irytacją.

— Cholera, prawie go miałem! — wykrzyknął Hale z wyraźnym gniewem w głosie i praktycznie trząsł się ze wściekłości.

Stiles, jako kolejny, wepchnął głowę między fotele, rzucając mu dziwne spojrzenie.

— Kogo, alfę?

— Tak! — Derek warknął — Był tuż przede mną, a pojawiła się ta cholerna policja.

Brunet nie wydawał się poruszony jego tonem, ale obraził się z powodu zniewagi wobec policji.

— Hej, oni po prostu wykonują swoją pracę — bronił.

Derek posłał mu zirytowane spojrzenie, zanim przeniósł gniewny wzrok na Scotta.

— Tak, a to wszystko przez kogoś, kto postanowił uczynić mnie najbardziej poszukiwanym zbiegiem w historii tego miasteczka.

— Czy możemy o tym nie wspominać? Popełniłem głupi błąd — Scott prychnął, wiedząc, że się pomylił — Proszę.

— To nie jedyny głupi błąd, jaki popełniłeś — Emily mruknęła. Zauważyła, że ​​się wzdrygnął, przez co nie mogła powstrzymać uśmiechu.

Derek spojrzał na nią pytająco, zastanawiając się, co ten nastoletni głupek mógł jej zrobić.

— W porządku... — Stiles przeciął napięcie w powietrzu. — Jak go znalazłeś?

— Może spróbujesz nam zaufać przez co najmniej pół sekundy? — Scott powiedział, nie chcąc już być popychadłem.

— Tak, nam obu — Stiles wzdrygnął się na widok gniewnej miny Dereka i usiadł na swoim miejscu, a jego twarz poczerwieniała, gdy zobaczył błysk rozbawienia na twarzy Emily — Albo tylko jemu. Mnie tu nie ma — wymamrotał.

— Przecież i tak byś się dowiedział swoimi sposobami — powiedziała wampirzyca, zerkając na Stilesa.

Derek zacisnął zęby, wydając ciche westchnienie, ponieważ wiedział, że nie może dłużej milczeć.

— Ostatnim razem, gdy rozmawiałem z moją siostrą, była bliska rozwiązania czegoś. Znalazła dwie rzeczy. Pierwszą był facet o imieniu Harris.

— Nasz nauczyciel chemii? — Brwi Stilesa zmarszczyły się, gdy usłyszał znane imię.

— Dlaczego on? — zapytał Scott.

— Jeszcze nie wiem — powiedział Derek, wyraźnie zirytowany tym, że nie miał pojęcia.

Emily uniosła brew, nieświadoma tych informacji. Wiedziała, że ​​mlody Hale lubił milczeć, ale gdyby wiedziała o Harrisie, mogłaby go zmusić, by powiedział jej, wszystko, co wie.

— A to drugie? — dopytał Scott.

— Jakiś symbol — Derek pokazał im zdjęcie i zobaczył wyraz zdziwienia na ich twarzach — Co? Wiecie, co to jest?

— Widziałem to na naszyjniku — Beta westchnął — Naszyjniku Allison.

─────

Stiles wszedł do swojego pokoju, usiadł przy biurku i zaczął pisać coś na laptopie. Zrobił to tak szybko, że nie zauważył nawet obecności Emily i Dereka.

Usłyszał, jak tata woła go, więc zaczął się odwracać z szerokim uśmiechem, który jednak szybko znikł z jego twarzy.

— D-Derek — wyjąkał, wreszcie zauważając tę dwójkę w swoim pokoju.

Wilkołak spojrzał na niego, wskazując drzwi, a Emily wygodnie usiadła na łóżku. Chłopak zerwał się na równe nogi i rzucił do drzwi, aby zablokować tacie wejście.

— Ja, um...

— Co powiedziałeś? — Szeryf spojrzał surowo na syna.

— Co? — zapytał nerwowo — Powiedziałem... Um... Ale dziś wiaterek...

Noah nie wyglądał na zbyt przekonanego, ale wzruszył ramionami.

— Słuchaj, mam coś do załatwienia, ale będę dziś wieczorem. — powiedział — Twoja pierwsza gra, co nie?

— Moja pierwsza gra... — Stiles powtórzył i zmusił się do uśmiechu — Uch, jest świetnie. Wspaniale. Uch, dobrze.

— Cieszę się z twojego szczęścia — Mężczyzna uśmiechnął się do niego — I jestem z ciebie naprawdę dumny.

— Dzięki. Ja też jestem szczęśliwy i dumny z siebie.

— Więc... Naprawdę pozwolą ci grać w pierwszym składzie?

— Tak, tato. Jestem z pierwszym składzie. Szaleństwo, no nie?

— Jestem bardzo dumny — przyznał szeryf.

— Och, ja też. Znowu się powtarzam... — Stiles spiął się nieco, gdy tata wyciągnął rękę i przytulił go. Niezręcznie poklepał go po plecach — Och... Tak... Tak...

Szeryf odsunął się, rzucając dziwne spojrzenie swojemu synowi.

— Do zobaczenia później.

Drzwi otworzyły się za Stilesem, który natychmiast miał szeroki uśmiech na twarzy, gdy zobaczył, kto postanowił się ujawnić.

Emily wychyliła się przez szczelinę.

— Do zobaczenia, szeryfie — Dziewczyna posłała mu niewinny uśmiech.

— Więc, do zobaczenia — Noah uśmiechnął się do dziewczyny — Miło było cię znowu widzieć, Emily.

— Ciebie też, szeryfie — uśmiechnęła się niewinnie, machając do niego — Uspokój się, Stiles.

Chłopak westchnął z ulgą, gdy usłyszał, jak tata schodzi po schodach. Odwrócił się, by zapytać brunetkę, ale okazało się, że wróciła do pokoju.

Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Gdy tylko to zrobił, wzdrygnął się, gdy Derek stanął przed nim.

— Matko Boska!

— Jeśli powiesz jedno słowo... — zagroził nastolatkowi.

Stiles starał się zachować opanowaną minę, pomimo tego, jak Derek ściskał kołnierz jego koszulki.

— Och, no tak, pójdę i powiem: hej, tato, Derek Hale jest w moim pokoju. Przynieść broń? — odparł — To mój dom, moje zasady, ziomek — klepnął w ramie wilkołaka, który puścił go i spojrzał, będąc pod wrażeniem.

Stiles niemal westchnął z ulgą, przynajmniej dopóki Derek nie udał, że się na niego rzucił, co spowodowało, że się wzdrygnął.

— Derek, nie bądź niemiły dla naszego gospodarza — Emily posłała mu fałszywy uśmiech — Nie chcesz wrócić do więzienia, prawda?

Mężczyzna przewrócił oczami, zanim spojrzał na Stilesa.

— Scott nie zdobył naszyjnika?

— Nie — Nastolatek potrząsnął głową, gdy usiadł na krześle — Nadal nad tym pracuje. Ale możemy spróbować czegoś innego. W noc, gdy byliśmy uwięzieni w szkole, Scott wysłał SMS-a do Allison, prosząc ją, żeby się tam spotkali.

— Więc? — Derek uniósł brew.

— To nie był Scott — odpowiedział.

— Możesz dowiedzieć się, kto to wysłał?

— Nie, nie ja. Ale myślę, że znam kogoś, kto może — powiedział Stiles, wyciągając telefon.

— Och nie, tylko nie on — Emily wydęła wargi, domyślając się, o kogo chodzi — Powodzenia, próbując go przekonać — mruknęła, wiedząc, że zadzwoni do Danny'ego.

— Cóż, teraz myśli, że będziemy się uczyć chemii. Jakoś go przekonam — powiedział, patrząc na swój telefon, zanim na nią spojrzał — Um... Emily... Jak dokładnie się tu dostałaś? Myślałem, że powiedziałaś, że wampiry powinny zostać zaproszone.

Derek zignorował ich, gdy usiadł na krześle pod ścianą i złapał przypadkową książkę, zaczynając ją czytać.

— Twój tata mnie zaprosił — odpowiedziała lekceważąco.

— Zaprosił cię do środka? Co mu powiedziałaś? — zapytał nerwowo, zastanawiając się, co mogła powiedzieć ojcu, żeby pozwolił jej wejść.

Denerwował się na myśl, co jego ojciec mógł jej powiedzieć. Miał nadzieję, że nie wspomniał o ogromnej sympatii, jaką jego syn darzył Emily. To byłaby najbardziej zawstydzająca i niezręczna rzecz, którą tata mógł mu zrobić.

— Nic. Powiedziałam tylko, że potrzebuję pomocy w szkole, a on mnie wpuścił — odpowiedziała bez ogródek.

— Zmusiłaś go? — zapytał Derek, zwężając na nią oczy.

Stiles nagle się do niej odwrócił, na co dziewczyna uniosła brew.

— Dlaczego miałabym to zrobić? — zapytała niewinnie.

— Bo ty to ty. Więc? — zażądał wilkołak.

— Oczywiście, że nie — powiedziała — Niektórzy ludzie nie muszą być zmuszani do robienia tego, co chcę. Poza tym pan Stilinski naprawdę mnie lubi.

Uśmiechnęła się, przypominając sobie miły i szczery uśmiech, którym obdarzył ją Noah, po przywitaniu. Raz jeszcze podziękował jej za to, że odepchnęła go na bok, chroniąc jednocześnie od potrącenia przez samochód.

Derek w odpowiedzi obrzucił ją pustym spojrzeniem. Następnie na chwilę przeniósł spojrzenie na młodego Stilinskiego, po czym wrócił do czytania książki, która umieścił na kolanach.

Stiles zamrugał kilka razy, po czym westchnął, opadając na krzesło i czekając na przybycie Danny'ego.

─────

Danny wpatrywał się w Stilesa z wyrazem niedowierzania i nutką gniewu w spojrzeniu.

— Chcesz żebym, co zrobił?

— Wyszukaj tego, kto to wysłał — powtórzył Stiles, starając się nie wyglądać na zastraszonego przez kolegę.

— Mieliśmy się uczyć chemii ciołku, a nie hakować dane policyjne — powiedział stanowczo Danny, nie chcąc robić czegoś nielegalnego i wpakować się w kolejne kłopoty.

— To też jakaś nauka.

Emily, która leżała na łóżku Stilesa, udając, że czyta, zerknęła na nich, po czym przeniosła wzrok na Dereka, który również udawał, że czyta.

Zastanawiała się, czy powinna zmusić Danny'ego do zrobienia tego, co chcieli. Zauważyła minę Dereka, który spojrzał na nią, jakby już wiedział, o czym myśli, na co posłała mu niewinny uśmiech.

— Pouczymy się, gdy to wyszukasz.

— A co sprawia, że ​​myślisz, że wiem jak? — zapytał Danny, zanim jego wzrok padł na przyjaciółkę, która leżała na łóżku chłopaka bez żadnego skrępowania.
Choć chciał ją zapytać, co robi w domu Stilinskiego, miał bardziej palące pytania, na które potrzebował odpowiedzi — Powiedziałaś mu?

— Nie — powiedziała wprost, siadając i obrzucając go znudzonym spojrzeniem — Zapominasz, że jest synem szeryfa i to jest Stiles. On wszystko musi wiedzieć, ale nie zawsze to, co potrzeba...

Danny patrzył na nią przez chwilę, po czym spojrzał na Stilesa, który obdarzył go lekko zakłopotanym i winnym spojrzeniem.

— Ja... Sprawdziłem twój raport z aresztowania, więc... — wyznał.

— Miałem 13 lat — Danny się bronił — Wycofali zarzuty.

— Nieważne — mruknął Stiles.

— Nie. Uczymy się chemii — powiedział Danny, podnosząc stołek, aby mógł usiąść obok Stilesa i popracować nad zadaniem.

Brunet prychnął pod nosem i zaczął pisać na laptopie. Danny spojrzał za siebie, by zobaczyć dziwnego mężczyznę, który czytał książkę.

— Kim on jest, do cholery?

Stiles jąkał się, zdając sobie sprawę, że nigdy nie przedstawił sobie tej dwójki.

— Um, to mój kuzyn... Miguel — wypalił, nie zauważając irytacji w spojrzeniu Dereka.

— Czy to krew na jego koszulce? — zapytał Danny niezręcznie.

Emily przygryzła wargę, aby stłumić śmiech, gdy zobaczyła przelotne rozdrażnienie, które błysnęło w zielonych oczach Dereka.

— Śliczne imię — wyszeptała do niego z wesołością w piwnych oczach.

Mężczyzna posłał jej gniewne spojrzenie, po czym przeniosła wzrok na książkę, jakby nie słyszała, co mówią.

— Tak. Tak. Cóż, ma te okropne krwawienia z nosa — Stiles znów coś wymyślił, zanim spojrzał na Dereka — Hej, Miguel! Myślałem, że powiedziałem ci, że możesz pożyczyć jedną z moich koszul.

Emily szybko podniosła się do siadu i patrzyła, jak Derek niechętnie wstaje, zdejmując koszulkę. Mężczyzna przyłapał ją na przyglądaniu mu się i uniósł brew, na co zrobiła to samo.

— Co? — wyszeptała niewinnie, nawet nie ukrywając, że lustruje go wzrokiem.

Jej oczy na chwilę powędrowały w stronę Danny'ego, który również gapił się na półnagie ciało Dereka.

Szczęka Stilesa opadła na moment, gdy uświadomił sobie, że Danny jest gejem i wpadł na pomysł.

— Och, hej, ten wygląda całkiem dobrze. Co myślisz, Danny?

— Co? — Chłopak zamrugał z oszołomienia.

— Koszulka — powtórzył Stiles, walcząc z uśmiechem, który groził pojawieniem się na jego twarzy.

Danny przełknął nerwowo, wpatrując się w mężczyznę, po czym nieśmiało odwrócił wzrok.

— To... To nie jest jego kolor — powiedział cicho, a Emily powstrzymała śmiech, gdy zobaczyła, jak Derek ściąga koszulę, marszcząc brwi.

— A popatrz na tę — Stiles uśmiechnął się — Danny, a może pójdziesz i mu coś dobierzesz? Mam wrażenie, że twój styl jest o niebo...

— Jesteś okropną osobą — Danny posłał mu gniewne spojrzenie.

— Wiem. To sprawia, że ​​nie potrafię spać w nocy — powiedział nastolatek — W każdym razie w tym zadaniu...

— Stiles! Żadna z nich nie pasuje — Derek warknął, wrzucając koszulę z powrotem do szuflady.

Emily wstała, podczas gdy Danny w końcu zgodził się pomóc w znalezieniu nadawcy.

— Zawsze możesz chodzić bez koszulki — powiedziała zalotnym tonem — Nie miałabym nic przeciwko.

— Zamknij się — Derek wymamrotał z irytacją.

Stiles próbował ukryć zranione spojrzenie, słysząc, jak łatwo Emily flirtuje z Derekiem. Część niego była zadowolona, ​​że ​​mężczyzna nie interesował się nią, ale nie mógł powstrzymać się od goryczy, że dziewczyna flirtuje właśnie z tym wilkołakiem.

Zastanawiał się, czy to oznacza, że kiedyś coś wydarzyło się między nimi, czy to tylko zabawa z jej strony.

Nagle w jego głowie pojawił się obraz nagiej Emily. Szybko pomachał głową, wyrzucając to z głowy, a jego policzki płonęły ze wstydu, bo wiedział, że teraz nie czas na takie myślenie.

Emily wstała, odepchnęła Dereka, przeszukując koszulki Stilesa.

— Masz — rzuciła mu jedną w twarz i skrzyżowała ręce na piersi, patrząc, jak ją ubiera — A było tak fajnie... — mruknęła z wydymaną wargą, gdy znów spojrzała na zakryty tors mężczyzny — Łatwiej było cię przekonać, gdy byłeś młodszy — wymamrotała, przypominając sobie, jak Derek się rumienił, ilekroć była w jego domu, gdy był nastolatkiem.

— Przestań się wygłupiać — powiedział mężczyzna, przewracając oczami na jej dziecinne działania.

Stiles zamrugał ze zdziwienia, uświadamiając sobie, że Emily znała Dereka dłużej, niż myślał i przypomniał sobie, jak powiedziała, że ​​ma z nim długą historię.

— Mam. Tekst został wysłany z tego komputera — powiedział Danny, nie słysząc ich rozmowy.

Cała trójka spojrzała na ekran.

— Na pewno?

— Masz nazwę tego konta? — zapytał Derek, marszcząc brwi.

Stiles nie chciał uwierzyć, że nazwisko na ekranie to osoba, która wysłała SMS-a.

— Nie, nie. To niemożliwe...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro