54. Było cudownie
Mimo iż za Taehyungiem uganiały się miliony fanek, on tak naprawdę nigdy w życiu nie był na prawdziwej randce. Pomijając oczywiście fakt, że nie interesowała go żadna z dziewczyn, które pchały mu się do łóżka.
Nie raz umawiał się z kolegami z branży, albo starał się chociaż zbliżyć, ale nie wychodziło z tego nic więcej. Wspólny wieczór przy lampce jakiegoś wina, czasami upojna noc, a rano oświadczenie, że nikt nie chce sobie psuć opinii.
Jednak nie robił sobie z tego nic, bo przecież sam kochał siebie bardziej, niż te wszystkie osoby.
Teraz natomiast potrzebował kogoś, dla kogo będzie całym światem. Siedząc w drogiej restauracji, w czerwonym garniturze naprzeciwko Yoongiego, który dał się namówić na biały ubiór, żałował, że stracił tyle lat.
Sącząc powoli wino, zastanawiał się również, dlaczego na jego drodze pojawił się ten Pieprzony Ideał. Trafił mu się mężczyzna, który byłby gotowy zabić dla swojej księżniczki. Taehyung był pewien, że nie zawahał by się ani chwili, gdyby od tego zależało jego życie.
Ciągle myślał też o tym, że dosłownie przez cały wieczór czuł się, niczym prawdziwa księżniczka, ale tym razem towarzyszył mu książę. Najwidoczniej rycerz postanowił ściągnąć zbroję, aby pokazać wybrankowi swojego serca tą drugą stronę.
Od samego początku wieczór należał tylko do nich. Kiedy tylko Kim był gotowy, Yoongi splótł ich palce i zaprowadził przed willę, gdzie czekała limuzyna. Changkyun miał pewien dług u Mina, dlatego bez problemu zgodził się być ich schoferem.
Restauracja, którą wybrał starszy była w centrum miasta, jednak zapewnił, że żaden paparazzi ich tu nie znajdzie. Czerwonowłosy nawet nie zamierzał pytać ile zapłacił, aby naprawdę tak było.
Stolik w najbardziej prywatnym miejscu sali, przez co zwracali uwagę praktycznie tylko na siebie. Nagle reszta gości przestała mieć kompletnie znaczenie.
Sposób, w jaki ochroniarz patrzył się na niego przez cały wieczór było czymś niesamowitym. Wystarczył jeden, mały błysk w oku, aby Taehyung naprawdę poczuł się najpiękniejszy na świecie.
Jednak najlepszym elementem całej kolacji był moment, w którym Yoongi tak po prostu przysiadł się do niego, ustawiając swoje krzesło dosłownie obok i zaczął go karmić. Powoli i z szerokim uśmiechem, co wręcz roztapiało serce młodszego dawał mu kolejne kęsy potrawy, jaką sam wybrał. Wolną dłoń natomiast splótł z tą idola, raz za razem gładząc jego skórę swoim kciukiem.
Te dwie godziny nie mogły się równać z niczym innym. Niestety żadna randka nie może trwać wiecznie i ta również do takich należała.
Kiedy brunet zostawiał pieniądze na blacie, młodszy był prawie pewien, że rachunek równał się temu, co Yoongi zarobił przez te wszystkie miesiące jako jego ochroniarz. Wrócili do limuzyny, ponownie trzymając się za ręce oraz uśmiechając najszerzej jak tylko potrafili.
Gdy tylko usiedli na wygodnych fotelach, głowa czerwonowłosego wręcz natychmiast wylądowała na ramieniu starszego. Oboje obserwowali jak idealnie dopasowane do siebie są ich dłonie, oraz jak cudownie razem ze sobą wyglądają. Jednak Yoongiemu w tym widoku czegoś jeszcze brakowało.
Dopiero gdy dojechali pod willę Kima, zostali kompletnie sami, również bez szofera. Jedna część randki się skończyła, ale druga dopiero rozpoczęła.
Kiedy tylko Min zamknął za nimi drzwi, od razu podszedł od tyłu do młodszego, kładąc dłonie na jego biodrach. Brodę natomiast ułożył na ramieniu muzyka, uśmiechając się delikatnie.
— Podobało ci się, księżniczko? — zapytał, finalnie po prostu obejmując piosenkarza.
— Było cudownie — uśmiechnął się, opierając palcami jeden z nadgarstków starszego.
Naprawdę uwielbiał czuć swojego partnera tak blisko siebie i oddałby wszystko, żeby Yoongi już nigdy się od niego nie odsuwał. Mógłby nawet trzymać go za rękę przez całe życie i byłaby to dla niego największa nagroda.
— Myślisz, że może być jeszcze piękniej, niż do tej pory? — odparł, uśmiechając się delikatnie.
Mimo iż w pomieszczeniu nie było żadnej muzyki, oni zaczęli bujać się delikatnie na boki w rytm, jaki ustaliły ich serca. Tekstem natomiast miał zająć się Yoongi.
— Nie mam pojęcia — odpowiedział.
— Obiecałem ci, że kiedy tylko wrócimy do domu, dowiesz się, co było w pudełku. Dalej chcesz wiedzieć? — dopytał, oblizując nerwowo wargi.
— Oczywiście, że chcę.
— Zamknij oczy, Taehyungie — polecił, powoli odsuwając się od piosenkarza.
— Po co? — spytał, kompletnie nie rozumiejąc celu tego działania.
— Zaufaj mi i zamknij oczy, kochanie — powtórzył.
Tym razem czerwonowłosy bez żadnego dodatkowego słowa wykonał polecenie. Yoongi przemieścił się ze swojego miejsca tak, aby znajdować się przed Kimem.
Oblizał nerwowo swoje wargi i wyjął z kieszeni marynarki małe pudełeczko, które jeszcze nie tak dawno musiał przechowywać Taehyung. Spojrzał następnie na czekającego partnera, po czym uśmiechnął się szeroko i zdecydował nie czekać ani jednej chwili.
Wziął głęboki oddech i pewnym ruchem klęknął przed idolem, powtarzając sobie w głowie te wszystkie słowa, które chciał powiedzieć. Wreszcie otworzył wieczko i odchrząknął, bojąc się, że nie będzie w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa.
— Możesz otworzyć oczy, Taeś — szepnął, czując jak jego serce znacznie przyśpiesza swój rytm.
Jednak co miał powiedzieć czerwonowłosy, kiedy po uchyleniu powiek, zobaczył klęczącego przed sobą bruneta? Co miał powiedzieć, kiedy zobaczył, że przez ten cały czas w środku małego pudełeczka znajdował się piękny pierścionek? Nie potrafił wydusić z siebie ani słowa.
— Może jestem głupi i szalony, ale oszaleję jeszcze bardziej, jeżeli chociaż nie spróbuję. Zastanawiałem się nad tym przez naprawdę długi czas, a decyzję podjąłem wtedy, gdy dałem ci to pudełko. Nie mam bladego pojęcia jak to się stało, ale zakochałem się w tobie po uszy, Taehyung. Pokochałem całym sercem idola, o którym marzy połowa świata. Kocham twój uśmiech, kocham twój głos, kocham twoje hipnotyzujące oczy, kocham twoje policzki, kocham kiedy się śmiejesz, kocham, gdy się złościsz. Kocham się do ciebie przytulać, kocham cię całować, kocham wszystko co z tobą związane. Fakt, nie byłem w życiu w wielu związkach, ale pewnie nawet, gdyby było inaczej, ten z tobą ciągle byłby wyjątkowy. Pragnę zasypiać i budzić się z tobą w ramionach już zawsze, Taehyung. Pragnę już zawsze całować twój nosek, kiedy będziesz siedział po brodę w wannie. Pragnę być z tobą już zawsze. Nie mogę sobie wyobrazić życia, w którym nie mógłbym mówić ci jak bardzo cię kocham. Dlatego byłbym najszczęśliwszym człowiekiem w całej galaktyce, gdybyś zgodził się już zawsze mnie kochać. Na dobre i na złe. Rano i wieczorem. Popołudniu i w nocy. Nie ważne, ile przeszkód ktoś postawiłby przed nami, chciałbym, żebyśmy już zawsze pokonywali je razem. Gdybyś chciał, już na wieki pozostałbym twoim rycerzem. Wystarczy tylko, żebyś ty był już na zawsze moją jedyną księżniczką — wyznał.
Żaden z nich nie miał pojęcia, w którym dokładnie momencie łzy pojawiły się w ich oczach. Oboje jednak zdawali sobie sprawę, że marzyli o tym momencie od swojego pierwszego spotkania, chociaż wtedy jeszcze o tym nie wiedzieli.
— Chcę — pokręcił energicznie głową, przytuakując.
— Kim Taehyung, wyjdziesz za mnie? — zapytał.
— Oczywiście, że tak, idioto — odparł, uśmiechając się przez łzy.
Brunet powoli wstał na równe nogi i wyciągnął pierścionek z pudełka, patrząc przy tym Kimowi w oczy. Czerwonowłosy sam wysunął dłoń w jego stronę, nie mogąc przestać się uśmiechać.
Kiedy Yoongi ostrożnie wsuwał przedmiot na palec serdeczny Taehyunga, żaden z nich nie chciał cofnąć czasu, ani zmienić decyzji. Oboje chcieli, żeby było tak jak jest teraz.
— Kocham cię, księżniczko — uśmiechnął, składając ciepły pocałunek na środku czoła muzyka.
— Kocham cię, mój rycerzu — odpowiedział, całując delikatnie usta swojego ochroniarza.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro