Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44. Dzwonię do Jimina

Żaden z nich nie bał się już pokazywać swoich uczuć przy Seokjinie, odkąd tylko brunet głośno powiedział o nich jako o parze. Oczywiście, że piosenkarz z początku miał wątpliwości co do reakcji starszego mężczyzny, który żyje w normalnej rodzinie, ma żonę i dziecko.

Od zawsze wolał oszukiwać bliskie mu osoby co do swojej orientacji, ale z wykrzyczeniem tego Namjoonowi prosto w twarz nie miał żadnego problemu. Był tylko jego menadżerem, nikim więcej, ale z ochroniarzem dogadywał się o wiele lepiej.

Dlatego, kiedy siadał Yoongiemu na kolanach, za każdym razem obserwował reakcję szatyna, który jedynie delikatnie się uśmiechał. Przez pewien czas miał dziwną blokadę przed tym, aby pocałować przy nim Mina chociaż w policzek, bo obawiał się zdegustowanej miny Seokjina.

Na szczęście ochroniarz jedynie śmiał się na niektóre rumieńce, pojawiające na jego policzkach, gdy brunet szeptał mu coś do ucha.

Niestety nie zawsze te krótkie zdania były odpowiednie do towarzystwa, w którym się znajdowali, a przede wszystkim do tego, że nie byli sami. Zresztą droczenie się ze sobą było już chyba na porządku dziennym.

Taehyung uwielbiał siadać w rozkroku na kolanach Yoongiego, kiedy ten spokojnie przeskakiwał pilotem po kanałach w salonie. Uwielbiał rozpraszać go, składając motyle pocałunki na jego delikatnej szyi oraz przygryzać raz za razem ucho ochroniarza.

Brunet nawet przez chwilę nie starał się zrzucić z siebie idola, w końcu odkładając również pilot na kanapę. Dlatego w większości przypadków takich zdarzeń kończyło się to tak, że Kim zostawał podtrzymywany za biodra, samemu wplątując palce we włosy starszego i pozwalając mu językiem badać wnętrze swoich ust.

Za każdym razem w tym czasie Seokjin starał się po prostu wyjść do innego pokoju, żeby nie słyszeć cichych pomruków Tae, powodowanych zagryzieniem przez starszego jego dolnej wargi.

W takich momentach dwójka zapomniała o otaczającym ich świecie, a co dopiero o tym, że Yoongi tak naprawdę jest tylko jego ochroniarzem. Chociaż właściwe powinno być określenie "był".

Tego dnia byli zajęci właśnie tymi rzeczami, zatracając się w sobie z sekundy na sekundę, kiedy ich czynność przerwał dzwonek do drzwi. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że Jin już dawno przyszedł, a raczej nikt inny nie zjawiał się w willi Taehyunga.

Brunet wręcz natychmiast posadził młodszego na kanapie, samemu stając na równe nogi.

— Otworzę! — krzyknął do Seokjina, który był w trakcie przeżuwania jakiegoś jedzenia i kiwnął jedynie głową.

Min instynktownie wyciągnął pistolet, chowając go jednak odbezpieczonego za plecy. Ostrożnie wyjżał przez judasza, jednak nie zobaczył nikogo, kto mógłby stać przed drzwiami. Najwolniej jak tylko potrafił uchylił wejście i rozejrzał się dookoła, ale tam również nikogo nie było.

Już miał wracać do środka, gdy jego oczom na wycieraczce ukała się biała koperta, związana czerwoną wstążką. Jeszcze raz zeskanował przestrzeń przed nim, jednak nie widział kompletnie nic podejrzanego.

Schylił się powolnie i chwycił za kopertę, następnie wracając do domu i zamykając go. Zabezpieczył swoją broń i schował w odpowiednie miejsce, jednocześnie kierując się do blatu kuchennego, przy którym wcześniej widział starszego ochroniarza.

Położył niespodziankę między nimi, ani na chwilę nie spuszczając z niej wzroku.

— Co to? — zapytał szatyn, biorąc w jedną dłoń białą kopertę.

— Nie wiem, ale zwykły listonosz zazwyczaj nie ma wstępu na tą posesję, prawda? — odpowiedział, wreszcie zaszczycajac starszego swoim spojrzeniem.

Seokjin nie odpowiedział ani słowem, zamiast tego kiwając twierdząco głową. Obejrzał znalezisko z każdej strony, po czym nawiązał kontakt wzrokowy z brunetem, który jakby telepatycznie od razu przejął to od niego.

Odwiązał czerwoną wstążkę i ostrożnie przerwał jeden bok koperty, aby móc wyjąć jej zawartość na wewnątrz. Jednak nie spodziewał się wydostać z niej dosyć dużej ilości zdjęć swoich i Taehyunga w dość jednoznacznych sytuacjach.

Wiedział jak sprawdzić, czy to ta osoba, o której pomyślał w pierwszej kolejności. Od razu przeniósł rękę do ostatniego zdjęcia i od razu rozpoznał, że zostało ono zrobione najpewniej tego dnia rano.

Zacisnął mocniej szczękę, kiedy jego oczom ukazały się dobrze mu znane inicjały, a resztę zdjęć podał Seokjinowi. Piosenkarz na każdym z nich albo się z nim całował, siedział mu na kolanach, albo przytulał do niego.

Jednak najgorsze były te, w których ewidentnie znajdowali się w intymnych sytuacjach.

Każda fotografia była wykonana przez okno willi Kima, a to nie podobało się Yoongiemu.

— Dzwonię do Jimina — powiedział starszy, chcąc już wstawać z miejsca, kiedy silny uścisk dłoni Mina na nadgarstku zatrzymał wszystkie jego ruchy.

— Nigdzie nie dzwonisz, ale możesz mi zapisać jego numer. Przyda się — odparł, cały czas wpatrując się w znienawidzone inicjały. — Tutaj nie chodzi o Taehyunga.

Ostatnie zdanie powiedział szeptem, w jednej połowie chcąc, by szatyn je usłyszał, ale w drugiej chcąc zachować je dla siebie. Nienawidził tych chwil, w których przeszłość wtrącała się w to, co dzieje się aktualnie.

Nienawidził też tego faceta, który chciał za wszelką cenę się zemścić. Jednak w tamtej chwili postanowił, że tym razem będzie inaczej i zamiast ranić kolejne osoby i uciekać, stanie z nim twarzą w twarz.

Tylko w ten sposób będzie jeszcze mógł wrócić do swojej księżniczki.

— Komu nie chodzi o mnie? — niski głos z rogu pokoju dobiegł do uszu Mina.

Wziął głęboki oddech, powoli układając sobie w głowie wszystkie zdania, które powie Taehyungowi, kiedy tylko zostaną już sami. Miał mu naprawdę dużo do powiedzenia, a chciał, żeby chociaż on wiedział o wszystkim.

W końcu na przestrzeni tylu lat potrafił zaufać tylko jemu, więc czemu ma coś ukrywać?

— Później wszystko ci wytłumaczę, TaeTae. Hyung, zapisz mi numer Jimina i jeżeli nie chcesz mieć zniszczonej psychiki, nie oglądaj tych zdjęć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro