Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28. Co was łączy?

Kiedy Taehyung założył na swój tyłek jakiekolwiek spodnie, od razu poczuł się lepiej. Siedzieli całą trójką w salonie, milcząc. Piosenkarz patrzył jedynie w dół, bawiąc się swoimi palcami i robiąc wszystko, żeby tylko nie spojrzeć na Seokjina. Nawet nie zauważył, kiedy ten wolny od niego tydzień minął tak szybko, więc naprawdę nie spodziewał się go dzisiaj w drzwiach.

Teraz, cały czas siedząc w bluzie swojego ochroniarza, czuł się, jak mały dzieciak, który coś przeskrobał. Nie mówił tego, ale Jin chwilami był dla niego niczym starszy brat. Dlatego bał się powiedzieć cokolwiek, mimo iż do niczego poważnego nie doszło. Chociaż w głębi serca tak cholernie tego chciał.

Yoongi z kolei ciągle miał na sobie obsmarkaną przez Kima koszulkę i krótkie szorty, w jakich spał. Ochroniarz nie widział sensu w tłumaczeniu się z czegokolwiek przed mężczyzną, ale widok zdenerwowanego Taehyunga sprawiał, że miał ochotę go do siebie przytulić.

Idol wyglądał jak mały dzieciak, który zabrał młodszej siostrze lizaka i teraz musi dostał nauczkę.

— Więc, wyjaśni mi ktoś w końcu, dlaczego otworzyliście mi drzwi w takich strojach? — zapytał najstarszy z nich po dłuższej chwili.

Muzyk nie zamierzał się odzywać, bo wiedział, że powie coś źle i odepchnie od siebie tym Mina. Wiele razy ktoś opuszczał go przez niewyparzony język, a tego nie chciał. Nie mógł pozwolić, żeby jego rycerz ratował inną księżniczkę.

— Myślę, że nawet jeżeli by do czegoś doszło, a nie doszło, to nie mamy obowiązku się tobie spowiadać. Jesteśmy dorośli — odpowiedział brunet, wzruszając obojętnie ramionami.

Taehyung odważył się podnieść delikatnie głowę, aby spojrzeć na Yoongiego. Zauważył, że nagle zaczął mu przeszkadzać jego obojętny wyraz twarzy.

O wiele bardziej lubił, gdy jego usta były wygięte w tym słodkim uśmiechu, skierowanym tylko do niego. Najbardziej jednak uwielbiał, gdy wargi starszego przylegały do tych jego.

— Nie wystarczy wam, że cały kraj trąbi o tym, że Taehyung jest gejem? — odparł, przechodząc spojrzeniem z jednego mężczyzny na drugiego.

Blondyn tym razem trochę nieśmiało spojrzał na Seokjina i wzruszył beznamiętnie ramionami. Przypomniało mu się, że chyba nie wspominał Kimowi o swojej orientacji.

— Jin, ale ja jestem tym pieprzonym gejem. Tak, lubię, gdy facet wkłada mi kutasa w tyłek i jestem jebanym pedałem. Więc mam głęboko gdzieś, co mówią o mnie w mediach, bo po raz pierwszy od naprawdę dawna, mają rację — rzucił, trochę zbyt zdenerwowanym tonem.

Dopiero teraz zauważył, że właściwie to nigdy nie rozmawiał z nikim na temat swojej orientacji, nawet z Seokjinem. Jasne, Yoongi już wiedział i na szczęście nie tylko go zaakceptował, ale przecież pocałował.

Nie wiedział, czy Min również jest gejem, czy biseksualistą, ale był pewien, że nie jest hetero. Wtedy na sto procent by go nie pocałował i nie pozwolił tak strasznie się z nim zaplątać.

— Że co? Dlaczego nigdy nic mi nie powiedziałeś? — dopytał po dłuższej chwili milczenia.

Taehyung nerwowo przełknął ślinę, czując jak jego dłonie zaczynają się strasznie pocić. Nie pamiętał, kiedy ostatnio bał się powiedzieć Seokjinowi cokolwiek, ale tym razem po prostu nie chciał stracić przyjaciela.

Bo chyba mógł go tak nazwać, prawda?

— Najwidoczniej nie widziałem takiej potrzeby — powiedział, ponownie spuszczając wzrok.

— Co was łączy? — zapytał, patrząc na dwójkę, siedzącą na jednej kanapie.

Taehyung poczuł jak jego serce zaczyna bić w niebezpiecznej prędkości, a on sam za chwilę będzie miał problemy z łapaniem powietrza. Nie chciał na to odpowiadać, ale z drugiej strony tak cholernie bał się zdania Yoongiego.

Powoli spojrzał ja swojego całodobowego ochroniarza i przełknął ślinę. Min z kolei odwrócił głowę w jego stronę, jakby nad czymś głęboko się zastanawiając. Patrzył blondynowi prosto w oczy, szukając w nich jakiejkolwiek podpowiedzi. Nie spodziewał się jednak, że naprawdę ją w nich znajdzie.

Uśmiechnął się delikatnie do piosenkarza, powodując, że rytm jego serca wrócił do normy. Brunet uspokoił go takim prostym gestem w ciągu jednej sekundy, podczas gdy nikt nie potrafił tego zrobić w ciągu godziny.

— Coś na pewno — odparł, cały czas uśmiechając się do młodszego, który po tych słowach również wykonał tą czynność.

Tym razem miał wrażenie, że zaraz z jego pleców wyrosną skrzydła, a on poleci do samych chmur, wspomagany jedynie tymi słowami.

Coś ich łączy, tego oboje byli pewni, ale nie mieli pojęcia, czym to jest. Żaden z nich nie znał się na uczuciach i nie rozumieli tego rozpierającego szczęścia, pojawiającego się, gdy tylko drugi pojawiał się gdzieś w pobliżu.

— Wystarczyło was tylko zostawić samych na jeden tydzień — powiedział, łapiąc się dłonią za głowę.

Taehyung uśmiechnął się jeszcze szerzej, jednak nawet teraz nie zerwał kontaktu wzrokowego z Yoongim. Dla niego tak mógłby wyglądać koniec świata, bo wierzył, że w tych oczach bruneta ukryte jest wszystko. Zarówno początek jak i koniec.

Wierzył, że patrząc prosto w nie, dostrzeże odpowiedzi na wszystkie pytania, na które jeszcze nie znał odpowiedzi. Najważniejszym z nich było te, co tak naprawdę czuje do swojego ochroniarza.

Te ciemne tęczówki z dnia na dzień otwierały przed nim coraz więcej możliwości, których tak desperacko chciał zakosztować. Gdyby Seokjin tylko zaproponował, on mógłby zostać sam na sam z Minem na kolejny tydzień, i kolejny, i kolejny.

Mógłby z nim zostać do końca świata, który przecież i tak był skryty w jego oczach. Z tą różnicą, że jemu przecież nigdy nic by się nie stało, bo Yoongi by go obronił.

Nie ważne, czy byłby to zwykły zamach, czy koniec świata. Taehyung wiedział, że z nim już zawsze będzie bezpieczny, jeżeli tylko Min z nim tyle wytrzyma. A tego już nie był taki pewien.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro