Rozdział 5
Icy pov
Icy wściekle krążyła po swojej komnacie w Chmurnej Wieży, zamrażając wszystko co miała pod ręką.
-Zabiję tą małą, zdradziecką, durną czarodziejkę- warknęła sama do siebie.
Poprzedniego dnia Darcy i Stormy nie chciały jej dać spokoju, wypytując ją o to dlaczego nie udało jej się zabić Bloom skoro była już tak blisko. Wściekła wiedźma nie zamierzała im niczego tłumaczyć i skończyło się na krzykach i wymianie kilku strzałów zaklęciami. W końcu obraziły się na nią a Icy zamknęła się w komnacie i nie zamierzała na razie się z nikim godzić.
-Jak ja jej nienawidzę- krzyknęła i uderzyła pięścią w zamrożony stolik, który rozsypał się na kawałki.
Przed jej oczami stanęła scena ich pocałunku, co spowodowało kolejne trzaski i rozwalanie mebli. Piękne niebieskie oczy, słodkie usta i te niesamowite płomienisto-czerwone włosy jak czysty piekielny ogień...
-Zamknij się- wymierzyła sobie policzek, żeby się otrzeźwić. -Nie pragniesz jej, to niemożliwe.
Wiedźma usiadła ze skrzyżowanymi nogami na ziemi wokół pozamrażanych przedmiotów.
-To Twoja największa nemezis- pomyślała i złożyła ręce do medytacji. -Uspokój się wreszcie.
Wzięła kilka głębokich wdechów a jej oddech zwolnił.
-Tak lepiej- powiedziała na głos i wstała z ziemi. Jedno pstryknięcie i pokrywy lodu stopniały.
-Potrzebuję się przewietrzyć- pomyślała i wyleciała przez okno Chmurnej Wieży.
Icy kochała latać. Wielbiła wolność, zimne powietrze i lodowaty klimat. Mróz miał w sobie coś wyzwalającego. Zamrażał jej wrogów, przenikał do szpiku kości, sprawiał, że nikt nie czuł się do końca bezpiecznie w jej towarzystwie. Wszyscy wiedzieli, że ma serce z lodu i uwielbia mrozić wszystko i każdego kto stanie jej na drodze.
Wcześniej jedyny raz drgnęło jej serce przy Darkarze. Nie uważała tego jednak za miłość romantyczną. Ciągnęło ją do niego, bo był zły i miał potężną moc. Sprzymierzenie się z kimś takim było bardzo korzystne, ale zrobiła to tylko dlatego że miała nadzieję pokonać Bloom. Kiedy Darkar wolał Mroczną Bloom poczuła się zdradzona i oszukana. Miała ochotę rozerwać go na strzępy. Była wtedy wściekła, że czarodziejka nawet pod mroczną postacią jest zawsze krok przed nią.
Sama nie wiedząc czemu zaczęła lecieć w kierunku Czerwonej Fontanny.
-I znowu na stare śmieci- pomyślała z rozbawieniem. -Może pora sprawdzić co u moich ulubionych specjalistów.
Ostatnim razem jak tu była prawie zabiła Skya i wykradła część kodeksu. Żałowała, że nie doprowadziła sprawy do końca. Sky był chyba najbardziej irytującą osobą jaką poznała, nie licząc Bloom. Był taki zadufany w sobie, butny i naiwny zarazem, że miała ochotę roztrzaskać mu głowę lodową skałą. A ta beksa jeszcze z nim chodziła. Ciągnie swój do swego- pomyślała złośliwie. Pan nadęty i panna zadzierająca nosa. Oboje myślący, że są lepsi niż reszta, bo mają wyjątkowe pochodzenie- prychnęła na samą myśl.
Dyskretnie przeleciała przez teren i zaczaiła się pod oknem znajomych specjalistów. Wytężyła słuch, żeby wyłapać o czym rozmawiają.
-Nie martw się stary, jeszcze do siebie wrócicie- usłyszała ciepły głos. To ten z brązowymi włosami, chłopak tej Stelli- pomyślała wiedźma.
-Nie wydaje mi się- westchnął drugi głos. -Blondaś z Heraklionu- od razu rozpoznała znienawidzoną osobę.
-Słuchaj, Ty i Bloom jesteście sobie przeznaczeni- przekonywał go ten pierwszy. -Nie wierzę, żebyście mieli się rozejść, to tylko taka faza. Ja i Stella też czasami się kłócimy.
-Ale nigdy z Tobą nie zerwała, co Brandon?- zapytał zirytowany Sky.
-Nooo, nie- odparł brunet. -Ale jestem pewny, że wielokrotnie chciała. -Dziewczyny już takie są.
-Ja tam nie wiem- wtrącił złośliwie Riven- Icy od razu poznała głos tego zdradzieckiego szczura, byłego Darcy.
-Rozmawiałem z nią po Waszym zerwaniu i wydawała się zdecydowana.
-Ty z nią rozmawiałeś?- Icy usłyszała niedowierzanie w głosie Skya.
-Taa i chyba naprawdę nie zamierza wybaczyć Ci Twoich krzywych akcji z Diaspro i całej reszty- odpowiedział zadowolony z siebie Riven. Właściwie to jej się nawet nie dziwię.
-Uważaj co mówisz!- zawołał wkurzony Sky.
Icy uznała, że wystarczająco usłyszała i lekko odleciała od okna.
-Czyli mądrala i beksa zerwali- zastanowiła się i zaczęła szybko kalkulować.
-W sumie... mogłabym to wykorzystać- pomyślała. -Sky już jej nie broni a ona szuka pocieszenia. W normalnych warunkach wynajęłam bym kogoś, żeby ją rozkochał i złamał jej serce, ale...- zawahała się. Tym razem może sama wkroczę do akcji.
***
W moich opowiadaniach zawsze ktoś musi rozwalić meble w pokoju, i am sorry XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro